MATEUSZ KLINOWSKI

mk-background
Narkotyki Nauka Polityka Polska Nałka

Herosi Polskiej Nałki i narkofobii: Mariusz Jędrzejko

Herosi Polskiej Nałki i narkofobii: Mariusz Jędrzejko
Edukacja wg. Mazowieckiego Centrum Profilaktyki Uzależnień: postacie marihuany (w tym haszysz - susz i grudki).

Mariusz Jędrzejko występuje jako dr. hab., a ostatnio również profesor. Trudno ustalić, gdzie wykłada, bowiem skarbnica wiedzy – Internet jest tutaj dość lakoniczna. Wygląda na to, że Jędrzejko prowadzi firmę: Mazowieckie Centrum Profilaktyki Uzależnień. Firma bada i szkoli, głownie jednak instytucje publiczne i samorządowe, które takie szkolenia po prostu muszą urządzać, nie bacząc zwykle na ich jakość, a już na pewno treść. O jakości badań trudno cokolwiek powiedzieć, nigdy bowiem z nimi się nie zetknąłem, co oczywiście jest dziwne. Tak ważny profesor i ośrodek umknął mojej uwadze? Ściślej rzecz biorąc, w kilku swoich pracach odniosłem się do tez szerzonych przez “profesora”. Jak można się domyślić, krytycznie. Tez tych nie podbierał żadnymi badaniami, nawet swoimi.

Centrum profilaktyki prof. Jędrzejki sprawia wrażenie maszynki do robienia pieniędzy na narkotykach, o czym świadczy ilość telewizyjnych występów w zestawieniu z ilością naukowych publikacji (ta ostatnia oczywiście jest równa: 0). Szkolenia, pogadanki, pseudo-podręczniki wydawane w twardych oprawach to sprawdzone źródło dochodu narkotykowych znachorów, do których Jędrzejkę należy zaliczyć.

Świadczy o tym chociażby list otwarty jednego ze słuchaczy wykładów profesora, urządzanych na dodatek na publicznej uczelni, gdzie Jędrzejko opowiadał młodzieży o narkotykach. A raczej plótł trzy-po-trzy. Solidną porcję pseudo-eksperckich bzdur można przeczytać również w publikacjach sygnowanych nazwiskiem profesora. Grzegorz Wodowski, szef krakowskiej Poradni Monar, pochylił się kilka lat temu nad jednym z takich wydawnictw.





Druzgocące wrażenie robią również materiały szkoleniowe Centrum. Zbudowane są one ze zdjęć pościąganych z sieci (za zgodą ich autorów?), w tym propagandówek w rodzaju meth-face, okraszonych DUŻĄ CZCIONKĄ oraz logo Centrum i znakiem zastrzeżenia praw. Treść zabija, może nawet skuteczniej, niż omawiane tam narkotyki. W szkoleniu o dopalaczach widzimy muchomora czerwonego, a potem próchnicę wywołaną meta-amfetaminą. Jaki jest związek? W tekście trudno szukać odwołania do dostępnych badań naukowych na temat dopalaczy, jest powielanie mitów i zdjęcia energizerów.

W szkoleniu o marihuanie też jest ciekawie. “Palacze mają problem z odksztuszaniem plwocin oraz fizyczne zmiany w nosowej części dróg oddechowych”, “50% palących codziennie się uzależnia”, “występuje głód narkotykowy” – to tylko pierwsza dawka bzdur, rzucająca się w oczy po pobieżnym przejrzeniu. Są też SUPER HITY, choćby w postaci reprodukowanej w nagłówku tego wpisu ryciny, gdzie Jędrzejko systematyzuje różne postacie marihuany: uprawa naturalna, w warunkach zamkniętych, haszysz susz i haszysz grudki.

Nie zabrakło również uwag polityczno-społecznych profesora Jędrzejko: marihuana nie będzie nigdy legalna, choć jest przedmiotem gry – oto twarde fakty. Głową muru nie przebijesz, ale myśli Jędrzejko mają twardość cegły. Boję się, co dzieje się młodzieżą, której tego typu myśli “profesor” Jędrzejko kładzie do głowy.

Jeżeli ktoś nadal ciekawy jest postaci Jędrzejki, polecam odcinek Dzień dobry TVN z dnia 23.03.2012, gdzie w studio na kanapach rozsiedli się Robert Leszczyński i sam bohater wpisu. Leszczyński próbował przemówić do dziennikarskich sumień, lustrując ekipę telewizyjną na okoliczność brania amfetaminy. Wyobrażam sobie konsternację, której nam niestety nie było dane zobaczyć. Gdy jednak głos zabrał Jędrzejko, konsternacja stała się również moim udziałem. Była mowa o “palikotyzacji rozumu”, ale termin nie został objaśniony. Jędrzejko ogłosił za to istnienie nowego narkotyku o nazwie: sensimilla. Przez nią marihuany już nie ma, podobnie jak w więzieniach żadnych więźniów za jointa. Wyjął z kieszeni stertę szklanych luf i położył na stół. Mocny gość, do tego konkretny – jak sam siebie określił.

Pozostaje jedynie zapytać, o co chodzi z idącymi w tysiące karami pozbawienia wolności (w zawieszeniu), orzekanymi za posiadanie narkotyków każdego roku w Polsce? A ok. 500 osób za kratami? Jędrzejko przyznaje, że tych osób nie zna osobiście, stąd wniosek, że ich nie ma. Raportów na temat ich istnienia zaś nie czyta, bo czyta głównie swoje, nakreślone odpowiednio dużą czcionką. Chyba tylko dlatego może do porannej kawy dodać nieco palikotyzacji własnego rozumu poprzez sensimillę.

Gwoli sprawiedliwości, były też przebłyski rozsądku i pośród twierdzeń o konieczności ocalenia “tkanki społecznej” przed jej “rozłożeniem” (przez marihuanę? sensimillę?) Jędrzejko wzniósł również postulat braku stygmatyzacji. To było zacne, zwłaszcza, ze z ust profesora padła deklaracja: “nie możemy robić demagogii” i… program się skończył.

Dziennikarka Jolanta Pieńkowska pożegnała się z prof. dr hab. Mariuszem Jędrzejko słowami, że; “jest jednym z tych ludzi w Polsce, którzy o uzależnieniach młodych ludzi wie pewnie najwięcej”. Pewnie tak, z tym, że nie na pewno.

Ps. Strona Mazowieckiego Centrum Profilaktyki Uzależnień podaje, że “Krzysztof Hołowczyc nagrodził prof. Mariusz Jędrzejko, za pionierskie badania nad zjawiskiem używania narkotyków i dopalaczy przez kierowców!” (pisownia oryginalna). O międzynarodowych badaniach DRUID pisałem jakiś czas temu. To one są pionierskie. Jędrzejko, z tego, co mi wiadomo, w nich nie uczestniczył.
Poprzedni wpis

Następny wpis

59 Komentarze

  • super że są ludzie którzy oo tym piszą! dzięki

  • http://nauka-polska.pl/dhtml/raporty/ludzieNauki?rtype=opis&objectId=106413&lang=pl

    Jeśli to ten człowiek, to dr hab. pedagogiki, wszystko cool.

    Natomiast jeden z moich aktualnych wykładowców wypowiada się o pedagogice i jej absolwentach oraz “uprawiaczach”, delikatnie mówiąc, lekceważąco; najłagodniejsza wersja, że jako osobna dziedzina nauki to nie ma po co istnieć.

    BTW – masz awarię na blogu, nie wyświetlają się etykiety pól do wypełnienia.

  • głos rozumu.bardzo dobrze napisane

  • “Krzysztof Hołowczyc nagrodził prof. Mariusz Jędrzejko, za pionierskie badania nad zjawiskiem używania narkotyków i dopalaczy przez kierowców!”

    :)))) rotfl

    a Wojciech Fortuna nagrodził profesora za pionierskie badania nad zjawiskiem używania narkotyków przez skoczków narciarskich

  • Nie słuchajcie bzdur, tylko ćpajcie do woli, narkotyki są OK. ” Każdy przecież sam po sobie widzi że marihuana jest w porządku i większych szkód nie wyrządza” – tak u większości “konsumentów” wygląda drogi autorze palikotyzacja rozumu.
    Pozostałym wydaje się natomiast, że w temacie dragów są najmądrzejsi na świecie.

    • Nie wiem, czy jestem najmądrzejszy, ale haszysz-susz to dla mnie brzoza-siano… żeby nie powiedzieć… mowa-trawa. Przy okazji, nigdy nie słyszałem nikogo, kto powiedziałby: “ćpajcie do woli, narkotyki są OK”. Jack, może czas już zmienić sobie imię na “Janusz”?

  • @Jack
    Czytuję bloga MK.
    Twoja ignorancja JACK jest niezmienna.

    • ZIG1, Jesteś konsumentem czy tylko sympatykiem dragów? w obu przypadkach współczuję chociaż i tak masz to gdzieś. Pozdrawiam.

  • @jack
    “Nie słuchajcie bzdur, tylko ćpajcie do woli, narkotyki są OK. ”

    nie wiem tylko dlaczego wiązać powyższe głupie zdanie z Palikotem. Czy on tak mówił, kogoś namawiał? Dlaczego więc palikotyzacja, a nie “debilizacja”, “zidiocenie”, itd. ?

    “Pozostałym wydaje się natomiast, że w temacie dragów są najmądrzejsi na świecie.”

    Cóż, natura ludzka. Ale przedstawianie w telewizji kolesia, który wypisuje piramidalne brednie o haszyszu w postaci suszu jako osobę o uzależnieniach młodych ludzi wiedzącą pewnie najwięcej, to delikatnie mówiąc przesada, nie uważasz?

  • Moim zdaniem, każdy nawet mało doświadczony tereapeuta uzależnień wie więcej o problemie od niejednego z Was, łącznie z autorem tego bloga. Skąd wiem ?
    Czy ktoś z Was usłyszał od ćpającego kolegi całą prawdę o swoim życiu, o swoich problemach, codziennych rozterkach, schizach, strachu, napadach lęku. Nie, bo nikt nie się dzieli taką wiedzą z kumplem od ćpania. Wszystko jest git i tylko sadzić palić zalegalizować. Ale tak naprawdę jak zaczyna się problem w głowie, to taki biedny typek biegnie do terapeuty i jeśli jest mądry powie mu wszystko jak jest bez owijania w bawełnę – zrobi to dla siebie aby dostać pomoc. O tym co się dzieje w głowie – wie każdy z Was ćpających, ale wie tylko co siedzi w jego głowie. Terapeuta zna takich historii dziesiątki i setki i ma wiedzę jak pomóc, tylko nie każdemu ćpakowi mo żna pomóc. Tak więc szanowny autorze bloga, nie wyśmiewaj się z dr. Mriusza Jędrzejki – jeszcze nie wiesz czy sam nie trafisz na gorszego terapeutę jak przyjdzie Twoja kolej.

    • “Czy ktoś z Was usłyszał od ćpającego kolegi całą prawdę o swoim życiu?” napewno uslyszy ja terapelta 😀
      problem “w glowie” zaczyna sie przed, a nie po “cpaniu”
      terapeuta jest jak ksiadz – zabardzo nie wie co i o czym mowi

    • Ale prof. Kuta… tzn prof. Jędrzejko nie jest czynnym terapeutom uzależnień, więc chyba nie można go uznać za takowy autorytet ;).
      A o dziwo zwykle ludzie palący marihuane, nie mają kolegów do Ćpania, jedynie znajomych, przyjaciół, z którymi zapalą, czasem częściej, czasem rzadziej, ale to nie wpływa tak na stosunki z nim, jak ty to przedstawiasz. A ja np przyjaciołom mówię dużo także: “prawdę o swoim życiu, o swoich problemach, codziennych rozterkach, schizach, strachu, napadach lęku.”

    • Nigdy w życiu większych głupot nie słyszałem. No dobra, może słyszałem, w reklamach. Problemy w głowie, o których się nie mówi “Koledze od ćpania”? Skąd bierzesz taką wiedzę, ćpasz z kimś, i widzisz jak się przed Tobą zamyka? Z moich obserwacji wynika jasno jedno : każdy kto często ze mną ćpa, wie o mnie niemal wszystko. Zna moje pragnienia, poglądy, lęki, a nawet rozumie w ograniczonym stopniu moje procesy myślowe, co pozwala ograniczyć nieporozumienia wynikające z niedoskonałości języka o jakieś90 procent.
      Doskonale wiem, dlaczego bronisz tego narkofoba, przy okazji pajaca, który kreuje się na kogoś kim nie jest. Jesteś taki sam, setki tez i wniosków, zero argumentów, zero dowodów, zero wiedzy na ten temat. Polecam znaleźć sobie inne hobby, bo wypowiadanie się na tematy na których się nie zna, jest ciut lamerskie.

  • “ćpającego kolegi”
    “od ćpania”
    “każdy z Was ćpających”
    “każdemu ćpakowi”

    jack,

    “pijącego kolegi”
    “od picia”
    “każdy z Was pijących”
    “każdemu pijakowi”.

  • OBRRRRRR kolego, masz rację wóda jest także bee, ale tematem wiodącym tego bloga są narkotyki (ups sorry marihuana) i lewicowa propaganda, więc tego się trzymajmy.
    Ja rozumiem że wolicie Państwo termin “konsumpcja marrihuany” niż ćpanie, ale tak samo uważam że picie wódki w polskim wydaniu bardzo często można nazwać “chlaniem” więc nie ma się o co obrażać.
    Pozdrawiam

  • jack,
    Miałem na myśli, że zszedłeś na “wy ćpuny”, a ćpun to pogardliwe określenie osoby uzależnionej od narkotyków. Ale ok, mogę być i ćpunem, czemu nie :).

    ” i lewicowa propaganda, więc tego się trzymajmy.”

    Temat raczej wygląda na prawicową propagandę (jeśli kurczowo trzymać się tego podziału). I to propagandę w najgorsyzm wydaniu, bo lejącą na oczywiste fakty, w miejsce których podawane sa jakieś brednie, które Mateusz tutaj wypunktował.

    • Moim zdaniem ten blog jest lewicową propagandą, ale każdemu wolno, skoro jeszcze na razie żyjemy w wolnym Państwie.

      p.s. OBRRR Ciebie przecież nie nazywam ćpunem (zreszta nikogo tutaj tak nie nazywam) – jeśli nadal umiesz ograniczyć się do 1 razu w roku, to daj mi Boże taki wynik w temacie C2H5OH 🙂

      • Poczytaj najpierw chłopcze o różnicach między prawicą a lewicą (o liberałach i konserwatystach nie koniecznie bo to już może być dla ciebie za wiele) dopiero wypisuj takie brednie…

  • jack,
    ja nie palę w ogóle od dłuższego czasu (nie mam czasu na głupoty). Ale też nie piję w ogóle. Alkohol wyeliminowałem nie dlatego, że jestem alkoholikiem, a teraz dorabiam teorię:), ale ze względu na to, że mi szkodzi. Ale oczywiście ludzie wiedzą swoje jak się wychylam na imprezie i tak po prostu “nie piję”. Jak to, dlaczego? Dopiero od kiedy nie tykam niewinnego kieliszeczka narkotyku uświadomiłem sobie jak to wszystko jest ualkoholowione dookoła. Wszędzie się pije, kropelkę, za zdrowie(??), czasem na umór, na jedną nóżkę, na drugą, za mamusię i tatusia :). A być trzeźwym na imprezie gdzie wszyscy bełkoczą dookoła i są “dowcipni”, “zabawni”, świetnie się bawią, a i w ogóle, to taka impreza była, że hohoho, to kosmos. Lepiej tego na trzeźwo nie słuchać, tylko usiąść w kącie i udawać alkoholika walczącego z pokusą 😀

    Ale C2H5OH to i tak pikuś przy nałogowym paleniu:) Palisz jeszcze?

    Pozdrawiam

    • popalam tydzień, miesiąc przerwy, znów tydzień i znów przerwa… 🙂 marność Panie marność
      (mowa o fajkach). Pozdrawiam i życzę wszystkiego. Jack

  • Jak dla mnie.. to problem “upolitycznienia” ludzi z tytułami. Już od dawno wiadomo, że ich autorytet bardzo ucierpiał. Nie ma jak zarobić na państwowej uczelni więc “sprzedają” ludziom to, co im się opłaca sprzedać.

    • Być może. Byc może…

      Kiedy ja się przyglądam publicznej debacie, sposobowi argumentacji oraz domniemanej hierarchii ważności argumentów, jednego jestem pewien- udało się nam skutecznie zaczarować samą naukę, jaki i jej mniejszego czy większego kalibru reprezentantów – naukowców własnie.

      Media próbują sprzedać rzekomy głos nauki jako prawdę objawioną w sprawach w których jej kompetencje są żadne, albo, w najlepszym razie – dotyczą didaskaliów dyskutowanych spraw.

      To z jednej strony.

      Z drugiej zaś mamy taki obraz “białych fartuchów” który sprzedaje reklama – faceci naukowo zwalczający plamy na gaciach czy Potężnego Łupieza 😀

      Zaczarowanie nauki jest tak głębokie ze ja na przykład znam ludzi z dyplomami kilka kierunków, ba, znam takich z doktoratami, którzy kompletnie nie potrafią “wycenić” ani samych pojęć – “nauka, naukowy, naukowiec” ani siły argumentów podawanych za naukowe. Nie mają pojęcia o metodzie naukowej, a ich wiara w dorobek nauki jest niepokojąco podobna do wiary religijnej.

      A gdy im powiedzieć ze guzik mnie obchodzi co w tej czy innej sprawie ma do powiedzenia taki czy owaki naukowiec – bo jako naukowiec akurat nie ma, a przynajmniej nie powinien mieć – absolutnie nic do powiedzenia – reakcje bywają zdumiewające:)

  • Mateusz napisz coś o homofobii, szalenie jestem ciekawa Twojej argumentacji.
    Pzdr

  • homofobia-w wielkim skrócie – lęk przed osobami homoseksualnymi 🙂 mnie osobiście śmieszy, ale jest to zjawisko dość powszechne w Polsce. Wynika z powtarzanych i zakorzenionych w społeczeństwie przekłamań oraz stereotypów opartych w głównej mierze o przekaz medialny i treści filmowe (sławetna “akademia policyjna”). Paradoksalnie Ci najwięksi “homofobowie”, czy też “homohobbici” głoszący najbardziej radykalne opinie pewnie mają jakąś traumę wynikającą z dysonansu, który rozbrzmiewa w ich świadomości – chcą zagłuszyć swoje realne potrzeby ortodoksyjnym dążeniem do lansowania koncepcji związku mężczyzny z kobietą, jako jedynego możliwego i “naturalnego” związku prartnerskiego…

  • janusz, janusz, janusz…
    a skąd ty wiesz, że z “kumplem od ćpania” nie rozmawia się o sowich problemach i schizach? jeśli ktoś o tym nie potrafi rozmawiać i idzie do terapeuty, to raczej nie potrafi o tym rozmawiać z nikim innym…
    a te “ćpuny” mają szersze horyzonty i większa zdolność do zauważania swoich problemów (z nałogiem i nie tylko), niż wielu tych “normalnych, pijących legalny alkohol czy palących legalny tytoń”

    • Bardzo dobra odpowiedź! Rozmawia się i to więcej niż myśli janusz. Rzeczywiście – jeżeli ktoś ma problem z marihuaną, to jest to efekt złej polityki narkotykowej państwa i własnych wyrzutów sumienia (słabej psychiki), które pojawiają się min, w wyniku negatywnej, społecznej, mającej religijne konotacje stygmatyzacji osoby, która zapaliła marihuanę. Widząc ograniczenia percepcyjno – poznawcze, które pojawiają się po spożyciu dużej dawki alkoholu stwierdzam, że stan ten nazwałbym raczej brakiem świadomości, niż jego “odmianą”, jak to się określa stan po marihuanie. Nachlać się = ograniczyć ilość informacji do przetworzenia w mózgu. Zapalić marihuanę = zwiększyć ilość informacji docierających do mózgu, przetworzyć je, zyskać wgląd w różne punkty widzenia. Rozumiem, że nie każdy jest w stanie to ogarnąć i dlatego łatwiej jest pozostać przy najbardziej prymitywnym narkotyku zwalniającemu mózg z myślenia – C2H5OH – po co się męczyć.

  • Ta charakterystyka ocenia ‘profesora’ Jędrzejkę tylko z perspektywy jego dorobku naukowego i zdezaktualizowanej wiedzy, ale wystarczy poszperać w necie by odkryć też inne ‘twarze’ tego pana… A przede wszystkim to dawny wojskowy z komunistycznymi korzeniami. Był delegatem na IX zjazd PZPR w 1981 (lista w Głos Pomorza 1981, numer 143, strona 3), był (jest?) oficerem politycznym w stopniu pułkownika (kontynuował tradycje rodzinne). Na początku lat 90-tych był jednym z podejrzanych w aferze wrabiania ministra Szeremietiewa (sprawę przeciw pułkownikowi ostatecznie umorzono). Przewód doktorski otwarty w lutym 2001, obrona pracy doktorskiej w styczniu 2002 – po 11 miesiącach (!), toż to szybciej niż matury posłanek Begerowej i Hojarskiej 😉 Zaś do TVNu na gadanie przy porannej kawie o byle czym zapraszany jest bardzo chętnie:
    http://dziendobry.tvn.pl/szukaj,1.html?query=Mariusz+J%C4%99drzejko

  • Stawiam tezę, że póki większość Polaków będzie się trzymała doktryn religii dominującej – Polska nigdy nie ruszy do przodu pod względem technologiii i nowoczesności i zawsze będzie w tyle, za zachodem. Ślepa wiara wystarczy, żeby żyć i nie aspirować o coś więcej. Przekonania ludzi mają silny związek z religią, która decyduje (a raczej kapłani decudują), co jest dobre a co złe dla katolika. Wdrukowanie treści chrześcijańskich dzieciom zapobiega (choć coraz mniej skutecznie) apostazji, ludzie w ten sposób ukształtowani boją się przyznać, że wątpią – jak się wyprą wiary są przekonani, że spotka ich kara. To w laickiej Anglii społeczeństwo ma więcej szacunku i wsparcia dla osób starszych i niepełnosprawnych, podczas gdy w katolickiej Polsce domy starości to rzadkość a i tak na pobyt w nich nie będzie stać nikogo z dorosłych osób niepełnosprawnych (renta 600 zł netto), co najwyżej niektórych emerytów z dobrą emeryturą.  Podczas gdy w purytańskich US wprowadza się odrębność prawa stanowego, co umożliwia min.  np. badania nad marihuaną, rozwój medycyny i genetyki (in vitro), w Polsce nie możemy sie od paru lat dogadać w sprawie mrożenia zarodków. Taki katolicki kraj. Wszyscy wierzący politycy, którzy mają usta pełne frazesów o miłosierdziu, pomocy blżniemu, powinni zatem zrzec się majątków i otwierać kościoło-żłobko -szkoły, w których podstawowym przedmiotem będzie religia a zaraz po nim historia religii w Polsce i jej zbawienny wpływ na kraj. Po co nam nauka i technologie? Wszystko można wymodlić a jak się nie uda, to “widocznie bóg tak chciał”. Należy żarliwie i często wypełniać wszystkie przykazania, i niczym w jakimś chocholim tańcu – transie cieszyć się nawet, jak jest źle, bo przecież i tak po śmierci –  w “raju” będzie cudownie. Dziad z brodą sprawi, że w niebie będziemy mogli dostąpić nieskończonego orgazmu poprzez obcowanie z nim. A potem – “wszyscy wstaną z martwych” i…będą “żyli wiecznie”. Ale jest warunek  – trzeba “pić krew chrystusa i jeść jego ciało”, chociaż…przecież wszyscy mają szanse na zbawienie, więc może hitler i stalin, już oczyścili się z popełnionych grzechów i hasają po niebiańskich szlakach…
    Będziemy (jesteśmy?) ciemnogrodem katolickim a jak dojdzie do władzy jakaś ortodoksyjna katolicka partia, to za brak chęci przynależności do kościoła wprowadzą kary, albo przynajmniej sankcje. 
    Rozumiem – za komuny kościół spełniał swoją funkcję, był potrzebny ludziom, bo nie było innej platformy do spotkań. Nie było także tak szybkiego i wszechobecnego, dostępu do tak dużej ilości wiedzy, informacji na poziomie lokalnym i międzynarodowym, jaką dzisiaj daje internet w telefonie, który może już mieć uczeń podstawówki. Znacznie trudniej chrystianizować (ogłupiać) naród, kiedy każdy może dzisiaj bardzo łatwo porównać poglądy i poziom życia ludzi z krajów nie ogarniętych manią kultu religijnego. Współczuję ludziom ograniczonym wiarą w gusła, we współczesnym świecie ich wiara musi być naprawdę silna, aby stawiła czoła wszystkim faktom i oczywistym absurdom. Szkoda, że te absurdy mają tak istotny wpływ na nasze państwo i jego polityków, którzy wolą się nie narażać głosującej, katolickiej części elektoratu. 

    • Nie jestem pewien, po prostu tego nie wiem czy postępując w ten sposób nie naruszam netykiety, albo zasad dobrego wychowania po prostu – ale trudno, zaryzykuje – bo wpisałeś się Jacku- psychologu tym wpisem w temat który rozkminiałem zaledwie kilka dni temu.

      Zaglądnij http://dziadunio.blogspot.com/

      Jeśli to nie jest ok, sorry, Matt – nie chce traktować twojego podwórka jako trampoliny. Po prostu usuń link.

      • Przeczytałem. Przyznam, że przykłady argumentacji “boga nie ma …” były zabawne,, ale to tylko potwierdza to, co napisałem o lęku przed wyparciem się wiary w boga. Ludzie wolą sublimować swoją złość na klerze, bo boja się niepowodzeń i są skłonni przypisywać je czynnikom magicznym, irracjonalnym na zasadzie samospelniajacego się proroctwa (bóg skarał, diabeł skusił … itp.)

        • Uśmiecham się Jacku, kiedy cię czytam. Nie śmieje ale własnie – uśmiecham:)

          Jeszcze niedawno sam byłem jak ty – wyznawcą rozumu.
          Dzisiaj jestem już tylko jego użytkownikiem.

  • O co wiec chodzi?
    Dlaczego, w teoretycznie wolnym kraju, jeden narkotyk i to silny i degenerujacy w znacznym stopniu (etanol), jest legalny, natomiast inny, stosunkowo slaby i niedepresyjny (THC) juz nie?
    Odpowiedz jest bardzo prosta, marihuana weszla na sztandary walki z narkotykami w usa i ciezko ja z tego sztandaru zerwac. Ciekawe jest to, jak do tego podchodzi wspolczesna ameryka.
    Stan Kalifornia:
    -legalne posiadanie marihuany i innych wyrobow, zawierajacych THC w celach leczniczych,
    -legalne posiadanie niewielkiej ilosci innych narkotykow na wlasny uzytek (jedna uncja = 28gram kokainy)
    I teraz 85% studentow posiada stosowne zaswiadczenie, iz lecza sie marihuana.
    Trwa teraz dyskusja, ktora ma zwiekszyc legalnosc posiadania do 2 uncji.
    A w .pl nadal ciemnogrod.
    Kogo obchodzi to, czym sie faszeruje i bawie?? Komu decydowac o tym co robie ze swoim wlasnym zyciem?? I argument o leczeniu mnie, jako narkomana odrzucam, jako skrajnie demagogiczne (nigdy nie bylem w szpitalu, ostatni raz bylem u lekarza jakies 5 lat temu, oplacam wszelakie skladki zusowskie, a mam blisko 40 l.).
    A szczegolnie irytujaca jest ta skrajna ignorancja, polaczona z demagogia oraz arogancja.
    Idz ‘chlopie’ sobie do apteki i kup bez recepty psudoefedryne, dxm czy benzydamine. Wszystkie te substancje sa dosc silnymi substancjami narkotycznymi i co? Pozniej idz sobie do spozywczego i zakup gałke muszkatołowa, ktora tez potrafi dac potezna faze. Nastepnie na stacji benzynowej zakup plyn do czyszczenia felg, ktory daje zdecydowanie mocniejsza banie, nizli pol litra wodki i jest przy tym duzo bezpieczniejszy… Wnioski, narkofobiacy powiedza, ze i co z tego – zabronic wszystkiego! Ja na to, ze zwiazkui narkotyczne sa wszedzie wokol nas i zwierze, takie jak czlowiek, ma ochote sie raz na jakis czas napierd… A nie kazdy chce pic alkohol. Ka pe wu??

    • Jeżeli skrajnie demagogiczne jest podnoszenie kwestii społecznych, policzalnych kosztów narkomanii, to jak można nazwać podpieranie się jednostkowym, własnym, przykładem na to ze żadnych kosztów nie ma? 🙂

      Inna sprawa – już tu kiedyś komuś napisałem – na identyczny argument ze “co komu do tego” – a dlaczego nie zalegalizować np handlu narządami? Ja chce sprzedać nerkę, ty chcesz kupić, czemu państwo się nas czepia?

      • dziadunio

        ” a dlaczego nie zalegalizować np handlu narządami? Ja chce sprzedać nerkę, ty chcesz kupić, czemu państwo się nas czepia?”

        🙂 ale przykładem wystrzeliłeś, jak z armaty. Widzę lubisz z przytupem!

        A tak nerka w jakim stanie?;)

        • Przykład zbudowany jest dokładnie na tym samym sposobie myślenia który prezentują zwolennicy legalizacji – “moja sprawa, państwu nic do tego” – jeżeli ma działać na ich korzyść to dlaczego nie na moją?:)

          Nerka, pytasz? Cóz, jeżeli za dobre uznawać to co wielokrotnie sprawdzone w działaniu -moja to prawdziwy Aston Martin 😀 😀

          • “moja sprawa, państwu nic do tego”

            🙂 a to nie jedyny przykład. Leczę się prywatnie, nie korzystam za bardzo z usług państwa, a jeśli już korzystam to mają się one do standardów, których oczekuję tak jak (ktos już to napisał) niemiecka myśl technicza zawieszenia mojego samochodu do polskiej myśli technicznej mojej drogi, która nawet jeśli nowa, to już zawiera miny w postaci krzywych studzienek powodując nieuniknioną, przyspieszoną degradację mojego samochodu. Doprawy trudno znaleźć coś co usprawiedliwia płacenie przeze mnie podatatków! 😉 Faktem jest, że studiowałem za darmo, ale to już spłaciłem!

            Ale tak już zupełnie na poważnie. Przecież za moje pieniądze mam ochronę policji, która ochroni mnie przede mną samym, jeśli postanowię zapalić sobie skręta. Sąd za moje pieniądze stwierdzi, że należy mnie odizolować od społeczeństwa, choć papuga za moje pieniądze spróbuje mnie obronić, zakład karny za moje pieiądze mnie ugości.

            “moja to prawdziwy Aston Martin ”

            🙂

  • Odpowiadam: tak ja jestem zdania, ze jak ktos chce komus innemu podarowac nerke czy inny narzad to powinnien miec taka mozliwosc. Jesli musi ja sprzedac, to tylko nalezy sie zastanowic jak funkcjonuje to co nazywamy panstwem, spoleczenstwem, czy tez narodem.
    Dla mnie takie przepisy jak obowiazek zapinania pasow, wlaczanie swiatel, kontrola zazywania narkotykow, etc. maja na celu tylko i wylacznie zwiekszenie kontroli spolecznej poprzez penalizacje. I nic wiecej. Nie ma ZADNYCH dowodow, ze takie przepisy cokolwiek zmieniaja. I pamietaj chlopie, dziadunio, ze nie kazdy jest az tak glupi, aby rzadzacy wyznaczali mu granice bezpieczenstwa i w ten sposob ograniczali mu jego wolnosci. Jestesmy w pewien specyficzny sposob, tak zamnipulowani, ze zgadzamy sie na coraz to wieksze ograniczanie wlasnej swobody w decydowaniu o wlasnym losie i zyciu. Zastanowcie sie nad tym, prosze.
    Poza tym smierc jednostki jest tylko istotna dla tej jednostki oraz moze dla kilku najblizszych jej osob i czas sie z tym pogodzic. Wiec…
    Koszty… Jakie koszty?? Zawsze sa jakies koszty, ale w walce o wolnosc, te koszty sa zupelnie pomijalne.

    • :):) Gdybym chciał być złośliwy powiedziałbym ze jak dla mnie możesz nawet przechodzić na czerwonym – w końcu to tylko kolejny, być może idiotyczny przepis, tamujący, tłamszący twoją wolność.

      Jestem przeciwnikiem penalizacji posiadania czy spożywania , to tak dla jasności.

      Ale jestem też przeciwnikiem używania absurdalnej argumentacji – w każdej sprawie.
      Mówisz – handel narządami – czemu nie. I nawet nie zaświta ci w głowie myśl o konsekwencjach. Twoje podejście kompletnie nie licuje z twoim wiekiem – wybacz ale dla mnie brzmisz jak nastoletni anarchista.

      I…odpowiedziałem na twój apel o przemyślenie. Dawno, dawno temu:):)

      • Mozesz byc zlosliwy i tak, uwazam, ze nie ma nic niestosownego w tym, aby przechodzic na czerwonym swietle (w Anglii mozna i jakos trupow nie sciagaja z tego powodu co chwile z ulic).
        Nikt nie bedzie handlowal swoimi narzadami, jesli nie jest do tego zmuszony, a jesli jest zmuszony, to znaczy ze cos takiego jak prawa jednostki nie istnieja w kraju, ktory pieje ze jest jest wolny i demokratyczny, czy dziala w interesie obywateli. A i tak przy takich, obecnych, zapisach prawnych watpisz, ze handel nerkami w .pl nie istnieje w sposob bandycki?

        ‘Twoje podejście kompletnie nie licuje z twoim wiekiem – wybacz ale dla mnie brzmisz jak nastoletni anarchista. ‘

        – Dzieki serdeczne, tez tak sie nadal czuje, dawno nikt mi tak nie sprawil pieknego komplementu.

        Zdrowko

        • Noithai – jeszcze kilka lat temu przekonywałbym cie, argumentował, uczył.

          Dziś myślę ze całkiem możliwe ze mimo wszystko sympatyczny z ciebie facet, a i swoim dzieciom będziesz doradzał raczej żeby nie przebiegały na czerwonym niż przeciwnie.

          Mylisz się pod tak wieloma względami ze ten cień racji która masz jest właściwie bez znaczenia – ale znowu -całkiem możliwe ze w masz jej w sam raz tyle ze wystarczy żeby zapewniło ci to dobre samopoczucie.

          • Wierz mi, Dziadunio, ze nie marze o niczym innym, zeby ktos mnie przekonal czy kontrargumentowal.

            O to w calym tym ideale, mojego postrzegania wolnosci wlasnie chodzi, zebym nie musial uczyc swoich dzieci, aby nie przebiegaly na czerwonym swietle, tylko same pojely, ze gdy swieci czerwone swiatlo i nie jedzie zaden pojazd, to moga podjac swiadoma i jedynie do nich nalezaca decyzje co dalej robic (darwinizm spoleczny). Dzieki za sympatie, ja takze milo Ciebie postrzegam.

            Moje samopoczucie nie ma tutaj znaczenia, tak mysle.
            I powiem Ci, ze raczej nie czuje sie dobrze w tym co zyje i widze, jednoczensie nie mam w sobie sily na walke i to jest moje przeklenstwo swiadomego bytu.

            Zdrowko

  • Zadałem już jakiś miesiac temu pytanie Mateuszowi, ale nie miał czasu (?) odpisać…
    Otóż. Co, jeżeli złapany na gorącym uczynku użytkownik marihuany, po przejściu procedury aresztowania deklaruje w sądzie, że dalej będzie zdobywał i palił marihuanę (np. dla celów medycznych)? Czy sąd nie mógłby zarządzić wydania opinii przez psychitarę, który orzekłby brak przeciwwskazań stosowania marihuany a tym samym wydał zgodę na jej używanie w celach medycznych? W przeciwnym razie, sądowi pozostaje – wydać wyrok skazujący, zarządzić cykliczne kontrole i zaplanować miejsce w areszcie dla przyszłego aresztanta deklarującego “brak poprawy i resocjalizacji” poprzez chęć dalszego, stałego korzystania z medycznych właściwości tej używki.

    • JACKPSYCHOLOG, nie jestem co prawda Mateuszem, ale napisze Ci cos takiego, ze sad bedzie mial to gdzies, i tak wymierzy Ci kare, taka jak wymierza innym w podobnych przypadkach. A psychiatra to Ci ewentualnie wyda opinie o poczytalnosci lub tez nie. Jako lek nie jest marihuana wpisana, wiec wiesz jakie lecznie Ci zapyta sedzia. Jedyna droga, cien szansy, na unikniecie kary, to udowodnienie, ze palenie marihuany jest zgodne z Twoja wiara czy tez przekonaniami. Jest znany conajmniej jeden przypadek, kiedy koles w .pl uniknal w ten sposob kary (chodzilo o grzyby psychodeliczne PC), ale trzeba byc naprawde lepskim gosciem, aby w to wejsc.

  • Myśle, że mógłbym udowodnić zarówno medyczny użytek jak i moje przekonania. Nie chciałbym jednak musieć tego robić. Znam paru sędziów osobście i raczej dostrzegam w nich “narcyzm intelektualny idący w parze z poczuciem nieomylności”. Niemniej jednak przydałby się w Polsce precedens w tej sprawie, może coś ruszyłoby do przodu…

  • Ciekaw jestem w jaki sposob wykazal bys lecznicze stosowanie srodka, ktory nie jest zarejestrowany w naszym kraju, jako srodek leczniczy. Wielu juz probowalo i o nikim, komu sie to udalo, nie slyszalem.

  • Mówię czysto hipotetycznie oczywiście…wydaje mi się, że do takiego precedensu mogłoby dojśc, gdyby osoba przyłapana ze “skrętem”, miała jakąś z chorób, w terapii której zalecana jest min. marihuana. Druga wersja obrony, to na tzw. eksperyment naukowy, warunek – trzeba prowadzić dość skrupulatnie notatki… Mam jeszcze kilka pomysłów, ale co to zmieni. Nie zgadzam się z wieloma faktami naszej polskiej rzeczywistości dotyczących systemu gospodarczo ekonomicznego, emerytur, pracy i płacy… Niestety…Nie mam na nic wpływu. Jestem zwykłym szarakiem w tym polskim matrixie.

  • Przeraża mnie, że tak starszną i zacofaną ciemnotę szerzy się pod nazwą “opinii eksperta”. Manipulacja i zarabianie kasy, ogłupianie społeczeństwa w publicznej telewizji. Ohyda.

  • Zapomniał Pan dodać, że w/w profesor tytułuje się twórcą pojęć “galerianki” i “dopalacze”, co jest niesamowitą bzdurą i kłamstwem, powielanym wciąż bezmyślnie przez wielu dziennikarzy.

  • Po Pańskim wystąpieniu w TVP “pytanie na śniadanie” nie mogłem się powstrzymać od napisania do Pana paru słów. Pańska argumentacja oraz stosunek do ludzi “jako skromnego profesora” uwłacza nie tylko Pańskiemu tytułowi naukowemu, ale i ukazuje absolutny brak kręgosłupa moralnego, dodam tylko, iż jest to mój pierwszy wpis na BLOGU w życiu.

    • Mam nadzieję, że ma Pan świadomość, że to nie jest blog płk. prof. Jędrzejko? Obawiam się, że ten w internecie nie bywa obecny, zajęty na co dzień tropieniem narkotykowego zagrożenia…

  • Pan profesor… Jego znakiem firmowym jest robienie materiałów w taki sposób że ściąga większość z sieci i znakuje “zakaz kopiowania”.
    Gdzie jest wykładowcą ? W Akademii Rolniczej. Nic dziwnego że w czasie swoich wykładów dla pedagogów poleca traktowanie młodych ludzi jak bydło.
    Tyle że jego podwładnym w tej katedrze jest Piotr Jabłoński – szef Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii. Dlatego ludzie ze środowiska tacy mało wyrywni w krytyce – powiesz coś nie tak to mogą obciąć kasę w przyszłym roku.
    A poza tym – cały semestr miałem nieprzyjemność słuchania wykładów pana profesora. Cytował kogoś, ale nie mówił że to cytat, na przedmiocie patologie społeczne mówił o chorobach (tzn o uzależnieniu,AIDS). Wszystko to tak jednoznacznie naznaczające. Ani słowa o roli terapii rodziny w uzależnieniu. Podał zakres wymagań na egzamin a pytania były takie trochę z zakresu, trochę z innych rzeczy. I strasznie podniecał się tym jaki to on nie jest świetny. Jak nic ma kompleks małego członka. I wiele parcia na kasę.

  • Panie Klinowski, pan pracuje na wydziale Prawa i Administracji, jak rozumiem? I rości sobie pan do posiadania większej wiedzy w temacie szkodliwości marihuany od prof. Mariusza Jędrzejko? To jakiś absurd. Ok, to w takim razie ja, będąc humanistą, zacznę pisać felietony dotyczące wpływu siły Corriolisa na stabilność atmosfery. I będę tak samo wiarygodny w swoich ocenach jak pan. To pierwsza sprawa.

    Kolejna- zauważyłem, że osoby związane z pańskim środowiskiem, lubią wycierać sobie gębę utartymi zwrotami w stylu “informować, nie karać”, “polityka informacyjna” itd. itp. Więc jak ta “troska” o dobro młodych wygląda w praktyce? Opiszę to na swoim przykładzie. Od kilku lat zmagam się z nerwicą natręctw. Przed wakacjami roku 2012. praktycznie się z tego wyleczyłem. W październiku 2012 dostałem od kolegi propozycję zapalenia marihuany. Robiłem to pierwszy raz w życiu. Skutek był taki, że dostałem ataku paniki, trafiłem do szpitala. Myślałem, że umieram, rzucało mną po całym przedpokoju. Od tamtej pory cierpiałem na silną nerwicę lękową z atakami paniki oraz derealizację i depersonalizację. Wyszedłem z tego dzięki dobremu psychiatrze, ale nadal bywają chwile silnego napięcia. Nie będę opisywał moich przeżyć w przeciągu tego pół roku, ale nie życzę temu nikomu. Gdzie byliście, kochani państwo INFORMATORZY, kiedy podejmowałem decyjzę o spróbowaniu marihuany m. in. w oparciu o WASZE materiały? Wchodząc na waszą stronę, nigdzie nie natrafiłem na baner “JEŚLI CIERPISZ NA DEPRESJĘ, NERWICĘ, FOBIE BĄDŹ INNE ZABURZENIA PSYCHICZNE- NIE PAL MARIHUANY!”. A powinien się on tam znajdować i to w widocznym miejscu. Nie było nawet najmniejszej wzmianki na ten temat. Tak wygląda wasza troska o użytkowników tego narkotyku? Uważacie, że osoby cierpiące na nerwicę czy depresję stanowią nikły procent społeczeństwa? To jesteście w jednym wielkim kurewskim błędzie. Jeśli tak myślicie, to życzę wam, żeby wasze dzieci kiedyś zachorowały na jedną z tych przypadłości. Ale was tacy ludzie nie obchodzą, bo po prostu nie mieszczą się w waszym targecie politycznym. Targecie, bo wszystko, co robicie- to uprawianie marketingu politycznego pod pozorem troski o wolności obywatelskie i informowanie społeczeństwa. Zresztą macie w tym zakresie swojego idola, mistrza i mentora marketingu politycznego- Janusza Palikota. On przynajmniej nie kryje się z tym, że wyborcy to dla niego bydło do manipulowania i urabiania, dał temu wyraz w swoich książkach.

    Trzecia kwestia. Zapewne będziecie próbowali mnie kontrować, mówiąc “Jesteś po prostu nieodpowiedzialny” itd. I tutaj wyjdzie jak na dłoni wasza hipokryzja. Mam w tej chwili 19 lat. Jestem więc pełnoletni. Mimo tego, że jestem bardzo zachowawczą i ostrożną osobą, mimo waszej “akcji informacyjnej”- spotkało mnie, to co spotkało. Dorosłą osobę. To, co wy chcecie zrobić, to umożliwić dostęp do marihuany i tzw. “miękkich narkotyków” DZIECIOM, osobom poniżej 18 roku życia. A one będą odpowiedzialne, w przeciwieństwie do mnie, tak?? Zacznie się skakanie z okien, podcinanie żył i inne tego typu akcje, bo nastolatki są w wieku burzy hormonalnej i różne pomysły po narkotykach przychodzą do głowy. Ale co tam. Pana to, panie Klinowski, gówno obchodzi, bo pan nigdy na izbie przyjęć nie pracował. I widok cierpiących osób jest niesmaczny, prawda?

    Last but not least- pan się tutaj powołuje na badania DRUID. A patrzył pan, kto te badania finansował? Na czyje zlecenie je przeprowadzano? Pan chyba nigdy nie pracował w laboratorium żadnego rodzaju, w przeciwieństwie do prof Jędrzejko. Zna pan metodologię naukową badań medycznych? A wie pan może, w jaki sposób powstają oficjalne wartości stałych fizycznych? Otóż uśrednia się pomiar uzyskany z różnych laboratoriów na świecie. I nie ze wszystkich laboratoriów. To zależy od tego, które z nich komisja zajmująca się ustalaniem stałych fizycznych, lubi. W podobny sposób można udowodnić praktycznie wszystko, np. tezy wskazujące na niską szkodliwość marihuany. Jeśli w grupie kontrolnej składającej się ze 100 osób, reakcja 95 będzie pozytywna, a 5 osób negatywna, to szkodliwość jest rzeczywiście mała. Tylko jeśli 100 osób reprezentuje daną grupę społeczną składającą się z kilkunastu milionów osób? Wtedy te 5 osób z negatywną reakcją to naprawdę nie jest mało. A wygłaszać tezy o niskiej szkodliwości społecznej zawsze można. Bo przecież problemy, które nas nie dotykają- nie istnieją, prawda?

    • Ad.1. Roszczę sobie. Jędrzejko o marihuanie nie wie nic.

      Ad.2. Nie wiem, kto jest moim środowiskiem, ale polityka rzetelnej informacji opiera się nie na informowaniu dużymi literami na jakiejś stronie, tylko edukacji szkolnej – młodzi ludzie się najbardziej narażeni.

      Ad.3. Wszystko, o czym piszesz już się dzieje. Poza tym, nie znam osoby, która uważałaby, że marihuana jest dla młodych ludzi bezpieczna. Osoby starsze – co innego. Dyskusja powinna iść w kierunku wyznaczenia granicy.

      Ad.4. Nie wiem, o co chodzi z uwagami dotyczącymi Druid. Wątpię, aby Jędrzejko miał doświadczenie laboratoryjne. Nikt by go tam chyba nie wpuścił.

  • Ad. 1 Ok, może nie wie nic, ale nie widzę nic złego w tym, że zniechęca młodych ludzi do brania narkotyków. Dobrze albo źle, dla pieniędzy albo dla idei, ale to on na razie się w to angażuje i jeździ z tym po szkołach.

    Ad.2 Nie nie, to już jest odwracanie kota ogonem i zrzucanie odpowiedzialności. Pańskie środowisko to m. in. hyperreal, strona prof. Vetulaniego czy chociażby pański blog. Czy nie zna pan podstawowych zasad psychologii społecznej i indywidualnej? Nie wie pan, jakie komunikaty trafiają do przeciętnego użytkownika Internetu, który na przejrzenie jednej strony poświęca nie więcej niż kilkadziesiąt sekund do dwóch minut, a czasami mniej? Dziwne. Ruch Poparcia Palikota do mistrzostwa opanował praktyczne aspekty psychologii przekazu społecznego oraz socjotechnikę, co udowodniliście w ostatnich wyborach. Sztukę tę opanowaliście do perfekcji. Więc proszę się nie wymawiać, że to do was nie należy. Właśnie taka powinna być informacja o narkotykach- podana w formie punktowej, hasłowej, wręcz bilboardowej. Nie mogę jakoś uwierzyć, że to przerasta wasze możliwości- intelektualne czy finansowe. PIERWSZY punkt, w którym przeczycie samym sobie.

    Edukacja szkolna? Ależ to już się dzieje. I widać jakie przynosi skutki. Powie Pan, że to przez takich ludzi jak Jędrzejko. Ale czy oni mają monopol na wystąpienia? Nie sądzę, żeby mieli jakieś środki finansowe, których wy nie macie. Może to jest tak, że mają po prostu autentyczne chęci i wierzą w to, co robią? Narkotyki z pewnością są demonizowane, nie wszystkie propagowane informacje są prawdziwe. Natomiast nie można odmówić ludziom, którzy się tym zajmują, szczerych intencji w stosunku do młodych ludzi.

    Zwalanie winy na szkołę dowodzi tylko tego, jak nieudolna jest ta wasza kampania. Wierzycie, że szkoła jest dla młodego człowieka autorytetem? Darujcie sobie. Czy jesteście aż tacy naiwni? Nie sądzę. We współczesnym świecie jednym z najważniejszych miejsc, z których dzieci i młodzież czerpie informacje, jest Internet. Jeśli nie najważniejszym. Zresztą sami postępujecie według tego twierdzenia, bo głównym poligonem waszej działalności jest Internet, prawda? Czyli z jednej strony robimy akcje internetowe skierowane do młodych ludzi, a z drugiej gadamy, że “polityka rzetelnej informacji opiera się nie na informowaniu dużymi literami na jakiejś stronie, tylko edukacji szkolnej”, z naciskiem na “szkolnej”. DRUGI punkt, w którym przeczycie samym sobie. To już nie jest niekonsekwencja, tylko jakieś schizofreniczne rozdwojenie jaźni. Coś tu nie gra. Ponieważ nie podejrzewam was o chorobę psychiczną- jedyne, co mi zostaje, to stwierdzenie, że są jakieś ukryte pobudki, które kierują waszym postępowaniem. Właśnie ja stałem się ofiarą waszego apostolskiego zapału uświadamiania młodzieży co do skutków palenia marihuany. Dziękuję bardzo za waszą “redukcję szkód”. Której musiał dokonywać psychiatra wraz z psychologiem, a nie wy. Nie zapobiegliście szkodom JEDNEGO człowieka i to dorosłego, chcecie zapobiegać szkodom wśród ogółu młodzieży i całego społeczeństwa? Śmieszne.

    ” nie znam osoby, która uważałaby, że marihuana jest dla młodych ludzi bezpieczna”
    Gdzie zaczyna się granica między młodym a starszym? Bo np. na manifestacjach z udziałem Ruchu Poparcia Palikota nie widać zbyt wielu osób, które kwalifikowałyby się jako “starsze”. Co innego mówicie, co innego robicie. Czysta hipokryzja. Nie zna pan takich ludzi? Hmm, może należałoby poszukać właśnie wśród młodych, którzy uważają, że bezpieczna jest? TRZECI punkt, w którym przeczycie samym sobie. To właśnie dowód tego, jak jesteście zakłamani, a wasza działalność jest absurdalna: nie chcecie, żeby młodzi ludzie uważali marihuanę za bezpieczną, a z drugiej strony organizujecie parady, na których 13, 14- latki utwierdzają się w przekonaniu, że marihuana to po prostu kolejna używka niczym papierosek na przerwie. Gdzie tu edukacja?

    Wszystko to pozwala mi dojść do konkluzji, że wam tak naprawdę nie chodzi o dobro młodzieży, edukację, świadomość społeczną itp. itd., czyli realizowanie pewnego szerszego projektu ideologicznego. Oczywiście w ten projekt wpisuje się legalizacja marihuany i to jest waszym jedynym celem, edukacja to tylko przykrywka dla naiwniaków.

    Jeśli chodzi o prof Jędrzejko, to nie uważam, żeby w jego macierzystej uczelni ktoś zamykał mu drzwi do laboratorium. Prof Jędrzejko może się w wielu kwestiach mylić. Ale jest człowiekiem, który mówi o pewnych obiektywnych wartościach moralnych, człowiekiem prawym i to w moich oczach nadaje mu rangę autorytetu. Nie wspomnę już o tym, że bardziej jestem skłonny zaufać osobom, które na co dzień pracują z osobami uzależnionymi i borykającymi się z konsekwencjami niż “facetom od szczurów”, którzy sami niczym tchórze odżegnują się od udzielania pomocy innym. Dla mnie świadectwo życia znaczy więcej niż ustalenia jajogłowych, częstokroć ze sobą sprzeczne. Bo życie samo w sobie stanowi dowód na to, czy coś jest szkodliwe czy nie. Można być wykształconym, ale głupim. To, co się liczy, to mądrość życiowa. Kto jej nie ma, ten mając osiem fakultetów, niczego z pewnych spraw nie zrozumie.

    • ANTYK
      Dziękuję Ci za Twoje wpisy i pozdrawiam. Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości 🙂
      Jack

  • antyk
    Prof. Jędrzejko może być autorytetem siania propagandy. P. Janusz P. ma poglądy na wielu płaszczyznach. To że chce legalizacji nie znaczy że chce dobra jednostki bądź ogółu. Gdy dostaniesz wysypkę po thiocodinie to osądzisz firmę że nie przeczytałeś ulotki? Albo przedawkujesz paracetamol to będziesz miał wąty do firmy że się zatrółeś? Nie wiesz że paracetamol jest szkodliwy? Hyperreal i wiele innych stron wypunktowywuje zalety i wady zarzywania i nie zarzywania substancji psychoaktywnych. Nie doczytałeś i twój problem. Owszem jesteś nieodpowiedzialny. W szkole także istnieje propaganda i żaden z łuczniuf nie dostanie rzetelnych informacji, zostanie zdezinformowany. Tak się kurw* wychodzi jak się słucha autorytetóf

  • Polecam “Cyberprzestrzen i dzieci. Przewodnik metodyczny dla nauczycieli ” . Tutaj Jedrzejko pisze o uzaleznieniach od internetu i gier oraz o tym jak wpływają na agresję u dzieci. Masa bzdur nie poparta żadnymi faktami.

    • Obawiam się, że ppor. Jędrzejko jest już niestety autorytetem od wszystkiego 😉

  • hasz-susz? pierwsze slysze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *