Happy Easter(n) Papa Town

Najpierw ostre wiosenne słońce, a potem komputery uratowały święta w papieskim mieście. Tym samym dla wszystkich chyba stało się jasne, że niegdysiejsze małe żydowskie miasteczko wkroczyło wreszcie w informacyjną erę. Dzięki komputerom w deszczowe dni ruch zamarł nie tylko na rynku, rozkopanym przed zbliżającą się beatyfikacją. Zniknięcie życia z ulic i przeniesienie go do sieci, zastanawia. Trudno mi orzec, na ile cywilizuje zachowania Polaków, a na ile im szkodzi. Rzecz warta zastanowienia. Oto jednak szykuje się nam kolejna rocznica, która na zawsze zmieni polski kalendarz. Przybywa tam dni niezwykłych, specjalnych okoliczności. Zatracamy codzienność, choć tak bardzo w codzienności jesteśmy zatraceni. Nie tylko przed ekranami komputerów i telewizorów.

W Wadowicach zatracił się samorząd, a zatraceniu nadano imię Jana Pawła 2. Renowacja wadowickiego rynku sprzedawana była jako ratunek przed ubożeniem mieszkańców. Póki co oznacza jednak ubożenie przedsiębiorców prowadzących interesy wokół niego. Niewłaściwie zabezpieczony plac budowy skutecznie zniechęca do poruszania się po nim. W czasie roztopów chodniki zamieniały się w bajoro, także pod urzędem miasta. Nikomu z urzędników to nie przeszkadzało. Do tego rewitalizacja nie obejmie wymiany i położenia pod tworzoną na nowo płytą rynku potrzebnych mieszkańcom instalacji. W połączeniu z projektowanymi atrakcjami sacro-polo (postać papieża wyświetlana we mgle unoszącej się z fontanny) mankamenty te zahaczają o niegospodarność. Wadowicki samorząd zawsze jednak wierny.

Uczestniczę w tym wszystkim niczym muzyk na nieudanym koncercie. Widziałem kiedyś jeden taki występ – kolega perkusista bardzo chciał wyjść, ale nie wypadało, mimo, że nie szło. To dokładnie taka sama sytuacja, tylko że trasa koncertowa obejmuje 4 lata. Kolejny przykład, kiedy brak wiary pomaga – można się przynajmniej od cyrku zdystansować. Gorzej, gdy trzeba patrzeć na powolnie umieranie Kościoła z pozycji zaangażowanych. Ducha gasi skutecznie między innymi samorząd, żywiący się przy każdej okazji papieżem. Monokultura, zwłaszcza duchowa, w dłużej perspektywie jest zabójcza, zacieśnia pole wyboru, porównania. A usuwając dla siebie odniesienie, odbiera sobie życie. To właśnie dzieje się w Wadowicach.

Być może Wadowice to pierwsze miasto w Polsce, w którym papież przestał być już świętym. Dzieje się to dokładnie wtedy, kiedy jego popiersie rozpoczęło marsz ku ołtarzom. 1 maja w przyklęknie tutaj Donald Tusk i to w miejscu, gdzie mogły przechodzić nowoczesne rury z gazem. Z tyłu będzie się palił wielki LED, wiszą dinozaury z Inwałdu. Burmistrz Wadowic wyjedzie do Rzymu, ma przecież swoje beatyfikacyjne plany.

Nocna rozmowa z Tomaszem Terlikowskim, czołowymi histerykiem katolickim. Tym razem bez histerii, Terlikowskiemu udziela się bowiem luz Kamila Sipowicza. A może i skuteczne szkolenie w zakresie wizerunku. W przypadku Sipowicza szkolenie z luzu nie jest potrzebne, bo jego luz nie jest przypadkowy, niewypracowany. Przeciwnie, to lata praktyk. Rozmowa jakimś cudem (w końcu święta!) schodzi na homoseksualną orientację syna red. Terlikowskiego. Ten tłumaczy, dlaczego na Wigilię syn nie będzie mógł przyprowadzić swojego partnera do katolickiego domu. Nawet, jeżeli ten będzie księdzem. Dopiero po jakimś czasie dociera do mnie, że syn Terlikowskiego ma 8 lat. Poziom hipotetyczności stawianych hipotez był tak wielki, że zaczęto o nich mówić językiem faktów. W tym wszystkim nagle temat pedofilii w Kościele i cichego wsparcia dla ich meksykańskich amatorów ze strony tandemu Dziwisz-Wojtyła. Sprawa znana, ale raczej na Zachodzie, choć dokładnie opisywały to polskie gazety. Społeczeństwo chyba jednak skutecznie niewygodne wiadomości wyparło. Z tego też my – Polacy jesteśmy przecież znani.

Terlikowski podaje ciekawe i uniwersalne wytłumaczenie/rozgrzeszenie – zgodnie z nową logiką, ksiądz homoseksualista nie jest kapłanem z definicji, choć wszystkie udzielane przezeń sakramenty zachowują ważność, zaś słynny Legionista Chrystusowy zapałem wcielający w szeregi legionu małoletnich, po prostu okazuje się niewierzącym kardynałem. W ten sposób znika papieski grzech zaniechania, ponieważ jurysdykcja papieża, z definicji, dotyczy wyłącznie księży i kardynałów – tych wierzących i prawdziwych. Właściwa definicja anihiluje wszelkie zło, w tym tuszowanie zbrodni w imię solidarności Kościoła. Jeżeli kiedyś w przyszłości, na skutek kolejnej zmiany siatki pojęciowej, okaże się, że papież nie był papieżem, miejmy chociaż nadzieję, że wszystkie jego pomniki zachowają ważność.

Te zabawy w definiowanie perswazyjne, w może i perwersyjne, przywołują na myśl jedną moją znajomą, która zawsze, gdy tylko popełniała jakiś błąd, twierdziła, że odpowiadali za niego Inni. Znajoma nie do końca była perwersyjna, ale z pewnością miała spory naddatek perswazji. Przyjęta strategia z tym się więc w jej przypadku wiązała, że również ona sama stała się wkrótce Inna, pewnie, żeby utrzymać dystans do samej siebie. Możliwe, że podobnych zjawisk będziemy świadkami owego 1 maja w Wadowicach. Tak czy inaczej czeka nas implozja mitu, w miejsce obiecywanej jego rewitalizacji. Happy Easter(n) Papa Town!

3 thoughts on “Happy Easter(n) Papa Town”

  1. czyli że… nie uważa Pan Jana Pawła 2 za wielką osobę? nie wiem…pragnie Pan umniejszyć jego znaczenie dla Polski i całego świata?
    mam wrażenie że są osoby, które chcą być tak buńczuczne, że sprzeciwią się wszystkiemu,co mainstreamowo uznane za święte, sakralne itd. dla samej “zasady buńczuczności”…

    1. Odpowiedź na ten komentarz w następnym moim poście.

  2. Hmm… az prosi sie o napisanie takiego krotkiego streszczenia na koniec wpisu, w ktorym ujac mozna prostym i nie pokretnym jezykiem co autor mial na mysli.

    Wiekszosc czytelnikow moglaby nawet pominac tekst glowny i przejsc od razu do “bryku”, gdzie zarowno interpretacja, jak i umiejetnosc jej przeprowadzenia bylyby niepotrzebne…

    Po co pisac dlugie i skomplikowane teksty, ktorych nikt przeciez nie czyta? Do szkoly podstawowej czy sredniej tez juz przeciez nikt w zasadzie nie uczeszcza, gdyz Polacy po transfromacji zaczeli rodzic sie madrzy z natury.

    Mateusz prostymi skrotami i do dziela, najlepiej wracajac stylistycznie do “Poczytaj mi mamo” 🙂

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *