Młodzież Wesz Polska i NOP-edały fiksują analnie w Krakowie
Gdy Janusz Palikot pod „papieskim oknem” budynku Kurii Biskupiej powtarzał gest Lutra, przywieszając na drzwiach kościoła Franciszkanów deklarację jego opuszczenia, na leżącym nieopodal krakowskim Rynku powtórzyć miał się gorszący spektakl sado-masochistycznej nienawiści, jaki na oczach tłumu przygodnych przechodniów i turystów serwowany jest od lat przez rozerotyzowaną młodzież występującą pod sztandarami radykalnych prawicowo-narodowych ruchów. Patrząc na twarze, fryzury i charakterystyczny dla radykalnej części środowiska homoseksualnego strój, analne treści wznoszonych haseł oraz jawną agresję skierowaną do… dziewcząt w sukienkach, nie miałem wątpliwości, że oto przed nami rozgrywa się kolejny akt publicznego zgorszenia. Wśród spoconej, męskiej młodzieży, prezentującej symbole falliczne, przechadzał się spokojnie przebrany za księdza brzuchaty gość. Szargano Polskość i Męskość.
Wygląda więc na to, że grupa radykalnie zaburzonych młodych ciot, wypierających się własnej tożsamości, po raz kolejny podszyła się pod katolicką prawicę, bezczeszcząc jej ideały, flagi, symbole i sutanny, w imię perwersyjnego zamanifestowania własnych, głęboko skrywanych potrzeb. Pokaz tej wynaturzonej, quasinazistowkiej w warstwie symbolicznej i pedalskiej do cna nienawiści skierowanej przeciwko płci odmiennej, a właściwie własnym lękom, byłby może interesującym happeningiem, gdyby nie fakt, że zagrażał bezpieczeństwu innych – przechodniów, turystów, czy wreszcie uczestników Marszu Równości, tolerancji, czyli nienormalności.
Niestety, Policja i władze Krakowa znów… dały dupy udającym radykalną politykę nieopierzonym pedałom z NO i Wszy Polskiej, zawzięcie zresztą powtarzających głośnym rykiem, że Policja i władza będzie „jebana wszędzie”. Tak więc, organy powołane do dbania o praworządność i porządek posłużyły tego dnia do czegoś zupełnie innego.
Żyjemy w Polsce, gdzie prościej jest doprowadzić do zamieszek w centrum dużego miasta, niż zatrzymać, przewieść na komendę i spisać uczestników pedalsko-nazistowskiej erotycznej rozróby, po tym, jak postanowili rzucić pierwszą petardę czy kamień. Dla Policji tego cywilizowanego, kulturalnego kraju łatwiej jest napierdalać kogoś pałą i szczuć psem, niż wypełnić trochę papierów w sobotnie popołudnie. I tak historia się powtarza, a Policja nie ma sobie nic do zarzucenia. Kto oprócz mnie będzie w końcu bronił jakiegoś nieletniego pedzia z Wesz Polskiej gromady? Dostał pałą, choć pewnie nie w to miejsce, o którym najbardziej marzył…
Zastanówmy się teraz nad taktyką polityczną ruchów LGBT, które od lat organizują, z sukcesem, Queerowy Maj w Krakowie.
Powyższy fragment pokazuje, jak wyglądać może przykładowa narracja opisująca zachowania środowiska Młodzieży Wszechpolskiej i NOP-u. Protesty przeciwko tolerancji, równości, które odbywają się pod hasłami walki z „pedalstwem”, krzykami o „jebaniu w dupę Policji” i rzucaniu kamieniami w dziewczyny, a wszystko w towarzystwie krzyża i księdza-przebierańca, to przecież dokładnie to, czego obawiają się „normalni” Polacy, gdy słyszą o „marszach homoseksualistów”. Przecież w tych ostatnich NOP i MW wcielają się doskonale, po rękojeść, a więc to oni realizują lęki, przeciwko którym rzekomo mają występować. Dlaczego z tego nie skorzystać?
Organizatorzy Queerowego Maja muszą więc się zradykalizować, zacząć odważnie opisywać rzeczywistość, z jaką się zderzają. Na prawicy szerzy się pedalstwo, a kto najlepiej potrafi rozpoznać skrytą za sztafażem publicznego pokazu siły, jeżeli nie queerowi eksperci, którzy powinni się w tym temacie możliwie szeroko wypowiadać?
Problemem jest również poszerzenie bazy marszu. Gdy opisywałem Marsz w 2010 roku, pisałem o słabej frekwencji i braku zainteresowania – zarówno ze strony polityków, jak i studentów oraz uczniów, których problem dyskryminacji na tle płciowym dotyka pewnie w największym stopniu. Ostrzegałem też przed nadejściem księdza Trytka, który „pedałami” palić będzie w piekielnym piecu. Rafał Trytek pojawił się niezawodnie, stał groteskowo w pierwszym szeregu. Tym razem jednak pojawili się również politycy. Był Janusz Palikot, była Joanna Senyszyn, Anna Grodzka. Ale to nie wystarczy.
Studenci i władze wyższych uczelni. Dzień wcześniej przez Kraków przeszła juwenaliowa parada studencka. Pojawiły się na niej elementy typowe dla parad gejowskich urządzanych na Zachodzie Europy – penisy, faceci w kobiecej bieliźnie itp.
Obscena na Rynku w Krakowie (geje z NOP nie protestowali, może sami uczestniczyli?)
Czy tych dwóch wydarzeń nie można jakoś połączyć? Być może warto do współpracy zaprosić rektorów krakowskich szkół wyższych? Masowy udział w Marszu studentów onieśmielałby środowiska pseudo-prawicowe. A władzom miasta pozwoliłby zabezpieczyć go w odpowiedni sposób.
Sami rektorzy mogliby przyczynić się do rozwiązania problemu, który swoją ślepotą pomagali stworzyć, choćby poprzez odpowiednie wsparcie promocyjne uczelni, czy organizację konferencji i warsztatów w ramach Queerowego Maja.
Wylęgarnią myśli radykalnie prawicowej i, jak widać poniżej, na wskroś gejowskiej estetyki, jest Instytut Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ. Warto wykorzystać milczenie władz uczelnianych w kwestii dyskryminacji płciowej (i innej) oraz tolerancję na zachowania skrajne, ocierające się o faszyzm, i uczynić z tego atut przy wciąganiu ich w organizowanie przyszłych działań.
“W kraju, gdzie wykładowca uniwersytecki idzie ulicą swojego miasta lżony przez żuli, dresiarzy, wyzywany od pedałów przez księży i ich podopiecznych trzymających w rękach krzyże i różańce, zwykły obywatel jest bez szans.” – pisałem przed dwoma laty i słowa te nie utraciły nic ze swojej aktualności (Queerowy Maj 2010)
Jednym z powodów kryzysu społeczeństwa obywatelskiego w Polsce jest powszechna tolerancja dla stosowania przemocy i agresji w życiu publicznym, przy niewystarczającym zaangażowaniu społecznym i niewielkim radykalizmie działających organizacji społeczeństwa obywatelskiego. Pisząc o radykalizmie mam na myśli przede wszystkim niezdolność do dostosowania metod do celów i okoliczności działania. W tym sensie ten wpis jest jak najbardziej radykalny, choćby przez samą swoją narrację.
Oto kolejne pomysły ad hoc.
Kluby piłkarskie. Agresja wymierzona w Marsz miałaby inny wymiar, nie tylko wtedy, gdy Marsz miałby charakter masowy, ale również wtedy, gdy zaangażować w jego organizację kluby piłkarskie Krakowa – także element problemu. Agresywne NO-pedał wywodzą się nie tylko z Instytutu Nauk Politycznych UJ, ale także ze środowiska kibolskiego. Może w marszu tolerancji powinni brać udział piłkarze, zwłaszcza zagraniczni, naszych pierwszoligowych drużyn? Wydaje się, że dla tej idei nie byłoby trudno pozyskać sojuszników w zarządach klubów.
Symboliczna przemoc. Kolejny element do przemyślenia to znalezienie właściwej odpowiedzi na przemoc chuliganerii. Marsz Równości traci na masowości, bowiem ludzie zwyczajnie boją się na niego przychodzić. Pseudo-prawicowe pedalstwo maszeruje równym krokiem, pokrzykuje, wprawione w meczowych przyśpiewkach. To robić musi wrażenie, którego nie przykryje nawet najlepsza sekcja rytmiczna samby. Czas znaleźć adekwatną odpowiedź. Zaproszenie antyfy do udziału w „spotkaniu” byłoby dobrym pomysłem. Podobnie jak wynajęcie agencji ochrony. Do przemyślenia pozostaje kwestia odpowiedniego przystrojenia ochroniarzy – wyglądając jak postaci z sennych marzeń masochistycznej prawicy z pewnością stanowiliby oni kolejny powód do zastanowienia dla rojących te marzenia, wrażliwych chłopców.
A poza tym, skoro krypto-pedalstwo potrząsa krzyżem, przebiera się za księży, może najwyższy czas odebrać mu wyłączność na religijną symbolikę? Liczni księża i zakonnice z pewnością dodałyby ducha struchlałej młodzieży spragnionej równości w miejsce analnej penetracji, której usilnie domaga się prawica.
Burdy młodocianych pedziów organizowane pod pozorem walki o „normalność” służyć mają ochronie społeczeństwa, w tym dzieci, przed niebezpieczeństwem. W istocie same są niebezpieczne, bo w zamieszkach poszkodowany może być każdy postronny. W warstwie estetycznej są tym, przed czym mają chronić – nachalną manifestacją pedalstwa w najgorszym, bo zakłamanym wydaniu, okraszonym analną fiksacją. Wystawiają też złe świadectwo miastu, gdyż rozgrywają się na oczach zdumionych turystów, przyglądających się siłowym potyczkom setek opancerzonych policjantów z łysymi chłopcami, sprawiającymi wrażenie zwalczających pedalstwo przede wszystkim w swym nasyconym testosteronem i potem gronie. Z księdzem przebierańcem, jak na pedalstwo przystało, u boku.
Nie mam wątpliwości, że środowiska MW i NOP nie poczują się powyższymi uwagami urażone, zwłaszcza, że słowa “pedał” i “ciota” uważają za zupełnie nieobraźliwe. Jeżeli jednak również im miałbym coś zasugerować, to proponuję dla uwiarygodnienia własnej postawy i haseł (“normalna rodzina to chłopak i dziewczyna”), przyjść jednak na drugi raz na demonstrację z dziewczynami oraz poczętymi z ich pomocą w walce o normalność dziećmi. Niech rodziny, których bronią, pokażą wreszcie światu. Wówczas, uczestnicząc w Marszu Normalności i Polskości nie będą musieli, jak przystało na prawdziwych mężczyzn, przyjmować lewackiego gówna “na klatę”, choćby w postaci podobnych do tego wpisu prowokacji…
Post Scriptum. „Współpraca pomiędzy oboma środowiskami nie tylko więc leży w ich obopólnym interesie, ale również wydaje się naturalnym rozwinięciem własnych postulatów i założeń, wykraczającym poza wszelkie taktyczne kalkulacje” – pisałem o konieczności połączenia działań ruchów legalizacyjnych oraz anty-dyskryminacyjnych związanych ze środowiskiem LGBT (Dlaczego zwolennicy konopi powinni popierać gejów i lesbijki?). Stwierdzenia te wywoływały opór i spore kontrowersje w środowisku sympatyków Wolnych Konopi, ale stały za nimi dość oczywiste fakty. Zresztą, bardzo szybko największym sejmowym sojusznikiem w zmianach polityki narkotykowej okazał się… Robert Biedroń. Prognozuję, że współpraca będzie się nadal zacieśniać. Warto wykorzystać to organizując kolejny Marsz Równości.
28 Komentarze
Tragiczny styl pisania, czytając nie mam pojęcia jakie środowiska się “spotkały”, wszyscy są w artykule wyzywani od pedziów i nazistów. Dlaczego pan po prostu nie napisze zwykłego obiektywnego artykułu ?
Bo nie interesuje mnie “obiektywny” artykuł. To blog, a nie gazeta. Celowo też posługuję się dyskursem, jaki zaproponowali spoceni chłopcy. Ich zdaniem jak najbardziej uprawnionym i nieobraźliwym przecież. Skoro tak mamy w Polsce rozmawiać, rozmawiajmy. Enjoy!
Rozumiem Mateusz twoje rozgoryczenie i bezsilność wobec prymitymizmu, chamstwa i poziomu dyskursu przedstawicieli tej radykalnej prawicy. Jednakże moim zdaniem nie radykalizacja jest rozwiązaniem w tym miejscu, a raczej podkreślanie radykalności drugiej strony. Jakiś rodzaj protekcji jest potrzebny i włączanie nowych grup do ruchu jest moim zdaniem słuszne.
Ale radykalizacja powoduje tylko odwrócenie się większej części społeczeństwa, a tu chodzi o rzecz przeciwną. Niech sobie sfrustrowani pederaści manifestują i pokazują jacy są chamscy i prymitywni. Rolą strony równościowej jest pokazanie, że nie są tacy sami.
Pisząc o “radykalizacji” miałem raczej na myśli symbolikę. Również nie sądzę, aby bicie się po twarzach z Wszech-Chłopcami miało jakikolwiek sens. Zresztą, to sympatyczne chłopaki, bo przecież nie dziewczyny…
Ja tam wole tych panów ze znakami zakaz pedałowania niz liżących i obmacujących się na ulicy pedałów. Pedalstwo za duzo się panoszy obecnie chca legalizacji związków pedalskich a za pare lat bedzie im mało i beda chcieli legalizować pedofilie. W Holandi juz istnieje taki ruch lobbujacy za legalizacją pedofili.
Homopropaganda powinna byc oficjalnie zakazana i uznana za wykroczenie! Powinno się to stanowczo tepić!
Nie spotkałem się nigdy z “liżącymi i obmacującymi się na ulicy pedałami”. Ale pewnie obracamy się w zupełnie różnych kręgach. Nie do końca wiem, czym jest homopropaganda. Z tym też się nie spotkałem. Jak można wmówić komuś bycie homo? Nie wiem.
Właśnie w tym problem. Pan się nie spotkał z liżącymi i obmacującymi na ulicy pedałami, co albo świadczy o wzroku nie skierowanym w tym kierunku, gdzie leży problem, albo o sianiu propagandy.
Co do legalizacji homoseksualizmu, jeszcze w XX wieku była uznawana za chorobę, zboczenie, tak jak zoofilia, pedofilia czy nekrofilia. To się zmieniło pod wpływem głosowania, na które homoseksualiści wywierali naciski.
Celem tych samych homoseksualistów, którzy lobbowali za wykreśleniem jej z listy rozmaitych parafilii jest, co sami przyznają, legalizacja tzw. “dobrej pedofilii” (nóż się w kieszeni otwiera).
Dodatkowo, badania wykazały, że “homoseksualiści stanowią 1-3% populacji, aż 1/3 aktów pedofilii popełniana jest przez homoseksualistów. Konkretnie: 25% aktów pedofilii popełnianych jest na chłopcach, a chociaż jednym z argumentów przeciw mówieniu o “homoseksualnej pedofilii” jest twierdzenie, iż płeć dziecka jest dla pedofila obojętna, a pociąga go niedojrzałość organizmu, jednak aż 86% pedofili wykorzystujących seksualnie chłopców deklaruje się jako homoseksualiści” i dodatkowo “Niedawne prace, obejmujące 942 dorosłych porównują proporcje osób wykorzystywanych seksualnie w dzieciństwie w grupie heteroseksualistów i homoseksualistów. 46% homoseksualistów i 22% lesbijek było molestowanych przez osobę tej samej płci w dzieciństwie (średnia wieku dla dziewcząt – 13 lat, dla chłopców – 11). W przypadku osób heteroseksualnych tylko 7% mężczyzn i 1% kobiet było molestowanych seksualnie przez osobę tej samej płci (różnica istotna na poziomie p < .001.). Co istotne, 97% z badanych osób deklarowało, że są dumni ze swego homoseksualnego stylu życia, a zatem trudno zarzucić tej pracy, by koncentrowała się na osobach nieszczęśliwych z powodu odczuwanego pociągu homoseksualnego. Danymi, na które warto zwrócić uwagę jest fakt, że aż 68% mężczyzn i 38% kobiet zaczęło identyfikować się jako homoseksualiści/lesbijki dopiero po fakcie homoseksualnego molestowania, a zatem wykorzystanie seksualne spowodowało lub co najmniej przyczyniło się do rozwoju skłonności homoseksualnych.
Szereg innych badań potwierdza, że między 40 a 50% osób odczuwających pociąg płciowy do tej samej płci było w dzieciństwie ofiarami gwałtu, lub molestowania seksualnego"
Nie muszę chyba oznajmiać, że promowanie homoseksualizmu jako coś normalnego jest nielogiczne, skoro w tak dużej części zjawisko to wywodzi się z dewiacji i czynu karalnego. To zwyczajna patologia, choroba, którą trudno wyleczyć, ale wyleczyć można, jak mówi prof. Lew-Starowicz Uznany przez środowisko homoseksualistów seksuolog: "jeżeli nawet ludzie uznają specyfikę zaburzeń seksualnych, jakimi są dewiacje, to zakładaja, że są one nieuleczalne, wrodzone i nic tu nie można pomoc poza konieczna izolacja od społeczeństwa. Ludzie oczytani w dziełach psychoanalityków, wiedzą, że w każdym człowieku istnieje skłonność do dewiacji, a jej ujawnienie to sprawa okoliczności, wychowania, zdarzeń.". Profesor w 1995 roku stwierdził, że szanse na wyleczenie z homoseksualizmu są, choć nie są one za wysokie.
Pozdrawiam.
No, nie spotykam się na co dzień “z liżącymi i obmacującymi na ulicy pedałami”, spotykam się za to z bezsensowną przemocą i agresją wobec kobiet pseudo-prawicowców protestujących przeciwko… sobie samym bez świadomości tego faktu. I jako SAMCA I POLAKA wkurwia mnie, że muszę patrzeć, jaki owoc wydaje z siebie NARÓD… Mam nadzieję, że chłopcy przemyślą swoje metody, bo jednak wierzę w… siłę racjonalnych argumentów i zdolność do samorefleksji.
Z przytoczonych danych nie wynika, że molestowanie jest źródłem homoseksualizmu. Istnieje bogata literatura na temat domniemanych źródeł zachowań homoseksualnych, ale z pewnością odpowiedź nie jest tak prosta, jak twierdzisz.
Onanizm kiedyś również był uważany za przestępstwo, zboczenie. Czy zmiana kwalifikacji oznacza zwycięstwo stronnictwa Onana?
Nadal nie wiem, jak można “promować homoseksualizm”? To trochę, jak promować leworęczność. Nie bardzo sobie wyobrażam, aby ktoś był w stanie przekonać mnie do zmiany orientacji. Ale może się mylę i takie sztuczki są możliwe. Trzeba zapytać kogoś, kto to przeżył.
Zastanawia mnie fiksacja analna krytyków homoseksualizmu. Czy w ogóle odrzucacie seks analny (już to widzę!)? Czy po prostu chodzi o stosunek z facetem? Jeżeli to ostatnie, to skąd ta fascynacja odbytem? Jest to dość… podejrzane.
I Pan śmie mienić się tytułem “wykładowcy akademickiego” pisząc tak obraźliwe słowa? Wstyd, mam nadzieję że nie będzie się szanowny Pan tym tytułem cieszyć zbyt długo.
Nie cieszę się z tego tytułu, bo w Polsce wykształcenie raczej zawadza, niż pomaga. Obraźliwe słowa? Które? Te, które grupa prężnych chłopców pokrzykiwała na pl. Szczepańskim w Krakowie?
Oczywiście, że blog to nie portal informacyjny i ma być subiektywny. Właśnie to może być przyczynkiem do dyskusji. Dobrze, tylko jak spierać się z kimś kto dopuszcza się skrajnych manipulacji aby przekonać do własnych i racji, tak nie znoszczących istnienia innego punktu widzenia. Polemika z Panem to byłby temat rzeka, nie na krótki komentarz, odniosę się jednak do jednego fragmentu, który osobiście mnie dotyczy. W Pańskim tekście zawiera się apel o do rektorów szkół wyższych o połączenie parady gejowskiej z Marszem Juwenaliowym. Absurd. Po pierwsze studencka impreza ma charakter stricte humorystyczny, jest w swoim przekazie całkowicie apolityczna. W żaden sposób nie ma promować JAKIEGOKOLWIEK światopoglądu, a jedynie służyć wspólnej zabawie. Po drugie twierdzenie, taki pomysł determinuje to, że studenci mogliby się utożsamiać z postulatami ruchu gejowskiego. Osobiście maszerowałem wraz z innymi koleżankami i kolegami i zapewniam Pana, że choć szanuje Pana prawo do własnej opinii, to jest mi nie po drodze z Pańską wizją świata. Podobnie jak wielu innym osobom, które brały udział w również w innym Marszu, takim o którym Pan za pewne powie że ma charakter faszystowski, takim w którym 30 tys osób przeszło ulicami Warszawy w Dniu Święta Niepodległości. Czy chce Pan abyśmy za rok, zgodnie z Pana inicjatywą nie mogli uczestniczyć w pochodzie, dlatego że zostanie upolityczniony? Czy nie możemy zamanifestować swojej radości z trwających Juwenaliów ponieważ coś zostało zwyczajnie zawłaszczone? Po trzecie, zapewniam, że osoby przebrane większość osób przebranych za kobiety nie miało na celu zamanifestowanie swojego poparcia dla szeroko rozumianej tolerancji wobec związków partnerskich. To był zwykły happening. Tutaj dobrze widać manipulację której się Pan dopuszcza, bo nie wierze, że człowiek inteligentny( tego Panu nie odmawiam) wierzy w to, że miało to większy sens niż zwyczajne pokazanie czegoś śmiesznego. Nic mniej, nic więcej.
Nie chodziło o dosłowne połączenie. Chodzi raczej o wspólne przemyślenie sprawy i zaangażowanie uczelni i studentów w promocję równości, tolerancji, wzajemnego zrozumienia. Marsz Juwenaliowy jest zabawą, ale czym ma być Marsz Równości? Jeżeli gdzieś miała miejsce obscena, to z pewnością nie na marszu. A nawet, gdyby zamiast Marszy Równości odbywała się Love Parade z całym jej sztafażem, to co? Czy to już nie byłaby zabawa? Czy promowanie światopoglądu? Na czym polega promowanie równouprawnienia, jeżeli nie wyjściu na ulicę pod takimi hasłami? Przebieranie się za kobiety może jest niezłą zabawą, happeningiem (nie dla mnie), ale dla ogolonych chłopców z NOP z pewnością nie jest zabawą. Jest promowaniem zboczeń. I tyle. W przyszłym roku NOP powinien więc uderzyć na Marsz Juwenaliowy. Chyba, że jednak chodzi im o coś innego, niż obronę społeczeństwa przed obscenicznymi zachowaniami i świętości krakowskiego Rynku przy okazji.
Dzięki wielkie za ten artykuł. Dzięki Tobie wiemy że to co robimy jest słuszne! Widzimy jak was to boli i jak was to niszczy!
Wielka Wisła!
Wielka Polska!
“Tolerancja to cnota ludzi bez przekonań”
Proszę bardzo. Jestem i będę zawsze z chłopakami w potrzebie. Ale… jeżeli chcecie Wielkiej Polski (mam nadzieję, że nie ograniczonej tylko do dorzecza Wisły), to rzućcie jakieś przykłady Waszego zaangażowania w społeczne sprawy, bo jakoś nie widzę Was Chłopcy na barykadach, gdzie toczy się prawdziwa walka. Za to najwyraźniej lubicie dopierdolić dziewuchom, co trochę jednak mierzi mnie jako PRAWDZIWSZEGO Polaka i… CHŁOPAKA.
Świat nie dzieli sie na “lewicowców” i “prawicowców” – sa tacy, którzy jednych i drugich uważają za siebie wartych. dlatego to, że ktoś z jednej czy drugiej strony uznaje tę formę prowadzenia dyskusji za nieobraźliwą – nie zmieni faktu, iż obraźliwa i prymitywna jest.
Poziom tekstu godny radykalnego prawicowego portalu internetowego. A niestety właśnie taki głos jest utożsamiany z lewą stroną (bo skrajny, bo kontrowersyjny, bo prymitywny i nie stawia wymagań czytelnikowi). Stąd dla przeciętnego człowieka nie ma róznicy między radykałami z jednej i drugiej strony – bo to nie dyskusja na argumenty tylko prześciganie się na radykalizmy.
Warto dodać, że powyższy wpis to dzieło osoby, która krytykuje niski poziom debaty publicznej.
Masz prawo czuć się rozczarowany. Nie uważam się za radykała lewicowego, ale rzeczywiście – chciałem choć raz zabrzmieć jak głos Prawicy. A poza tym.. spójrz na zdjęcia. Oni naprawdę wyglądają jak psycho gay pride parade. Same samce.
co do xiędza Trytka, jest on sedewakantystą, ale raczej ważność jego święceń nie budzi wątpliwości. więc raczej nie ma co mówić o x. Trytku jako przebierańcu..
pozdrawiam,
czytelnik
Wyglądają jakby sami byli zakochani w swojej męskości, rzeczywiście – sami goście. W grupie czują się raźniej. Te ich bojowe emblematy i stroje przypominają kostiumy a’la klienci “Błękitnej Ostrygi” z Akademii Policyjnej. Skąd u nich taka agresja w “walce o tzw. normalność”…? Z pożądania? Z frustracji? Przecież powinni się cieszyć, bo im więcej homoseksulistów, tym mniej konkurentów do nie-lesbijek, które będa mogli pojąć za żony i spłodzić “prawdziwych polaków”.
A może by tak stworzyć 2 albo 3 stany w Polsce, rządzące się własnymi prawami, nastąpiłyby migracje ludzi zgodnie z przekonaniami. W stanie 1 – lewica, w stanie 2 centrum, w stanie 3 prawica. Ktoś nie chce żyć i obracać się w środowisku ludzi, gdzie można spotkać “narkomana z jointem”, czy też przeprowadzić aborcję, gdzie nie ma religii w szkołach a homoseksualiści mogą wychowywać dzieci, to wyprowadza sie do stanu 3 i ma to prawnie zapewnione, tam nie musi już protestować – może oddać się całkowicie chrześcijaństwu, prawdziwej rodzinie, rozmnażaniu się w imię wiary i kościoła. Wiem, że to niemożliwe, ale ten rozdział w społeczeństwie już nastąpił, a problemem jest to, że wszyscy żyjemy razem “na kupie” i nikt nigdy nie będzie zadowolony – będziemy się kłócić do śmierci.
Matt – czytam, że będziesz na MWK – trzymam kciuki za przemówienie… 😉
Przecież to jakiś bełkot jest, tak prymitywnego, przepełnionego obelgami tekstu nie czytałem nawet na stronach NOPu. I czemu autor co chwila wspomina o erotyce? Jakiś uraz?
Żenujący artykuł Klinowski!
Coś bardzo nieliczne oba te marsze – nie mogę wyzbyć się wrażenia, że w rzeczywistości obie strony ‘barykady’ (której de facto nie ma) są niesamowicie marginalnym zjawiskiem, a Ty Klinowski cierpisz na zwyczajną megalomanię – będąc w zasadzie jedynie trybem tego całego cyrku. W końcu to jest najważniejsze – a i zaangażowani w tą sprawę wszyscy być powinni! O tak, opowiedzmy się w imieniu wszystkich przeciwko ‘analnej brutalności’ – tylko kurwa po co to wszystko? Przecież cała organizacja obu marszy opiera się na zasadzie talionu i niekończących się odwetów (choć akurat na tej demonstracji antify zabrakło – ale i do tego pewnie niedaleka droga, jak sam napisałeś), a obie strony dokonują właściwie swoistego, dwustronnego samonarażenia się – nikt oprócz Was, drodzy cyrkowcy tak naprawdę nie cierpi z powodu jakichkolwiek marszów.
Studenci i władze wyższych uczelni. Dzień wcześniej przez Kraków przeszła juwenaliowa parada studencka. Pojawiły się na niej elementy typowe dla parad gejowskich urządzanych na Zachodzie Europy – penisy, faceci w kobiecej bieliźnie itp. – proszę, niech ktoś powie, że ten fragment wdarł się tu przypadkiem, a Ty Klinowski jednak wiesz, że pomysły na przebrania na korowód studencki rodzą się wieczorem przed tym całym wydarzeniem – i to przy niejednej butelce wódki.
Może rzeczywiście obie strony “nieistniejącej barykady” zwarte są w miłosnym, oczywiście sodomicznym, uścisku, a polityczne geje po jednej i drugiej stronie niczym się nie różnią, poza tym, że jedna strona to kobiety. Problem w tym, że ta pedalska w estetyce i mentalności strona nieustannie chce “jebać” tę drugą stronę, a to jest niedopuszczalne. Czy jeżeli mąż katuje żonę “z miłości” będziesz patrzył z boku twierdząc, że to jakiś “rodzinny rytuał”? Jest więc pewna luka w twojej argumentacji.
Co do obscenicznych przebierańców na Paradzie Juwenaliowej, nie piszę przecież, że pomysły na bieganie z penisami na wierzchu zrobiły się z głębokiej świadomości własnego “ja”. Pewnie, że to niecne wygłupy. Ale… jest obscena czy jej nie ma? Jeżeli jest, liczę na to, że NOPedzie i x. Tryteks staną na wysokości zadania i następnym razem urządzą “samczy spacer normalności” tam gdzie trzeba.
Przechodziłam obok tej manifestacji i rzeczywiscie jedno daje się we znaki.. Strona “czarna” jest niezwykle agresywna a po stronie kolorowej stały same kobiety : z czego wiele z nich w wieku 30-50 lat. Kobiety trzymały baloniki. Czy naprawdę warto się tak rzucać ?
Zastanawiam się, czego ta czarna strona może bronić.. Myślę, że może tu działać koncepcja wspólnego wroga i uzurpatora, który próbuje zmienić wartości moralne. W rzeczywistości nic bardziej mylącego, bo przecież religia katolicka głosi wartości równości wobec Boga oraz tolerancji. Przede wszystkim pacyfizmu.
A może pod płaszczem Boga i jedności kryje sie własne rozbicie, zagubienie i niewiara ?
Kiedy jestem szczęśliwa nie zmieniam niczyjego życia i nie wpływam na czyjeś decyzje. Akceptuje.
Kiedy boli mnie coś to próbuję innych pouczać w agresji. Odrzucam.
Mogę nie lubić / lubić gejów i lesbijki ale powinnam ich traktować tak jak siebie samą.
Taka trywialna, prostacka prawda dla prostego człowieka.
“But simple is beautiful.”
Widocznie jestem trywialnym, prostym człowiekiem. Proszę mi wybaczyć, ale dobrze mi z tym.
Nowy gatunek literacki: reportaż zradykalizowany.
A tak na serio – martwi ilość agresji jaka towarzyszy wystąpieniom radykalnej prawicy. To ilustruje poziom nagromadzonej u nich frustracji, której potem dają ujście w agresji wobec innych. W zasadzie to nawet nie ważne kogo, byle by wyładować – na uczestnikach marszu za inność, na policji bo ogranicza ich zapędy (HWPD!), czy nawet na sobie samych (kibolskie wojny?) – te środowiska się zresztą lubią przenikać. Sporo tej agresji, przynajmniej w porównaniu z innymi rozwiniętymi państwami, w dodatku z roku na rok wydaje się jej przybywać. Dyskurs publiczny się radykalizuje, tu lewactwo, tam prawactwo, cwani politycy ugrywają sobie poparcie. Nawet Dzień Niepodległości musiał zakończyć się burdą (wszystko jedno kto sprowokował – chętnych do ‘walki’ nie brakowało).
Skąd tyle frustracji? Czy transformacja była bombą z opóźninyn zapłonem? Zachłyśnięcie się swobodą? Reakcja obronna przeciw postępującej sekularyzacji? Czy powiększające się rozwarstwienie społeczne? A może to jakaś cecha narodowa, agresja wysysana z mlekiem matki?
Chciałbym wychowywać swoje dzieci gdzieś gdzie nie trzeba się martwić że wpadnie się wieczorem na bandę sfrustrowanych, wygolonych i podpitych (spaleni mogą być) łebków osiedlowych – wszystko jedno czy nazywają siebie skinami, narodowcami, kibolami czy dresiarzami. To jeden z powodów dla którego sporo ludzi stąd po prostu wieje, szukając normalności za granicą. Częściej nawet ci którzy wiedzą że sobie poradzą – bo znają język, mają wykształcenie, obycie… Wystarczy wyjazd na wymianę studencką (wyjeżdża ok 15 000 studentów rocznie), znam sporo ludzi którzy po takiej wymianie zdecydowali się na pozostanie za granicą.
Mateusz podziwiam Cię za determinację i odwagę w walce z głupotą, ale równanie do poziomu drugiej strony nie na wiele się zda. Konfrontacja z frustratami sama w sobie jest frustrująca, agresywna odpowiedź to tylko dolewanie oliwy do ognia. Potrzebujesz innej strategii działania 😉
Jak można się potem dziwić ,że słynny wadowicki błazen statyw ma takie poglądy skoro wykładowcy jego kierunku są radykałami .
W pełni się z panem zgadzam jak widzę tych obrońców moralności którym piana się toczy z ust to jest mi niedobrze. A co do sexu analnego to może chłopaki mają nieudane życie seksualne wszak nie każdy musiał doświadczyć przyjemności podczas współżycia.
Ja się nie podejmuję dyskutować z osobami nie akceptującymi homoseksualizmu z założenia. Tak jak nie dyskutuję z antysemitami czy rasistami. Dla mnie to po prostu przejaw nietolerancji dyktowanej jakimś irracjonalnym lękiem – co komu ten gej szkodzi. Do łóżka włazi? Syna uwodzi czy co? Ja rozumiem niechęć do sytuacji które nas krzywdzą. Krzywdzi pedofil, krzywdzi morderca, krzywdzi gwałciciel. Ale nawet koprofil nikogo nie krzywdzi. Dopóki nie zaprasza mnie na kolacje nie przeszkadza mi jego dieta.
Ostatnio przegladam, różne portale: społecznościowe typu Facebook, Twitter, Moja Generacja, przeglądam także różne fora dyskusyjne i co mnie przeraża …oprócz braku tolerancji, dzikiej zawiści,podbudowywania wlasnego Ego- nie wiadomo po co i dlaczego, przeraza mnie brak umiejętności dyskusji, krzyki, wyzwiska, epitety itp
a przecież Posiadanie odmiennego zdania niekoniecznie musi prowadzić do konfliktów. Pod warunkiem jednak, że obie strony szanują swoją odrębność i w możliwości wymiany myśli odnajdują szansę, a nie rodzaj zniewagi. A szansa polega na tym, że zmusza dyskutanta do maksymalnego wysiłku intelektualnego, do dbania o argumentację, obronę swoich sądów. To ostatecznie skutkuje tym, że mówi się i myśli najlepiej, jak się tylko potrafi. Nie ma dla inteligentnego człowieka (nie mówiąc już o inteligencie) korzystniejszej sytuacji. Najgorsze jest zgadzanie się albo posługiwanie cudzym zdaniem, schematami czy stereotypami, bo to w ogóle wyklucza myślenie
Czy wykładowcy WPiA UJ, do tego prowadzącmu zajęcia z logiki prawniczej, wypada z pojedyńczego zdania obserwacyjnego wyprowadzać wniosek natury ogólnej?
1x doktorant INPiSM UJ widoczny na zdjęciu = INPiSM jako wylegarnia prawicowego extremum. Rozumiem, że blog rzadzi się swoją “logiką”, niemniej boję się o poziom wiedzy studentów Pana Klimowskiego.
Znam poglądy nie tylko tego jednego doktoranta…