Wraca blog, kończy się krucjata

Za oknem wiosna okazuje się być burzliwym latem. Ale nie tyko za oknem. Ostatnie tygodnie wszystkim jej spragnionym dostarczyły odpowiedniej dawki adrenaliny. W polityce wiele się dzieje, tym więc trudniej przyszło mi znosić czas blogowego milczenia. Do wydarzeń Tygodnia Polityki Narkotykowej w Krakowie jeszcze powrócę. W końcu tegoroczny kwietniowy Marsz Wyzwolenia Konopi był pierwszą demonstracją, w której brałem udział w roli politycznego aktywisty. Wrócę również do wydarzeń około-beatyfikacyjnych w papieskim grodzie. W nich, niczym w metafizycznej soczewce, uwidoczniło się zepsucie i skorumpowanie lokalnego układu władzy. A tekst „Papa Lolek” wywołał przysłowiową burzę w szklance święconej wody. Wezwania do linczu na polityczne zmówienie. To nie jest Dziki Zachód, mimo, że trochę Papa Town. Skończyło się kolejną inicjacją, tym razem na prokuraturze.

Tymczasem, powróćmy jednak na senacką salę, gdzie rozegrała się ostatnia odsłona narkotykowej krucjaty. Debata w Senacie nie miała na szczęście temperatury sejmowego mordobicia z poseł Kempą w roli głównej, która bliska była rozdzierania szat. Jako matka. W Senacie spierali się dżentelmeni, ale nadal bez pojęcia.

Padło wiele absurdalnych stwierdzeń typu: nowelizacja wprowadza legalizację; gdyby Lech Kaczyński żył, ustawa ta nie miałaby szans; art. 62a zwiększy problem narkomanii nie tylko wśród dzieci, ale także wśród młodzieży i dorosłych; wokół niewinnej młodzież pojawią się liderzy. Nie zawiódł senator Bender, wieszcząc polityczny spisek w swoim stylu – “liberałowie chcą otumanić naród marihuaną, żeby niem manipulować, jak kiedyś sowieci”. Na koniec zostawiłem mój ulubiony kawałek: “jeżeli nie będzie konsumentów, nie będzie dealerów”. To powinno być motto każdego społecznie wrażliwego polityka polskiej kabaretowej prawicy.

Było też o tym, że w pracach senackich komisji uczestniczyły osoby spoza Senatu, a także zawodowy lobbista. To oczywiście podejrzane, zwłaszcza, że byli to eksperci obalający po kolei idiotyczne i fałszywe twierdzenia „znających się” na narkotykach senatorów.

Posiedzenie rozpoczął senator sprawozdawca H.M. Woźniak z Komisji Zdrowia, który w imieniu komisji wnioskował o przyjęcie projektu ustawy w całości, w formie proponowanej przez rząd. Senator Karczewski złożył z kolei wniosek mniejszości, proponując skreślenie art. 62a lub odrzucenie projektu ustawy w całości. W swojej opinii demaskował intencje rządu, twierdząc, że nowelizacja legalizuje narkotyki w Polsce. Porównał rozwiązania proponowane przez rząd w art. 62a do dozwolenia jazdy pod wpływem nieznacznych ilości narkotyków, po czym płynnie przeszedł do braku definicji znacznej i nieznacznej ilości. Senator Paszkowski poparł wniosek mniejszości. A senator Piotrowicz z Komisji Praw Człowieka i Praworządności w imieniu komisji wniósł o przyjęcie 23 poprawek, a przede wszystkim skreślenia niebezpiecznego art. 62a.

Wszystko skończyło się tak, jak miało się skończyć – ustawa przeszła bez zmian, w wersji przyjętej przez Sejm. Koalicja miała na senackiej sali przewagę. Głosy za – 52, głosy przeciwko – 35, głosy wstrzymujące – 2. W ten sposób narkotykowa krucjata, która spędzała mi sen z powiek przez ostatni rok, dobiegła końca. Szkoda tylko, że ci, którzy ustawę w wersji rządowej poparli, praktycznie jej nie bronili. Partyjna maszyna do głosowania nie potrzebuje argumentów, a przynajmniej nie takich. Ale w sumie… liczy się przecież efekt.

Dziesięć lat czekaliśmy na jakiekolwiek racjonalne zmiany w polityce narkotykowej. Zmiany polegające na czymś innym, niż podwyższaniu kar i wciąganiu kolejnych substancji na listę zakazanych. Gdy wreszcie czas się dopełnił, przyszedł moment rozliczeń i kłótni. Napiszę o tym, gdy tylko Prezydent podpisze ustawę.

Tymczasem, zamiast pointy, słowa kolegi, który poświęcił popołudnie, aby wysłuchać debaty senatorów Najjaśniejszej: „Dziś zrozumiałem Piesiewicza. Mając takich kolegów nie sposób nie ćpać”.

6 thoughts on “Wraca blog, kończy się krucjata”

  1. “Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

    Jeśli chodzi o pytanie pana senatora Gruszki, dlaczego gdy ktoś odbywa karę na przykład pięcioletnią, ustawa dopiero w ostatnich dwóch latach daje możliwość leczenia, to powiem tak. Otóż w praktyce mamy do czynienia z taką sytuacją, Panie Senatorze, że często jest kolejka oczekujących na to leczenie, a możliwości naszych ośrodków są ograniczone, zwłaszcza jeśli chodzi o leczenie substytucyjne, ponieważ publiczny płatnik w niektórych regionach nie zakontraktował tych świadczeń. I ten właśnie zapis w ustawie pozwala osobom, które mają dłuższe wyroki i które czekają w kolejce, na to, żeby mogły się leczyć nie w pierwszych latach odbywania kary, tylko w terminie późniejszym.”

  2. “Padło wiele absurdalnych stwierdzeń typu:…gdyby Lech Kaczyński żył, ustawa ta nie miałaby szans…”
    To akurat chyba nie jest absurdem. Poeta miał na myśli, że Lech Kaczyński zawetowałby ją. Pewności nie ma, ale szanse byłyby na to większe niż w przypadku Bronisława Komorowskiego. Oczywiście veto prezydenta nie przekreśla szans ustawy.

    “jeżeli nie będzie konsumentów, nie będzie dealerów”. “To powinno być motto każdego społecznie wrażliwego polityka polskiej kabaretowej prawicy.”
    Niekoniecznie. Zależy jak to zinterpretujemy. Dla polityków z opcją ultra może to oznaczać wariant “ultrasingapurski”.

    “Porównał rozwiązania proponowane przez rząd w art. 62a do dozwolenia jazdy pod wpływem nieznacznych ilości narkotyków”.
    Żeby zlikwidować tę sprzeczność, że nie wolno a jednak trochę niby wolno, należałoby albo w ogóle odstąpić od karania za posiadanie (nawet 20 ton) i ograniczyć się do karalności handlarzy, albo pozostać przy obecnych przepisach.
    Więc ta częściowa sprzeczność jest efektem jakiegoś tam kompromisu.

  3. Dla polityków, to każdy wariant jest dobry, byle pozostali politykami.

    “Porównał rozwiązania proponowane przez rząd w art. 62a do dozwolenia jazdy pod wpływem nieznacznych ilości narkotyków”.

    Ale jakżeszto dobrodzieju? Gdzie tu analogia?

  4. “Ale jakżeszto dobrodzieju? Gdzie tu analogia?”

    Posiadanie jakichkolwiek ilości narkotyków zakazane. Po nowelizacji wciąż nielegalne, ale przy nieznacznej ilości niekarane.
    Według posła, to tak jakby pomimo zakazu jazdy pod wpływem środków odurzających, nie karać przy nieznacznej jej ilości w organizmie.

  5. “Według posła, to tak jakby pomimo zakazu jazdy pod wpływem środków odurzających, nie karać przy nieznacznej jej ilości w organizmie.”

    Oczywiście nie ma dla niego znaczenia, że prowadzenie pod wypływem to nie to samo co samo przebywanie pod wpływem.

  6. “Dla polityków, to każdy wariant jest dobry, byle pozostali politykami”.
    Ostatnie przykłady to pokazują.
    Za rządów PiS najścia ABW były normą. Dziś po wydarzeniu ze stroną “Antykomor” już opozycyjne Prawo i Sprawiedliwość w osobie Ziobry krytykuje tę instytucję a przy okazji rząd.
    Kilka lat temu Ludwik Dorn chwalił zdecydowaną akcję policji podczas manifestacji homoseksualistów. Często powtarzał także, że obywatel nie może bezkarnie ubliżać urzędnikom państwowym. Obecnie broni prawa kibiców do nazywania premiera matołem, negując działania policji w stosunku do demonstrujących.
    Może po nagłośnieniu w mediach przypadku zatrzymania ze “skrętem” mielibyśmy analogiczną metamorfozę członków PiS-u.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *