Medialna histeria wokół tzw. legalnych narkotyków – dopalaczy, osiągnęła szczyt. Za nią podąża histeria polityczna. We wszystkich dziennikach, tygodnikach, wydaniach telewizyjnych wiadomości pojawiają się kolejne doniesienia o ofiarach dopalaczy. Tych przybywa. Dokładnie tak, jak kolejnych propozycji rozwiązań problemu. Ostatnia z nich – “dekret” prezesa rady ministrów Donalda Tuska o zamknięciu wszystkich sklepów z legalnymi narkotykami.
Kompendium na temat dopalaczy przygotowane przez Polską Sieć Polityki Narkotykowej.
Obejrzałem właśnie konferencję z Gdańska, gdzie palacz marihuany stojący na czele naszego rządu podzielił się swoimi refleksjami z dziennikarzami. Smutne to refleksje – rząd posuwa się do działań bezprawnych, a ci, którzy bezprawność działań państwa potępiają, są sojusznikami właścicieli sieci z legalnymi narkotykami. Przebija przez to nuta urojeń Prezesa i jego sposobu myślenia o państwie. Dlaczego młodzież sięga po dopalacze? Nie wiadomo, przecież to trucizny. Możliwym wyjaśnieniem zagadki jest legalność tych trucizn. I dalej w ten deseń.
Donald Tusk nie ma pojęcia, że moda na dopalacze nie tyle jest efektem ich dostępności, co nielegalności tradycyjnych narkotyków – niejednokrotnie znacznie mniej szkodliwych. I że zwycięstwo z dopalaczami możliwe jest wyłącznie wtedy, gdy zmianie ulegnie cała polityka narkotykowa państwa. Tymczasem rząd posuwa się do działań nielegalnych, a Tusk z góry nazwa krytyków tych posunięć sojusznikami ciemnych, narkotycznych sił.
Oto moja diagnoza problemu dopalaczy, której próżno szukać w mediach, czy – tym bardziej – w głowach polityków.
(1) Zgodnie z polskim prawem nieznane, syntetyczne substancje psychoaktywne, mogą być oferowane w sprzedaży, o ile nie znajdują się na liście substancji kontrolowanych zawartej w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii. A zakaz sprzedaży dopalaczy nigdy nie będzie możliwy do wyegzekwowania. Dlaczego? Bo lista substancji zakazanych, gdziekolwiek zostanie ona umiejscowiona i w jakikolwiek sposób skonstruowana (w oparciu o jakiekolwiek kryteria), wymagać będzie ciągłego poszerzania. Zbiór syntetycznych substancji psychoaktywnych i ich modyfikacji, które stanowią potencjalnych kandydatów na dopalacze, jest długa. Logika zakazywania kolejnych substancji wymusza wyścig pomiędzy producentami smart drugs, a próbującym nadążyć za nimi ustawodawcą i urzędnikami. Ci ostatni zawsze są dwa kroki do tyłu.
(2) Skutecznym sposobem walki z dopalaczami jest podważenie strony popytowej, nie zaś podażowej. Dopalacze nie są wynalazkiem polskim. Ale tylko w Polsce dynamicznie zdobywają rynek, przyciągając uwagę coraz młodszych konsumentów. Dlaczego?
Politycy nie zdają sobie sprawy z tego, że dopalacze są dzieckiem realizowanej w Polsce od dziesięciu lat zupełnie nieskutecznej i nieracjonalnej polityki narkotykowej. To nie nadzwyczajna atrakcyjność tych środków, ale absurdalnie surowa praktyka dotycząca posiadania nielegalnych narkotyków, zwłaszcza marihuany, powoduje, że legalność dopalaczy urasta do głównej przyczyny sięgania po te środki.
Badania EMCDDA pokazują, że w przeważającej większości klientami sklepów sprzedających smart drugs są osoby, które są konsumentami nielegalnych narkotyków szukających dla nich łatwo dostępnej i legalnej alternatywy.
Albo marihuana, albo dopalacze – to moim zdaniem najskuteczniejszy sposób poradzenia sobie z problemem legalnych narkotyków. Zaprzestańmy karać więzieniem osoby palące stosunkowo niegroźną używkę, której potencjał uzależniający i niebezpieczeństwo dla zdrowia są wielokrotnie mniejsze niż alkoholu i nikotyny. I która ma spory potencjał terapeutyczny (już 14 stanów USA zalegalizowało marihuanę jako środek leczniczy, wiele innych krajów poszło w tym samym kierunku).
W Polsce takie rozwiązanie nikomu nie mieści się w głowie. Z narkotykami trzeba walczyć. Co z tego, że zupełnie nieskutecznie? W polityce liczą się chęci i ich medialne opakowanie…
Przejawem tego była dzisiejsza konferencja z Gdańska.
(3) Czy dopalacze rzeczywiście są tak bardzo niebezpieczne? Z pewnością są wśród nich środki silnie uzależniające, np. mefedron. Ale czy również trucizny? Doktor Jan Chrostek Maj celnie ujmuje problem – zalecane dawki nie są znane, osoby lądujące po dopalaczach w szpitalach często przyjmują je w dużych ilościach i mieszają z innymi substancjami działającymi na ośrodkowy układ nerwowy. Czy to więc same dopalacze są szkodliwe, czy też modele ich konsumpcji?
Podsumowując te pisane na szybko uwagi, problem dopalaczy zasadza się więc przede wszystkim na przyjęciu zupełnie nietrafnej strategii walki z psychoaktywnymi substancjami, która doprowadziła do tego, że stosunkowo mało niebezpieczne i dobrze znane substancje (marihuana) zostały wyparte i zastąpione przez substancje nieznane i niebezpieczne. Ale mające tą zaletę, że nie zostały jeszcze zdelegalizowane.
Słysząc kolejne medialne doniesienia o ofiarach dopalaczy, pamiętajmy, że odpowiedzialność za nie ponoszą rządzący dziś politycy – to oni bowiem, na czele z palaczem marihuany Donaldem Tuskiem, legitymizują obecną politykę względem substancji psychoaktywnych. Politykę represjonowania konsumentów, zamykania ich w więzieniach, politykę zakazów, kar, bezprawnych przeszukań i kontroli osobistych. Politykę wspierania dopalaczy.
Politycy, również Donald Tusk, nie mają pojęcia, o czym mówią. Zagadnienia polityki narkotykowej są im zupełnie obce. Specjalistów nie pytają o zdanie. Po co? Liczy się tylko polityczny PR.
PS. Dla wyjaśnienia – uważam dopalacze za substancje bezwartościowe, szkodliwe, niebezpieczne. Ale jeszcze bardziej niebezpieczne są bezprawne i głupie działania państwa. Zacznijmy uprawiać politykę opartą na naukowych, a nie medialnych faktach. I zacznijmy wreszcie tworzyć skuteczne prawo. Zakazami nie wyeliminujemy żadnej substancji psychoaktywnej z rynku. Wprowadzimy jedynie kolejne, bardziej niebezpieczne. Tak uczy historia prowadzonej już od ponad 40 lat wojny z narkotykami. Tusk jest kolejnym liderem, który zgłasza do niej akces. Wszystko wynikiem ignorancji. To tragiczne.
7 Komentarze
Zgadzam się, że legalna marihuana do użytku osobistego wyeliminuje jej syntetyczną namiastkę w 99% (1% zostawiam dla smakoszy syntetyków).
Jednak nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że dopalacze to “substancje bezwartościowe, szkodliwe, niebezpieczne”. Uważam, że zamiast nazywać je “dopalaczami” i traktować jak zabawki, trzeba je zwrócić lekarzom (skąd zostały “zapożyczone”). Np. syntetyczny kannabinol JWH-133 zwalcza raka piersi jak THC:
http://medicalcannabis.weebly.com/2/post/2010/08/thc-zwalcza-raka-piersi.html
Racja, niepotrzebnie uogólniłem – część substancji sprzedawanych jako dopalacze ma właściwości, które mogą okazać się pożyteczne.
Dlaczego w Polsce nie istnieje żadna racjonalna i efektywna polityka dotycząca substancji psychoaktywnych, można by dyskutować przez tydzień.
Trzeba zauważyć jednak, ze Polska jest krajem demokratycznym tylko i wyłącznie w teorii, jeśli za kraj demokratyczny uznany taki, w którym działają mechanizmy demokratyczne. W Polsce w zasadzie nie istnieje dialog społeczny, na który składają sie konsultacje z grupami społecznymi, nie istnieje żadna tradycja powoływania grup eksperckich czy też niezależnych think-tankow, które są w stanie ograniczać czysto polityczne decyzję. Nie istnieją też w zasadzie żadne badania środowiskowe, a referendum traktowane jest jako “pierdniecie owieczek”. Bez tych mechanizmów w działaniu nie można zaś liczyć na żadne reformy…
Państwo upolitycznione, jakim jest Polska pojmowane jest przez rzadzacych jako arena walki ideologicznej – wieczny spór pomiędzy tymi, którzy właśnie siedzą na stołkach i tymi, którzy właśnie chcą sie na nie wdrapac. Wszelkie dyskusję są profilowane jedynie pod kątem zdobycia większego poparcia wyborczego, przy czym spory toczone w tym celu nie mają żadnej wartości merytorycznej, a jedynie medialna.
Do tego dochodzi glebokie znaczenie religijności w uprawianiu polskiej polityki. Prawie każda decyzja musi być mierzona przez odzew kościoła katolickiego. Zobaczcie, jak niechętnie z drugiej strony przyjmowane są przepisy unijne, regulujące swobody społeczne, gospodarcze i obyczajowe – bardzo często są po prostu bojkotowane.
Smutno mi to pisać, ale o jakąkolwiek zmianę prawa narkotykowego w Polsce trzeba będzie walczyć, jak wściekły pies, który nie spocznie, dopóki nie dobierze sie do gardła. Jeśli da sie połączyć zwarty front PRowy z frontem prawnym i agresywnym ruchem społecznym na rzecz depenalizacji konopi, to może jest jakaś szansa. Nie liczylbym jednak na dużo wkraczajac na front czysto polityczny. Tu trzeba metody walca i dyplomacji…
Conradino, ująłeś to bardzo celnie. Zdajemy sobie sprawę z tych uwarunkowań i skali wyzwań, ale tylko podejmując walkę jesteśmy w stanie coś zmienić. Więc ją podejmujemy. Kropla drąży kamień.
Mimo wszystko bardzo sie cieszę widząc ta nowa falę ruchu legalizacyjnego w Polsce. Jeśli tylko będziecie wystarczająco nieustepliwi i cierpliwi, na pewno wygracie przynajmniej część postulatów, czego wam życzę!
Cios za ciosem trzeba wymierzac aż padnie na ryj lub sie podda!
Ponieważ nie zastrzegłeś że jest to blog tylko dla użytkowników psychotropów, więc pozwolę sobie zabrać głos. Można odnieść wrażenie że wszystko o czym piszesz w temacie dopalacze, to tylko wołanie o legalizację marihuany, a może i o drugą Holandię w Polsce. Zgadzam się że więzienie za posaiadanie marihuany na własny użytek jest złem i trzeba to zmienić, jednak mój sprzeciw budzi stały tekst palaczy: “mj to używka dużo mniej groźna od alkoholu i nikotyny” które to słowa znalazły się w wątku o dopalaczach. Można by pomyśleć że nie pijesz alkoholu i nie palisz papierosów a konsumujesz marihuanę – ale jeśli tak, to Twoje opinie są nieobiektywne. Pozdrawiam
Jest to blog dla ludzi zainteresowanych stykiem nauki i polityki. Oraz dla moich znajomych. Co do marihuany, pisząc o niej jako używce mniej groźnej niż te legalne, piszę z pozycji naukowca, bazując na dostępnych badaniach. Niebawem poświęcę temu problemowi większy tekst. Alkohol niestety piję, tytoń również palę. I obserwując to, co dzieje się wokół mnie, zgadzam się w pełni, że marihuana jest tutaj najmniejszym z problemów. Również pozdrowienia!