Jak Ziobro i Wrocław walczą z promocją narkotyków

Zakazany festiwal

Władze Wrocławia nie wyraziły zgody na organizację I Festiwalu Kultury Konopnej. W ten sposób naukowcom z Instytutu Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich z Poznania uniemożliwiono zaprezentowanie szerszej publiczności rozlicznych zastosowań konopi… przemysłowej. Organizatorów festiwalu zwodzono obietnicami, odsyłano do kolejnych urzędników, aż wreszcie w ogóle przestano z nimi rozmawiać. Władze miejskie postanowiły pozostać nieuchwytne. Nikt bowiem nie chciał brać na swoje barki ciężaru wyrażenia zgody na zajęcie terenu, jak i ciężaru odmowy. Organizatorzy z Wolnych Konopi przenieśli festiwal na łódź i tam, poza zasięgiem organów ścigania, odbyło się okrojone wydarzenie.

Rodzice Andrzeja Dołeckiego (właśnie wyszedł na wolność po 3 msc. aresztu) na Festiwalu Kultury Konopnej we Wrocławiu (fot. P. Rataj)

Władze Wrocławia tłumaczyły swoją odmowę sięgając po sprawdzony już wcześniej wielokrotnie argument: festiwal konopny to ukryta forma promocji narkotyków. Konopie przemysłowe wyglądają bowiem i nazywają się podobnie, jak konopie służące do zabijania, głównie polskich dzieci.

Delfinek Ziobro pisze list

Co ma z władzami miejskimi Wrocławia wspólnego Zbigniew Ziobro? Argumenty. Także i on bowiem zarzucał ostatnio promocję narkotyków. Syn marnotrawny Jarosława, onegdaj delfin PiS, na cel swojego głośnego wystąpienia wybrał Korę. Co robi bowiem nieudaczny polityk, gdy potrzebuje odrobiny uwagi mediów? Pisze list otwarty. Ziobro napisał więc kilka zdań do Babci Kory, nieporównywalnie bardziej znanej niż on sam. A przede wszystkim uważniej słuchanej.

W liście Ziobry mowa o “promocji narkotyków” właśnie, w której uczestniczyć ma… Kora. Stoją za tą akcją “elity medialno-biznesowe”, no bo przecież ktoś stać musi. Celem tych “elit” jest przekonać Polaków, że marihuana jest modna, a “karanie osób posiadających narkotyki jest jakoby niesprawiedliwe”. Jakoby – to istotne! Wokół sprawy panuje “zmowa milczenia”. I na szczęście przerywa ją swym śpiewem Ziobro.

Skuteczną metodą walki z narkomanią jest stosowanie strategii ‘zero tolerancji’ – pisze poseł, po czym powołuje się na przykład matki uzależnionego od “cichego zabójcy”, czyli marihuany, młodego chłopaka, którego “narkotyki doprowadziły do zakładu karnego. Rodzice walczą o jego uwolnienie, albowiem tylko na wolności może skutecznie się leczyć i poddawać terapii antynarkotykowej – konstatuje Ziobro. Szkoda tylko, że nie zauważa oczywistej sprzeczności: to właśnie polityka karania, którą popiera Ziobro, zaprowadziła do więzienia chłopaka, o którego uwolnienie walczą teraz rodzice. Paradoksalnie u boku Ziobry.

Choćby z tej racji medialna szopka z udziałem Ostatniego Sprawiedliwego była widowiskiem co najmniej żałosnym – zrozpaczona matka, której politycy “Solidarnej Polski” namieszali w głowie, próba pompowania popularności kosztem rozbudzania strachu przed narkotykami, wreszcie wewnętrznie sprzeczny list, którego tezy sam autor pewnie nie zrozumiał. Spektakl będzie się nie raz powtarzał. Może warto więc przyjrzeć się tej garstce argumentów, jakie da się z ziobrowej papki wyłowić.

Argument Matki

Relacjonując happening Sprawiedliwego Zbyszka media dość zgodnie pominęły najważniejszy jego aspekt. Skrzywdzona matka nie apelowała o zamykanie w więzieniach konsumentów marihuany, ale walczyła o wyjście syna z więzienia i podjęcie przez niego leczenia. Opowiadała się więc w istocie przeciwko polityce ZERO TOLERANCJI, której głównym następstwem jest zastąpienie leczenia osób poszkodowanych narkotykami represjami organów ścigania względem tych osób. Ziobro sprawę przedstawił dość opacznie, w sposób wygodny dla jego własnych, szkodliwych tez. Ale nawet ci, którzy podążają meandrami jego myśli, muszą przyznać, że argument z matki jest obosieczny – w Polsce jest wielokrotnie więcej matek, których dzieci zostały skrzywdzone przez organy ścigania w związku z narkotykami, niż przez same narkotyki. Wiele razy występowaliśmy w na różnych konferencjach z matkami i ojcami osób, które za przysłowiowego skręta lądowały w izbach zatrzymań, potem przed obliczem sądu, a na końcu w więzieniu. Media poświęcały temu niewiele uwagi, podobnie jak sam Ziobro, dziś w pierwszym szeregu strapionych.

Niedawno przywołałem w innym miejscu publikację z czerwcowego numeru pisma “Alkoholizm i Narkomania”. W tekście pt. „Konsekwencje używania i nadużywania marihuany w świetle współczesnej wiedzy” czytamy: “(…) większość konsumentów używających marihuany eksperymentalnie lub okazjonalnie nie ponosi poważniejszych konsekwencji zdrowotnych i społecznych. Jak się wydaje szkody społeczne, związane z używaniem przetworów konopi, wynikają przede wszystkim z kryminalizacji zjawiska, a nie z właściwości THC.” Ale naukowych tekstów Ziobro i jego koledzy nie czytają. Oni WIEDZĄ. Albo przynajmniej CZUJĄ, jak często swoją ignorancję tłumaczy inna matka – Beata Kempa.

Jak Ziobro wypromował w Polsce narkotyki 

To, czego media już nie przeoczyły, to zarzuty posła pod adresem Kory – promowania narkotyków własną osobą. Zarzut o tyle zdumiewający, że to Ziobro i inni politycy wypromowali środki, przeciw którym tak ochoczo protestują. To przecież Ziobro stał przy boku Lecha Kaczyńskiego, gdy ten zasiadał w resorcie sprawiedliwości i poparł zaostrzenie prawa w 2000 roku. Narkotykowa histeria, jaka poprzedziła te zmiany, a także przyjęcie rozwiązań, które przeciwdziałanie narkomanii oddały w ręce organów ścigania, w największym stopniu przyczyniły się do narkotykowego boomu, jaki w Polsce od dekady trwa w najlepsze.

Popularność narkotyków jest zjawiskiem kulturowym, napędzanym procesami, nad którymi politycy nie mają kontroli. Ale zastąpienie pracy z młodzieżą, leczenia, edukacji jednym przepisem karnym jest wyrazem skrajnej nieodpowiedzialności rodzimych polityków. Barbara Labuda, Aleksander Kwaśniewski nie byli profesjonalistami, ekspertami od polityki karnej. Dziś odwołali swoje dawne herezje. Ziobro wtedy i dziś chce uchodzić za eksperta, choć jest zaledwie przeciętniakiem (przy dużej dozie życzliwości dla jego osoby). Wciąż jednak powtarza politycznie wygodne bzdury i składa wnioski o zaostrzenie kar. Czy ma jakikolwiek inny plan? Wątpię, bo dobro obywateli czy sięgających po narkotyki młodych ludzi w ogóle go nie obchodzi. Tu chodzi o politykę.

Ziobro zakończył swój list powołaniem się na Biblię – można wybierać tylko między Dobrem i Złem. W jego przypadku wybierać można tylko pomiędzy większą lub mniejszą błazenadą. Ale jaki Ojciec, taki Syn. Również polityczny.

17 thoughts on “Jak Ziobro i Wrocław walczą z promocją narkotyków”

  1. Niestety, wiekszość ludzi pełniących istotne funkcje polityczne, które wymagają myslenia na słowo “marihuana” myślenie wyłaczają i zadowalaja sie stereotypami. Na potwuierdzenie których zawsze znajdja jakiegos eksperta. Podobnie jak macierewicz ma ekspertów jak nie od helu to brzozy lub dwóch wybuchów.
    Mam nadzieję, że za trzy lata Dutkiewiczowi powiemy we Wrocławiu “stop”. Ale w skali kraju walka będzie ciężka i nie obiecująca szybkiego efektu.
    Żeby była jasność: nie używam ani papierosów, ani jakiejkolwiek trawki. Z używek tylko kawa, herbata i alkohol. Ale nie zdarzyło mi sie upic ani razu od 1983 r. czasem zdarzyło sie być na lekkim rauszu.

    1. Politycy z premedytacją wykorzystują narkofobię. Doskonale przecież wiedzą o co chodzi. Probem polega na tym, że muszą gadać co średni z ich bajki chce usłyszeć. A im polityk ma mniej do zaoferowania, tym bardziej musi odnosić się do emocji, lęków. Im bardziej prymitywny elektorat, tym te emocje bardziej prymitywne. Głupka łatwo nastraszyć i naopowiadać mu kretynizmów, napuścić na innych, “gorszych”. On i tak uwierzy.

      Weźmy takiego Ziobrę. Przecież to hipokryta absolutny, aż oczy krwawią jak się tego telewizyjnego łobuza ogląda. Parę lat temu chciał wsadzać na 8 lat bez zawiasów nawet za pierwszym razem nawet jeśli złapany miał przy sobie śladową ilość pewnej rośliny! i nawet jeśli właśnie odebrał dowód, więc jest zbuntowanym, głupkowatym dzieciakiem. Kto może wpaść na taki pomysł? Sadysta? Niedorozwój? Czy po prostu polityk Ziobro? Przeciez ten pomysł to z piekła rodem czysta demogogia w najgorszym wydaniu. Ten człowiek jest więc niebezpieczny, jeśli kiedyś przejmie władzę, to biada nam wszystkim. Choć z drugiej strony, im hipokryzja bardziej bije po oczach, tym łatwiej się na nią uczulić. Możliwe, że polityk Tusk jest o wiele groźniejszy w obecnych czasach, bo on z ludzką twarzą. Kto wie, co właśnie teraz się odbywa i decyduje

      Wracając do Zioberka, ktoś tego ciemnego typka wybiera, ktoś oczekuje jego dzałania. Ktoś jest sadystą i głosuje na tego kto ma sadystyczny program, ktoś ma gdzieś pomoc potrzebującym, konstytucję, zdrowy rozsądek, chce się tylko poznęcać nad “gorszymi”, ma prawo, jest demokracja;). I to jest w pewnym sensie w porządku i szczere. Głąby też mają prawo do swojej reprezentacji w Sejmie. Dlaczego tych głąbów tam tak wielu? Trudne pytanie.

      A potem taki polityczny sadysta, koalicja, czy jak ten syf jeszcze nazwać, realizuje swój i swoich wyborców “program”.

  2. Pierdolona telewizja jak zawsze przekupiona , chciałbym by wkońcu ktoś naprawił politykę w polsce i całą polske żeby tu można było zyć normalnie nieszło się za marichuane do więzienia , bo onanie jest szkodliwa, mogła by zastępwać większośc środków przeciw bólowych. Ale lepiej jest wprowadzić sativex na bazie marychy idać zarobić wielkim korporacjom niż zalegalizowac częściowo i dać ludiom zaraobic i państwu Polskiemu. Większośc polityków to idioci . Nie wiem co robią na tak odpowiedzialnych stanowiskach z brakiem inteligęcji…., może my młodzi ludzie w wieku po 18 powinniśmy założyć parię i zmieńić ten kraj!!! Tu potzeba nowości w tym kraju a nie ciągle się cofać….

    1. Politykiem nie zostaje się dzięki inteligencji w sensie klasycznym. Ważniejsze jest silne parcie na szkło, żądza władzy, koniunkturalizm, umiejętność lawirowania i wchodzenia w układy, no i sporo relatywizmu moralnego (moralne kompromisy to polityczny chleb powszedni). To inteligencja nieco innego rodzaju… wyczuwanie nastrojów, odróżnianie ludzi z którymi warto się trzymać od tych których lepiej unikać, umiejętność manipulacji, wpływania na innych, mówienia kłamstw ubranych w piękne słowa i wiarygodnie brzmiących – można to nazwać ‘śliską inteligencją’.
      Ziobro może być w kwestii narkomanii kompletnym ignorantem i nie musi się przejmować faktami, jego konserwatywny elektorat też się przecież nie przejmuje. Być może prywatnie Ziobro sobie te fakty posprawdzał i doczytał, ale chcąc się przypodobać prawicowym masom trzeba kłamać i pisać wierutne bzdury, to się po prostu politycznie opłaca. Ziobro jest dobry w byciu Ziobrą, większość rozsądnych ma go za ‘zero’, ale moherowe babcie na niego głosują i on wie jak im dogodzić. Taki polityk jacy wyborcy 🙁

      1. “Ziobro sobie te fakty posprawdzał i doczytał, ale chcąc się przypodobać prawicowym masom trzeba kłamać i pisać wierutne bzdury” – Nie “prawicowym”, tylko – konserwatywnym. Słyszałeś o Libertarianizmie?

  3. Ćpuny wszystkich krajów łączcie się i zaśpiewajcie razem: ” wyklęty powstać ludu ziemi, powstańcie ktorych dręczy głód….narkotykowy.”
    Autorze, ożeń się z tym Dołeckim lub z Obarą, stwórzcie nowowczesną rodzinę, zaadoptujcie małoletnich ćpunków i róbcie karierę w TVN jako głosiciele postępu. Wzorem swojego guru Palikota, domagajcie się likwidacji państwa polskiego i jego symboli i wreszcie walczcie o prawo do bezpłatnych narkotyków i późniejszego darmowego leczenia, a potem do wysokiej (jak sb-ckiej) zasłużonej emerytury i wreszcie wczasów na Krymie w ośrodkach byłych ruskich pionierów. Da zdrastwujet mir i marihuana.

  4. JACK – przestan juz pierdolic, jak nie masz jakis konkretnych, niedemagogicznych rzeczy do przekazania. Wszyscy tu wiemy, ze lubisz sie masturbowac do swietego obrazka i staje Ci przy tym do srodka… Jedno pytanie: Chcesz zyc w wolnym kraju, gdzie kazdy ma prawo do zycia, tak jak mu sie podoba, czy tez nie?? Prosze odpowiedz i moze dalej bedzie sens Cie czytac.
    I tak, aby Ci wybic argumenty demagogiczne z reki, to napisze Ci, ze nie jestem Zydem, nie jestem dzieckiem SB’kow, nie jestem wierzacy, choc zostalem przymusowo ochrzczony, bo juz nawet posuwasz sie do tego typu argumentacji w swoich postach.

  5. NOITHAI
    Też Cię lubię chłopie 🙂 , ale gdzieś Ty się kultury uczył ?
    Tak chcę żyć wolnym kraju gdzie każdy ma prawo do zycia jak mu sie podoba – pod warunkiem że nie wyrzadza się szkody innym – jest OK ?
    Tylko w ramach tej wolności nie widzę nachalnej propagandy narkotykowej uprawianej przez doktora K. i tyle. Zawsze powtarzam że jestem za dekryminalizacją marihuany i w tym konteście zgadzam się z doktorem oraz dyskutantami – ale jesteś za krótko na tym blogu aby to wiedzieć.
    Doktor K. manipuluje ludźmi i np. z pracy naukowej dot. marihuany cytuje dwa zdania – pasujące do jego wizji, a pomija celowo mnóstwo stwiedzeń mówiących o szkodliwości marihuany. Przeczytałem i stąd wiem. Nie obchodzisz mnie Ty i Tobie podobni konsumenci trawy – już jesteście straceni. Piszę do tych którzy jeszcze nie zaczęli ćpać – aby ich ostrzec że ten blog to manipulacja prowadzona przez konsumenta trawy i że warto spojrzeć na marihuanę nie tylko przez pryzmat odpowiedzialności karnej, ale także ze względu na jej szkodliwość. I nie sil się na cwane odpowiedzi, zostaw je dla koleżków spod budki z piwem.

  6. JACK: Walczysz o swoje poglądy, dobrze, masz do tego prawo. Ale zarzucając manipulację sam ją popełniasz i to w swoich krótkich komentarzach o wiele więcej niż Mateusz.

    Przykład? Co to ma być nazywanie go Doktorem K.? Nawiązujesz do tradycji naszej wspaniałej prasy, która “ukrywa” powszechnie znane nazwisko, aby nasuwało to skojarzenia z kryminalistami.

    Mówisz, że z jakiejś pracy naukowej bierze dwa zdania pasujące do jego wizji – przedstaw mi proszę ten artykuł, bo śledzę blog, czytam różne prace naukowe i sobie takiej sytacji nie przypominam. Mateusz nigdy nie twierdził, że marihuana jest całkiem nieszkodliwa. Mówił, że jest mniej szkodliwa od alkoholu i papierosów oraz że nie uzależnia fizycznie (jeśli masz naukowe dane temu przeczące to mi przedstaw).

    Na koniec odpowiedzi wobec NOITHAIa (którego poniosło) twierdzisz, że nie obchodzą Cię konsumenci trawki. Twierdzę, że bardzo Cię obchodzą. Bardzo Ci się podoba uprzykrzanie im życia i porównywanie ich do żuli spod budki. Osobiście znam wiele osób na wysokich stanowiskach z rodzinami i stabilną sytuacją finansową, które czasem popalają. Nieodpowiada Ci palenie, ok. Z drugiej strony mówisz, że jesteś za zasadą Live and let live. W takim razie przestań już chrzanić głupoty na tym blogu i zajmij się czymś bardziej konstruktywnym.

    Pozdrawiam.

  7. Po co?? Jesli bedziesz pisal, ze aby uzalezniac, to wysmieje Cie. Poza tym u nas latwiej otrzymywac amfetamine, nizli metamfetamine, bo prekursory chemiczne sa latwiejsze w dostepie, a po drugie, prekursor metamfetaminy jest prawnie kontrolowany w Unii Europejskiej. Co innego w USA, tam jest wprost przeciwnie. Trudno dostac prekurosr amfetaminowy, duzo latwiej metamfetaminowy (tam sa w obiegu leki bez recepty, z ktorych mozna wytwarzac meth). Poza tym samej metamfetaminy nie da sie mieszac z marihuana, trzeba by miec w sumie freebase najlepiej. I trzeba byc idiota, aby nie wiedziec ze nie ma sie do czynienia z methem – bo to jest takie pierdolniecie, iz nie ma watpliwosci ze cos tam moglo byc dosypane…

  8. Cześć NOITHAI
    Pytanie zadałem dlatego, bo przecztałem wywiad z prof.Ventulanim w którym stwierdził że większość marihuany kupowanej od dili w Polsce jest z domieszką metamfetaminy (wystarczy kliknąć w googlu na wywiad z Danielem Lenartem.) I to twierdzenie podtrzymał w kilku innych wypowiedziach. A więc z jednej strony prof i rzekomy ekspert najwyższej rangi, optujący za legalizacją, notabene często przywoływany na tym blogu, a z drugiej strony jakieś fanatzje które dla mnie też są dyrdymałami, chociaz ja nie konsumuję.
    Swoją drogą prof V. podobno spędził w USA trochę czasu, więc pewnie “zabazował” na amerykńskich doświadczeniach… 🙂

  9. Nigdy nie spotkalem sie w .pl z mieszaniem marihuanem z czymkolwiek innym, poza syntetycznymi kanna. To sie dilerom nie oplaca, jesli 1g jest srednio po 30pln, to po co dawac heroine do tego i/czy meth, powiedzmy cwiartke czy setke, jesli sprzeda sie ten towar za duzo wiecej tymze ludzikom, ktorzy biora i marihuane. Poza tym w obecnej dobie ‘dopalaczy’ to juz naprawde SF. Na ulicy oprocz marihuany (ktora czesto okazuje sie syntetycznym kanna), nie sprzedawane jest prawie juz nic, poza kokaina (tez mocno mieszana z dopalaczami), hera i amfetamina (co i tak juz sie aktualnie nie oplaca, bo sa legalne zamienniki, duzo ciekawsze). Zawsze mozna znalezc jakiegos specjaliste, ktory plecie bzdury w takich sprawach, bo jest to slabo weryfikowalne. Mozna uznac, ze bada sie towar zebrany z ulicy, ale, te testy, ktorymi dysponuje policja w naszym kraju, to sa takie dokladne, ze cukier moze byc wykryty jako kokaina, a syntetyczny kanna UR-144 jako amfetamina – z zycia wziete. Watpie, aby przeprowadzano pozniejsze analizy laboratoryjne na spektro czy innych maszynach, aby wyeliminowac przesiew. Stad moga sie brac te przeklamania Lenarta.

Leave a Reply to noithai Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *