Marsz Wyzwolenia Konopi 2012 w Warszawie

W czasie marszu poszerzaliśmy świadomość. Prawną.

Po raz kolejny maszerowaliśmy ulicami Warszawy przeciwko państwu bezprawia, w jaki zamienia się Polska. Demonstracje zwolenników zmiany zbrodniczej, wymierzonej w obywateli i bezsensownej w skutkach polityki narkotykowej są jednymi z największych w Polsce. I to pomimo represji, jakie spotkać mogą ich uczestników oraz organizatorów. Media pokazują te demonstracje ukradkiem, ostatnio głównie z uwagi na obecność Janusza Palikota. Palikot staje się powodem, dla którego o marszach Wyzwolenia Konopi w ogóle się mówi. Ale też pretekstem, aby pokazać niewiele więcej poza nim samym.

Niedawno pijani związkowcy z Solidarności urządzali burdy pod Sejmem w imię obrony wieku emerytalnego. Dlaczego protestowali? Tego wyjaśnić nie potrafili. Zwożono ich z całego kraju, wynagradzano za podróż, pojono wódą. Środkiem transportu nie były bydlęce wagony, ale zawartość niestety była zbliżona – przekonali się o tym lżeni przez wyznawców Dawnego Etosu przechodnie. Prawdziwa Solidarność stała za to pod Sejmem 26 maja – ruch, który przejął od tamtych swój ludowy charakter, demokratyczne ideały.

Przeczytaj: 13 grudnia.

Marsze konopne nie są zabawą, wygłupem, zgrywą – jak chcą to widzieć politycy i część obserwatorów. To demonstracje rosnącego zaangażowania politycznego, które z czasem nieuchronnie przybierze inne formy. Przecież nie o ćpanie tu chodzi, lecz wolność, prawa obywatelskie i sprawiedliwość. Dzisiejsi uczestnicy marszy zatem, to jutrzejsi politycy kształtujący ustrój i prawo tego kraju. Nie widzą tego jeszcze dziennikarze, ani tym bardziej zasiadający w sejmowych ławach przedstawiciele systemu represji. Mentalnie siedzą już tam, gdzie kiedyś stało ZOMO.

Z Michałem Paulim - legendarną ofiarą polityki represji (orzeczona 12x kara śmierci)

Kłęby narkotykowego dymu spowijały Warszawę, ale tym razem obyło się bez masowych zatrzymań. W porównaniu z poprzednim rokiem, kiedy sam padłem ofiarą bezprawnych działań Policji (niebawem opiszę wreszcie całe wydarzenie, które znajdzie swój finał w Trybunale Konstytucyjnym), a organizatorzy nękani byli na różne sposoby, marsz upłynął spokojnie. Pojawił się co prawda as narkotykowej wojny, wyspecjalizowany do walki z konopnymi demonstracjami cyborg – sierżant Andrzej Rogalski, ale na mój widok szybko oddalił się na upatrzone  pozycje. Ciekawsze rzeczy zaczęły się dziać po marszu.

Dzień później w studio TVP pojawił się bowiem naukowy hochsztapler Mariusz Jędrzejko, który zarabia na opowiadaniu wygodnych bzdur o narkotykach. Jak dowiaduję się z Internetu, delegat na IX zjazd PZPR w 1981, oficer polityczny  w stopniu pułkownika, dziś jeden z dowodzących wojną z narkotykami. Tak się składa, że ostatnio każda jego obecność w telewizji kończy się demaskowaniem dziennikarzy. Tym razem demaskował Jędrzejko – ofiarą stała się prezenterka śniadaniowa Agnieszka Szulim, której “profesor” publicznie zarzucił, że “łże” na temat palenia przez siebie marihuany.

Jędrzejko gada głupoty i właściwie dziennikarze sami sobie są winni, że zapraszają na rozmowy tej klasy “ekspertów”. Ale z drugiej strony, w jednym muszę się z “profesorem”-pułkownikiem zgodzić. Zakłamanie środowiska dziennikarskiego rzeczywiście razi. Dziennikarze obficie, pełnymi garściami korzystają z narkotyków, lecz przez ponad dekadę nie zrobili nic, aby powstrzymać rosnącą falę represji. Z prostej przyczyny – represje omijały ich środowisko, dotykając ludzi z nizin, którzy dla Policji i Prokuratury stanowili łatwy, naturalny cel.  Los tych młodych ludzi nikogo nie obchodził, także Agnieszki Szulim, która spokojnie mogła jarać gandzię i za kasę z reklam audiotele.

Czy Jędrzejko na zawsze zniknie z telewizji wraz ze swoimi “mądrościami”? Czy Szulim i inni utytułowani zaczną odważniej zabierać głos w ważnych społecznie, choć ryzykownych sprawach? Wątpię. Konformizm zwycięży, zaś Jędrzejko stanie się pupilem programów prowadzonych przez walczących z salonem radykałów mentalnych pokroju Janka Pospieszalskiego. Przejdzie po prostu z jednego studia do drugiego. Głos pułkownika nadal więc będzie dochodził z barykady.

I kolejne gorzkie spostrzeżenie. Na marszach konopnych nie tylko nie ma dziennikarzy, ale w ogóle nie pojawiają się ludzie z pierwszych stron gazet, znani konsumenci narkotyków. Celebryci po prostu boją się ryzykować. Wolą, aby w sprawie także ich praw i wolności demonstrowała młodzież, która ma tak wiele do stracenia. Sami wygodnie rozparci w fotelach mogą wciągnąć kolejną kreskę lub zaciągnąć się jointem, czekając, aż ktoś tutaj posprząta, pozamiata. Może czas przewietrzyć im w głowach? Sprowokować przeciwko nim represje? Kto lepiej rozpozna “narkomana”, niż inny “narkoman”? Czy Wolne Konopie nie powinny demaskować i denuncjować kolejnych ukrywających się za plecami innych konopistów w ramach swoiście pojętej “działalności terrorystycznej”? Green Watch?

Rodzice Andrzeja Dołeckiego aktywnie włączyli się w walkę o politykę narkotykową

Niesprawiedliwe represje wywołują opór i pobudzają do działania. Obserwuję to często na własnej skórze. Państwa totalitarne, do których zaliczam również Rzeczpospolitą Polską, nie dostrzegają tej logiki. Zamykając w więzieniach aktywistów, aktywujemy innych, tworzymy efekt śnieżnej kuli. Na marszu byli więc obecni rodzice Andrzeja Dołeckiego, dziś już też aktywiści. Ciągłe aresztowania Andrzeja, gnębienie przez Policję, zmieniły ich świadomość.  Polski aparat represji wychował sobie kolejnych wrogów. A takich rodziców przybywa.

Tymczasem, Prokuratura i sądy RP wolą popadać w śmieszność, łamać europejskie standardy prawne, niż przyznać się do błędu. Warszawski Sąd Okręgowy utrzymał wczoraj haniebną decyzję o tymczasowym aresztowaniu Andrzeja Dołeckiego. Istnienie politycznych więźniów w Polsce stało się faktem. Andrzej siedzi, bo nie przyznał się do bycia dealerem, a brak dowodów na posiadanie narkotyków stał się dowodem na ich sprzedaż. Białoruś. Po latach Donald Tusk będzie pewnie twierdził, że o niczym nie wiedział, a Dołecki trzymany był w Szymanach. Czas już chyba najwyższy zaapelować do europejskich mediów i organizacji pozarządowych o bojkot Euro 2012 w Polsce.

Jednocześnie kontynuuje się medialna szopka z kolejnym wypalonym publicznie przez Janusza Palikota jointem. Dariusz Ślepokura, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, pokrętnie tłumaczy, że prokuratura nie podejmie żadnych działań, bo “sam Janusz Palikot nie wiedział, czy pali marihuanę, czy nie”. Jak widać, prokuratorzy skłonni są powiedzieć największą bzdurę, byleby tylko nie przyznać, że palenie marihuany w Polsce nie jest przestępstwem (choć jej posiadanie jest) i to z tej racji nie podejmą żadnych działań.

Gotowy jestem złożyć doniesienie na Janusza Palikota i zaświadczyć, że palił marihuanę. Czy Prokuratura Okręgowa podejmie trop, a prokurator Ślepokura gotów będzie wysiedzieć zgniłe jajo?

PS. Dzień przed marszem prezentowaliśmy w Sejmie nowy projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Relację z tego wydarzenia można obejrzeć na Youtube. Dziennikarze projektu nawet nie zauważyli. Z prostej przyczyny – Palikot tym razem niczego nie palił, nawet kadzidełka.

13 thoughts on “Marsz Wyzwolenia Konopi 2012 w Warszawie”

  1. “Nie widzą tego jeszcze dziennikarze, ani tym bardziej zasiadający w sejmowych ławach przedstawiciele systemu represji.”

    Mateuszu, nie bądź dzieciak. Oni to widzą, tylko jakoś im to nie jest na rękę. Przecież nie wyskoczą z tekstem, że oto nasi konkurenci mają bardziej ułożone w głowach niż my.

    Zgadzam się w 100% ze stwierdzeniami o Białorusi. Tak, Polska w najmniejszym stopniu nawet nie jest krajem demokratycznym. Głos ludzi jest tu tylko zwykłą statystyką, tylko czy nie jest tak, że to ludzie są temu winni?

    Piszesz też “…palenie marihuany w Polsce nie jest przestępstwem (choć jej posiadanie jest)”
    Mało to absurdów mamy? Czasowy zabór mienia. Pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Polska to cudowny kraj.

    A teraz z ukosa lokalnego:
    “Kto lepiej rozpozna “narkomana”, niż inny “narkoman”?”

    A KTO LEPIEJ ROZPOZNA KOMUCHA, NIŻ…??? 🙂

    I to by było na tyle.

    Pozdrawiam.

  2. Sam nigdy nie paliłem, ani nie “brałem”. Uważam jednak, że nalezy przerwać ten taniec hipokrytów i radykalnie złagodzić zapisy ustawowe.
    Skoro z badań toksykologów (nie tego wymienionego we wpisie profesora) wynika, że marihuana jest bardziej bezpieczna dla zdrowia niż nikotyna i alkohol, to zmowa rządzących najwyraźniej ma na celu przysporzyć nam więźniów i rozwinąć nielegalny, niekontrolowany handel wszelkim smieciem.

  3. “Dzień później w studio TVP pojawił się bowiem naukowy hochsztapler Mariusz Jędrzejko, który zarabia na opowiadaniu wygodnych bzdur o narkotykach. Jak dowiaduję się z Internetu, delegat na IX zjazd PZPR w 1981, oficer polityczny w stopniu pułkownika, dziś jeden z dowodzących wojną z narkotykami. ”
    Od kiedy to autorowi przeszkadza że ktoś był delegatem na zjazd PZPR oraz oficerem politycznym ?!?!?!? wolne żarty kolego autorze, w kontekście Twoich rodzinnych “dokonań”.
    Zauważcie czytelnicy – kto jest przeciwny propagowaniu narkotyków zostaje uznany “naukowym hochsztaplerem”, a ćpuny w pierdlu ogłaszane wieźniami politycznymi i męczennikami.
    “Blog wykładowcy Wydziału Prawa i Administracji UJ, polityka lokalnego i aktywisty.” – serio jesteś wykładowcą na UJ ?!?!?!?!? powinieneś wykładać na wydziale “przysposobienie do życia na dragach”.

  4. Plusem jest,iż mądry myślący polityk Aleksander Kwaśniewski przyznał się do błędu jaki popełnił podpisując tak restrykcyjną ustawę,ale na zmianę trzeba jeszcze poczekać bo w obecnej konfiguracji politycznej jest to mało prawdopodobne.

  5. Do swojej wcześniej wypowiedzi dodam tylko, że jak go nazwał autor bloga “naukowy hohsztapler” Mariusz Jędrzejko to prof.dr habilitowany – specjalista ds uzależnień – do Was – czytelników bloga należy ocena czy rację ma on czy autor tej marihuanowej propagandy.

    1. Ezeczywiście, argument, że ktoś był w PZPR i nawet był delegatem na zjazd nie ma się nijak do oceny jego kwaliifikacji naukowych czy zawodowych.
      Faktem jest jednak, że prof. Jędrzejko wsadza wszystkie narkotyki do jednego worka i jest zdeklarowanym ich przeciwnikiem. tak jak sa zdeklarowani przeciwnicy nikotynizmu czy alkoholizmu.
      Tyle, że polityk (ale i dziennikarz, jako wyraziciel opinii publicznej) powinien ważyć różne opinie i mieć na względzie aspekty społeczne zjawiska. Można postawić sprawę jak Hitler czy Stalin i karać za wszystko, nawet za brak czujności, gdy ktoś inny popełnia przestepstwo, nierzadko urojone przez policję polityczną, która jest rozliczana z ilości wszadzonych lub wysłanych do roboty za za miske zupy i szansę przeżycia, a można podejść racjonalnie i mieć na względzie to, że ludzie, którzy raz powąchali więzienia czy aresztu w sytuacji, gdy wystarczy pouczzenie, w dużej części staną się marginesem i będą dla społeczeństwa straceni.

  6. Heros narkofobii jędrzejko wydał Agnieszkę Szulim, która chyba strasznie żałuje, że objawiła mu się, jako zdrowa i wykształcona, wieloletnia użytkowniczka marihuany. To kompletnie nie pasuje do jego koncepcji zaprutej narkomańskiej ździry. Ja na miejscu Agnieszki bym wię włączył w ruch legalizacyjny i rzeczywiście – zaczął ujawniać hipokryzję naszego państwa wobec marihuany. To co piszesz o artystach, dziennikarzach i innych celebrytach – rzeczywiście może być ostateczną koniecznością – Agnieszka zna wiele osób polskiego szoł biznesu, które jarają ganję i nie tylko, jest jednak tak jak mówisz – nasi celebryci wolą w swoim, bezpiecznym gronie konsumować różnorodne dragi i mieć święty spokój. Denerwuję się postawą dziennikarzy, którzy szukając tylko “krwistych”i sensacyjnych materiałów – nie pokazują nic obiektywnie. Marszu niewiele pokazali, zaniżyli ilość uczestników – szkoda gadać…

  7. Klinowski: “Istnienie politycznych więźniów w Polsce stało się faktem. Andrzej siedzi, bo nie przyznał się do bycia dealerem,”
    Mnie to bardziej podpada pod typowe polskie areszty tymczasowe. Teoretycznie (na papierze) ostateczność. W praktyce norma; “z automatu”, “tak na wszelki wypadek”. Dla mnie jest On ofiarą czegoś z czego słyniemy w Sztrasburgu.

    1. Tak jest z pewnoscią. Prokurtorzy szermują tego typu wnioskami do sądów, a sędziowie bez namysłu wydają zgody

  8. A może tak warto by zareklamować Marsz krakowski? Bo żeby znaleźć informację, czy i kiedy jest organizowany, trzeba się sporo natrudzić. Życie nie toczy się tylko w Warszawie!

  9. Krakowski marsz dziś, drugi czerwca o 17, ul. Reymonta (parking przy stadionie Wisły). Faktycznie trudno coś znaleść o krakowskim marszu w sieci ale jest. Profesor pułkownik powinien być sądzony. Palenie konopii prawdziwą “wiarą naszych ojców”, palono tutaj ziele długo przed tym gdy z mieczem na gardle musieliśmy wziąść w usta “słowo boże” i jeżeli jest jeszcze jakaś tradycja prawdziwie nasza wiara której trzeba bronić to jest to psychodeliczna prasłowiańszczyzna ze swoimi świętymi tajemnymi gajami konopnymi! Rząd represjonuje palaczy i tuczy Kościół dla Polaków zalecając alkohol jako godny polecania narkotyk.

  10. VRR
    Zmień dostawcę albo pal coś słabszego bo wyglądzasz na nieźle “zaczadzonego” 🙂
    Pozdrawiam i bez urazy 🙂 🙂

  11. Jack, ale w o co chodzi, przeciez VRR ma racje i pisze fakty, ktore mozna zweryfikowac. Na tych terenach spozywanie grzybow psychodelicznych i palenie suszu roslionnego bylo na dlugo przed, nizli pojawil sie alk.

Leave a Reply to Miłośnik magistratu Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *