Pudrowanie mediów narodowych

Spotkałem Jacka Kurskiego, zamieniliśmy kilka sympatycznych zdań, a potem w ciemnościach sali panelowej słuchałem jego sympatycznych poglądów. I spadła na mnie jasność. Przynajmniej co do tego, jakie zmiany czekają media – do niedawna publiczne.

Media publiczne kojarzą się z domem publicznym, czyli burdelem, a Polska to kochająca matka, a nie ciotka-klotka. Matkę trzeba kochać, ale przede wszystkim utrzymywać i słuchać. Dlatego, mocą nocnych dekretów Jarosława, zwanych jeszcze z rozpędu ustawami sejmowymi, media publiczne staną się… Mediami Narodowymi na utrzymaniu Narodu. Daninę niebawem będzie płacił każdy, choć przecież nie każdy to Naród, ale w tym wypadku fakt ten przemilczano. Projektowana, kolejna dobra zmiana nie daje bowiem nikomu możliwości potwierdzenia własnego patriotyzmu czy unarodowienia i zapłacimy ją z rachunkiem za prąd (kilkanaście złotych miesięcznie), niezależnie od koloru skóry. Dodatkowo zapłacą posiadacze anten satelitarnych i gniazdek kablowych, którzy skażają swój narodowy charakter przekazem nienarodowym, zachodnim i dekadenckim. Ale media komercyjne również złożą się na te narodowe – płacąc podatek od sprzedawanych reklam.

W ten sposób zbudowana zostanie finansowa baza zdrowych, rdzennie polskich redakcji. Dzisiaj baza jest chora z winy (oczywiście!) Tuska, który nakłaniał Polaków do zaniechania finansowania publicznych mediów abonamentem.* A że Kaszub miał oczy wilcze, Polaków zahipnotyzował…

Finansowanie to jedno, ale to tylko środek do ostatecznego celu. Jest nim oczywiście wytworzenie przekazu narodowego, godnościowego, nadkolannego. Kurski hojnie podzielił się z nami swoimi pomysłami na narodowe treści. Obecnie w telewizji dominują produkcje obce i takiż przekaz. W radio zagraniczne piosenki, newsy też zagraniczne. Narzuca się nam język Zachodu, a z nim wmawia jego problemy – problem migracyjny, czy globalne ocieplenie. Homogeniczni Katolicy problemu imigrantów nie mają, a globalne ocieplenie jedynie wspomoże polskie rolnictwo, otwierając je na winnice i palmy kokosowe. No i nasz rdzenny Bałtyk będzie cieplejszy.

Szczególną uwagę prezes TVP poświęcił ukrytej narracji niemieckiej mediów publicznych. Koronnym przykładem posłużył film “Nasze matki, nasi ojcowie”, który szeroko godził w Naród (tę nieszczęsną opinię podzielali również niektórzy moi koledzy prawnicy – publikując na ten temat dość komiczne rozważania). Naród musiał ten film oglądać, a nawet robił to chętnie. Czas więc czasu honoru i produkcji narodowej, która polską racją stanu i prawdą historyczną skolonizuje wrogi nam dzisiaj Zachód.

Zapowiedzi poszczególnych produkcji padły. Będzie film o największym z bohaterów – Lechu Kaczyńskim, człowieku, którego prawdziwej twarzy nie znaliśmy, co odkryto niedawno. Będzie serial o żołnierzach wyklętych – wszystkich, bowiem jego bohaterem będzie żołnierz wyklęty w wersji ultimate – kompilacja wszystkich wyklęciuchów. Będzie walka o tożsamość i hodowla zdrowej tkanki narodowej, a później jej przeszczep na cały świat. W ten sposób Polska obejmie całą Ziemię, a wszyscy staną się Polakami. I to wszystko z rachunków za prąd.

Mam pewne wątpliwości co do powodzenia tego szatańskiego w swej pomysłowości planu. Być może bowiem obca narracja nie tyle trafiała do Polaków, ponieważ brakowało im narodowego wyrobienia czy wzmożenia, ale dlatego, że prezentowała dobre kino i niosła wartości uniwersalne. Wyobrażam sobie, że dobrą historię można opowiedzieć zarówno z punktu widzenia członka SS, jak i jego ofiary. Kino narodowe, wyklęte, które z zasady ma służyć wypełnieniu określonych zadań propagandowych, skazane jest na porażkę. A każda złotówka wydana z kieszeni podatnika na narodowe produkcje będzie złotówką zmarnowaną.

Mamy przecież aktualny przykład tej sytuacji – film Smoleńsk ma szansę okazać się większą katastrofą, niż wypadek, który portretuje. Dopchany kolanem pomnik Lecha Kaczyńskiego przed Urzędem Wojewódzkim przejdzie do historii wykorzystania karbonitu. Itd. Słabe kadry, kiepscy dziennikarze, marni filmowcy, donoszący aktorzy i leworęczni politycy – zaciąg Dobrej Zmiany zgromadzony w PiS nie będzie nigdy w stanie wyprodukować czegoś wartościowego. To najprostsza z możliwych diagnoz tej niefortunnej sytuacji.

Z kolei narodowe treści, które miano by produkować, promować i eksportować, są na tyle mało uniwersalne i nośne, że pachnąc boczkiem i kiełbasą z trudem skuszą utalentowanych, by brali je do ust lub chociaż na niesione przez siebie sztandary. Ambitny i tyleż utopijny projekt Kurskiego skazany jest na porażkę niejako z definicji – niewłaściwie definiując środki, które prowadzić mają do wątpliwego zresztą celu.

Gwoli ścisłości, Kurski mówił też rzeczy, z którymi trudno było się nie zgodzić, ale wyciągał z nich wnioski zupełnie dowolne. Słuchając go miałem wrażenie, że mógłby z równym zaangażowaniem mówić tezy przeciwne, wciąż pozostając sobą. Publiczność szybko to wyłapała i wystąpienie prezesa TVP okraszone było sarkastycznymi docinkami i zabawnymi komentarzami z sali, o ile w ogóle wystąpienie to kogoś interesowało (większości uczestników Kongresu Samorządów nie interesowało wcale).

Padło też fundamentalne pytanie z sali. Uczestnik spotkania przytomnie zauważył, że dla budowy silnych mediów (mniejsza nawet o to, czy narodowych) podstawowe znaczenie ma niezależność i rzetelność dziennikarska, czyli coś, czego media publiczne zostały w ostatnim czasie w sposób ostentacyjny pozbawione. Kurski zripostował, że nawet w opresyjnym systemie PRL’u sędziowie zachowali swoją niezależność, bo jego mama (sędzina) komunie się nie kłaniała. Wynika z tego, że jeżeli Telewizja Polska będzie zatrudniała nieusuwalnych sędziów na stanowiskach dziennikarzy, to nawet jeżeli Jarosław Kaczyński zachowa się jak Gomułka, to TVP ma szanse przejawiać niezależność. I niestety nic więcej z tego już nie wynika.

W gruncie rzeczy całe to pieprzenie o mediach narodowych ma jedynie przypudrować fakt, że w imię reformy i naprawy duże i liczące się w Polsce redakcje poddano całkowicie kontroli partyjnej, a niezależne dziennikarstwo, wraz z rzetelnością i innymi cechami przynależnymi zawodowi dziennikarza, po prostu w mediach publicznych zlikwidowano. Podstawową funkcją semantycznego unarodowienia Telewizji Publicznej jest przypisanie tej instytucji pozytywnych konotacji wciąż wiążących się w umysłach wielu obywateli z pojęciem “narodu”, a oddalenie tych, które łączą się z terminem “partia”. Nie ulega dla mnie żadnej wątpliwości, że Jacek Kurski tworzy przede wszystkim media partyjne, a nie żadne narodowe. Podobnie zresztą, jak Jarosław tworzy Polskę partyjną, choć skok na stanowiska i spółki jego pretorianie szumnie nazywają wstawaniem z kolan. No, chyba, że partia to naród, ale to już temat na zupełnie inny wpis i historię.

Na marginesie, samo pojęcie narodu jest pojęciem dzisiaj niezbyt aktualnym i raczej już archaizmem na gruncie nauk politycznych – używanie go od opisy przemian społecznych i politycznych we współczesnym świecie nie gwarantuje pożądanego stopnia adekwatności. Co z tego, skoro język współczesnej polskiej polityki odmienia “naród” przez wszystkie przypadki?

Poza tym, narodowa katastrofa nadal pozostaje katastrofą, choćby urosła do rangi pomnika, popiersia, czy narzutowego głazu.

*)  Z tego co pamiętam, był to czas, kiedy mediami publicznymi rządziła zdaje się koalicja PiS, Samoobrona, SLD, ale Tusk zamiast nocą przegłosować jakąś ustawę, co zrobił teraz PiS, po prostu respektował zastaną i sankcjonowaną rozwiązaniami prawnymi sytuację – w zamian nawołując do bojkotu finansowego nierzetelnych jego zdaniem mediów publicznych. Nawoływanie do bojkotu, przy założeniu, że ludzie nawoływani i tak decydują sami, jest zabiegiem zupełnie innego rodzaju, niż nocne Sejmu balety, których doświadczamy obecnie pod hasłem odnowy moralnej.

3 thoughts on “Pudrowanie mediów narodowych”

  1. Dlaczego tak mało jest publicystów, którzy mogliby dorównać Panu poziomem? Damn it.
    Wkradł się mały błąd, wtedy rządziła Koalicja PIS, Samoobrona, LPR ( a nie SLD ).

  2. Jeszcze kilkanaście lat temu przejęcie TVP w takim stylu, dawałoby rząd nad duszami. Obecnie mamy głęboko posunięto atomizację widzów. Już nie ma szklanej pogody.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *