Szydło z Wadowickiego Układu

Baner powieszony przez członków PiS w dniu przyjazdu Beaty Szydło do Wadowic

Dlaczego w wielu gminach i powiatach Polski powstały układy towarzysko-polityczne, które zawłaszczyły dla siebie wszystkie stanowiska publiczne, obsiadły wszystkie instytucje? Głównym powodem i źródłem siły lokalnych mafii samorządowych są partie polityczne – ogólnopolskie, zasiadające w Sejmie „wyborcze marki”. Łącznikiem i spoiwem chorych powiązań pomiędzy polityką małą, prowincjonalną, a tą dużą, w wydaniu telewizyjnych celebrytów, są posłowie starający się o poparcie w swoich okręgach. A więc lokalnie. I miejsca na listach, które partie polityczne mają do swojej dyspozycji, oferując je niczym przynętę lokalnym watażkom.

Polska bez wątpienia jest krajem skorumpowanym, przegnitym korupcją: mentalna i finansowa korupcja szerzą się głównie w zaciszu lokalnej gminno-powiatowej polityki. Nadzory budowlane, ochrona środowiska, rejonowe oddziały instytucji centralnych, nie wyłączając prokuratur i urzędów skarbowych, szpitale – obsadzone są przez rodzinne i polityczne klany. Tam robiony jest „polityczny” biznes.

Tu i ówdzie w siłę rosną ruchy społeczne, by nie powiedzieć „ludowe”, których celem jest odbudowa demokracji na szczeblu lokalnym. Przeciwnikiem tych ruchów, oprócz powiatowych baronów, okazują się… partie polityczne obecne w Sejmie. To ich bowiem interes jest zagrożony wzrostem świadomości obywatelskiej, zaangażowania, demokracji.

Partie polityczne kontrolują nie tylko przepływ pieniędzy (to raczej pośrednio). Przede wszystkim kontrolują przepływ stanowisk i władzy. Podstawowym narzędziem kontroli okazuje się ordynacja wyborcza, która na szczeblu lokalnym przyznaje dominację partyjnym strukturom. Dzięki temu z polityki lokalnej w 1994 roku zaczęli znikać społecznicy, zaczęli w niej zaś dominować – jak ich nazywam – „polityczni gangsterzy”, czyli drobni cwaniacy, którzy dzięki przynależności partyjnej, odpowiednio często modyfikowanej, byli w stanie umocnić swoją pozycję lokalnie, a z czasem awansować do najwyższych stanowisk partyjnych.

Przykładem tej tendencji jest układ wadowicki i jego ludzie – Ewa Filipiak (burmistrz) oraz Stanisław Kotarba (szara eminencja schowana w jej cieniu). Filipiak była członkiem PiS, z przynależności partyjnej koniunkturalnie zrezygnowała przed kolejnymi wyborami samorządowymi, aby lawirować pomiędzy stworzonymi w Urzędzie Miasta strukturami lokalnymi PO i PiS, złożonymi z kontrolowanych przez siebie pracowników i ich rodzin. W lawirowaniu pomaga Kotarba, szef lokalnej PO. Filipiak, wygodnie zasiadając na tronie „papieskiego grodu”, na razie nie zdradza aspiracji politycznych. Pytanie, czy listy partyjne są jeszcze dla niej otwarte?

Bardzo prawdopodobne, że urastając do miana lokalnej księżnej, barona kontrolującego powiat wraz ze lokalnymi strukturami partyjnymi jest ona po prostu dla partyjnych funkcjonariuszy z najwyższych szczebli zbyt niebezpieczna. Dlatego już zawsze pozostanie poza polityką.

O niebezpieczeństwie, jakie lokalny baron powiatowo-gminny stanowi dla kierownictwa partii dobitnie świadczy przykład Beaty Szydło, wiceprezesa PiS. Szydło zaczynała podobnie – była burmistrzem gminy Brzeszcze, któremu udało się ją politycznie zmonopolizować. Świadek tamtych wydarzeń opowiadał mi o jej eskapadzie do Oświęcimia, z całym dworem zapakowanym do autobusu. Celem eskapady było zapisanie się do… PO. Ówczesne władze PO w powiecie wystraszyły się, że właściciel lokalnego monopolu może z czasem zdominować partię. Szydło odeszła z kwitkiem. Wracając do autobusu świta przez przypadek wpadła na goszczącego wówczas w Oświęcimiu… Zbigniewa Ziobro. Ten najwyraźniej nie do końca rozumiał jeszcze mechanizmy polityki partyjnej i niebezpieczeństwo jej uwikłania w lokalne układy. Od tego spotkania kariera burmistrz Szydło nabrała tempa…

Był rok 2005 i Szydło dostała się do parlamentu korzystając z efektu marki PiS. Otrzymała najlepszy wynik w okręgu chrzanowskim (14 499 głosów). Efekt obecności w Sejmie i mediach, a także umacnianie lokalnych wpływów z pieniędzy przeznaczonych na działalność poselską zaowocowały ponownym wyborem. W 2007 roku otrzymała 20 486 głosów. W 2010 została wiceprezesem Prawa i Sprawiedliwości, obok Zbigniewa Zbiory, który wkrótce został wykluczony z PiS. W 2011 roku Szydło otrzymała 43 612 głosów. Niepodzielnie rządząc w chrzanowskim okręgu Szydło doprowadziła do pozbycia się z partii dziesiątek osób, głównie ideowców przejętych ideałami PiS. Ideały te zresztą w niewielkim stopniu ją obchodzą – jest politykiem zawodowym, w polityce przede wszystkim dla pieniędzy.

Kariera Szydło ilustruje, jak niebezpieczne jest wprowadzanie do partii lokalnych siłaczy, bezideowych, ale niepozbawionych ambicji. Zwłaszcza, jeżeli baronem jest kobieta, wykorzystująca dodatkowo mechanizm parytetów i poprawności politycznej, łatwo kupująca sympatię. Ilustracja ta jest przestrogą dla wszystkich tych, którzy w partyjnej polityce widzieliby Ewę Filipiak po utracie fotela burmistrza Wadowic. Droga do wielkiej polityki wydaje się dla niej zamknięta. Zwłaszcza, że na czele struktury PiS w okręgu wyborczym stoi… Beata Szydło.

Burmistrz Wadowic po 2014 roku znajdzie swoje miejsce nie w polityce i nie w biznesie (na którym się nie zna), ale raczej w jednej z państwowych instytucji, pewnie w Krakowie. I to zapewne tej, w której obsadę stanowisk kontroluje PO. Czas pokaże, czy miałem rację.

O Szydło i Wadowicach pisałem również tutaj: Obywatelskie protesty w Wadowicach z okazji nadania honorowego obywatelstwa Lechowi Kaczyńskiemu.

Na koniec dodam, że Marta Kaczyńska po wizycie w Wadowicach na swoim profilu umieściła link do relacji z uroczystości wręczenia honorowego obywatelstwa Lechowi Kaczyńskiemu. Wybrała relację lokalnego portalu, która opisuje obywatelski protest i prezentuje w całej okazałości baner.

One thought on “Szydło z Wadowickiego Układu”

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *