Skok i Tusk
Kilka lat temu, siedząc na podłodze najmniejszego mieszkania w bloku na ul. Wrocławskiej, oglądałem straceńczy skok człowieka z Kosmosu. Rzucić wyzwanie Kuli Ziemskiej – to musi być coś – myślałem w tamtym czasie. W niedzielę w osiedlowym barze na wsi widziałem powtórkę tamtego wydarzenia. Bohater sprzed lat siedział w wielkich okularach, sterując posunięciami następcy. Moje marzenie stało się publiczne, straciło na wyjątkowości. Nadal jednak mieszkam w najmniejszym lokalu, choć blok już inny. Telewizor mam ten sam.
W nim Donald Tusk, który również spada i szuka podparcia. Rękę podaje mu Tomasz Lis. Nazwisko zobowiązuje, ale z lisa w Lisie niewiele.
Z obszernej rozmowy najważniejszy w kontekście gwiezdnego skoku wydaje mi się fragment, kiedy Lis pyta o następcę Tuska. Lecz Tusk następców nie posiada. Nie zobaczymy go więc nigdy w wielkich okularach, wyleniałego, siedzącego za sterami jakiegoś politycznego projektu przyszłości. Wcale mnie to nie dziwi. Stała to przypadłość polskiej polityki i życia społecznego, gdzie dominują zamknięte kręgi sprawujących władzę. Kręgi te nie wychowują kolejnych pokoleń, zajęte umacnianiem szańców. Dzieje się tak na polskich uniwersytetach, w samorządach, państwowych instytucjach, partiach. Może byłoby inaczej, gdyby polityczne zdolności były dziedziczone, a inteligencja zależała w prosty sposób od genów? Tymczasem jednak Kasia Tusk chodzi po galeriach, Ola Kwaśniewska po bankietach. Dzieci dziekanów, rektorów, radnych, burmistrzów pracują w sekretariatach.
Jest jednak coś, co pozornie łączy mnie z Tuskiem. Każdemu, kto ma wątpliwości co do mojej osoby, życzę lepszego kandydata. W polityce nie wybiera się między ideałem, a Tuskiem, lecz pomiędzy Tuskiem a Kaczyńskim, Millerem, Palikotem, Pawlakiem. – powiedział Tusk.
Wśród mieszkańców Wadowic toczy się dyskusja, czy jestem właściwym kandydatem na burmistrza, czy nie zanadto kontrowersyjnym, zbyt pyskatym, zbyt przekonanym o własnych możliwościach, zbyt uczciwym. Moja odpowiedź właściwie jest identyczna jak Tuska – a jaki Wadowice mają wybór? Po raz pierwszy od 2002 roku będzie w wyborach w ogóle jakiś realny kandydat. Stąd bierze się pewna niezbyt subtelna różnica, na którą uważny dziennikarz powinien zwrócić uwagę. Lis nie zwrócił.
Dlaczego wciąż musimy przebierać w zamkniętym katalogu podstarzałych, “spranych” twarzy, gdzie Palikot jest jedynym powiewem świeżości? Dlaczego Polacy mają tak beznadziejny wybór, jak rysuje to Tusk?
W Wadowicach tworzę alternatywę. Polityka Tuska i pozostałych zarządzających głównymi partiami politycznymi polega na alternatyw usuwaniu. To dzięki sprytnie skonstruowanym przepisom regulującym działanie partii politycznych oraz ordynacji wyborczej, zamknięty krąg „odwiecznych polityków” zagwarantował sobie dwie dekady u sterów. Wygrywając wybory, nim ktokolwiek w ogóle poszedł do urn. W Polsce nie brakuje ludzi wykształconych, mówiących wieloma językami, uczciwych i znających się na zarządzaniu instytucjami, procesami, tworzeniu prawa. Musimy jednak się cieszyć, że Premierem jest ktoś, kto potrafi sklecić kilka zdań po angielsku, prowadzić samochód, korzystać z pada i kopać piłkę.
Geniusz piarowy ekipy Tuska polega na tym, że niszcząc społeczną aktywność polityczną, eliminując społeczeństwo obywatelskie z politycznej gry o władzę, monopolizując ją, jest w stanie w świadomości takich dziennikarzy jak Tomasz Lis przedstawić się jako najlepsza alternatywa. Jako rozwiązanie problemu braku wyboru, zamiast jego przyczyna.
Nie wyniosę się nigdy balonem z reklamówek z Tesco pod niebiosa, ale i tak mam poczucie zatracenia…
12 Komentarze
Dla Donalda Tuska wybieranie pomiędzy nim a Kaczyńskim, Millerem, Palikotem i Pawlakiem jest bardzo na rękę. Nikt o zdrowych zmysłach bowiem Kaczyńskiego nie poprze, Miller to były komunista, Pawlak dostaje poparcie w granicach błędu statystycznego, a Palikot… Co do Palikota to sprawa jest chyba dla większości już pewna.
“Niszcząc społeczną aktywność polityczną, eliminując społeczeństwo obywatelskie z politycznej gry o władzę…” – mocne to. Co dokładnie autor ma na myśli? Nie oponuję jestem tylko ciekaw. Również myślę, że względnie dalekowzroczna pragmatyka działania wyróżnia PO na naszej scenie politycznej. Jest to oczywiście działanie w intersie swojego środowiska ale reszta partii zupełnie buja w obłokach a w królestwie ślepych jednooki królem.
Mam na myśli w szczególności: ordynację wyborczą, sposób wyłaniania list w PO, lokalne struktury PO sterowane często przez politycznych gangsterów (proponuję poczytać moje wpisy na temat Wadowic). Pragmatyka działania w PO? Może w ścisłym kierownictwie. Głównie jednak widzę grę wyborczą, walkę o stołki, kasę…
Rzeczywiście, jesli się Pan nie wycofa, jest Pan realnym kandydatem w przyszłych wyborach samorządowych. Ale czy kandydatem z realną szansą na wybór? Boję się, że idzie Pan w ślady Palikota i jak Palikot może Pan skończyć. Rozumiem, że aby być zauważonym, trzeba się nawet czasem “powygłupiać”, ale wyborcy oczekują alternatywy dla obecnego układu i może już najwyższy czas pokazać inną twarz. Pańskie ideały są słuszne, ale metody, jakie Pan stosuje, nie przystają do społeczeństwa, które miałoby Pana poprzeć. Ludzie nie przestawią się nagle na inny sposób myślenia i w takim społeczeństwie jak wadowickie Pana metody są zbyt kontrowersyjne. Pora moim zdaniem zacząć podejmować działania zmierzające do budowy wokół siebie zaplecza, może nawet gabinetu cieni. Wtedy będzie Pan poważnym i groźnym dla “układu” kandydatem. Pora skończyć z tą dziecinadą. To co Pan robi może się podobać małolatom, ale nie przekona Pan w ten sposób większości osób starszych, dla których jest Pan ucieleśnieniem diałbła. Życzę Panu jak najlepiej i kibicuję pańskim działaniom, ale proszę już nie mówić na okrągło “panie kocicho”, bo to zwykła nieuprzejmość. Już wszyscy wiemy, kto to “kocicho”, a co za dużo to niezdrowo.
Dziękuję za te uwagi. Wszystkie spostrzeżenia są dla mnie ważne. Postaram się zrobić wszystko, aby stanowić w oczach wyborców realnego kandydata. Z jednym zastrzeżeniem – chcę dać możliwość zdecydowania, nie zaś za wszelką cenę wygrać. Jeżeli Wadowiczanie wolą “znane zło”, trudno – uroki demokracji. Stąd ciężar też po Pańskiej stronie – proszę przekonywać do rozsądnego wyboru własne otoczenie. Inaczej się nie da.
AZA – zajebista rada. Lepiej byc konformista i byc wybranym, nizli walczyc, byc moze w przegranej bitwie, o to wlasnie, aby kazdy mogl byc soba i dawac realna alternatywe. Pieknie, qwa, pieknie! Mniej TVN i innych tego typu bzdur radze, to moze odtrujesz swoj mozg. Bo ta Twoja rada to jest wlasnie to z czym probuje walczyc, tak mysle, autor tego bloga…
Noithai – mówisz jak nieopierzony rewolucjonista. Romantyk na miarę młodego Wertera. Facet który spala się w próbach przykrojenia świata na własną miarę, na miarę własnej wrażliwości.
Polityka nie ma, nigdy nie miała w sobie niczego romantycznego – na tej planszy potrzeba grać takimi klockami jakie są dostępne. Szachowy koń ma swój własny sposób poruszania się – i basta. Próby wymuszenia żeby latał jak wieża nie tylko są oczywiście nieskuteczne – narażają próbującego na śmieszność.
Dlatego – zupełnie przeciwnie niż ty czy Mateusz – uważam uwagi AZY i Wadowiczanki za sensowne i co więcej – z całą pewnością wyrażające dobrą wolę.
Do NOITHAI.
Nie chodzi mi o konformizm, ale o uprzejmość. Autor tego bloga walczy w słusznej sprawie, ale cel nie uświęca środków. I jesli chce się liczyć w tym wyścigu to musi zacząć być poważny. Tyle i tylko tyle. A Twój język też mi nie odpowiada, więc więcej z Tobą nie będę polemizować.
Niestety Mateuszu muszę zgodzić się ze słowami niejakiego AZA. Wadowice nie mają alternatywy i Ty stanowisz jej realne źródło. Moim zdaniem niestety Twoje metody działania , chociaż słuszne, nie doprowadzą do wygranej. Zobacz gdzie żyjemy. Wadowice to konserwa! Według Ciebie cel uświęca środki, wg mnie nie. Grasz metodami Palikota- głośno, ostro i nowocześnie. Takie metody są lata świetlne przed mentalnością naszej gminy. Twoje działania kocha młodzież, ale do wyborów pójdą wszyscy emeryci, a młodzi jak zawsze będą stanowić mniejszość i wypną się na demokrację , bo oni o nią walczyś nie musieli , więc nie doceniają jej wagi. To pokolenie 50+ pójdzie najchętniej do urn. A dla nich Twoje działania odnoszą odwrotny skutek.
Pamiętaj , że dla ludzi “lepsze zło znane, niż nieznane”. Ludzie wiedzą czego się spodziewać po obecnie nam Miłościwie Panującej – niczego. Ty jesteś niewiadomą, której się obawiają.
Uważam, że powinieneś dostosować metody do tłumu jaki chcesz pozyskać.
Już Cie zauważono i usłyszano. Teraz spraw by cię ZROZUMIANO.
Trzymam kciuki. Zmiany powinny płynąć z siły młodości i siły inteligencji. Masz je obie. Nie zmarnuj tego.
W.
Tak, najważniejsze będzie zrozumienie przez ogół wyborców tego, co dzieje się w naszym mieście. Mieszkańcy bowiem nie zdają sobie sprawy, że mają do czynienia z układem mafijnym, który wszystkim szkodzi. Moim głównym zadaniem jest to im uzmysłowić. Bez tego faktycznie znów zagłosują na starą ekipę, nawet, jeżeli zatańczyłbym na jednej nodze disco polo na festynie w Choczni.
Dziękuję też za miłe, mobilizujące do działania słowa.
Skoro i jezyk autora bloga i jego zachowanie Tobie nie odpowiada to co tu robisz (?), bo moja osoba jest tu nieistotna, ale znamienne jest to, ze wykluczasz mnie z polemiki, zastanow sie nad tym co piszesz, bo naprawde, albo jestes zagubiona owieczka, ktora trafila nie tam gdzie powinna, albo naiwna, infantylna osoba, oczekujaca, ze wszyscy powinni bec przynajmniej (pfuuu), uprzejmi.
Kiedy tu, w tym kraju, potrzeba REWOLUCJI! Co to znaczy byc powaznym?? Skoro pajace i nieudacznicy nami rzadza (lacznie, czy nawet przede wszystkim z Palikotem)?? To jest podstawowy problem. A to co bylo napisane w poprzednim poscie to propozycja czysto konformistyczna – sprawdz w slowniku lub w wiki jakie jest znaczenie tego slowa.
Musisz zacząć dostrzegać różnicę pomiędzy tym, czego w twojej opinii(skądinąd słusznej) POTRZEBA a co REALNIE można zdziałać. Dobre intencje, rewolucyjna wizja świata, są dobra w publicystyce – tu i teraz musimy mierzyć siły na zamiary.
Tu i teraz liczy sie wyłącznie to co możemy zrealizować, nie to o czym możemy marzyć.