Więzień polityczny Andrzej Dołecki

Polska ani nie jest wolna, ani demokratyczna. Rządzą nią polityczne gangi zwane partiami politycznymi, a kontrola społeczna nad różnymi obszarami działania państwa jest żadna. Cierpią na tym zwykli obywatele, ale ci mniej zwykli cierpią bardziej.

Andrzej Dołecki jest jednym z liderów ruchu, który stał się fenomenem społecznym w europejskiej skali. Nigdzie indziej w Europie (poza Białorusią, Słowacją i Rosją) posiadanie narkotyków nie wiąże się z tak surową odpowiedzialnością karną, z więzieniem włącznie. Nigdzie indziej Policja nie urządza gorszących łapanek i polowań na konsumentów narkotyków. I nigdzie indziej nie odbywają się tak liczne, tak tłumne demonstracje przeciwko tym praktykom.

Media i politycy do niedawna solidarnie pomijali fakt, że tysiące młodych ludzi decyduje się publicznie przyznać do bycia przestępcami, że postanawia walczyć z aparatem represji. W końcu Kasia Tusk nie jara gandzi, jara się za to zakupami, a jej problemy zamykają się w korytarzach galerii handlowej, nie zaś izb zatrzymań. Za to zresztą jest nagradzana, medialnie hołubiona.  Tymczasem, walka młodych Polaków o przestrzeganie Konstytucji RP, o prawa obywatelskie zdaje się nawiązywać do najlepszych przykładów czasów Solidarności, choć pokolenie ówczesnych bojowników stoi dziś tam, gdzie stało ZOMO.

Przeczytaj: 13 grudnia

Dopiero niedawny, nieoczekiwany wyborczy sukces Janusza Palikota zmienił warunki gry.

Przeczytaj: Marihuana zwyciężyła?

Polityka narkotykowa nie stała się jeszcze modna, ale przestała być tematem tabu. Dziennikarze przyznali, że w Polsce narkotyki są w powszechnym użyciu. Nie zmieniły się jednak działania i mentalność funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości.

System personalnych powiązań pomiędzy Policją, prokuraturą i sądami, a także specyficzne bodźce działające w każdej z wymienionych instytucji, wykluczają Polskę z obszarów państwa prawa. Kryzysu dopełnia brak kontroli społecznej i postawa sędziów – wyszkolonych w konformizmie i bierności, którzy nie umieją nawet skorzystać z własnej niezawisłości i niezależności poglądów. Jeżeli zabierają głos, to jedynie w kłótniach o pieniądze.

Wymiar sprawiedliwości już dawno zaczął krzywdzić ludzi i stał się źródłem niesprawiedliwości i rozczarowania naszym państwem wielu obywateli. Politycy nie zamierzają nic z tym zrobić, zwłaszcza, że posiadając immunitet mogą system wykorzystywać do własnych celów. Istnieje wiele dowodów całkowitej plajty wymiaru sprawiedliwości. Pisałem o procesach wytoczonych przez lokalnego księcia – burmistrza Kalwarii Zebrzydowskiej, mieszkańcom kwestionującym jego mandat do sprawowania władzy.

Przeczytaj: Bitwa o Kalwarię

Represje przeciwko przejawom aktywności obywatelskiej należą do stałego repertuaru metod burmistrzów i starostów utrzymania swojej władzy. Sądy powszechne nie robią nic, aby się im przeciwstawić, bezrefleksyjnie uczestnicząc w niszczeniu demokracji lokalnej.

Narkotyki to inne szkło powiększające patologii trapiących wymiar sprawiedliwości: zatrzymania bez legalnych powodów, przeszukania przypadkowych osób, oskarżenia o posiadanie narkotyków bez znalezienia jakiejkolwiek zakazanej substancji, areszty wydobywcze i śledztwa trałowe. Wszystko to bez możliwości skutecznego zaskarżenia nielegalnych czynności i pociągnięcia do odpowiedzialności dopuszczających się ich funkcjonariuszy. Zwłaszcza w sprawach o narkotyki Policja i Prokuratura działają poza prawem i bez jakiejkolwiek kontroli.

Strach przed narkotykami rozbudzony przez polityków pozwolił na przyjęcie logiki działań stanu wyjątkowego – wyjątkowe zagrożenie uzasadnia nadużywanie i łamanie prawa przez organy państwa. Jeżeli do tego przestępstwo narkotykowe jest łatwe do “przeróbki”, a oskarżony, na ogół zastraszony młody chłopak, poddaje się karze, generując statystyczną poprawę wykrywalności, staje się ono głównym celem działań.

Dziś więc to nie młodzież potrzebuje narkotyków, lecz przede wszystkim potrzebują ich organy ścigania. Dzięki nim zarabiają pieniądze i tworzą złudzenie walki z przestępczością.

Sam też byłem Andrzejem Dołeckim (Super Express – 2011-07)

Andrzej Dołecki niedawno  ponownie trafił do aresztu.  Ostatni raz znalazł się tam 17 lutego, kiedy pod Sejmem odbywała się demonstracja przeciwko nieskuteczności nowych regulacji dotyczących niekarania za posiadanie narkotyków. Tego samego dnia został jednak zwolniony. 1 maja nie miał już tyle szczęścia.

Dwóch “producentów marihuany” miało zeznać, że Dołecki nabywał od nich groźny roślinny narkotyk. A więc robił to, co robią setki tysięcy Polaków każdego dnia. Wyjątkowe miały być ilości – 3 kilogramy. Marihuany tej nigdy nie znaleziono, ale to pozwoliło Prokuraturze przyjąć śmiałe i jakże oczywiste założenie, że Dołecki musiał ją sprzedać, wprowadzić do obrotu. W ten sposób brak dowodu posiadania narkotyków stał się dowodem handlu narkotykami. Argumentacja godna wymiaru sprawiedliwości totalitarnego reżimu. Sąd nie miał jednak co do jej trafności żadnych wątpliwości, więc Dołecki siedzi.

Z rozbrajającą szczerością Zbigniew Ziobro, były Minister Sprawiedliwości, obecnie proponujący w imieniu Solidarnej Polski 25 lat więzienia za handel narkotykami, wyjaśniał dziennikarzom, że uwięzienie jest następstwem braku przyznania się do winy. Plantatorzy wyszli w zamian za obciążające Dołeckiego zeznania, ten zaś siedzi. Zgodnie z absurdalną logiką polskiego wymiaru sprawiedliwości, gdyby Dołecki przyznał się, że jest handlarzem narkotykami,  chodziłby wolny. Ale skoro twierdzi, że nie jest…

Dołecki nie jest postacią wyjątkową. Nie on pierwszy trafia do aresztu z naruszeniem przepisów, bez dowodów i na skutek instytucjonalnych represji stosowanych przez wymiar sprawiedliwości w ramach realizacji własnych interesów. Represji, za które nikt nie czuje się odpowiedzialny i nikt do odpowiedzialności nie zostanie pociągnięty. Każdy z zaangażowanych w uwięzienie Andrzeja funkcjonariuszy państwa nie będzie miał sobie nic do zarzucenia, każdy zrobił to, do czego był literalnie zobowiązany przez prawo.

To właśnie jest cecha totalitarnego systemu, że zaangażowane w jego funkcjonowanie jednostki nie poczuwają się do odpowiedzialności za finalny efekt, choćby był zbrodniczy w swej istocie. 

W Polsce nie brakuje przypadków osób zamykanych w więzieniach i oskarżanych o różne przestępstwa, które później okazały się wyssanymi z palca historiami zmyślanymi na potrzeby wymiaru sprawiedliwości i służb. Andrzej jest jednak symbolem, wokół którego mamy szansę zbudować ruch protestu przeciwko widocznemu na każdym kroku totalitaryzmowi naszego państwa. Dlatego w sobotę idziemy na marsz, aby uwolnić Andrzeja Dołeckiego. Kolejnego więźnia politycznego Rzeczpospolitej Polskiej.

71 thoughts on “Więzień polityczny Andrzej Dołecki”

  1. OOOO, widzę “korwinistyczną” retorykę… wolności. I dobrze. Pominę fakt jarania, nie jaram to się nie znam. Sądzę jednak, że prochy (generalnie) są dość problematyczne. Z jednej strony powinien być legal i pełne opodatkowanie – to jednak byłoby sprzeczne z interesami… reżymu. Z drugiej obywatel powinien być chroniony przed niejednokrotnie śmiertelnym niebezpieczeństwem – i to cholera też sprzeczne z tymi interesami.

    Brnąc jednak nadal w “korwinistyczną” retorykę wolność to wolność. Chcesz się zabić to sam wybierz metodę.

    Sprawa druga to działanie “organów”. Te faktycznie działają tak jakby odebrano im resztki zdrowego rozsądku. Od policji przez prokuraturę po sądy wszędzie to samo – komuna.

    Pozdrawiam,
    Miłośnik

    PS
    Jak tu przyjdzie Dziadunio to mu powiedzcie, żeby nie myślał nawet o wyzywaniu mnie od korwinich synów :)))))))

  2. Prawo i sprawiedliwość… najstarsza doktryna prawna wymyślona przez cesarza rzymskiego,
    Nerona, ponad dwa tysiące lat temu. Wykorzystywali ją Napoleon,Hitler i Stalin, a także wszyscy rządzący dla których sprawiedliwość nic nie znaczy. Recht und Gerechtigkeit – najpierw ustanawiamy prawa odpowiadające naszym celom, a potem na podstawie tych praw egzekfujemy sprawiedliwość…
    Tak wygląda nasza pseudo – demokracja.

  3. Dlatego właśnie został chyba Andrzej Dołecki wsadzony do ciupy – dla przykładu i dla wywołania strachu, wśród potencjalnych “ujawniających” swoje poglądy na MWK. Zarzut np. B. Piechy z PIS, że na marszach pojawiają się głównie modzież i studenci odpieram argumentacją, że nikt większość starszych osób (np. 30 lat w górę ), mających np. pracę w “budżetówce” nie chce ryzykować restrykcji, aresztowania, ostracyzmu społecznego i końca kariery – ludzie mają kredyty, zobowiązania…
    Niemniej jednak, są odważni, którzy nie boją się chwycić byka za rogi i chwała im za to. Ciekawe, czy w tym roku wejdzie do Polski sativex, bo czytałem, że jest na jakiejś liście, która została już zaaprobowana przez Polskę do obrotu…aktywował się także Aleksander Kwaśniewski z ofensywą ustawodawczą…

  4. Polska jest bardzo demokratyczna-większość zagłosowała że legalne będą narkotyki które oni lubią, niepopularne są zdelegalizowane i piętnowane jako złe-zresztą legalizacja ganji też nie będzie zwycięstwem wolności a jedynie wynikiem jej popularności-dopiero pełna legalizacja wszystkiego co nie łamie aksjomatu o nieagresji jest akceptacją wolności innych do życia wedle ich upodobań

  5. Teksty Mateusza Klinowskiego na tej stronie mogą wywołać depresję. Polska “nałka” – wiadomo, badziewie, polska polityka – jeszcze gorszy syf, polski wymiar sprawiedliwości – niekontrolowana przez nikogo mafia… Gdy dodamy poruszany też na tej stronie problem polskich kolei, wyłania się obraz nędzy i rozpaczy. Z czego młody Polak ma być zatem dumny? Czego bronić? Ja rozumiem panie Mateuszu, że powodów do frustracji jest wiele, ale może by warto napisać czasem o czymś, co jest w naszym kraju nad Wisłą pozytywne i daje jakąś nadzieję. Bo jeśli rzeczywiście wszystko jest takie jak polityka narkotykowa, to faktycznie nic tylko uciekać do krainy synów Albionu (chociaż ja wolę Szwecję, ewentualnie Norwegię lub Szwajcarię).

    1. No tak, a kolejne problemy już czekają na opisanie. Niestety, nie jest to blog pisany ku pokrzepieniu serc, tylko miejsce, gdzie staram się poruszać tematy, o których nie piszą – z różnych powodów – inni, w tym dziennikarze pracujący w dużych redakcjach. Dla wielu osób blog ten stanowi interesujący zbiór danych i spostrzeżeń na temat kondycji naszego kraju i to mnie cieszy. Choć martwi mnie, że kondycja ta nie jest niestety najlepsza.

    2. Młody Polak (niestety), nie może być dumny z tego państwa, dlatego musi stąd emigrować do normalnego kraju (np. do Księstwa Lichtensteinu). Zostają tylko frajerzy a ostatni gasi światło, hie, hie.

  6. Zwykła różnica pokoleniowa. Z tymże w naszym kraju spotęgowana faktem przemian ustrojowych. Ludzie, którzy póki co decydują o wielu sprawach pochodzą jescze z PRL-u. Nawet jeśli byli w solidarnościowej opozycji są jedak mentalnie naznaczeni tamtą epoką.

  7. Fenomenalny blog! Wpadłem nań dzięki wzięciu do ręki ksiązki o logicznej problematyce czynu i sprawstwa.
    Pozwoliłem sobie dodać go do listy moich ulubionych blogów

  8. “Dwóch “producentów marihuany” miało zeznać, że Dołecki nabywał od nich groźny roślinny narkotyk. A więc robił to, co robią setki tysięcy Polaków każdego dnia” – to że przestępstwo popełnia kilkaset tysięcy ludzi dziennie ma znaczyć że wolno to robić ? codziennie kilkaset tysięcy Polaków wsiada po alkoholu do samochodów – czy to ma oznaczać żeby zalegalizwoać jazdę “po wódzie” ? Kilkaset tysięcy Polaków w tygodniu molestuje żony, córki, dzieci, kilkaset tysięcy rodaków robi mniejsze lub grubsze przekręty – ma być na to zgoda bo kilkaset tysięcy ? Autorze, choć raz napisz coś o negatywnych skutkach marihuany – jeśli znasz takowe – a jeśli nie znasz, to nie propaguj narkotyków proszę, bo może jeszcze nie wiesz o nich wszystkiego. Podkreślam słowo “jeszcze”, bo wiadomo że od jednego skręta nikt nie umarł, ale niejeden po kilku latach leczy się po psychiatrykach. Czyżbyś naprawdę o tym nie wiedział ???

    1. a widzisz gdzieś setki tysiecy ludzi protestujących o pozwolenie jazdy po alkoholu, bicie żon i molestowanie? a może ty nam podasz jakieś podparte czymkolwiek fakty o szkodliwości marihuany? zwłaszcza że autor bloga nawet sie nie skupił na aspekcie szkodliwa/nieszkodliwa, tylko o prawie wyboru którego nie mamy, a takim osobom jak ty nic do tego

      1. poświęć 20 minut i zajrzyj – spróbuj przełamać negatywne emocje i wczytać się w posty byłych bojowników o marihuanę

        http://www.intus.ehost.pl/forum/

        o to także chodzi że autor bloga przez rok nie zająknął się nad szkodliwością – a szkoda bo mógłby pokazać problem z kilku stron a nie tylko problem prawny – z którym notabene się zgadzam – jestem przeciwnikiem penalizacji.

  9. W blogu chodzi o to, ażeby państwo nie uzurpowało sobie prawa do naszego ciała i tego co do niego wtłaczamy.
    Kilkaset tysięcy polaków źle się odżywia. Czy to powód, aby tłumaczyc się przed policjantem, prokuratorem, sędziom?

    1. Wiem o co chodzi w tym blogu – pod przykrywką walki o wolność jednostki do ćpania, kryje się propaganda narkotykowa – a obserwuję blog od ponad roku. To jest sposób chyba na to aby dostać więcej “like it” na fejsie – aby na plecach ćpaków budować swoją popularność. Marihuana to 50% tego bloga – i ani słowa o negatywach ćpania.
      Porównanie złego odżywiania do brania narkotyków – chłopie ile masz lat i od kiedy bierzesz ?
      Pozdrawiam i bez urazy.

      1. Brawo. Wykazał Pan się rzeczywiście naukową argumentacją. Po Ganji do psychiatryka? Ciekawe gdzie to Pan wyczytał? Jakie badania to sugerują? Być może doświadczenie czy tzw. legendy ludowe? Złe odżywienie – trudno się nie zgodzić, że prowadzi do otyłości, chorób układu krążenia, cukrzycy itd. Ciekawe co jest bardziej niezdrowe: opychanie się codziennie w Macu i czy wypalenie skręta wieczorem? Oczywiście o piwie i dymku (tytoniowym) nie wspomnę bo to przecież nie są narkotyki i nikt nie musiał się po nich leczyć.
        Marihuana to nie witaminy ani kiełki, ale też bezpieczniejsza dla zdrowia substancja niż heroina, nikotyna czy alkohol. Jest przesadnie demonizowana w naszym społeczeństwie, szczególnie w systemie prawnym i na tym głownie polega problem. Gdyby 80 mln zł rocznie wydawać na rzetelną edukację młodzieży i profilaktykę uzależnień, a nie zamykanie przypadkowych miłośników Marihuany (tyle to rocznie kosztuje), wszyscy by na ty skorzystali.

        1. Marcin
          poświęć 20 minut swojego cenego czasu i wejdź na stronkę:
          zielony kłopot – na forum, i poczytaj wypowiedzi ludzi palących kilka czy kilkanaście lat – zobaczycz jak bardzo chcą przestać i jakie to trudne – “taka niewinna marysia”.
          Oczywiście możesz się okłamywać że nie każdy kto pali marychę uzależni się, tak jak nie każdy kto wypije raz w tygodniu piwo zostanie alkoholikiem – ale spróbuj poczytać bez negatywnego nastawienia – naprawdę polecam. Daj znać jak to widzisz.

          1. Jack,

            wydaje mi się, że każdy rozumny:) człowiek wie, że niewinna gandzia może stać się problemem. Tak jak niewinny komputer, przyjemny seks itd. Odczytuję cel tego bloga (blogu, dla tych, którzy za prof. Miodkiem:) piją z gwintu, a nie jak normalny człowiek z gwinta) jako walkę z durnym prawem i piętnowanie stereotypów, przekłamań, manipulacji. Uważam też, że właśnie walcząc z głupim prawem o racjonalizację polityki narkotykowej walczy się Z narkotykami, bo bronią w tej walce jest świadomość, edukacja i rzetelna wiedza. Cel jest ten sam – obronić 14 letnią córkę przed sięganiem po narkotyki. Zwolennicy zamordyzmu i prohibicji ten cel już próbowali osiągnąć, z mizernym skutkiem. Może czas dać szansę zwolennikom racjonalnego podejścia do sprawy, bez przekonywania, że za ich działaniami stoją motywy czysto egoistyczne.

          2. Ja Tobie moge podac linki do forum, gdzie nastolatki pisza, ze raz sprobowaly pociac sie i tak im sie to spodobalo, ze nie moga teraz przestac. Jesli jestes kumaty, a tak uwazam, to wyciagniesz z tego odpowiednie wnioski.
            Ja nie widze nic strasznego w zyletkach, uzywam i nie chce aby tusk je zdelegalizowal.
            Podobnie jest z cukrem, kawa (mam znajomego ktory pil okolo 3 litrow b. mocnej kawy w ciagu doby, mial w wieku 29 lat zawal, nie moze pic kawy, ale i tak ja pije), i wielu innych substancji, zwiazkow, emocji, etc.

      2. Jack: “Porównanie złego odżywiania do brania narkotyków – chłopie ile masz lat i od kiedy bierzesz “?
        Chłop ma lat 30 i różne rzeczy bierze. Na przykład piwo biorę od 17-go roku życia. Porównanie nie na zasadzie heroina=chipsy. Tylko w kwestii – moja sprawa co wprowadzam do swojego organizmu.

        1. Piotr, piwem się chwal bo to żadem wyczyn. Pytam czy bierzesz narkotyki, chociaż to pytanie retoryczne bo to Twoja sprawa.
          30 lat – dużo i mało, jak kiedyś będziesz miał dzieci i 14 letnia córka powie Ci że to jej sprawa co wprowadza do organizmu (amfa, ekstazy, koka cdzy marycha) też będziesz taki happy ?
          Wiem że Ci trudno postawić sie nagle w roli ojca bo na razie myślisz tylko o sobie i tylko za siebie odpowiadasz, ale od czego mamy wyobraźnię.
          Poza tym ja też jestem przeciwnikiem penalizacji – drażni mnie tylko propagnada marihuanowa tutaj uprawiana – i wmawianie ludziom że jedyny problem z marihuaną to tylko skutki prawne.

          1. Co do 14-letniej córki – to sprawa między rodzicami a dziećmi, a nie prokuratorem. Chociaż niektórzy wierzyli, wierzą (Kwaśniewski, Labuda), że prawo odstraszy od brania.
            Też pewnie nie byłbyś happy, gdyby córka trafiła do aresztu za papieroska lub piwko. Jeśli jest się przeciwnikiem prohibicji nie znaczy od razu, że zachęca się do spożywania różnych specyfików.
            Klinowski skupia się na aspekcie prawnym. Naraża się na propagowanie. Proporcje na blogu są jakie są. No nie wiem, może pod każdym artykułem powninien zamieszczać odpowiedni napis wzorem paczek z papierosami? 😉
            “kouření způsobuje rakovinu” – czeskie papierosy.

          2. JACK wrote: Piotr, piwem się chwal bo to żadem wyczyn. [END]

            -no widzisz, sam sie skazujesz na ignorancje, idac Twoim tropem, ja stwierdze, ze marihuana jest jak piwo, dla mnie, i jedno i drugie to bardzo slabe narkotyki. I co mam z tym zrobic??
            Jako ze jestem tez starym punkiem, to napisze wiecej:
            Uwazam, ze picie piwa i palenie marihuany jest dla ‘pizd’ (nie w sensie obrazajacym). Te dwie rzeczy w moim mniemaniu sa OK, ale tylko w miksie z czyms potezniejszym.

  10. Czyli został skazany na podstawie pomówień dwóch “producentów” marihuany (ciekawe, czy “producenci” wyszli na na wolność, czy wogóle siedzieli choć dzień…?). Tak się składa, że mam doświadczenia z psychiatrykami, młodzieżą “trudną” i większość przypadków, które trafiają na młodzieżowe oddziały, to tzw. “owoce ” patologii powodowanej przez alkohol. Zaburzenia zachowania, które przejawiają są wypadkową braku prawidłowych oddziaływań wychowawczych rodziców, biedy, wyuczonej bezradności oraz buntu. Właśnie taka młodzież z “alkoholowych” domów eksperymentuje ze wszystkim, bo nie ma innych wzorców, z tym, że wierz mi JACK, nawet oni uważają marihuanę za najsłabszą używkę, która poza uśmiechem na twarzy i głodem, nie powoduje większych problemów z funkcjonowaniem, zresztą widzę w nich już efekty polskiej polityki narkotykowej, która wrzucając “trawkę” do wspólnego worka z wszystkimi narkotykami spowodowała, że młodzież eksperymentuje na własnej skórze prawdziwość opisywanych efektów działania poszczególnych narkotyków. Co do terapii w zakładzie psychiatrycznym, to właściwie wszyscy dostają tam psychotropy (też narkotyki), które mają ich spowolnić i “uspokoić”, żeby nie uciekli. Epikryza w większości przypadków jest taka sama, zalecenia też + recepta na depakine lub haloperidol itp. Najwięcej szkody wyrządza młodzieży w pierwszej kolejności patologiczna rodzina (chlający, niepracujący rodzice), marihuana to tylko jedna z wielu “rozrywek” i powiem, że z całej “palety” środków (teoretycznie wszystkich niedostępnych) to alkohol powoduje najwięcej niebezpiecznych sytuacji, a to że młodzież bierze inne rzeczy, to kwestia systemowego przyzwolenia na branie tabletek i psychotropów na “uspokojenie”. Każde dziecko, które “sprawia problemy wychowawcze” jest potencjalnym użytkownikiem legalnie przepisywanych psychotropów, które przestajac działać powodują u młodzieży jeszcze większą potrzebę rozładowania energii i uczynienia na przekór…błędne koło. Nikt nie mówi o tym, żeby zalegalizować marihuanę dla dzieci, ale to czy ona będzie legalna, czy nie nie – nic nie zmieni – młodzież, która nie ma normalnych (interesujących się nią) rodziców i tak będzie dążyć do autodestrukcji właśnie po to, żeby rozpaczliwie zwrócić na siebie uwagę.

  11. NOITHAI
    widzę że kozak jesteś, masz rację od cięcia żyletkami też można się uzależnić – ale nie sprowadzaj dyskusji do absurdu. Wiem że “biorących w ciągu” nic nie przekona i dlatego są nadal w ciągu.
    Jak brałeś już cięższe, to wiadomo że marycha dla Ciebie to pikuś. Ale ze swojego doświadczenia znasz kogoś kto zaczynał od marihuany a potem wchodził “na wyższe obroty”? – pytam tak z ciekawości i pozdrawiam.

    1. Takich przykladow jest mnostwo, znam jednego kolesia, ktory zaczynal od piwa, a teraz doszedl do momentu, ze jak nie ma niczego innego, to i dykte pociagnie, jest alkoholikiem.
      Mam bardzo dobrego kumpla, ktory zaczynal od wina, robionego przez dzidka, pozniej chlal na umur wode, jednoczesnie cpal co popadlo, ale sam stwierdzil, ze nigdy nie walnie opiatow.
      Po prostu chce sie porobic i dobrze bawic, ale sam wyznacza sobie granice. I tak powinno byc.
      Uzaleznienie samo w sobie nie jest az tak zle, gorzej jesli szkodzi sie innym ludziom, to wtedy juz sie to nadaje do leczenia. Jestem za wolnoscia absolutna (w zakresie ograniczajacym sie do jednostki) i tyle. Jesli ktos chce sie zabic, to juz jego problem i jego wybory.

      1. :):) Rozumiem ze ta twoja absolutna wolność obejmuje także uwolnienie społeczeństwa od kosztów leczenia tych którzy doszli do granicy i “nadają sie do leczenia”?
        Ale zaraz, zaraz – czy nie jest przypadkiem tak ze tacy ludzie w 99,9% przypadków nie funkcjonują zawodowo, bądź funkcjonują bardzo źle i zwyczajnie nie mają kasy żeby to leczenie sobie opłacić? To kto i za co ma ich leczyć?

        Czemu wy, wolnościowcy, bleszczaci na jedno oko wszyscy jesteście?:):):)

      2. NOITHAI, ja o narkotykach a Ty od razu wskakujesz na wódę.
        Zastawiam się skąd to się bierze – obrona narkotyku poprzez atak na wódę. I tak myslę że skoro w Polsce jest 1 mln alkoholików i 3 mln pijacych ryzykownie to przekłada się to na jakieś 10-15mln ludzi dotkniętych problemem alkoholowym, w tym pewnie z 2-3 mln ludzi w wieku 16-30 lat.
        I ci ludzie, będący często DDA widzą w marihuanie cudowne “pacaneum” na swoje problemy – po marihuanie “nie leje się żony, nie ma kaca, nie ma agresji i człowiek się nie upadla jak po wódzie”. I to pewnie tacy ludzie są największymi bojownikami o marihuanę. Nie chcą i nie potrafią dostrzec faktu że każde uzależnienie – czy to od wódy, marihuany, np. hazardu, czy innych kończy się fatalnie – i stąd ta walka o wolność ćpania. Ilu z Was – regularnie palących marihuanę ma normalną rodzinę (żonę i dzieci) wolną od problemów u uzależnieniem, czy może jesteście jeszcze “szczęśliwymi singlami” troszczącymi się tylko o siebie i swoją “ulubioną używkę”. Ilu z Was będzie miało w przyszłości rodziny wolne od uzależnienia ? Ale kto z Was o tym myśli ? Dla Was ważne jest aby w sobotę z koleżkami dobrze się zabawić przy marihuanie i nie bać się żeby nie trafić do pierdla.
        Oczywiście część z Was się nie uzależni, ale czy to będziesz Ty NOITHAI, czy Ty STEFAN, Piotr, OBRR i nawet sam szanowny autor bloga – tego nie wiecie i jak to się mówi w wojsku – prowadzicie “rozpoznanie wroga walką”.
        Wybacz DZIADUNIU że o Tobie nie wspomniałem, ale jestem pewny że nie ćpasz. 🙂

        1. Jack,

          piszesz :
          ” Ilu z Was będzie miało w przyszłości rodziny wolne od uzależnienia ? .”

          🙂 a potem się dziwisz, ze ludzie od razu walą porównaniami z alkoholem. Przecież to się samo aż prosi! Ilu z was będzie miało rodizny wolne od uzależnień jeśli pijecie piwo wieczorami a wódkę na weselach i tak dalej? A palenie papierosów? To jest dopiero uzależnienie, ilu z was palaczy będzie miało rodziny wolne od uzależnienia?

          Kto tu jest uzależniony i uprawniony do zadawania takich pytań?

          ” Ilu z Was – regularnie palących marihuanę ma normalną rodzinę (żonę i dzieci) wolną od problemów u uzależnienie”

          znam takie rodziny i nie ściemniam, nie wierzysz? Pisałem już o tym wcześniej. Z racji luźnego trybu zycia w wieku studenckim mam wielu znajomych, jak to piszesz “cpaków”. W zdecydowanej większości to ludzie, którym się udało, mają rodziny wolne od uzależnień, wioda normalne życia. Traktują trawkę jako zwykłą używkę i czasem po nią sięgają. Osobę, która miała z tym problem znam jedną, ale facet miał problemy psychiczne wcześniej. Sięgał do odurzacze bo miał problemy, a nie miał problemy, bo sięgał po odurzacze. Oczywiście nie neguję tego, ze można sie nabawić czegoś nieprzyjemnego nawet od głupiej trawki.

          “Oczywiście część z Was się nie uzależni, ale czy to będziesz Ty NOITHAI, czy Ty STEFAN, Piotr, OBRR i nawet sam szanowny autor bloga ”

          Może i się uzależnię, kto wie? Tylko kiedy? 🙂 Powiedz mi Jack, jak to jest być uzależnionym? Nigdy nie byłem i nie wyobrażam sobie, ze nie portafię się powstrzymać przed zażyciem czegoś. To rzeczywiście takie trudne, by nie palić papierosów? Powiedz co ma robić, by tego uniknąć!:D

  12. Ja spróbuje na chłopski rozum. Dołecki przyznał ze kupił te trzy kilogramy, prawda? Kupił na własny użytek.
    Ekspertów poproszę o skorygowanie – taka ilość to ile? Kilkanaście tysięcy działek?

    Hmm, gdyby to ode mnie zależało przeprowadziłbym eksperyment sadowy – dałbym mu to zioło i kazał wybakać pod nadzorem przez tych kilka miesięcy. Dałby rade – do domu. Nie spaliłby połowy – do pierdla.

    O polityce narkotykowej można i trzeba mówić – ba, prawdopodobnie trzeba nawet krzyczeć – ale bez jaj – takie ilości nie zmieściłyby się w tabeli wartości granicznych nawet na pieprzonej Jamajce.
    Robienie więźnia sumienia z gościa który sprzedaje marychę to kosmiczne nieporozumienie.

    Zgadzam się natomiast z ocena środowiska dziennikarskiego – z tym ze ja nazwałbym rzecz ostrzej – to zwykłe konformistyczne wieprze. Nie tylko zresztą w tej sprawie.

    1. Jaka ma byc rola dziennikarzy? Obiektywne przedstawienie za i przeciw. Obara, Klinowski – Labuda, Kaczyński. Czy może dodanie swoich trzech groszy: “bo ja palę”, “bo ja nie palę”.

    2. Dziadunio, pamietasz moze kilka lat temu, w kancelari prezydenta Kaczynskiego, zatrzymano ministra z ponad kilogramem kokainy. I jak myslisz, ze sie ta sprawa zakonczyla??
      Umozeniem i stwierdzeniem, ze mial to na wlasny uzytek. Przemysl te sprawy i to dzialkowanie, bardzo Cie prosze.

      Zdrowko

      1. @Piotr
        Rolą dziennikarzy jest zauważać temat i o nim mówić. Oni wola milczeć. Widziałem, albo przynajmniej wiem ze powstały juz dokumenty o wszystkim – od min w Afganistanie do głodnych dzieci Bantu. O zrujnowanych życiorysach czy choćby problemach społecznych skazanych za posiadanie u nas jakoś nikt niczego nie nakręcił, niewiele tez zostało napisane czy powiedziane. A przecież to JEST temat.

        @Noithai
        Wiem, wiem, życie nie jest sprawiedliwe. Jednak coś się we mnie buntuje gdy ktoś próbuje robić Gandhiego z gościa, który po prostu sprzedaje dym.

        1. @Dziadunio
          No tak. Wygląda to tak jakby dziennikarze, nie wiedzieli jak ustosunkować się do tematu i woleli go nie oceniać, ograniczając się do suchych notatek w stylu “zatrzymano dwóch dwudziestolatków z woreczkiem strunowym, teraz odpowiedzą przed sądem.”
          Może boją sie reakcji społecznej, jeśli zaczną bronić ludzi. W tym temacie mamy głęboki poddział społeczny.
          Co innego biedne dzieci z Afryki czy skrzywdzeni przez urzędy.

          Co do Agnieszki Szulim i Profesora. Jędzrzejko ma czarno-biały obraz dotyczący tzw. narkotyków. Reaguje emocjonalnie. Jak to napisał Jackpsycholog: “prezenterka nie pasowała do jego koncepcji zaprutej narkomańskiej ździry”. Wywiązała sie prywatna rozmowa przed emisją. Już na antenie profesorek ne wytrzymał. Zemsta? Brak akceptacji dla pracowników publicznych popełniających taki grzech.
          Za brakiem profesjonalizmu profesora świadczy fakt niedopuszczalności przez niego zastosowania thc w medycynie przy aprobacie morfiny. Zamiast suchej wiedzy, amatorskie skojarzenia – morfina – lek; marihuana – narkotyk.

          Co miała zrobić Szulim? Przyznać na antenie, że popala i pozbawić się pracy?

  13. OBRRR
    piszesz: “wydaje mi się, że każdy rozumny:) człowiek wie, że niewinna gandzia może stać się problemem. ” Czy widziałeś te tłumy dzieciaków 16-20 letnich skandujcych “sadzić palić zalegalizować” – widziałeś ich ? Większość z nich nie ma pojęcia jakie moga skutki – to jeszcze dzieciaki pociągnięte tłumnie do walki wolność dla narkotyków. Oczywiście wszyscy słyszeli o możliwych zagrożeniach ale mało kto z nich rozumie co to znaczy – kto z nich zastanawi się jak bedzie wyglądało ich życie po 10 latach przypalania? Patrzą w perspektywie dni i miesięcy – “paliłem wczoraj, miesiąc temu, pół roku temu i zobaczcie nie jestem narkomanem spod dworca – wszystko jest OK mogę zrobić przerwe na miesiąc – marihuana jest cool” – tak to działa. Ta biedna młodzież jest mięsem armatnim wygadanych starych jaraczy, którzy za ich pomocą chcą osiągnąć swój cel – nie iść do pierdla jak będzie przypał. Jest także mięsem armatnim dla takich szuji jak palikot którzy swą polityczną siłę budują na ich młodzieńczej, naiwnej wierze, że narkotyki są “dla ludzi” i jak się “pali z głową” to nic się nie stanie. Ile dziaciaków idzie po raz pierwszy na taki spęd i ilu z nich zapali po raz pierwszy widząc jak palikot “pali ale się nie zaciąga”? – dla ilu z nich ten pierwszy kontakt z narkotykami okaże się brzemienny w skutki – kto ma prawo poświęcać te dzieciaki dla swoich celów ? Dla tych dzieciaków, palikot, obara i paru innych cwaniaków, są większymi autorytetami od “durnych” terapeutów, “hohsztaplerów profesorów”, moherowych rodziców itd.

  14. ” Czy widziałeś te tłumy dzieciaków 16-20 letnich skandujcych “sadzić palić zalegalizować” ”

    widziałem. I problemem jest to, ze tych dzieciaków będzie coraz więcej, bo taka jest teraz moda wśród młodzieży, to jest teraz cool, tutaj realizuje sie bunt, tak młodzież dzisiaj dojrzewa. Złapać gram zielska i “protestować” przeciw “debilom w rządzie, psycholom na stanowiskach”. A debile w rządzie i psychole na stanowiskach nic a nic z tego nie pojmują i nie przyjdzie im do łbów, ze z roku na rok będzie przybywać 14 latków, którzy palą trawkę na przekór, bo to ich życie i takie tam, zarezerwowane dla dorosłych teksty. Jaka powinna być rola dorosłych w całym tym obrazku? Czy powinno się doprowadać do eskalacji tego pokoleniowego konfliktu i dawać dzieciakom pretekst to łatwego i pezproblemowego stania się “bojownikiem o wolność osobistą” wbrew “prawu ustanawianemu przez wrogów wolności”? Po co dzieciakom taki groźny argument w ręku? Żeby sobie nim krzywdę zrobiły?

    Jeszcz jedno. Te marsze istniały na długo przed sukcesem wyborczym Palikota. Nie on je nakręcał.

  15. Tych dzieciaków będzie przybywać do czasu aż na większą skalę ujawnią się skutki brania, aż będą widoczne gołym okiem dla dzieciaków – jak zobaczą swoich braci, tych 30 latków siedzących na ławeczce, bez pracy, bez perspektyw, rżących z niczego, przymulonych, rozkminiających nad pierdołami a myślących że odkrywają nowe horyzonty. I takich kolesi będzie przybywać aż będzie ich tylu co pijaczków i alkoholików. Wtedy pomyślą że może nie warto jarać ale pewnie znajdą jakąś nową inną”dobroczynną używkę” która pokaże im drogę – w kolejną dupę.
    Oczywiście nie można tych dzieciaków wsadzać do więzień, ale sądzisz że depenalizacja wszystko załatwi ?, że następnego dnia po depenalizacji o którą walczy bardziej niż o niepodległość autor bloga, młodzież coś zrozumie i skala zjawiska spadnie ? Nic z tego, jedyną szansą jest tłumaczenie wszystkim i wszędzie że narkotyki to problemy – oczywiście w lepiej, mądrzej, bardziej przekonująco. Ale także takie “tuzy internetu” jak autor bloga, powinien treści o szkodliwości zamieszczać, aby przekaz internetowy nie był tak jednostronnie pronarkotykowy. Ale to zadanie dla ludzi światłych, myślących o Polsce a nie dzisiejszych złotoustych cwaniaków, dorobkiewiczów i karierowiczów przesadzanych z jedneog stołka na drugi stołek w ramach partyjnego koleżeństwa.
    Co do palikota masz rację nie on to nakręcił ale sprytnie to wykorzystuje i jeszcze podkręca.
    Pozdrawiam

  16. Jack,
    “Oczywiście nie można tych dzieciaków wsadzać do więzień, ale sądzisz że depenalizacja wszystko załatwi ?”

    nie załatwi. Problemu z narkotykami nie da się załatwić trzeba mieć tego świadomość juz na starcie.

    “że następnego dnia po depenalizacji o którą walczy bardziej niż o niepodległość autor bloga, młodzież coś zrozumie i skala zjawiska spadnie ? ”

    doskonale sobie zdajesz sprawę, ze to byłby długi proces, a wyniki pojawiłyby się nie następnego dnia, ale na przykład za kilka lat. Ale to nie zmienia faktu, ze lepiej zmieniać na lepsze i liczyć na pozytywne efekty, niż nie robić nic i czekać na mannę z nieba.

    “Nic z tego, jedyną szansą jest tłumaczenie wszystkim i wszędzie że narkotyki to problemy – oczywiście w lepiej, mądrzej, bardziej przekonująco””

    wszystkim? Wolałbym, żeby zamiast z góry przyjętych stwierdzeń o tym, że narkotyki to tylko problemy pojawiła się rzeczowa dyskusja o możliwych problemach. Ale by się taka dyskusja pojawiła, to muszą wyjść z podziemia ludzie wiedzący o co biega. Muszą pokazać twarze bez strachu przed represjami i powiedzeć: tak, palę i dobrze mi z tym, ale wiem, ze nie mogę sobie pozwolić na… bo … i tu ostrzegam przed … . Dopóki może ich za to spotkać coś przykrego będą siedzieć cicho. I choćby tutaj widać jakie pożytki może przynieść depenalizacja.

  17. “Wolałbym, żeby zamiast z góry przyjętych stwierdzeń o tym, że narkotyki to tylko problemy pojawiła się rzeczowa dyskusja o możliwych problemach”
    Jakt to sobie wyobrażasz ? Wchodzi dr.Mateusz i mówi tak: słuchajcie heroina to dno, amfetamina jest trochę lepsza – nie uzależnia fizycznie, koka jest droga i daje poczucie szczęścia, ekstazy bierze się na impreazach techno i daje poczucie euforii i wyzwala miłosc do wszystkich, marihuana wyczula na dźwięki, lepiej się słucha muzyki, seks jest zarąbisty, otwierają się nowe horyzonty, człowiek lepiej poznaje samego siebie, na początku można sie dobrze pośmiać z byle czego, nie ma kaca, nie uzależnia fizycznie. Ale uwaga niektórzy mogą sią uzależnić” Oczywiście tak w skrócie widziałbyś “rzeczową dyskusję” – bo przecież to prawda.
    Przecież we wszystkich szkołach uczniowie maja po 2 dni wykładów prelekcji o szkodliwości narkotyków – to że nie wszyscy są w tym dobrzy – zgoda trzeba to zmienić, ulepszyć, ale dla mnie “rzeczowa dyskusja o narkotykach” brzmi jak propagowanie narkotyków. Jeśli powiesz dzieciakowi, co jest zgodne z prawdą że 10-20% próbujących i 30-50% jarających systematycznie się uzależni, dzieciaki pomyślą – e spoko – więc można się nie uzależnić więc warto spróbować. Pozdrawiam.

    1. JACK, w wielu sklepach z alkiem w UK jest napis Alkohol = Drugs i tak powinna wygladac na poczatku edukacja. Bo wiekszosc ludzi zaczyna od alkoholu – o tym nie zapominaj, bo to pomijaja przypalowcy z Monaru, czesto.
      Wyklad powinnien wygladac tak, iz wchodzi specjalista i mowi na wstepie: Sa roznego rodzaju narkotyki, moga dawac szczescie, uwalniac i ZNACZNIE otwierac percepcje rzeczywistosci, rowniez po zaprzestaniu ich dzialania (LSD-25, meskalina, psylocyna, etc).
      Niekotre z nich sa wykorzystywane jako leki, inne ze wzgledow polityczno-kulturowych sa zabronione. W naszym kraju mamy za posiadanie takie to a takie kary… Narkotyki moga Was doprowadzic do dezintegracji funkcjonalnosci, zaprasza pana Tomnasza, ktory walil przez 5 lat kokaine i facet opwoaida jak to bylo… Mozna?? Mozna. Takie spotkania sa w Szwajcarii, Danii (wyobraz sobie, ze tam nie ma stopni w szkole, egzaminow i innych tego rodzaju bzdur i srednia IQ wyzsza nizli u nas!).
      Trzeba sie po prostu otworzyc i nie udawac, ze 25 lat za handel (propozycja ziobry), wsadzanie na 5 lat posiadaczy, cokolwiek rozwiaze.
      A poza tym kazdy powinnien miec wolny wybor, czy to nie aby doktryna katolicka?? ;>
      Fuck Gov!!

  18. I dlatego moim zdaniem zamiast “rzeczowej dyskusji” lepiej mówić dzieciakom w skrócie tak: “marihuana to narkotyk a każdy narkotyk uzależnia, tylko że jeden szybciej drugi wolniej – jak zaczniesz próbować – nigdy nie wiesz kiedy i na czym skończysz – zamiast oczekiwanego szczęścia dadzą ci docelowo tylko w dupę – dlatego nie bierzcie i próbujcie.
    Nawet jednorazowe zajaranie, jeśli Wam się spodoba, będziecie do niego wracać bo od razu nie widać złych skutków, powrócicie raz drugi, dziesiąty, setny i ani się obejrzycie jak zaczną się problemy z rodziną, znajomymi, problemy z pieniędzmi, z pamięcią, z apatią i depresją. Po co próbować jeśli taki scenariusz jest bardzo możliwy?.”
    To oczywiście taki skrót – ale moim zdaniem takie przesłanie jest niesione także teraz – mimo że czasem nieudolnie a nie przynosi efektów między inymi dlatego że dzieciaki po powrocie do domku wchodzą do internetu i tu widzą przeważnie narkotykową propagandę. Koledzy namawiają, melanże tylko z maruhuaną, parady narkotykowe na każdym kroku – ten przekaz jest mocniejszy i wygrywa. A człenio z 3 kg marihuany jest uzawany za więźnia politycznego – niemalże jak bohatera i męczennika i przez kogo ? przez dr. prawa UJ.
    Z taki przekazem pogadanki przegrają.
    Mnie przed narkotykami ochraniał widok ćpunów z dworca – teraz ćpunem i dilerem jest kolega z klasy, dobrze ubrany, z wyglądu przypominający beverly hills 20010 – balanger i spoko ziom.
    pzdr.

    1. Jack, a nie wydaje Ci sie chore karanie za posiadanie rosliny??
      W zeszlym roku uswiadomilem moja babcie, ze hoduje prawnie zakazane kaktusy na parapecie. To nie dala wiary i powiedziala, zebym sobie z niej w ten sposob nie zartowal. Bo ona cale zycie hodowala kaktusy, nawet liczne publikacje w tej materii wydala.
      Norma??
      Zrozum chlopie, ze te kary i wciaz rozszerzajaca sie lista zakazanych substancji, podwyzszanie kar, ma tylko i wylacznei aspekt kontroli spolecznej oraz propagandy! Bo i tak tusk czy ziobro maja to gleboko w czarnej dupie czym sie trujesz…

  19. Jack,

    “Jakt to sobie wyobrażasz ? ”

    🙂 nie tak jak piszesz.

    na przyklad tak, problem zostaje ucywilizowany, wydobyty z podziemi. Przestaje straszyć i fascynować. Przestaje być przepustką do świata zakazanego, tylko dla tych z jajami. Nie otaczają go kłęby niedomówień powodujących zamęt i zaczadzenie, pomieszanie wolności osobistej małolata z jego roszczeniami do “praw narkotycznych”.

    Problem staje się nudny, oklepany. W miejsce “wojownika o wolność” wchodzi nudziarz, który już nikogo nie przekonuje, ze o coś walczy, bo jego walka jest żałosna, walczy o prawo do długich włosów. Nie ma z czym walczyć, bo problem narkotyków jest problemem tylko medycznym. Zresztą ojciec Maćka też pali trawkę, wszyscy o tym wiedzą, a jest “łysy, brzydki i pierdzi przy stole”:)), więc nie tylko piękni i niezależni bojownicy o wolność, z bujnymi dredami to robią. Nie ma sensu na złość mamie odmrażać sobie uszy, bo i żadna z tego radocha i uszu:) szkoda.

    Równiez pozdrawiam.

    1. obrrr, Twoje argumenty mnie przekonuja do wielkiego EOT’a, ale jeszcze dodam, ze w latach 60 i 70 w usa i Europie zach. na uniwersytetach krolowalo lsd i marihuana i czesto podlewane grzybami (wtedy przyznawalo sie do tego ponad 80% studentow), trwalo to wiele lat i wyobraz sobie, Jack, ze jakos przetrwali i teraz sa ministrami, prezydentami, adwokatami, maja rodziny, etc (oczywiscie zrobili wielka kupe, bo ja jestem zdania Thompsona, ze zostala przegrana wielka szansa tamtego pokolenia). Przypomni sobie chocby scene z Ducha, gdzie wieczorem rodzice skrecaja sobie marihuane dla rozrywki. Tak to do dzis pewnie wyglada. Wiec bez zbednej dramaturgii w temacie.

      Zdrowko

      1. Noithai, to co z tym leczeniem, kto ma za nie zapłacić?:)

        Tiaa, niektórzy są ministrami, niektórzy kloszardami. Wiesz, pokolenie lat 20tych przetrwało nawet wojnę:):):)

        To o co czepia się was Jack, a od czasu do czasu także ja to wasza totalna jednostronność. Nie ma w was cienia namysłu nad tym, jak ograniczać zjawisko nawet gdy już je zdołacie zalegalizować.

        1. dziadunio,
          ” Nie ma w was cienia namysłu nad tym, jak ograniczać zjawisko nawet gdy już je zdołacie zalegalizować”

          mamy negatywne zjawisko(skupiam się na braniu, a nie handlu), w które zamieszany jest bezsensownie kodeks karny. Samo wplątanie w zjawisko prawa karnego pogłębia tylko problemy z naszym negatywnym zjawiskiem. Więc już samo zrezygnowanie z zainteresowania prawa karnego naszym zjawiskiem jest jego ograniczeniem. Bliskie prawdy, czy nie?

          Zróbmy na razie to co jest możliwe i co najprawdopodobniej przyniesie jakieś rezultaty. Zróbmy cokolwiek, by działać w kierunku redukcji szkód. A cień namysłu przydałby się nam wszyskim, a nie tylko jakimś “wam”, bo problem jest wspólny. Łatwo strzelić w piszczel brakiem cienia namysłu nad trudnym zjawiskiem, w kórym ani prośbą, ani groźbą, nie?

          1. Ja mówię o rozłożeniu akcentów. O równowadze. O pełnym obrazie. U was, aktywistów legalizacji, kompletnie brak zauważenia ze nawet nie penalizowane narkotyki to problem. Ze są, mogą być, problemem po prostu same w sobie.

            Nikt, a rozkminiamy tutaj ten temat już od dawna, nie odpowiedział mi na podstawowe pytanie – czy po ewentualnej legalizacji liczba konsumentów zmaleje, czy raczej wzrośnie? Czy zalegalizowane narkotyki(docelowo jak rozumiem wszystkie) będzie można reklamować jak burgery z McDonalda?

            Słowem -wątpliwości jest cała masa – ale jakoś nie czytam o nich u, starających się nadać swojej argumentacji sznyt racjonalności – zwolenników legalizacji.

            Argumenty z analogii do alkoholu przekonują mnie średnio – bo myślę sobie ze gdyby na mojej drodze ktoś chciał ustawić minę, argumentując ze i tak są tam już jakieś inne, czułbym się nieswojo.

            Masz racje co do “nam”. Ja mówiąc “wam” mam na myśli zwolenników legalizacji.

        2. kto ma za to zaplacic??
          – Troszke niski poziom pytania, jak na Ciebie. Zapytam w podobnym tonie – kto placi za leczenie alkoholikow, palaczy tytoniu, chorobliwie otylych, a napisz mi jaki jest sens ratowania noworodka z smiertelna choroba serca (koszt w setki tysiecy zlotych)??

          1. Poziom pytania jest wprost adekwatny do wolnościowej argumentacji. Mówisz tak – wolny człowiek ma prawo robić z sobą cokolwiek tylko zechce, bo to on sam ponosi wszelkiego rodzaju koszty z tym związane. Ja pokazuje ze niekoniecznie – ze jeżeli wymaga leczenia i najpewniej nie pracuje to staje się problemem społecznym.
            To argument nie w sprawie dragów tylko przeciw skrajnemu liberalizmowi.

        3. @Dziadunio
          “… to co z tym leczeniem, kto ma za nie zapłacić?:)”

          Ci sami, ktorzy płacą za szopkę policyjno-prokuratorsko-sądową.

  20. dziaduniu,
    “U was, aktywistów legalizacji”

    jestem zwolennikiem depenalizacji. Najlepiej próbować stosować rozwiązania sprawdzone w praktyce. Depenalizacja jest rozwiązaniem skuteczniejszym od więzienia, a na legalizacę przyjdzie czas po sukcesie depenalizacji i przełamaniu złych skojarzeń. A może w międzyczasie pojawi się inne, lepsze podejście, które w zupełności wystarczy i legalizacja nie będzie potrzebna?

    Nie będę zatem odpowiadał za zwolenników legalizacji.

    “Argumenty z analogii do alkoholu przekonują mnie średnio – bo myślę sobie ze gdyby na mojej drodze ktoś chciał ustawić minę, argumentując ze i tak są tam już jakieś inne, czułbym się nieswojo. ”

    używając analogii z minami można też zauważyć, że te miny już istnieją, możliwe też, że ich siła wybuchu jest większa a na dodatek są lepiej ukryte.

    1. errata:
      jest: “można też zauważyć, że te miny już istnieją, możliwe też, że ich siła wybuchu jest większa a na dodatek są lepiej ukryte.”

      powinno być: “można też zauważyć, że ta mina już istnieje, możliwe też, że jej siła wybuchu jest większa a na dodatek jest lepiej ukryta.”

      przepraszam za błąd

    2. :):) Toś mi brat:) No, prawie. Bo jednakowoż gdzieś tam chcesz czy dopuszczasz legalizację. Ja -niekoniecznie.
      Właśnie dlatego że( i tu chyba nie do końca zrozumiałeś mój przykład z minami) postrzegam narkotyki jako kolejne zagrożenie. Obok tych istniejących(alkohol) – zalegalizowanie jest po prostu dołożeniem kolejnego. Mój sposób myślenia jest taki – legalne narkotyki to zwiększenie liczby konsumentów a więc zwiększenie liczby zagrożonych nałogiem. Trudno byłoby racjonalnie uzasadnić ze odium nielegalności raczej zwiększa niż zmniejsza liczbę sięgających po nie.

      Generalnie jestem trochę w kłopocie bo powtarzam argumenty których już tu używałem – m.in przykład z dostępem do broni. Nie wiem czy jest tu u Mateusza jakaś wyszukiwarka – jeśli tak – użyj proszę, zrobisz przysługę mojemu lenistwu:)

      1. “Właśnie dlatego że( i tu chyba nie do końca zrozumiałeś mój przykład z minami) postrzegam narkotyki jako kolejne zagrożenie.”

        do przykładu z minami odniosłem się w kontekście depenalizacji, a nie legalizacji ale też nie napisałem tego wyraźnie. Przykład z bronią jest mi znany . Można również zauważyć, że istnieje legalna możliwość posiadania broni, wystarczy mieć pozwolenie, czyli spełnić odpowiednie warunki. To też jest jakiś pomysł legalizacyjny, mieć licencję na ćpanie. Oczywiście nie wiem czy to dobry pomysł i nie zamierzam, jako zwolennik depenalizacji w to wnikać na tym etapie.

        “użyj proszę, zrobisz przysługę mojemu lenistwu:)”

        😀 no nie, to już przesada

        1. W mojej wersji przykład z bronią brzmi tak ze mimo iż jej posiadanie jest reglamentowane i obwarowane różnymi wymogami, w tym obligatoryjnym szkoleniem, mimo iż w ogromnej większości posiadają ja ludzie zawodowo z nią związani – żołnierze, policjanci, i tak co i rusz zdarzają sie śmiertelne wypadki. Nie ma roku żeby prasa nie szumiała gdy kolejny dzieciak odstrzeli siostrzyczkę, bo tatuś tylko ten jeden raz zapomniał zamknąć giwery w sejfie.

          Uwolnienie posiadania zwiększy ilość nieżywych siostrzyczek – to chyba oczywiste.

          Analogicznie postrzegam legalizacje – przybędzie dzieci z dworca Zoo.

          Lenistwo to nie przesada, to kwestia higieny 😀

          1. “Analogicznie postrzegam legalizacje – przybędzie dzieci z dworca Zoo.”

            Każdy zwolennik pełnej legalizacji wszystkich narkotyków powinien zastanowić się nad konsekwencjami takiego rozwiązania. Niczym nieskrępowany dostęp do narkotyków dla wszystkich dorosłych to proszenie o kłopoty. Ale uważam też, że zwolennicy zupełnej wolności sa w mniejszości. Pod hasło “legalizacja” często wrzuca się wszystko co jest zaprzeczeniem obecnego zamordyzmu. Tez uważam, że na MWK lepiej pasowałyby hasła “informować, edukować, depenalizować”, a nie “sadzić, palić, zalegalizować”. Ale my tu sobie możemy gadać, a młode pokolenie i tak zrobi swoje.

            Czy dopuszczasz posiadanie rośliny trawy na własny użytek? Co o tym myślisz? Wybacz, że nie grzebię po blogu 🙂 też jestem leniwy.

  21. @Dziadunio
    “To argument nie w sprawie dragów tylko przeciw skrajnemu liberalizmowi.”
    A może za skrajnym liberalizmem gospodarczym. Każdy płaci za siebie.

    1. Jak płaci kiedy nie płaci?:)

      Właśnie o tym mówię – wolnościowcy twierdzą – “hulaj dusza, piekła nie ma” po czym, gdy się wody do dupki naleje – na garnuszek do rodziny, gminy, państwa…

      1. @Dziadunio
        “Jak płaci kiedy nie płaci?:)”
        Argument za tym, ażeby każdy płacił za siebie, czyli za liberalizmem gospdarzczym, którego raczej nie ma.
        Lecz gdy mamy quasi-socjalizm, co począć? Zabraniać w imię hasła “ja twojej choroby sponsorował nie będę? Tylko wtedy płacimy za korowód policyjno – prokuratorsko – sądowy. Może akcyza na narkotyki? Z tej puli uzytkownicy sami składaja się na przyszłe leczenie. Jednak za legalizacja też nie jesteś? Trudna sprawa. Nie ma diety cud.

        1. Ależ ja jestem taki ze zrzuciłbym się na leczenie nawet twierdzącego ze jest samotną wyspą Noithai’a 🙂

          Nie dyskutuje tutaj problemu ustroju społeczno- gospodarczego, wskazuje tylko na niekonsekwencję wolnościowców.

          1. @Dziadunio
            “Nie dyskutuje tutaj problemu ustroju społeczno- gospodarczego, wskazuje tylko na niekonsekwencję wolnościowców.”
            Masz na myśli wolnościowców o orientacji lewicowej z dominacją opiekuńczego państwa?

  22. @Obrrr

    Skończyły się funkcje “odpowiedz”:)

    Ale z tak – jestem całkowicie przekonany ze depenalizacja posiadania plus tabela wartości granicznych to dobre rozwiązanie.

    No, graczy takich jak Klinowski co raz trudniej podciągać pod “młode pokolenie” 😀

    Kolejna analogia- http://mateuszklinowski.pl/2011/08/27/dlaczego-zwolennicy-konopi-powinni-popierac-gejow-i-lesbijki/#comment-912 – żądania środowisk legalizacyjnych nie skończą się na depenalizacji.

  23. Może pełniej opisałem to tutaj http://mateuszklinowski.pl/2011/08/27/dlaczego-zwolennicy-konopi-powinni-popierac-gejow-i-lesbijki/#comment-1608

    I tak sobie myślę ze m.in dlatego Tusk mógł powiedzieć – “wybierzcie sobie innego premiera” – bo wie ze na depenalizacji zadania się nie skończą. Bo się boi kolejnego ‘od rzemyczka do koniczka”. W każdym razie – ja się właśnie tego właśnie boję.
    I czytając uzasadnienia czy tam sposoby argumentacji, zwolenników legalizacji – nawet tych piszących tutaj – trudno żebym się nie obawiał.

  24. “I tak sobie myślę ze m.in dlatego Tusk mógł powiedzieć”

    Tuskowa demagogia i granie twardego szeryfa były możliwe dzięki towarzychu, które z tym cwaniakiem próbowało dyskutować. Z tego co pamiętam zamiast złapać go na manipulowaniu “legalizacją” rozdziawiły dyskutanty gęby i się zatkały. Tusk zapunktował, a zwolennicy “legalizacji” dali ciała. Nie powinni byli jarać trawy bezpośrednio przed programem:)

    W ogóle taka walka o legalizację tylko przeszkadza w racjonalizowaniu polityki narkotykowej. Łatwo bezbronnym zwolennikom wolności totalnej przykleić gębę draństwa bez sumienia albo brak odpowiedzialności, a Tuski i inne cwaniaczki bez problemów łapią bonusy. Niestety wrzuca się wtedy do jednego legalizacyjnego worka również zwolenników depenalizacji, którzy woleliby trzymać się trochę na uboczu walki o wolność totalną.

    1. Yin – Jang jednym słowem:)

      Tak sobie myślę ze nawet jeśli w wykonaniu niektórych żądania legalizacyjne to zagrywka taktyczna typu – wołamy o więcej niż potrzebujemy, potem przystaniemy na mniej – to zwyczajnie przelicytowują i tracą wszystko.

      Nie mam w sobie tyle co ty wyrozumiałości dla, jak ich nazwałeś “bezbronnych zwolenników wolności totalnej”. Ok, gdy takie rzeczy opowiada zbuntowany nastolatek, rozumiem. Ba, gdy jeszcze nieopierzony student, tez przymykam oko. Ale dorośli ludzie, którzy głoszą takie dyrdymały, powodują moje zniecierpliwienie. Nie są bezbronni – mają rozum – i powinni mieć go dość żeby wiedzieć ze wolność bez odpowiedzialności jest jak basen bez krawędzi – raz dwa rozlewa się i zmienia w błotnistą kałużę.

  25. @ Piotr
    Mam na myśli wszystkich bez wyjątku wolnościowców.

    Ultraliberalizm jest nie do obrony, na żadnym poziomie, w żadnym wymiarze.

      1. Pewnie…. że nie.

        Wolność jednego człowieka powinna się kończyć tam gdzie zaczyna sie wolność drugiego. Utawodawca zapomniał (olał to) o tym 12 lat temu.

        Dyktatorzy bywają ultraliberałami w stosunku do własnej osoby.

Leave a Reply to Piotr Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *