Monopartia Monar II
Oto kolejna relacja z VII Walnego Zjazdu Sprawozdawczo–Wyborczego Członków Stowarzyszenia MONAR, który miał miejsce w sobotę. Głos ma Jacek Charmast. To niezmiernie ciekawe świadectwo (przytaczam je we własnej redakcji). Jacek był długoletnim członkiem Stowarzyszenia. Stoi również na czele Komitetu Sterującego Polskiej Sieci ds. Polityki Narkotykowej.
W sobotę Zjazd Stowarzyszenia MONAR wybrał Jolantę Łazęgę-Koczurowską na kolejną kadencję, dając jej niemalże stuprocentowe poparcie. Nie było innych kandydatów, bo zostali skutecznie wystraszeni. „Żałuję że nie ma innych kandydatów” – stwierdziła nowa/stara Pani Prezes udowadniając, że niesłusznie podejrzewano ją o brak poczucia humoru. Sam skład Zarządu też niewiele się zmienił. Dodano dwie nowe osoby. Zgadnijcie, przedstawicieli którego ze środowisk? Teraz „liderstwo” w Zarządzie ma siedmiu przedstawicieli. Poza nimi jest jeszcze po jednym przedstawicielu „ambulatoriów” i „bezdomności”.
Po wyborach i jeszcze przed Zjazdem trwała gorączkowa akcja wiernopoddańczych deklaracji i zachwytów. „Ona zawsze wygrywa” – powiedział mi jedna z osób typowana na kandydata. Szybko zapomniano o strachu, dylematach sprzed wyborów – „kandydować czy nie kandydować, zaryzykować spokojną robotę, przyszłość dzieci, niespłacone kredyty?”. Wyszło, że mieli rację, iż nie ryzykowali. W końcu utrata pracy nie jest warta wychylania się. Zwłaszcza przy braku najmniejszej nadziei na sukces. Ale szczerzyć zęby…
Przypomina się stary dowcip. Rosjanin do Amerykanina: Poniewierają nami, wyzyskują i kopią w dupę, to prawda. Ale przecież was też. Amerykanin: Tak, nas również kopią w dupę, ale przynajmniej nie każą się z tego powodu cieszyć.
Rozpatrzono też sprawę mojego odwołania od decyzji Zarządu w sprawie wykluczenia ze Stowarzyszenia Monar. Sekretarz Zarządu odczytał moje odwołanie. Przypuszczam, że chyba celowo czytał bardzo nieskładnie. Następnie naubliżano mi plenarnie, wskazując miejsce w psychiatryku. W obronie wystąpiła tylko jedna osoba, Grzegorz Wodowski, za co chcę mu gorąco podziękować. Odwaga w tej organizacji to towar od lat nieobecny.
Już po głosowaniu zwróciłem się do przedstawicieli Komisji Etyki z pytaniem, dlaczego nie rozpatrzono mojego wniosku i nie wezwano celem złożenia wyjaśnień. Członkini tej Komisji wykrzyczała, że to zrobiono i bym nie robił dymu. Podczas głosowania za moim wnioskiem opowiedziało się ok. 70 osób (przeciw było 140). Zostałem, zgodnie z przewidywaniami, wyrzucony ze Stowarzyszenia Monar. Ale też nie miałem złudzeń, iż może być inaczej.
Jaki będzie ciąg dalszy?
Trzy tygodnie temu złożyłem wniosek odwoławczy do Wydziału Administracji i Spraw Obywatelskich Urzędu Miasta Warszawy, i tam pewnie wygram: uchwała Zarządu i Zjazdu zostanie unieważniona z powodu błędów proceduralnych.
Przywrócenie w prawach członka to dla mnie sprawa jedynie honorowa. Każdemu myślącemu i niezależnemu człowiekowi pozostawanie w dzisiejszym Monarze przynosi wstyd.
Co do perspektyw modernizacji i oporu wobec Monopartii. Należy tworzyć struktury oddolne, skupiające osoby odważne, niezależne i chcące modernizacji. Tym powinny zająć się ambulatoria, bo to dla nich też sprawa honoru. Ich aspiracje zostały bardzo dotkliwie sponiewierane, żaden z ich kandydatów na członka Zarządu, oprócz jednej jedynej osoby wskazanej przez JŁK i całkowicie jej podporządkowanej, nie przeszedł. Swoje miejsce widze już gdzie indziej. Zamierzam tworzyć społeczną przeciwwagę dla bandyckiego, gdańskiego modelu pomagania (utożsamianego przez niektórych z modelem monarowskim). Mobilizować znane osoby, organizacje, media do przyjrzenia się mechanizmom tej patologii i do jej demontażu. Robić to należy przez działające już instytucje. Komisja Etyki przy KBdsPN, Rzecznik Praw Osób Uzależnionych, Urząd Miasta Warszawa jako organ nadzorczy, przez NFZ, Ministerstwo Zdrowia, przez prawników, organizacje strażnicze i instytucje międzynarodowe. Tworzyć stowarzyszenia pacjentów i rodziców osób uzależnionych, których dzieci nie otrzymały pomocy z powodu monopolu Monarów i Karanów. Będziemy pisać, pisać, pisać… Skargi, wnioski, pozwy, artykuły prasowe i książki. Będziemy robić duże spotkania i konferencje. Angażować dziennikarzy i autorytety, polityków oraz znanych specjalistów. Już w tej chwili nam się to udaje.
Jacek Charmast