Jak zaplanowałem rozwój gospodarczy Wadowic
Początek roku to czas sprawozdawczy dla najniższego szczebla samorządu – rad sołectw i osiedli. Czas zaś snucia dalekosiężnych planów dla szczebla najwyższego – Rady Miejskiej i jej komisji.
Od dwóch tygodni biorę udział w kolejnych zebraniach wiejskich, spotykając się z mieszkańcami zapomnianych przez władzę wsi, przysiółków, leśnych ostępów. Słowem – mieszkańcami zapomnianej gminy. Wnioski z tych spotkań jeszcze szerzej opiszę, ale już pierwsze z nich przekonały mnie, że władza o miejscowościach wiejskich zapomniała skutecznie i kompletnie.
20 lat rządów Ewy Filipiak to okres ograniczonego rozwoju wybranych enklaw, stagnacja w pozostałych obszarach. Stagnacja tak przewlekle uciążliwa i przemożna, że stała się ona normą, w którą ludzie wżyli i której odrzucić już nie potrafią. Wieś głosuje na burmistrz Filipiak, pomimo tego, że jej rządy oznaczają dla wsi gospodarcze, ale przede wszystkim społeczne zacofanie. W ostatnich wyborach burmistrz poparło tu 4288 osób. I choć w mieście głosowało na nią aż 4420 wyborców, to jednak na wsi zbierała ona zdecydowanie większe poparcie – w Choczni, Ponikwi, Jaroszowicach, Zawadce, Kleczy i Barwałdzie poparło ją ponad 70% głosujących. Co ciekawe, najniższe poparcie burmistrz zdobywała w okolicach swojego pałacu, gdzie jakość jej rządów widoczna jest bezpośrednio, czuć ją także węchem. Dymiący z kominów całoroczny smog, czy smród kanalizacji burzowej, do której uchodzą komunalne ścieki, co wrażliwszym zmysłom wystarczą, w miejsce traktatów na temat jakości filipijnego zarządzania.
Niestety, świadomość niewolnicza, umożliwiająca zniewoleniu trwanie, rozwija się tam, gdzie upływ czasu wymazał jakiekolwiek racjonalne punkty odniesienia. Zasiedziali w swoich niszach, w wioskach bez wody, dróg i chodników, bez dostępu do Internetu, bez łączności komórkowej i transportu publicznego, mieszkańcy nie mają możliwości porównania się z odnoszącymi gospodarczy sukces gminami Małopolski. Pamiętają tylko biedę PRL i „rozwój” spod znaku ekipy miłościwie nam panującej, wiecznej i jakże gospodarnej Ewy.
Co jednak robi Rada Miejska, by odmienić w roku wyborczym los tysięcy ludzi zepchniętych w nędzę przez Ewę Filipiak i jej urzędniczy, rodzinny układ? I tak dochodzę do drugiej z sezonowych, wspomnianych na początku kwestii – kwestii planów. Spotykamy się bowiem też z radnymi i przyjmujemy na dniach kolejne plany „pracy” w poszczególnych komisjach. I tu problem zasadniczy – plany te nie zawierają ani żadnych dat, ani żadnych przedsięwzięć. Czwarty raz z rzędu nie są właściwie żadnym planem.
Najjaskrawiej widać to w Komisji Inicjatyw Gospodarczych i Rozwoju, w której powinny się wykuwać… inicjatywy gospodarcze prowadzące do rozwoju? To tutaj, zdawałoby się, omówić powinni radni strategię rozwoju gminy i zobowiązać burmistrz do jej realizacji, aby następnie ją z tego rozliczyć. Po raz kolejny jednak jej przewodniczący – Józef Cholewka, który z planowaniem gospodarczym nie ma nic wspólnego – mentalnie i sensualnie, zaproponował nic nie znaczące ogólniki i banały: bieżącą analizę budżetu, opiniowanie projektów uchwał, omówienie działalności spółek miejskich. Wygląda na to, że polityka gospodarcza gminy Wadowice sprowadza się do analizy jej budżetu i opiniowaniu różnych uchwał, podtykanych pod nos radnym przez burmistrz.
Od dawna twierdzę, że Rada Miejska jest tworem fikcyjnym, a jej radni – właściwie bez wyjątku, niczym istotnym się nie zajmują. Potwierdza to choćby fakt, że po raz kolejny nikt poza mną nie miał jakichkolwiek uwag do planu pracy najważniejszej z komisji. Reszta radnych nic miała nic do powiedzenia, obojętnie, czy ze Wspólnej Szopy, czy tzw. opozycji.
Oto moje propozycje spraw, którymi powinna zająć się komisja w 2014 roku:
1. Ocena potrzeb inwestycyjnych miejscowości wiejskich – konieczne do wykonania drogi i chodniki. Temat każdego zebrania wiejskiego to drogi i chodniki, na które mieszkańcy czekają już 30, 20 lub tylko 10 lat. Ile potrzeba pieniędzy, żeby to wszystko wreszcie zbudować? 5, 10 czy 20 mln zł?
2. Ocena kosztów realizacji wodociągów i kanalizacji w miejscowościach gminy. Choć przed wyborami wszystkim właściwie obiecywana jest na zebraniach wiejskich kanalizacja lub wodociąg, nie mam pojęcia, ile i skąd pochłonie ona środków. W długoletniej prognozie finansowej nie ma śladów jakichkolwiek planowanych obecnie inwestycji, a o tych planach, już publicznie ogłaszanych, nie wie nic jeszcze Rada Miejska.
3. Inwestycje w poprawę jakości powietrza: jakie kwoty zamierzamy pozyskać, jako gmina, skąd i jak sfinansowana zostanie inwestycja w kotłownię Termowad? Nikt nic nie wie.
4. Ocena warunków i perspektyw pozyskiwania środków UE przez gminę w latach 2014-20: kto się tym zajmuje, jakie są plany, jakie rezerwy na wkład własny i skąd? Na razie “cicho sza”.
5. Strefa gospodarcza i pozyskiwanie inwestorów w gminie: co robimy, by w Wadowicach rozwijał się teraz lub w przyszłości jakiś biznes? Chyba nic.
6. Kwestia transportu publicznego i przetrwania kolei: jakie działania zostaną wreszcie podjęte, aby uratować połączenie kolejowe Wadowic ze światem? W Wadowicach nie uporządkowaliśmy ani położenia przystanków busów, ani nie poprawiliśmy ich estetyki, ani nie zorganizowaliśmy węzła przesiadkowego, ani nie podjęliśmy próby zwiększenia frekwencji przewozów kolejowych, ani…
Ogrom bulwersujących zaniedbań w polityce gospodarczej miasta jest wstrząsający. Obciąża on wszystkich radnych, gdyż rozwojem gospodarczym, poza incydentalnymi wystąpieniami do kamery o strefie gospodarczej, nikt się nie zajmuje. Gdzie ma być ta strefa, na jakich warunkach, czemu ma służyć? – nie powiedział na razie żaden z jej proponentów. Za to burmistrz uznała w słynnym już wystąpieniu, że miejsc pracy z pewnością strefa nie wygeneruje, jak gdyby moc ich generowania posiadała jedynie ona sama…
Józef Cholewka przystąpił do żmudnego “wkładania” powyższych propozycji w przygotowany przez siebie “plan pracy”. Chodniki oraz drogi „włożył” do analizy, środki unijne do spraw bieżących, kanalizację do omówienia, kominy do komisji ekologii, wreszcie kolej odesłał tam, gdzie jej miejsce. W nicość. Wszystko widać i słychać na filmie.
I tak właśnie będzie wyglądał rozwój gospodarczy Wadowic w nadchodzącym 2014 roku.
7 Komentarze
No i prawda na temat naszych radnych obojętnie czy z lewa, czy z prawa. Nikomu na niczym nie zależy, a pan robi całą robotę. Potem jeden z drugim ma pretensje że jest teatr jednego aktora, choć na dobrą sprawę to każdy mógłby robić ten teatr.. Ale chyba nikt nie wierzy że to się zmieni. Wziąć diete i odfajkować sesje a dziadostwo niech jest jak było. Nawet na portalu Wadowiceonlie już tylko piszą o wypadkach, bo pewnie się to sprzedaje, a nie jakiś szarpiący się o coś radny i tak przed wyborami zostanie pan sam. Po wyborach koledzy i blogery mądrale obsmarują, że przegrał pan na własne życzenie. Typowa polska nędza. Pozdrawiam i wytrwałości.
Ewa Filipiak ma rację, strefa ekonomiczna nie wygeneruje dla jej znajomych i poukłdanych ŻADNYCH miejsc pracy.
Radni Stopa i Kuzon jak zwykle się nudzą i udają, że wiedzą o co chodzi. SKANDAL. Musimy zdecydowanie pożegnać tych panów w nadchodzących wyborach.
. Inwestycje w poprawę jakości powietrza: Ważny temat chodź raczej pan nie jest zbyt kompetentną osobą zaznajomioną z tym tematem. Wnioskować to można z Pańskiego komentarza “Wadowice nawet porównane z Krakowem wypadają katastrofalnie, jeżeli chodzi o jakość wdychanego przez nas powietrza” nie wiem skąd Pan czerpie tak niekompetentne informację, proponuję zapoznanie się z raportami rocznymi jakości powietrza w Małopolsce które pokazują wyraźnie iż mimo sytuacja jest nieciekawa to jednak daleko nam do Krakowa. Podsumowując nie wiem czy Pański komentarz wynika z niekompetencji czy jest próbą zwrócenia swojej uwagi przez nadmuchiwanie i tak już istotnego problemu.
Zatem wnioskuje Pan błędnie. Wystarczy spojrzeć do dokumentów Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, żeby przekonać się, że Wadowice to miasto ze ścisłej czołówki miast zatrutych. W roku 2012 pod względem rocznego stężenia benzo[a]pirenu byliśmy na 2. miejscu (za Suchą Beskidzką), a Kraków dopiero na 7, ale z wynikiem mniejszym o połowę! Kraków prowadzi z kolei w kategorii “pyły zawieszone”, gdzie Wadowice są 7. Jednak tutaj rozbieżność wyników jest o wiele mniejsza (ok 130 dni smogu Krakowa do 100 Wadowic). Nie jest więc prawdą, że “daleko nam do Krakowa”. Obawiam się, że na sytuację Wadowic należy patrzeć całkiem odwrotnie – to Kraków jest tu w lepszej sytuacji, zwłaszcza, że władze miasta wzięły się za rozwiązywanie problemu pod naciskiem opinii publicznej. Tymczasem, Wadowiczanie żyją w błogiej nieświadomości problemu, a przez to władze miasta nie robią NIC aby zlikwidować smog zagrażający zdrowiu tysięcy mieszkających tutaj ludzi.
Może faktycznie sam przesadziłem ze stwierdzeniem “daleko nam do Krakowa” poza benzo[a]pirenem (gdzie faktycznie ma Pan rację, i tu się pomyliłem za co przepraszam) lecz też nie możemy sugerować się jednym pomiarem np. w latach 2001-2006 gdzie przeprowadzano wpływ tych związków na zdrowie dzieci średnia w Krakowie wynosiła 17.96 ng/m3 w Wadowicach utrzymuje się na stałym poziomie ok. 10 ng/m3 przyczyną tego stanu rzeczy jest jak Pan słusznie zauważył brak podejmowania działań. Za ciekawostkę można uznać fakt że większość badań koncentruje się na Mexico-City zapominając że u nich największymi sprawcami są Ozon, dwutlenek siarki i azotu. Idąc dzisiaj ze sklepu widzę na ul. Fatimskiej czarny dym z komina aż człowiekowi ciśnienie skacze. Benzopiren ma to do siebie że stosunkowo nie rozprzestrzenia się co za tym idzie pozostaje silnie skoncentrowany w okolicy jego tworzenia dla ludzi mieszkających nawet km od centrum dobra wiadomość dla ludzi przebywających w centrum już nie.
Jedynym pozytywem jest fakt że benzopiren chociaż bardzo szkodliwy ma dość wysoko ustawiony poziom neurotoksyczności ( co mnie najbardziej niepokoi) bodajże 300-400 krotnie wyższy od tego występującego u nas, chociaż nie zmienia to faktu że należy podnieść poziom świadomości ludzi i wyegzekwować u władz interwencje mającą na celu obniżenie poziom zanieczyszczeń powietrza.
Obawiam się, że do tego potrzeba po prostu wymiany władzy, bo poziom świadomości u ludzi można podnieść wyłącznie egzekwując prawo, pogadanki w szkołach niczego nie zmienią. Obecna władza wychodzi z założenia, że nic nie robienie jest lepsze dla przetrwania na stołkach, niż zmuszanie mieszkańców do nawet słusznych zachowań. Wielokrotnie tego doświadczyłem próbując przekonywać do różnych inicjatyw Miłościwie Panującą i spółkę.