Modraszki walczą o Zakrzówek [video]

_modraszki 2

26 czerwca plac przed krakowskim magistratem zamienił się w łąkę. Plażowe artefakty wymieszały się z uskrzydlonym konglomeratem aktywistów rozmaitych ruchów pod wodzą stowarzyszenia Zielony Zakrzówek i artystyczno-aktywistycznego przedsięwzięcia Modraszek Kolektyw. Całonocna okupacja miejskiego placu, w której uczestniczyli również spontanicznie turyści i przechodnie, połączyła się z uskrzydleniem pomnikowej postaci Józefa Dietla, lekarza i prezydenta Krakowa, a także wystawą energetycznej wierzby, którą monument został opatulony. Dietl dokonał wielu korzystnych zmian w Krakowie, urządzał tereny zielone (planty Dietla!), a jego mieszkańcom zalecał częste kąpiele. Dziś jednak klimat do kąpieli niespecjalny, a i tereny zielone nie są już w cenie. Nad Zakrzówkiem zawisły ciemne chmury kapitalizmu i polityki zysku. Czy rozwieje je muśnięcie motylich skrzydeł?

Wydarzenia wokół krakowskiego Zakrzówka to dobra ilustracja dylematów współczesnej polityki miejskiej. Jak ją uprawiać, jeżeli dla urzędników i radnych miasto to przede wszystkim okazja do zarobku?

Kraków nie posiada zbyt wielu terenów rekreacyjnych. Takiej funkcji nie pełnią nawet bulwary wiślane, zapomniane i właściwie niezagospodarowane. Do tego atrakcyjne tereny zielone w centrum często znajdują się w rękach Kościoła, niedostępne dla mieszkańców. Zakrzówek, położony na uboczu, w pobliżu nowych osiedli, idealnie nadawał się do roli miejsca wypoczynku zbiorowego. Plaża w pobliskim Kryspinowie jest płatna, Bagry położone w centrum Krakowa są zanieczyszczone i zapomniane. A Zakrzówek, dawne wyrobisko kamieniołomu, to rozległy teren zielony, malownicze skały z widokiem na panoramę Krakowa i plaża z krystaliczną wodą. Teren ten stać się mógł modelowym przykładem zrównoważonej polityki miejskiej. Dlaczego się nie stał?

_cecylia

Zaniedbany, niebezpieczny teren poprzemysłowy

Zakrzówek to obecnie zaniedbane i nieuporządkowane tereny zieleni miejskiej. Skały, nieskoszona trawa, krzaki, śmieci i ślady ognisk. Miejsce, gdzie studenci i uczniowie wpadają wypić wino wśród traw, trochę jej popalić, rzadziej popływać. Dostęp do wody jest bowiem ograniczony, ogrodzony. Biednym pozostaje siedzenie na skałach, z których co jakiś czas spadają w dół i giną. To daje pretekst, by o Zakrzówku mówić, jako terenie niebezpiecznym, który należy uporządkować – były kamieniołom czeka na swojego gospodarza, głownie dlatego, że nie chciało nim być miasto. Dlatego gospodarz okazał się… prywatnym deweloperem.

I tak dochodzimy do kwestii struktury właścicielskiej terenów. Obszar Zakrzówka, wyrobisko, okoliczne łąki i skały, tworzące razem zieloną enklawę, nie są w całości w posiadaniu miasta. Większość tego trenu znalazła się przed laty w rękach portugalskiego dewelopera mieszkaniowego Gerium Polska Development. Deweloper odkupił zalew od właściciela dawnych kamieniołomów, bo miasto nie skorzystało z prawa do pierwokupu. I to pomimo tego, że utworzenie parku na Zakrzówku wpisano do strategii rozwoju miasta.

_łąka

Własnością dewelopera stały się skały i zbiornik wodny, a więc tereny nie nadające się do zabudowy. Dlaczego deweloper zdecydował się na taki krok? I dlaczego miasto zrezygnowało z posiadania tych terenów? Decyzja ta jest jeszcze bardziej zdumiewająca, gdy weźmiemy pod uwagę, że w studium uwarunkowań przestrzennych teren Zakrzówka w ogóle nie przewidywał zabudowy i przeznaczony był wyłącznie na zieleń miejską i rekreację. Sprawy jednak uległy zmianie.

Okolice Zakrzówka to także szereg rozdrobnionych działek prywatnych. Miasto postanowiło skorzystać z okazji i stworzyć klimat do wielkich inwestycji na zielonym Zakrzówku. W tym celu rozbudzono apetyt wśród posiadaczy nieruchomości i rozpoczęło konsultacje zmian w studium. 140 rodzin zapytano, czy nie miałby nic przeciwko, gdyby dopuścić w rejonie Zakrzówka zabudowę jedno i wielorodzinną? Następnie w tym kierunku zmieniono studium. Nic więc dziwnego, że plan zachowania zielonego charakteru obszaru natrafia dzisiaj na sprzeciw posiadaczy okolicznych działek. Część z nich już sprzedała deweloperom swoje nieruchomości, inni „w imię świętego prawa własności” chcą na nich budować… bloki. Sytuację tę wykreowało miasto, oczywiście jak najbardziej celowo. Można się domyślać, że robiono to pod konkretnego inwestora, tego samego, który kupił zalew. Drobnych właścicieli Zakrzówka wykorzystano, żeby dobić targu na większą skalę. 

_ściana

Może właśnie dlatego nikt, włącznie z wiceprezydent Elżbietą Koterbą, nie jest w stanie powiedzieć, dlaczego właściwie tereny zielone Zakrzówka (ul. Św. Jacka i Wyłom) przeznaczono pod zabudowę i skąd wzięła się zmiana ich charakteru w studium? Z boku wygląda na to, że zmiany wykonywano celem realizacji jakiegoś cichego porozumienia, z którego po drodze, w skutek protestów, się wycofano.

Deweloper miał uzyskać korzystne dla siebie rozstrzygnięcie planistyczne, a następnie skupić prywatne działki i dokonać zamiany gruntów z miastem za cenę urządzenia parku wokół zalewu. Już w 2007 roku prasa pisała, że strony są dogadane i porozumienie miasta z deweloperem zostanie podpisane w najbliższym czasie.

Ciekawa jest postać Stanisława Deńko, który pełnił funkcję architekta miasta, a później, pewnie bez związku, przygotował koncepcję architektoniczną… zagospodarowania Zakrzówka dla firmy Gerium. Czy to jakiś trop dla wyjaśnienia, dlaczego w pewnym momencie Zakrzówek w studium przestał być terenem miejskiej zieleni?

Reasumując, miasto umożliwiałoby Portugalczykowi spory zarobek, a w zamian otrzymywało park w bezpośrednim sąsiedztwie zalewu. Wilk byłby syty, a mieszkańcy mieli być zadowoleni z powstania na wykrojonym terenie parku. Niestety, mieszkańcy nie byli zadowoleni.

Efekt motyla

Jednym z następstw wykupu Zakrzówka przez dewelopera stało się grodzenie terenu. Miało to zabezpieczać przed wypadkami, ale w rzeczywistości odegrało rolę karty przetargowej – brak planu zagospodarowania przestrzennego umożliwiającego inwestycję jest argumentem za trwaniem zasieków. Zasieki zaktywizowały jednak korzystających z Zakrzówka amatorów przejrzystej wody. Tak narodził się Modraszek Kolektyw, którego uderzenia skrzydeł, jak to z motylami bywa, wywołały burzę…

Modraszkowy Kolektyw zasłynął kilkoma spektakularnymi akcjami w obronie Zakrzówka, twórczo wykorzystał tekturę oraz stojące w mieście pomniki. Modraszkowe błękitne skrzydła, zdobiące miejskie monumenty, stały się znakiem solidarności rzeźb z cokołów z rzeźbą terenu. Modraszki były widoczne, a problem przebił się do społecznej świadomości. Na czele ruchu stanęła krakowska performerka i aktywista Cecylia Malik, nagradzana za działalność artystyczną.

Aktualnie sytuacja wygląda tak: Rada Miejska Krakowa głosować ma przyjęcie miejscowego planu zagospodarowania przestrzeni, który obejmuje łąki koło Zakrzówka. Plan uwzględnia postanowienia zmienionego studium, a więc zezwala na zabudowę wielorodzinną. Na to czeka deweloper i drobni posiadacze działek. Ci ostatni już zapowiadają, że będą grodzić posiadane przez siebie łąki i urządzać tam schronisko dla psów, które polować będą na modraszki.

Modraszkowy protest 24 czerwca, w którym uczestniczyłem, miał za zadanie zablokować przyjęcie planu – decyzję odłożono na dwa tygodnie. . To częściowo się udało, a obecnie trwają rozmowy z klubami radnych i urzędnikami. W rozmowach tych nadal brakuje konkretów, przede wszystkim jasnych deklaracji, skąd pomysł zabudowywania modraszkowej łąki.

W Urzędzie Miasta wciąż czają się zwolennicy rugowania zieleni, sojusznicy deweloperki małej i dużej. Dominujący w Radzie klub PO nie zamierza narażać się 140 posiadaczom ziemi w rejonie zalewu. Zbliża się kampania wyborcza, a PO chce uchodzić za partię rozwiązującą problemy, partię kompromisu. Stworzono jednak gordyjski węzeł błędnych decyzji, którego nie da się rozplątać siłą motylich nóg…

_bartolomeo

Wypełza gniewosz

Zamieszkiwanie motyli modraszków na zaśmieconych i zaniedbanych łąkach wokół zbiornika to tylko symbol ruchu przeciwko zabudowie cennych terenów rekreacyjnych. Przyrodniczy potencjał to kwestia drugorzędna. Dlatego protest nie odbywa się pod hasłem „Chrońmy Modraszka”, lecz „Chcemy się kąpać”. O to tu właśnie chodzi.

Modraszkowa okupacja znalazła jednak nieoczekiwanego sojusznika, gdy na łąki wokół skalistego Zakrzówka wypełzł gniewosz plamisty, rzadki i cenny gad. O istnieniu siedliska gniewosza służby miejskie informowane były przez miejscowych ekologów od dawna. Modraszek i jego wesoły kolektyw bledną przy grozie bijącej z kształtu wijącego się pośród pustych puszek piwa. Gniewosz oznacza przecież ustanowienie strefy ochronnej, czyli połknięcie w całości planów budowania bloków przez posiadaczy działek.

Wygląda jednak na to, że radni pod przewodem Grzegorza Stawowego, szefa mającego większość klubu PO w Radzie, specjalisty od planowania przestrzennego (niedawno zasłynął z tego, że jako szef Agencji Mienia Wojskowego sprzedał unikalny Fort Bronowice pod deweloperkę) wpadli na wspaniały pomysł: uchwalą plan dopuszczający zabudowę, licząc, że gniewosz zrobi resztę. Resztę zrobią jednak właściciele działek, depcząc potwornego gada w jego jamach. Czy wąż ma jakiekolwiek szanse w starciu z wizją wielkich pieniędzy?

_modraszki dietl

Uchwalenie planu a utworzenie parku

Modraszki wskazują kierunek rozwiązania problemu – naprawienie przez miasto błędu sprzed kilku lat i wykup terenów Zakrzówka wraz z przyległymi łąkami. Cześć posiadaczy działek sprzedać nie chce, mają przecież w głowie wykreowaną przez urzędników wizję niedługiej wygranej na loterii, w postaci nabycia prawa do zabudowy modraszkowych łąk. Ponadto, uchwalenie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego spowoduje, że cena działek poszybuje w górę, a miasto już nigdy nie będzie w stanie dokonać ich wykupu. I to nawet wtedy, kiedy gniewosz zdoła przetrwać falę poszukiwań, do jakich rzucą się właściciele zatroskani o święte prawo własności zatruwane jego jadem.

Brak uchwały w przedmiocie planu pozwala jedynie odwlec moment uzyskania decyzji na zabudowę. Opowieści urzędników, że większość obszaru będzie musiała pozostać „biologicznie czynna”, należy między bajki włożyć. Teren zostanie przekształcony, zabudowany, powstaną drogi dojazdowe oraz ogrodzenia. Zieleń łąk zastąpi zieleń trawników, po których za cybernetycznymi modraszkami biegać będą pudle, pekińczyki i dzieci z opiekunkami. Jedynym sensownym rozwiązaniem jest odrzucenie obecnego plany zagospodarowania spornej łąki, zmiana studium, wpisanie do niego jako jedynego przeznaczenia zieleni i rekreacji, a następnie przyjęcie zgodnego z tym zapisem planu. Rada Miejska Krakowa, wraz z dominującym tam klubem PO, tego jednak rozwiązania nie wybierze.

Zakrzówek zostanie zabudowany, znów na mieście ktoś zrobi świetny interes.

W przyszłym tygodniu kolejna fala protestów. Przybywajcie tłumnie, gdyż modraszkowa rozróba to jedna z najciekawszych akcji społecznego protestu, w jakiej miałem szansę i przyjemność uczestniczyć.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *