Moje cele w 2010 roku

mat...2010 rok bez wątpienia będzie dla mnie rokiem burzy i naporu. Na pierwszy plan wysuwają się w nim dwa zagadnienia.

Rezygnacja z penalizacji posiadania narkotyków na własny użytek. Od wielu lat starałem się przebić do świadomości społecznej z moimi poglądami na temat niesłychanej szkodliwości przyjętych w 2000 roku, także za sprawą ówczesnego kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości – Lecha Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobro, przepisów wprowadzających karalność posiadania każdej ilości dowolnej z uznanych przez ustawodawcę za niebezpieczne używek. Nie tylko nie sposób wskazać dobrego uzasadnienia dla wyboru takiej, a nie innej listy tych rzekomo niebezpiecznych substancji, to jeszcze w praktyce zmiany sprowadziły się do rozpętania fali represji wymierzonej w ludzi młodych – na ogół okazjonalnych konsumentów marihuany.

Sporządzony niedawno przez Instytut Spraw Publicznych raport (pisałem o nim wcześniej) pokazuje, że 55% skazanych za posiadanie stanowią ludzie do 25 roku życia. Jednocześnie aż 48% badanych policjantów przyznaje się, że wykorzystuje art. 62 Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii do zatrzymywania i kontrolowania osób, które nie posiadają przy sobie żadnych narkotyków! Zaś 42% spraw w prokuraturze kończy się aktami oskarżenia, mimo braku zabezpieczenia jakichkolwiek narkotyków u podejrzanego! Gdy dodamy do tego fakt, że czasowo zatrzymywanych pod zarzutem posiadania narkotyków zostaje rocznie kilkanaście tysięcy osób (w roku 2007 pod zarzutem posiadania mniejszych niż znaczne ilości narkotyków zatrzymano 19 255 osób!), otrzymamy pełen obraz niesprawiedliwości i nadużyć ze strony organów państwa związany z obowiązującym prawem antynarkotykowym.

W minionym roku 2009 uczyniliśmy znaczący postęp w kierunku zmiany sytuacji. Głównie za sprawą wysiłków grupy ludzi, na czele której stanęła Kasia Malinowska-Sempruch. Powołano do życia Polską Sieć ds. Polityki Narkotykowej, Biuro Rzecznika Praw Osób Uzależnionych. Zaczęto edukować w przedmiocie uzależnień zarówno polityków i pracowników organów wymiaru sprawiedliwości, jak i społeczeństwo.

W Sejmie lada dzień znajdzie się rządowy projekt nowelizacji Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Celem na rok 2010 jest doprowadzić do jej przyjęcia w proponowanym kształcie, co pozwoli między innymi określić limity niekaralności dla poszczególnych zakazanych używek. I zaprzestać niczym nieuzasadnionego łamania życia młodym osobom będącym ich konsumentami.

Beskidzka Droga Integracyjna (BDI). W sprawie narkotyków jestem jednym z grupy działaczy walczących ze szkodliwym prawem, wprowadzonym przez nieodpowiedzialnych polityków, liczących na łatwy sukces wyborczy w aurze bezlitosnego szeryfa walczącego z przestępczością (co zresztą się im udało). W przypadku planów przeprowadzenia trasy szybkiego ruchu poprzez najbardziej cenne, z punktu widzenia przyrodniczego oraz rekreacyjnego, tereny Gminy Wadowice, staję sam naprzeciw urzędniczej machinie, reprezentowanej przez inwestora – Krakowski Oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

Absurdalny pomysł poprowadzenia drogi łączącej Bielsko Białą z Krakowem przez malowniczy przełom rzeki Skawy oraz pierwsze pasmo Beskidu Małego, z którymi Wadowice sąsiadują od południa, zrodził się w głowie projektantów pracujących na zlecenie GDDKiA i jest realizowany pomimo masowego protestu mieszkańców oraz sprzeciwu władz samorządowych.

Sprawa jest dość precedensowa. Alternatywny przebieg trasy, zaproponowany przez Stowarzyszenie Rozwoju Ziemi Wadowickiej, które zresztą reprezentuję, zlokalizowany jest bowiem częściowo na obszarze wpisanym na listę Natura 2000 (dyrektywa ptasia). Oznacza to więc, że jesteśmy pierwszą w Polsce organizacją ekologiczną, która zmierza do budowy trasy szybkiego ruchu w obszarze naturowym, aby chronić tereny o szczególnych walorach przyrodniczych i krajobrazowych. Jest to zatem kazus swoistej anty-Rospudy.

GDDKiA nie podejmując z nami rozmów, lekceważąc nasze argumenty i dopuszczając się cynicznych manipulacji mających zniechęcić mieszkańców gminy do pomysłu forsowania najkorzystniejszego dla siebie przebiegu drogi, popełnia poważny błąd. Myśli bowiem, że ma do czynienia z amatorami. Nie docenia mojej determinacji. Tymczasem rzeka Skawa ma dla mnie wartości sentymentalne, o czym wiedzą ci, którzy dobrze mnie znają. Myśl, że to niezwykłe, nie tylko w skali kraju, miejsce ma zostać zdewastowane w wyniku niezdolności paru urzędników do profesjonalnego zorganizowania procesu inwestycyjnego, jest dla mnie nie do przyjęcia.

W 2010 roku szykuje się wiele wydarzeń w przedmiocie BDI. Będzie o czym pisać.

Wykłady z filozofii i polityki. Za dwa miesiące startują moje dwa wykłady dla Wydziału Prawa i Administracji UJ. Pierwszy raz w oficjalnym programie studiów (od trzech lat prowadziłem je jako zajęcia dodatkowe). Przygotowanie i prowadzenie autorskiego wykładu to zawsze wyzwanie. Uczy ono pokory, ale również pozwala rozwinąć własną znajomość wykładanej materii. Lubię dydaktykę i brakuje mi już pracy ze studentami.

Cieszę się, że po tym, jak prowadziłem zajęcia w Puerto Rico, czy Getyndze, w końcu stworzono mi możliwość pracy ze studentami na mojej macierzystej uczelni.

Moja pierwsza książka. Publikacja książkowa mojego doktoratu obrasta powoli w legendę. I bynajmniej wcale nie dlatego, że prawdopodobnie będzie to pierwsza od dłuższego czasu wydana w Polsce praca na temat logiki czynu. Chodzi o czas – przygotowuję ją już od lat bez mała trzech. Są tego dwa powody… Po pierwsze, lubię pracować z nowymi tematami i zagadnieniami. A tych w ostatnich latach nie brakowało. Do tego często zabierałem głos w sprawach aktualnych, które wymagały szybkiej reakcji (in vitro, narkotyki). Logika czynu, a więc ezoteryczna teoria zawsze mogła poczekać. Nie zdezaktualizuje się przecież. Co więcej, i tutaj powód drugi, nie mam ciśnienia na udowadnianie światu, że napisałem coś wartościowego. W środowisku uniwersyteckim utarło się, że jeżeli doktorat nie jest wydany w postaci książkowej, widocznie jest w nim coś do ukrycia. Lubię podążać na przekór trendom. I pewnie z wrodzonej złośliwości ociągam się z moją pierwszą książką…  

No i na koniec rzecz najważniejsza. W 2010 roku muszę odzyskać to, co straciłem w 2009 – dające poczucie szczęścia złudzenia dotyczące spraw istotnych. Muszę odzyskać moje dawne życie, skradzione mi przez los… oraz ludzką małość i głupotę.

One thought on “Moje cele w 2010 roku”

  1. Wszyscy chcą naszego dobra- nie dajmy go sobie zabrać.

    Zobaczymy co to będzie za wykład.
    Mam nadzieję, że przynajmniej będzie trochę interaktywny.

    Co do narkotyków to już widzę to weto. Może lewica rzuci koło ratunkowe.

    A w społeczeństwie nadal przekonanie , że w Czechach są legalne narkotyki.
    Kochana Polsko.

    Pozdrawiam

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *