Dobrzy ludzie też biorą narkotyki
Niedawno w Kalwarii Zebrzydowskiej policja rozbiła groźną szajkę handlarzy. Stanowili ją dwaj maturzyści. Zabezpieczono przy nich niecały gram (!) marihuany. Tak właśnie wygląda większość postępowań w sprawach o narkotyki. Prowadzonych z pasją przez organy ściagania za pieniądze podatników.
Panie Doktorze jawnie i chętnie przyznaje się Pan do tego, że jest zwolennikiem legalizacji narkotyków. Nawet więcej. Aktywnie działa na jej rzecz. Prawnik, nauczyciel akademicki i narkotyki? Dlaczego?
Dr Mateusz Klinowski: Zadecydowały doświadczenia osobiste. Wielu moich znajomych stało się ofiarami długoletniej konsumpcji narkotyków. Oraz – dodatkowo – państwowych represji, jakie w związku z tym ich spotkały. Zaszkodzili sobie prowadząc rokendrolowy tryb życia, a do tego Polska potraktowała ich z buta – zamiast pomocy oferując więzienie…
W Polsce karze się ludzi za branie narkotyków?
Oczywiście. Problem polega właśnie na tym, że dziesięć lat temu politycy zdecydowali, że posiadanie narkotyków jest na tyle poważne przestępstwo, iż powinno być karane więzieniem. Niezależnie od celu posiadania oraz ilości posiadanych środków. W ten sposób w ostatniej dekadzie staliśmy się absolutnym europejskim liderem, jeśli chodzi o karanie więzieniem za konsumpcję narkotyków. Przecież największą grupą posiadaczy są właśnie konsumenci narkotyków. Bijemy na głowę wszystkich z wyjątkiem Chorwacji i Białorusi. Kary idą w tysiące.
Mówi Pan o tysiącach wyroków. Uważa Pan, że posiadanie nie powinno być karane?
Karanie posiadania narkotyków miało służyć walce z dealerami. I co? Za handel narkotykami skazywanych jest niezmiennie tyle samo osób. O 1500% wzrosła zaś liczba kar za posiadanie. Badania pokazują, że karani są na ogół ludzie młodzi, niemający nic wspólnego z przestępczością zorganizowaną, posiadający znikome ilości marihuany.
Decydują o tym same przepisy czy też praktyka ich stosowania?
To przede wszystkim kwestia złego prawa. Nie można zakazywać posiadania narkotyków i liczyć, że policja będzie ścigać tylko dealerów. Ściga się kogo popadnie. W dodatku prawo egzekwowane jest z zastanawiającą surowością. Kary więzienia za posiadanie nawet minimalnych ilości zakazanych używek orzekane są częściej i w większym wymiarze niż wynikałoby to z porównania z rzeczywiście społecznie szkodliwymi zachowaniami, jak kradzieże, rozboje, pobicia czy gwałty!
Ktoś, kto codziennie pali marihuanę i hoduje ją na własne potrzeby, ma w domu setki gramów. Za taki czyn może wylądować w więzieniu na długie lata. To nie mieści się w głowie.
Koszty społeczne takiego ustawodawstwa są ogromne. Do tego dochodzą wymierne straty finansowe. Niedawno opublikowany raport Instytutu Spraw Publicznych dowodzi, że karalność posiadania narkotyków kosztuje 80 mln złotych rocznie. Te pieniądze powinny iść na leczenie i zapobieganie narkomanii.
Sugeruje Pan, że zamiast na ściganie lepiej wydawać pieniądze na terapię?
Za ułamek wymienionej przeze mnie kwoty moglibyśmy objąć terapią substytucyjną WSZYSTKICH uzależnionych od heroiny w Polsce. To byłoby faktyczne zapobieganie narkomanii.
Teraz w Polsce nie leczy się narkomanów?
Faktyczny monopol na leczenie posiada Monar, organizacja skupiająca ośrodki stosujące wątpliwej jakości metody – kosztowne, nieefektywne i przestarzałe. Na świecie uzależnienie od opiatów leczy się poprzez substytucję. U nas politycy wolą finansować Monar, którego przedstawiciele, na czele z Prezes – Panią Jolantą Koczurowską, wykorzystując autorytet tej instytucji, legitymizują obecny stan prawny. Twierdząc, że wszystko jest w najlepszym porządku.
Metoda substytucyjna jest o wiele tańsza i znacznie bardziej skuteczna. Ale pomysłem Monaru na leczenie jest abstynencja. Jej przeciwieństwo. Substytucję Monar traktuje z podejrzliwością, próbując – wbrew stanowisku pozostałych organizacji pozarządowych zajmujących się pomocą osobom uzależnionym – tak wpłynąć na kształt prawa, aby utrudnić osobom potrzebującym do niej dostęp.
Coś, co wszędzie w Europie traktowane jest jako jeden z podstawowych sposobów leczenia uzależnień od heroiny, w Polsce, zdaniem Monar, ma być środkiem ostatecznym, limitowanym i stosowanym na końcu.
A czy dostępność narkotyków nie zmniejszyła się za sprawą restrykcyjności polskiej ustawy?
Ani trochę. Stało się odwrotnie – wzrosła. Wskazują na to m.in. spadające ceny. Innego efektu nie można było się spodziewać. W moc obostrzeń nie wierzą zresztą sami funkcjonariusze organów ścigania. Policjanci, prokuratorzy i sędziowie zapytani przez ankieterów Instytutu Spraw Publicznych o to, jak oceniają sensowność karalności posiadania, nie ukrywają, że nie realizuje ona żadnego z zakładanych celów – nie zapobiega sięganiu po narkotyki, nie odstrasza, nie pomaga zwalczać narkomanii, nie ogranicza handlu. Do tego dochodzi jeszcze kwestia naruszeń praw i swobód obywatelskich.
???
Obowiązujące prawo jest sprzeczne z Konstytucją. Dzisiaj właściwie każdy w oczach policjanta może uchodzić za podejrzanego o posiadanie narkotyków. Policja skwapliwie z tego korzysta. Rutynowo zatrzymuje się przypadkowych ludzi, przetrząsa im kieszenie.
Aż 48% policjantów i 42% prokuratorów w Polsce przyznaje się do tego, że za posiadanie ścigają ludzi, którym nie udowodniono posiadania narkotyków! Niektórzy z nich twierdzą, że dotyczy to większości (sic!) prowadzonych przez nich spraw!
Gdy niedawno dyskutowano zakaz palenia w miejscach publicznych, od lewa do prawa słychać było pełne oburzenia głosy polityków broniących swobód obywatelskich. Wicemarszałek Sejmu RP, Stefan Niesiołowski mówi, że zakaz palenia w barach stanowi przykład represjonowania obywateli, a jednocześnie kilkanaście tysięcy ludzi rocznie jest skazywanych przez sądy na karę więzienia, bo mają przy sobie jakieś nieznaczne ilości marihuany czy amfetaminy.
Na czele naszego państwa stoi Donald Tusk – zadeklarowany przecież palacz marihuany. Co on, albo senator Piesiewicz – autorytet moralny – zrobili dla młodych ludzi, których rządzone przez nich państwo skazuje na kary więzienia?
Polska Sieć ds. Polityki Narkotykowej, w której Pan działa, przygotowuje jakieś projekty zmian? Co chcecie osiągnąć?
Sieć jest organizacją pozarządową, która grupuje ekspertów różnych dziedziń zajmujących się rozmaitymi aspektami narkomanii i polityki narkotykowej. Walczymy o zmiany, ale na obecnym etapie najważniejsze dla nas jest wsparcie dla projektu nowelizacji Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, który przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości. Nowelizacja kładzie nacisk na leczenie i pomoc osobom zażywającym narkotyki, a nie na ich karanie, co miało miejsce dotychczas.
Nowelizacja stwarza też możliwość odstępowania od ścigania konsumentów narkotyków. Trudno powiedzieć, na ile przełoży się to na poprawę sytuacji.
A jak wygląda sytuacja w innych krajach? Przecież wszędzie posiadanie narkotyków jest przestępstwem. Wszyscy się mylą?
We wszystkich krajach europejskich posiadanie narkotyków uznane jest za przestępstwo. To wynik porozumień międzynarodowych. Wszędzie jednak przyjęto rozwiązania, które faktycznie oznaczają tolerowanie posiadania i konsumpcji narkotyków. Wszędzie – poza Polską.
Modelowym przykładem jest Holandia, gdzie toleruje się nie tylko posiadanie, ale także sprzedaż pewnych ilości marihuany i innych substancji psychoaktywnych. Wbrew doniesieniom prasowym model holenderski jest sukcesem. O jego przyszłości rozmawiałem w grudniu w Amsterdamie na specjalnym spotkaniu z przedstawicielami holenderskiego Ministerstwa Zdrowia.
Ale przecież nie wszystko wygląda tak różowo. Choćby problem narkoturystyki…
Za jego wystąpienie nie odpowiada przecież tolerowanie obrotu narkotykami przez Holendrów, lecz polityka sąsiednich krajów, które takiej tolerancji nie przejawiają.
Ilość „narkoturystów” dowodzi, że w Europie istnieje spory popyt na marihuanę. Polacy też tam jeżdżą?
Nieczęsto. Już prędzej będziemy wybierać się do Czech, o których ostatnio stało się głośno. Czesi nie zrobili jednak niczego szczególnego. Określili tylko dokładnie, jaka ilość narkotyków jest „nieznaczna”. Dla opinii publicznej i polskich polityków przyjęte przez nich liczby są szokiem, ale to przecież europejski standard. Nic niezwykłego.
Są tacy, którzy mówią, że marihuana jest groźna, bowiem prowadzi do sięgania po inne, bardziej szkodliwe narkotyki. Łatwiejszy dostęp do niej tylko zwiększy liczbę uzależnionych…
To mit. Według wiarygodnych danych podawanych przez Europejskie Centrum Monitoringu Narkotyków i Narkomanii, marihuanę regularnie pali mniej więcej 12 mln dorosłych Europejczyków, podczas gdy liczba regularnych konsumentów wszystkich pozostałych narkotyków nie przekracza 5 mln.
W Polsce zaczyna się też wreszcie otwarcie mówić się o medycznych zastosowaniach uznawanych za narkotyki substancji. Marihuana przynosi ulgę w cierpieniu wielu osobom, podobnie jak opioidowe, podobne do heroiny, środki przeciwbólowe. Lecz polscy lekarze zwyczajnie boją się je stosować.
Vicodin – silnie uzależniający lek, polskiej widowni znany z serialu Dr. House, jest najczęściej przepisywanym na receptę lekiem w USA. Wyprzedza nawet antybiotyki. U nas w leczeniu bólu jest praktycznie nieznany. To nie przypadek. Efektem tego jest cierpienie pacjentów.
Boli, ale przynajmniej nie sięgają po narkotyki…
Jeżeli, jak Pan twierdzi, nie ma uzasadnienia dla karania za posiadanie i istnieje duży popyt na miękkie narkotyki, to czy można uznać, że legalizacja jest nieuchronna?
Legalizacja narkotyków jest przesądzona. Pytanie tylko, kiedy ona nastąpi. USA, kraj, w którym 40 lat temu zaczęła się wojna z narkotykami, a której przejawem jest karalność posiadania i uznanie konsumentów narkotyków za przestępców, dokonał w ostatnim czasie radykalnego zwrotu w swojej polityce względem nielegalnych używek.
14 Stanów już zalegalizowało produkcję, handel i konsumpcję marihuany dla celów medycznych. W opinii publicznej zaszły tak znaczne zmiany, że nawet konserwatywni politycy opowiadają się za dalszą liberalizacją prawa.
Na to wszystko nakłada się sytuacja w Meksyku, której opanowanie możliwe jest tylko poprzez podkopanie ekonomicznych podstaw istniejącego tam czarnego rynku. A więc – ostatecznie – poprzez przeniesienie i zalegalizowanie produkcji głównego towaru eksportowego karteli – marihuany – do USA. Stany po prostu nie mają już wyjścia. Ich podejście, skopiowane częściowo dziesięć lat temu przez Polskę, zbankrutowało.
A Europa?
Zmieni się prawo międzynarodowe, zmieni się sytuacja w Europie. To tylko kwestia czasu.
Naprawdę wierzy Pan, że w naszym kraju możliwa jest tak radykalna zmiana?
Nie tylko w kwestii narkotyków polską klasę polityczną cechuje ignorancja. Jesteśmy skansenem, gdzie wciąż toczy się wojna z narkotykami, którą świat już dawno zakończył. To trzeba zmienić.
Musimy zacząć wywierać nacisk na rządzących. Jeżeli nie zaczniemy domagać się realizacji naszych praw i wolności, w tym prawa do skutecznego leczenia, przynoszącego ulgę w cierpieniu, politycy sami z siebie niewiele zrobią. Żyją przecież w cieniu sondaży.
Lecz czy nie jest tak, że obywatele Polski w istocie popierają podejście represyjne?
Owszem, duża część opinii publicznej w Polsce popiera surowe karanie „narkomanów”, wychodząc z założenia, że to działa. Że uchroni ich dzieci przed wirusem narkomanii. W takich sytuacjach przed oczyma zawsze staje obraz brudnego i schorowanego człowieka szukającego kolejnej działki. Tymczasem konsumentów narkotyków tego typu już prawie nie ma. Dzisiejsi „narkomani” niczym nie różnią się od przeciętnego Kowalskiego. Tylko, że zamiast spędzać wieczór przy kolejnej puszce piwa, wolą sobie np. zapalić „skręta”. Obywatele tego kraju muszą wreszcie rozumieć, że narkotyki nie znikną, ponieważ będziemy zamykać ich konsumentów do więzień.
I że to dobrzy ludzie biorą narkotyki?
Też.
Wywiad ten miał ukazać się w jednym z poczytnych portali internetowych. Dziękuję Tomkowi i Grześkowi za pomoc w redakcji rozmowy. Nice People Take Drugs jest hasłem kampanii organizacji RELASE. Jej celem jest walka ze stereotypem narkomanii i społeczną stygmatyzacją konsumentów narkotyków.
19 Komentarze
“Wywiad ten miał ukazać się w jednym z poczytnych portali internetowych.”
To znaczy, że się nie ukaże? Zbyt odważne nawet dla gazety.pl?
Wspieram te działania:)
Sam w dość okrojonej postaci działam na rzecz legalizacji, niestety głównie w internecie, udzielając jak najbardziej trafne i obiektywne odpowiedzi, rozsyłając po forach różnych wartościowe linki z których samemu osoby chętne lub jeszcze nie pewne bądź nie świadome mogą spojrzeć na problem szerszym okiem.
Najtrudniej było mi uświadomić swoich rodziców, gdyż początek tłumaczeń skończył się wysłaniem mnie to terapeuty uzależnień:)
Konkretnie do tego ziomka z audycji
(http://www.youtube.com/watch?v=szxCsZco0E0), cóż mogę powiedzieć, osoby który są eks-narkomanami po MONARZE to “lekko” są przegięci w temacie narkotyków i każde użycie to już zło i nadużycie… Dzięki jego półprofesjonalności moja dziewczyna się dowiedziała że w ciągu najbliższego roku sięgnie po heroinę i ją też wciągnę, czy muszę pisać że zerwała ze mną?
ale jej udowodniłem że to g… adanie jest bez sensu:D Jesteśmy razem, moje poglądy i życie nie zmieniło się, zmieniły się za to poglądy mojej rodziny na temat narkotyków.
Może nie wiedzą wszystkiego, ale już odrzucili propagandowe spojrzenie:)
Polecam rozmawiać z rodzicami:)
Choć to trudne…
Szanowny Panie !
Z Pańskich wywodów wynika m.in. ,że ujmuje się Pan za “poszkodowanymi” przez aparat ucisku – państwo i prawo – tj. uwięzionymi za ” posiadanie przy sobie nieznacznych ilości marihuany “.
Pięknie ! Miłosierdzie na plan pierwszy .
A jeśli ci sami posiadają – ” nie przy sobie ” ! – trochę więcej ? No, nie noszą czy obnoszą tylko ot, mają – powiedzmy w mieszkaniu, w piwniczce jakiejś a może w magazynie – to co ? Tak ze 100 kg a może i z tonę ?
Moja opinia : jeśli jest p r a w o a żyjemy
w państwie demokratycznym i prawa nie nadaje król czy inny satrapa – to oznacza , że zdecydowana większość żyjących w tym państwie
obywateli uważa za celowe zabronić :
a) produkcji
b) dystrybucji
c) posiadania ( obojętnie czy znalezione czy
od św. Mikołaja )
d) u ż y w a n i a
i nie ważne jakich – “miękkich” czy innych
substancji służących do intoksykacji inydy-
widualnej lub zbiorowej .
Jest rzeczą oczywistą ,że Pan jako “konsu-
ment” wolałby aby sklepik dostarczający te
środki “spożycia” znajdował się nieopodal ,
powiedzmy na każdym rogu ulicy,gdzie bez
żadnych trudności mógłby Pan sobie nabyć to na co by Panu ochota przyszła …Bez oglądania się za siebie i z czystym , obywatelskim sumieniem. Jako prawnikowi chyba
zależy Panu aby postępować bez ł a m a n i a
więc ? Idzie Pan ” na całość ” : “zmieńmy prawo” ! I tu się zaczyna dopiero sprawa.
Uważa Pan ,ze Pańska – i innych Panu podobnych – misja to imperatyw wart poświęcenia czasu i energii. I to jest w tym najbardziej smutne .
Cóż , w imię różnych idei ludzie podejmowali
swoje działania. Bywało i tak że z perspektywy czasu okazywało się to klęską.
Niestety o sprawach etyczno-moralnych i
prawdziwie ludzkim postępowaniu myśli się coraz rzadziej . Ale może warto czasami sięgnąć po prawdę ?
@ Kris
Demokratyczne standardy stanowienia prawa wymagają, aby decyzje polityków bazowały na naukowych faktach, a nie ideologii. Tymczasem prawo w zakresie “zapobiegania narkomanii” nie ma nic wspólnego z nauką. Choćby dlatego nie spełnia demokratycznych standardów i powinno zostać zmienione. Inna sprawa, że w wyniku obowiązywania tego prawa łamane są prawa obywatelskie (proszę o tym poczytać w moich pracach).
Jeżeli jest Pan przeciwko intoksykacji, zapraszam do dziarskiego zwalczania alkoholu – najbardziej szkodliwej ze znanych światu używek. Na drugim miejscu jest tytoń.
ludzie wezcie sie w garsc bralem w sumie 15lat heroine i w polsce i w rosji, od 10lat jestem trzezwy i prowadze normalne zycie, dzieki steorytypowemu wg was monarowi.. coz moi koledzy z brania albo nie zyja, a ci z substytucji kolejno laduja w psychiatrykach albo gada sie z nimi gorzej niz z warzywem po czasie przyjmowania tych waszych genialnych substytutow metadonu.. .a zreszta o co walczycie, po co wam legalizacja jak narkotyki i tak sa i beda dostepne -wasz wybor, a nawet metadon na czarnym rynku mozecie kupic, wiec w czym problem? dajcie ludziom pracowac i wyciagac gowniarstwo z tego gowna, a wasze zdrowie -dorosli pewni siebie inteligenci-to wasz wybor,
i prace wywiady itd. walczcie za legalizacja i walczcie z polityka monarem a ogolnie z calym swiatem “bo oczywiscie tylko wy macie racje”, pozdrawiam i powodzenia
a przepraszam zapomnialem dodac ze na zaleczonym narkomanie, prywatne firmy juz nie zrobia interesu, a na metadonie ktory beda lykac do konca zycia tak, heh, no i pozdrawiam moderatora ktory usuwa nie wygodne teksty, ale spokojnie sa skopiowane juz na innej stronce, z odpowiednim coments na temat strony i autora moderatora, milej nocy:)
nic nie jest usuwane. nie siedzę cały czas przy kompie i akceptuję komentarzy. cierpliwości. z chęcią poczytam też komentarze na mój temat “na innej stronce”. czekam na link.
Szanowny Panie !
Podstawowe pytanie : do czego społeczeństwu
– gdziekolwiek – potrzebna jest grupa ludzi
o obniżonych standardach etycznych ,nieproduktywnych ,wymagających
przywilejów pod postacią choćby bezpłatnego
leczenia ?
Jako podatnik nie zamierzam popierać Pańskiej
ideologii jednoznacznie wskazującej na zachwianie trzeźwej oceny zjawiska.
Szerzenie się narkomanii jest zagrożeniem dla zdrowia w ujęciu medycznym jak i społecznym.
Np.jako użytkownik dróg publicznych nie chciałbym mieć ” spotkania” ani z kierowcą
“po kielichu” ani z tym ” na haju”.
Nie wątpię w Pańską sprawność w serwowaniu argumentacji jednakże nawet po przeczytaniu
Pańskich tekstów nadal uważam ,że nie stać Pana na obiektywną ocenę problemu co jest zresztą zrozumiałe biorąc pod uwagę Pańskie
zaangażowanie w proceder.
Proszę Pana ! Jeżeli chodzi a alkohol to jest to produkt znany niemal od czasów prehistorycznych – mam na myśli wino. I nic nie wskazuje na to aby zdrowie “homo sapiens”
w zw. z tym się pogarszało…Ma Pan inne zdanie ?
Natomiast “shooting alleys” to “wynalazek”
XX wieku a skutki jakie są ” każdy widzi” .
I nie należy upierać się ,że od niewinnego pociągania “trawki” do szprycowania się chemikaliami to odległa droga.
@ Kris
Czy samo uzależnienie jest problemem, czy też jego następstwa? Jeżeli uzależnienie, współczesna medycyna powinna być zakazana (wiele leków uzależnia). Narkomanii nie powinni być leczeni, bo mają obniżone standardy etyczne? To teza godna Himmlera. Narkotyki to wynalazek ostatnich wieków?… Przepraszam Kris, ale przez Twoje wypowiedzi przemawia TOTALNA IGNORANCJA. Chciałbym z Tobą podyskutować, ale niestety – zacznij od poczytania o narkotykach i narkomanii, nim zaczniesz pouczać innych.
@Kris: marihuana i inne naturalne substancje psychoaktywne (np. grzyby, kaktusy) oraz (znacznie później) alkohol są znane i używane od czasów prehistorycznych i rzeczywiście, społeczeństwa umiały sobie z tym radzić i nie było większego problemu (coś jak obecnie z alkoholem). Dopiero prohibicja doprowadziła do problemu.
“shooting alleys” to “wynalazek” o skuteczności udowodnionej naukowo, więc czemu go nie stosować?
Co do grupy ludzi “o obniżonych standardach etycznych ,nieproduktywnych ,wymagających
przywilejów”… hehe, “narkomanem” może być bardzo dobrze funkcjonujący obywatel, produktywny (czasem nawet bardziej, np. artyści).
Ludzie o których Ty piszesz, to nie “narkomani” tylko ludzie z poważnymi problemami (do wyleczenia) a używane przez nich narkotyki (jako forma samopomocy) po prostu skupiają uwagę społeczeństwa (tylko dlatego że są nielegalne).
Edukacja kluczem do legalizacji!
Szanowny Panie !
Gdzie i kiedy powiedziałem ,że chory narkoman
np. na chorobę jelita grubego czy inną – nie powinien być leczony? ! Niech będzie leczony.ALE : leczenie z uzależnienia to zupełnie inna sprawa ! Nikt takiego osobnika nie zmuszał do doprowadzenia się do stanu wymagającego nakładu środków na ten cel.
Mówię wyraźnie : jako podatnik nie zgadzam się aby państwo wydawało pieniądze na leczenie narkomanów z uzależnienia właśnie ! Jest to czywista grabież. Niech sobie początkujący narkoman założy docelowe konto i jak mu się zechce kiedyś zerwać z nałogiem to niech sobie finansuje s w o j e własne wybryki.
Bo narkotyki i zabawa nimi to nie chleb powszedni . Jak kogoś stać to niech sobie płaci – od początku , do końca .To chyba jasno wyłożyłem.
Teraz : Pańskie uczone wywody mogą robić wrażenie ale tylko w takim środowisku w jakim się Pan znajduje. Powoływanie się na “naukę ” jest dość ryzykowne w wielu przypadkach. Al Gore też się powołuje na naukę.A nauka ma to do siebie ,że ciągle ewoluuje ! Kiedyś faktem
naukowym był geocentryzm.Trochę pokory i mniej zadufania czasem się przydaje …
A co do legalizacji totalnej narkotyków jako sposobu ograniczenia szerzenia się zarazy to
nawet możnaby się zgodzić , chociaż zastosowanie analogii do zniesienia prohibicji alkoholu (USA) jest dość naiwne.
Ale jestem “za”. Tyle,że to utopia i Pan zdaje sobie z tego sprawę.Czyż nie ? Dlatego
szukanie dróg “częściowego rozwiązania” jest
hipokryzją!Niezależnie na ile “faktów naukowych ” będzie się Pan powoływał i ile skompilowanych dysertacji Pan napisze.
@Kris
Uzależnienie od narkotyków i nie tylko jest chorobą o podłożach biologicznych – najczęściej wrodzonych. Jeżeli Pan tego nie wie, trudno w ogóle dyskutować. To miałem m.in. na myśli mówiąc o poczytaniu czegoś przed zabieraniem głosu. Co do Pańskich uwag o naukowości, również nie ma Pan racji – nauka ma to do siebie, że oparta jest o metodę krytyczną. Każdy może podważyć twierdzenie naukowe, o ile posiada odpowiedni argument. Polityka, ideologia nie są w stanie temu zapobiec.
heh, mam wrażenie że Pan Kris jest “za a nawet przeciw” 😉
Szanowny Panie !
Umówmy się tak : każda szarlataneria opisana i wydrukowana , przypieczętowana tytułami jest “nauką ” czy też nie jest ?
Otóż dla mnie nie jest. Wystarczy zdrowy rozsądek czyli sprawny aparat myślowy aby nie
każdą ” naukę ” przyjąć jako p r a w d ę. A prawda o narkomanii jest oczywista.Natomiast dyskusja o metodach jej zwalcznia i zapobiegania to całkiem osobne pole.
Wierzy Pan w “Big Bang ” ? A w ” globalne
ocieplenie ” ? A tzw. naukowcy wmawiają nam uporczywie ,że to wszystko ma za podstawę ” naukę “. A tzw. ” nauki społeczne ” albo ekonomia …Przez kilkadziesiąt lat np. marksizm był też ” nauką “.Niepodważalną.
Drogi Panie ! Czyż trzeba coś dodać aby zrozumieć ,że naukę też można tworzyć “pod
ideologię “?
Też mógłbym Panu zaproponować jakieś lektury uzupełniające…
Pisze Pan – i słusznie – iż “uzależnienie…
jest chorobą o podłożach biologicznych …”
Tylko jaki z tego wniosek ? Skoro “dopust boży” to co z tym zrobić ?
Ano najlepiej zalegalizować dostępność do towaru !…Niech każdy kto to “ma” niechże się
nie męczy i sobie ulży,tak ? Najlepiej na własną rękę a bez żadnej odpowiedzialności !
Skoro jest popyt to teraz załatwić podaż i jest jak trza ! O to chodzi ? To teraz tylko mały drobiazg : tym nieuświadomionym – co to
nie wiedzą że ” mają” trzeba dać szansę !
W imię “praw ludzkich” , wolności itd.itp.:
rozpocząć darmowe r o z d a w n i c t w o ot,”niewielkich ilośći”…Niech się dowiedzą , że smakuje i że ” się należy” .
Wtedy nie będziemy skompleksionym narodem półdzikich i ciemnych , nietolerancyjnych
podludzi ze wschodniej Europy ! Staniemy się
prawdziwymi Europejczykami , całą gębą !Tak ?!
Niedawny przypadek “wpadki” dealera w Choczni,
rozdającego dzieciom ” niewielkie ilości”
o czym mówi ?!
@Kris: “Niedawny przypadek “wpadki” dealera w Choczni, rozdającego dzieciom “niewielkie ilości” o czym mówi ?!”
Mówi o tym, że diler nie spyta Twojego dziecka o dowód, a sprzedawca w coffeeshopie w Holandii spyta i nie sprzeda osobie nieletniej.
Ponadto mówi o tym, że przekaz medialny został po raz kolejny zmanipulowany, ponieważ diler z założenia ma sprzedawać a nie rozdawać.
Prosta kalkulacja:
Na sprzedaży 1 grama marihuany za 30 PLN diler zarabia 5-10 PLN.
Jeżeli chciałby rozdać gratisy jedynie 6 osobom mógłby przeznaczyć na to około 3 gramów.
Żeby to odrobić musiałby sprzedać 9-18 gramów, lub wyciągnąć z własnej kieszeni 90 PLN.
Nieopłacalne.
W bajki o “uzależnianiu przez pierwszą działkę” chyba już nikt nie wierzy (przeciętny diler nie ma heroiny).
Z tego co się orientuję pod hasłem “legalizacja marihuany” obecnie rozumie się uregulowany rynek, sprzedaż tylko dla dorosłych i legalna domowa uprawa a nie totalny brak kontroli.
A z tego co Pan mówi na temat Nauki, wynika że Pan jej nie praktykuje. Oczywiście istnieje coś takiego jak pseudo-nauka.
Szanowny Panie !
No , to mnie Pan ubawił ! To co – robimy Holandię ? A jeśli chcemy nadal mieć tutaj POLSKĘ ?!
My , tzn. demokratyczna większość tego chrześcijańskiego narodu !
Dlatego mówimy NIE dla narkotyków ! Coprawda był taki jeden niedouk który chciał zrobić tutaj”drugą Japonię “ale – sam Pan widzi…To,że zrobili go noblistą i “doktorem” to gorzej dla
prawdziwych laureatów tych honorów.To na marginesie. Pisze Pan “od rzeczy ” , żeby nie powiedzieć dosadniej.Nie zaprzeczę ,że być może w tym narkotykowym raju holenderskim istotnie kontakt z np. “trawką ” rozpocząć można dopiero po osiągnięciu pełnoletniości .
I w każdym coffieshop’ie pracuje solidny i obowiązkowy stróż prawa.Ja o tym nie wiem. Ale Pan jako ekspert pewnie wie – to może Panu uwierzę na słowo.Ale póki co Holandia daleko i w tym zacofanym Kraju nad Wisłą -i Skawą też ! – średnio rozgarnięty dealer stosuje sobie bezkarnie podstawowe prawa kapitalizmu !
Marketing ,proszę Pana ! A Pan tu coś opowiada o “medialnych manipulacjach “.
A potem bajeczka jakoby na marihuanie hodowanej w doniczce miałoby się kończyć !
Dobre ! To skąd do jasnej a niespodziwanej
biorą się ci nieszczęśnicy . ha ?!
Pewnie to także ” medialna manipulacja”, co ?!
Sądzę jednak,że wierzy Pan w ten ” Big Bang ” …
Heh, jest Pan klasycznym przykładem opcji “nie wiem, nie znam się, ale i tak wiem lepiej”. Gratuluję.
Szanowny Panie !
Być może tak jest.Ale to nie zmienia faktu,że
w sprawach meritum jest Pan daleki od prawdy.
I nic tutaj nie pomoże do czego zechce mnie Pan porównać lub zaklasyfikować.
Po prostu dalsza dyskusja ( ? ) nic tutaj nie wniesie . Różnię się od Pana nie tylko światopoglądem ale i doświadczeniem życiowym.
Stąd moje argumenty są dla Pana w najlepszym razie nieczytelne .
Życzę powodzenia w bojach magistrackich a w
propagowaniu wolności narkotykowej “sukcesów
inaczej ” !
witam mimo ze minelo duzo czasu od komentarza “drug” moje doswiadczenie niepozwala zostawic jego wypowiedzi bez odpowiedzi.Od 13 roku zycia jestem uzalezniona od heroiny.Wielokrotnie przechodzilam detox 2 razy bylam w osrodku MONARu wszystko to skonczylo sie nie tylko fiskiem ajko terapia ale rowniez rozchwianiem nerwowym tak duzym ze nie moglam kontynuowac nauki,mimo ze nie bralam to nie potrafilam zyc,po jakims czasie i tak wracal do dragow.Dopiero metadon dal mi szanse na normalne zycie.Nikt mi nie wmowi ze kazdego mozna wyleczyc bez substytucji,sa przypadki osobowosci dla ktorych tylko substytucja jest szansa na powrot do spoleczenstwa,spelnienia swoich marzen o wyksztalceniu i pracy.Nie musze wspominac ze substytucja jest duzo tansza niz osrodki i daje korzysci spoleczne takie jak to ze ja sama ze swoich podatkow place za terapie.Nic tez nie jest “dozywotnie” jak sugeruja przeciwnicy.ale jak wiadomo kto nie chce byc przekonany tego zadne i nauokowe i osobiste dowody nie przekonaja.Jako osoby leczace sie substytucyjnie zalozylismy sami stowarzyszenia majace bronic naszych praw(JUMP`93,WYZWOLENIE),jestesmy aktywnymi,pracyjacymi obywatelami i oburza mnie okreslenie”warzywko” ktorego uzyl”drug” nie wiem z kim sie zadaje ale nie z ludzmi z ktorymi ja wspolpracuje i dzialam
pozdrowienia
maśka