Polityka narkotykowa 2012

Dwa lata bez precedensu w polskiej polityce. Narkotyki wkroczyły najpierw do debaty publicznej, później do sejmowej pyskówki, przede wszystkim dzięki Beacie Kempie oraz jej klubowym koleżankom i kolegom z PiS, aby na końcu pojawić się w sejmowych pokojach. Po raz pierwszy jawnie, pod postacią posłów z ugrupowania Janusza Pali… kota.

Ugrupowanie to coś narkotykom zawdzięcza. Gdy upominałem się w swoich tekstach o wzięcie przez partyjnych strategów pod uwagę rosnącej stale liczby konsumentów narkotyków w Polsce, poddawanych prześladowaniom ze strony państwa i organów ścigania, które porównać można do tych, jakie kiedyś spotykały działaczy antykomunistycznego podziemia, nikt nie brał tych apeli poważnie. Podobnie jak tego porównania.

Tymczasem grudzień 1981 roku i grudzień 2000, kiedy uchwalono obecną ustawę, wiele mają ze sobą wspólnego. I jest jedynie kwestią czasu, gdy osoby zamykane w więzieniach za palenie marihuany doczekają się rytualnej rehabilitacji, wręczania orderów i dorocznych spotkań w długą zimową noc pod domem Barbary Labudy, Generała narkotykowej represji.

Wiatr historii, jak się okazało, pochwycił w żagle jedynie największy na naszej politycznej scenie wizjoner, albo najsprytniejszy marketer. Dziś jego ugrupowanie stanowi trzecią siłę w państwie, z realną szansą na przejęcie władzy po Platformie. Palikot spłaca narkotykom swój dług z nawiązką wprowadzając temat narkotyków do politycznego mainstreamu. Marihuana wreszcie zwyciężyła, pomogła wygrać wybory. Lecz co dalej?

Nieprzygotowane propozycje

Gdy klika miesięcy temu twierdziłem, że najlepszą strategią walki o prawa osób używających narkotyków jest połączenie postulatów ze innymi środowiskami wykluczonych, przede wszystkim środowiskiem spod znaku LGBT, wywołałem burzę. Nieoczekiwanie jednak postulat ten doczekał się szybkiej realizacji. Dziś rzecznikiem „konsumenta” stał się sztandarowy gej RP – Robert Biedroń. I chwała mu za to. Słowa i deklaracje powinny być jednak wsparte merytoryczną treścią, tej świeżo powstałemu klubowi brakuje. W ostatnim czasie Ruch Palikota popełnił więc poważne błędy, co kilka dni przedstawiając kolejne propozycje, które tak naprawdę propozycjami nie były. Mnożono pomysły, ale nie towarzyszyły im żadne spotkania ekspertów, nie przygotowano żadnych dokumentów. Zapanowało tradycyjne dla polskiego parlamentu pustosłowie. A więc coś, czego w sprawie narkotyków boję się najbardziej.

Zapleczem eksperckim nie są też z pewnością Wolne Konopie. O ile stanowią one unikalne siedlisko aktywizmu, które Ruch powinien pielęgnować, dopieszczać i wykorzystywać nie tylko do walki o reformę regulacji narkotykowych, o tyle „ekspertom” Konopi zabrakło kompetencji, a samo środowisko pogrążyło się w wewnętrznych sporach. Nie wróży to dobrze na przyszłość.

Ministerstwo Sprawiedliwości oderwane od rzeczywistości

Tymczasem od 9 grudnia obowiązuje wywalczona, wyszarpana zmiana w artykule 62 Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Zamiana polega na dodaniu enigmatycznego stwierdzenia (w postaci art. 62a), że prokurator może umorzyć postępowanie dotyczące posiadania niewielkich ilości narkotyków na własny użytek, o ile „orzeczenie wobec sprawcy kary byłoby niecelowe ze względu na okoliczności popełnienia czynu, a także stopień jego społecznej szkodliwości”.

Nagromadzenie znamion ocennych umorzenia i brak definicji niewielkich ilości gwarantują, że prokuratorzy nowy przepis będą po prostu ignorować jako niezrozumiały. Nie wywrze on również żadnego zauważalnego wpływu na działania Policji, nastawionej na masowe poszukiwania i zatrzymania osób „podejrzanych” o posiadanie. Czyli de facto tych, którzy nawiną się im pod rękę. Antyobywatelskie państwo stanu wyjątkowego, jakie od lat budujemy w Polsce trwa w najlepsze.

„Wzmacnianie mechanizmów kryminalizacji wobec osób uzależnionych umacnia jedynie czarny rynek narkotykowy (…), ogranicza (…) dostępność do leczenia i powiększa straty społeczne (…)” – mówi w oderwaniu od opisanej rzeczywistości Stanisław Chmielewski, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości. Słowa te padły na konferencji „Nowe regulacje prawne w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii w dążeniu do realizacji celów polityki karnej i zdrowotnej”, która 29 listopada miała miejsce w gmachu resortu sprawiedliwości. Niewiele sensownego na niej powiedziano, przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości zgodzili się jednak co do jednego – nikt nie wie, jak nowe prawo stosować.

Zwłaszcza, że ustawa (art.70a) wprowadza możliwość zbierania informacji na temat używania przez podejrzanych narkotyków, o ile zachodzi podejrzenie, że osoba używa ich szkodliwie. Jakie są przesłanki zaistnienia takiego podejrzenia? Czy takie informacje należałoby zbierać na temat wszystkich zatrzymanych? Czy informacje to posłużą umarzaniu postępowania przez prokuratora w trybie art. 62a, gdyż certyfikowani specjaliści kierować ich będą na własną rękę do odpowiednich przychodni, o czym prokurator będzie się dowiadywał natychmiast? Czy konieczność zbierania takich informacji w godzinach 6-22h na komisariatach Policji skróci czas pozostawania w izbie zatrzymań osób złapanych z narkotykami, czy go wydłuży?

Nie znam odpowiedzi na żadne z tych pytań i – co więcej – nikt ich nie zna. A zatem, wprowadziliśmy jako kraj w prawny krwioobieg kolejną ustawę, która ogranicza i ingeruje w prawa i wolności obywateli, ale nie mamy pojęcia, jak ona działa. I czy w ogóle będzie w jakikolwiek sposób działać.

Najprawdopodobniej nowe przepisy okażą się po prostu martwe. Z ostrożności nie będę z nich korzystać ani prokuratorzy, ani sędziowie. Pewnie też nieprędko odkryją, że takowe istnieją.

Dodatkowym „smaczkiem” jest fakt, że choć ustawa obowiązuje od 9 grudnia, nadal brakuje wszystkich niezbędnych do jej funkcjonowania rozporządzeń. Art.70a nie może być więc w ogóle stosowany. To też dużo mówi o jakości naszej demokracji i państwa.

Na koniec, optymizmem nie nastraja postać nowego Ministra Sprawiedliwości – Jarosława Gowina. Na ile orientuje się on w problematyce, którą zajmuje się jego resort? Jedyna nadzieja w jego nastoletnim synu, być może dzięki niemu minister zechce zainteresować się używkami, po które sięgają syna rówieśnicy. A przede wszystkim konsekwencjami, jakie mogą ich za to spotkać.

Kampania „Narkotyki. Na co mi to?”

Gdy mowa już o ludziach młodych, ofiarach obecnego systemu represji, nie sposób nie wspomnieć o kolejnej kuriozalnej kampanii przeciwko narkotykom. Zwłaszcza, że jest ona dziełem rządowego Biura Przeciwdziałania Narkomanii, a jej zalety chwalił sam jego szef – Piotr Jabłoński. Kampania za pomocą m.in. telewizyjnych spotów ma przekonać młodych ludzi, że jak się ma pasję, to nie trzeba przyjmować narkotyków pasjami. A jak się nie ma? Większość ludzi nie bierze narkotyków. I co z tego? Znów zamiast pochylenia się nad problemem oglądamy propagandę za publiczne pieniądze. O jej wpływie niech świadczy strona internetowa. Próżno na niej szukać oznak wielkiego zainteresowania.

Uczestnictwo w spotkaniach z udziałem rządowych oficjeli, przedstawicieli zależnych od polityków instytucji eksperckich (jak Krajowe Biuro Przeciwdziałania Narkomanii, podlegające Ministrowi Zdrowia) czy organów władzy państwowej (Policja, CBŚ) przekonuje mnie jedynie, że w gronie tym powtarzane są bez przerwy wygodne frazesy, składane bezpieczne deklaracje w formie tautologii, brak jest natomiast krytycznej analizy funkcjonowania instytucji, o chęci pojęcia odważnych reform nie wspominając.

Dopóki nie doczekamy się niezależnych od polityków instytucji operujących na materialne naukowym, które będą miały znaczący wpływ na uchwalane w kraju prawo, dopóty zamiast skutecznych rozwiązań doniosłych społecznie problemów liczyć będziemy mogli jedynie na kolejne markujące takie rozwiązania kampanie i gesty.

W 2012 roku nie dokonamy w polityce narkotykowej żadnego przełomu. Ale przynajmniej nadal będziemy gromadzić dowody, że przełom taki jest niezbędny. Produkować będą je z dużym zaangażowaniem organy ścigania i urzędy państwowe. Produktem ubocznym będzie cierpienie obywateli poddawanych niczym nieuzasadnionym represjom. Ale to w tym kraju nie ma żadnego znaczenia.

28 thoughts on “Polityka narkotykowa 2012”

  1. A Ty, z uporem godnym lepszej sprawy, dopominasz się o naukowość.
    Podczas gdy sam masz do zaoferowania racjonalność:):)

    Racjonalność, która tak się ma do naukowości, jak grupa chłopaków bawiąca się w lesie w paintball, do oddziału GROM-u czy Navy Seals:):):)

  2. “Jedyna nadzieja w jego nastoletnim synu (ministra Gowina), być może dzięki niemu minister zechce zainteresować się używkami, po które sięgają syna rówieśnicy. A przede wszystkim konsekwencjami, jakie mogą ich za to spotkać.”
    Rozumiem że jak zwykle mówisz tylko o konsekwencjach prawnych – zresztą zgodnie z Twoim wykształceniem i wykonywanym zawodem. Tak się zastanawiam, czy czytając Ciebie od dłuższego czasu wspomniałeś kiedykolwiek o konsekwencjach innych niż prawne ?? nie nigdy.
    Mam niezachwianą pewność, że więcej ludzi w Polsce cierpi z powodu uzależnienia od narkotyków niż z powodu “represji katolickiego państwa za narkotyki”, a jeśli się ze mną zgodzisz, to czasem, drobną czcionką napisz też, że ćpanie czy jak wolisz konsumpcja narkotyków jest bardzo ryzykowne i można sobie wyrządzić kuku. Pewnie powiesz że o szkodliwości i tak wszyscy wiedzą, ale jeśli się zgadzasz z tezą o szkodliwości, czasem napomknij też o tym, bo czytają Ciebie też tacy którzy jeszcze nie zaczęli brać, mam nadzieję 🙂 .
    p.s. pytanie dla każdego – 6 miesięcy odsiadki czy uzależnienie od “spożywania” 🙂 narkotyków ????
    – ja bym się mocno zastanowił…..z pierdla można wyjść, z uzależnienia nigdy 🙁

    1. @Jack

      Dane wydają się przeczyć twojej niezachwianej pewności. Liczba pacjentów leczonych w różnych ośrodkach leczenia i pomocy narkomanom jest znana, jak podaje Czesław Czabała, członek Rady Naukowej IPiN oraz Polskiego Towarzystwa Badań nad Uzależnieniami, w 2005 roku w poradniach leczyło się w nich 38 tys. ludzi., w ośrodkach stacjonarnych prawie 20 tys. pacjentów. Można założyć, że jest to względnie stała grupa osób mających problem z narkotykami związany z uzależnieniem. Część z tych osób leczy się długotrwale, stanowiąc grupę “starych” użytkowników pamiętających jeszcze lata świetności kompotu. Liczba uzależnionych od różnych substancji nie zmienia się gwałtownie.

      Tymczasem sam jeden art.62 jednej Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii generuje 30 tys. zatrzymanych i podejrzanych rocznie, z czego 9 tys. otrzymuje wyroki więzienia. Ponad 500 osób faktycznie siedzi. Reszta ma za sobą pobyt w izbach zatrzymań, niczym pospolici przestępcy. Liczby te dynamicznie przyrastały od 2001 roku, kiedy wprowadzono nową ustawę i art. 62.

      Dzisiaj liczba osób poszkodowanych przez prawo narkotykowe (a mowa na razie tylko o szkodach związanych z otrzymaniem wyroku za bycie konsumentem!) z pewnością przekracza 100 tys. Ale pewnie powiesz, powtarzając za Barbarą Labudą, że lepiej jest w więzieniu, niż na cmentarzu.

      1. “w 2005 roku w poradniach leczyło się w nich 38 tys. ludzi., w ośrodkach stacjonarnych prawie 20 tys. pacjentów. Można założyć, że jest to względnie stała grupa osób mających problem z narkotykami związany z uzależnieniem. ”
        Naprawdę wierzysz że tylko ci mają problem z uzależnieniem którzy figurują w tej statystyce ???? To jest tylko wierzchołek góry lodowej, ludzie którzy zobaczyli swoje dno albo zostali zmuszeni do leczenia. Liczba osób zmagająca się codziennie z uzależnieniem jest wielokrotnie większa.
        Zresztą sam napisałeś o danych tylko z roku 2005, a co w w latach 1995 – 2011 ???? ile ludzi leczyło się w każdym z tych 16 lat ? A może przez te 16 lat leczą się ci sami ludzie ????? Nie obraź się autorze, ale nie można powoływać się na suche statystyki bez szerszego spojrzenia na problem.

        1. Nikt nie kwestionuje szkodliwości używek oraz powagi choroby jaką jest uzależnienie, ale celem polityki narkotykowej powinna być ograniczenie liczby uzależnionych i redukcja szkód, a nie ślepe wtrącanie ludzi do więzień i represje na przypadkowych użytkownikach. Przykład Portugalii jest tu znamienny – depenalizacja posiadania (wszystkich) narkotyków doprowadziła do znaczącej redukcji spożycia oraz szkód przez nie powodowanych. Represje to droga donikąd, lekarstwo gorsze od choroby, ale upolitycznienie tematu narkomanii i używanie go jako przedwyborczego ‘straszaka’ prowadzi właśnie do takich kuriozalnych, nikomu nie służących rozwiązań prawnych.

  3. Kolega JAck widze kompletny beton bez wyobrazni. Zastanow sie nad skutkami siedzenia w pierdlu pol roku dla czlowieka, a zastanow sie nad skutkami wdychania trawy przez 15 lat. W pierwszym przypadku mozesz stracic prace, szacunek spoleczny i wiele wiecej. W drugim, jak kozystasz z inhalatora co najwyzej mozesz przytyc od nadmiernego jedzenia, uspokoic sie i zrozumiec, ze moja wolnosc konczy sie tam, gdzie zaczyna Twoja. I wara ode mnie!

    1. Kolego G

      Ja Ci nie chcę odbierać Twojej wolności !!! jeśli łykasz dragi to jest to Twój problem i Twoich bliskich. I też sprzeciwiam się żeby Ciebie ścigano i zamykano w pierdlu za “konsumpcję” narkotyków”.kropka. Jeśli myślisz natomiast, że po 15 latach “wdychania trawy” jedynym skutkiem będzie tylko przybranie na wadze……to jesteś bracie w czarnej dópie, ale jak to zrozumiesz będzie ciut za późno. Pozdro. Beton bez wyobraźni.

  4. Mateusz, zapomniałeś dodać iż przy wprowadzeniu tego “cudownego zapisu” jakim jest art. 62a jednocześnie zwiększono kary za posiadanie.
    Pod przykrywką liberalizacji prawa narkotykowego, tak naprawdę je zaostrzono…. tak ja to widzę niestety.

  5. Zal mi Ciebie Jack’u a to z prostej tylko przyczyny: kiedy polemizujesz z sensem artykułu nie mając chyba pojęcia jakiż on jest.
    Gdyby to był blog poświęcony szkodliwości nartkotyków to może powinno się o tym pisać “czasem drobną czcionką” (wedle zyczenia). Jednak po co pisać o czymś co możesz znależć na tysiącach stron, w programach dokumentalnych skoro problem jest natury prawnej, rzeczywiście powazny i dotyczy wielu młodych ludzi. I teraz ŁAMANIE zycia poprzez wyroki nie wpływają korzystnie na społeczeństwo. Powiesz: >Nikt nie kazał uzywać Ci nielegalnej uzywki. ba! Doskonale wiedziałeś, jaka kara Cię może za to spotkac.< No i wszystko pieknie, ładnie, nie mogę się z tym niezgodzić ale pytanie nasuwa mi sie samo: jaki cel? Jaki cel jest w karaniu uzytkownika rośliny, który lubi ją sobie zapalić? Czym kieruje się państwo oprócz UDOSTĘPNIANIA strefy działania organizacjom przestępczym? No bo chyba nie dobrem uzytkownika lub osoby uzależnionej (bo należy wyróznić). Byłem świadkiem rozmowy osoby skierowanej na diagnoze do ośrodka zajmującego się uzależnieniem od narkotyków. Pani przeprowadzająca diagnozę powiedziała cos znamiennego: "Niektórzy myslą, że my tu robimy badania moczu czy krwi i znajdujemy slady po narkotykach. Bzdura. Po co? Znajdziemy ślad a skąd ja mam na tej podstawie stwierdzić czy ta osoba jest uzalezniona czy też nie? Nie wiem nawet czy to nie jest JEDNOKROTNY użytkownik uzywki, żeby nie powiedzieć okazjonalny."

    Nie zachęcam do używania ale sprzeciwiam się karaniu. Jeden raz zapalisz. Z głupoty (cholera! młody człowiek może robić głupie rzeczy, taka natura, może pochodzić z tzw. "dobrego domu", może być słabej czysilnej woli, może miec poukładane lub nie w głowie – nie ma znaczenia), pech: policja zatrzymała, wyrok. Wpis do rejestru skazanych, groźba odwieszenia wyroku a w efekcie odsiadki w zakładzie karnym, które jak wiemy: nie resocjalizują. I kolejne pytanie: po co to komu? Jakie korzyści z tego płyną dla społeczeństwa?

    Mam nadzieje, że nie rzuci ktoś do mnie tekstami o tym "ciekawe co zrobisz jak Twoje dziecko…" i wszystkie temu podobne. Uzywki nie są dla młodego organizmu, dojżewającego człowieka. Żadna. Wiemy jednak, że jak się czegoś chce to sie to dostanie. Pewnie większośc wie, że jak poprosisz jakiegoś starszego pana koło sklepu to on kupi alkohol np. I teraz: jesli już miałobydojśc do takiej dramatycznej sytuacji, że moje dziecko chciałoby zapalić to wolałbym aby miał marihuanę z legalnego źródła a nie od kolesia, który nie pyta nikogo o dowód i mimo, że sprzedaje marihuane, sprzedaje też wiele różnych świństw w niej zawartych.

    1. RYCHU drogi

      Fajnie argumentujesz, ale niepotrzebnie Ci jest mnie żal, martw sie raczej o siebie i swoje dzieci jeśli jesteś już w wieku prokreacyjnym 🙂
      Ja także sprzeciwiam się wsadzaniu do więzienia młodych ludzi za używanie narkotyków – stoimy po tej samej stronie – penalizacja posiadania ilości na własny użytek to zło – kropka.
      Mnie drażni tylko to, że szanowny Autor nigdy i nigdzie nie mówi o szkodliwości konsumpcji narkotyków, a wręcz przeciwnie wielokrotnie powtarza że alkohol i papierosy są gorsze. Co więc pomyśli sobie młodziak czytający w necie “prawdy objawione”: tatuś pali paczkę dziennie, pije wódeczkę okazyjnie ale pije, a więc skoro dragi są mniej szkodliwe jak twierdzi naukowiec, doktorant UJ, wykładowca akademicki, to jak sobię przyćpam “raz na czas” to nic złego nie będzie. I tu widzę “niedoskonałość” treści bloga. Zresztą RYCHU, jeśli Ty sam nie “konsumujesz” narkotyków, to o czym rozmawiamy ????

      1. No i pięknie. Szkodliwość tej uzywki jest znikoma, i jest używana jako lekarstwo. i teraz kto ma rację? Ci co mówią, że jest bardzoszkodliwa czy Ci co mówią, że leczy i uśmierza ból?
        Fakt niezaprzeczalny jest taki, że do pewnego wieku (dzieci, młodzież) jesli palą to jest dla nich szkodliwe, tak samo nie daje się kawy dzieciom. (autor blogu nie musi pisać: dzieci nie palcie! On nie jest od tego, te dzieci mają chyba rodziców i zafundowane przez państwo kompletny brak zajeć profilaktycznych, informacyjnych na temat narkotyków).
        I poruszając argument, że dziecko jak widzi ojca palącego i “wychylającego” pomyśli, że może zapalić jointa! Pewnie, że tak! Absolutna racja. No ale czy to jest mój problem, że ktoś w ten sposób wychowuje swoje dzieci? Niespecjalnie. I jeszcze: nie chcę ja jako podatnik płacić później na sprawy dla siedemnastolatka, którego zatrzymano z marihuaną np, za pracę policjantów, prokuratorów i kuratorów!

        1. RYCHU

          ” No ale czy to jest mój problem, że ktoś w ten sposób wychowuje swoje dzieci? Niespecjalnie.” Widać że jeszce nie masz dzieci…w wieku nastoletnim. Też tak kiedyś miałem 🙂
          Twierdzisz że szkodliwości jest znikoma – skąd wiesz ?!?!?!?? przećwiczyłeś na sobie ? prawdopodobnie przeczytałeś to w internecie…..a ten blog utwierdza Cię tylko w tym przekonaniu. Słynny raport WHO (pewnie słyszałeś o nim, bo to biblia marihuanistów) stwierdza, że uzależni się do 50% osób palących regularnie i 20% tych co spróbowali po raz pierwszy. Niektórzy twierdzą że w Polsce pali od 1 do 3 mln ludzi, co oznacza że uzależni się min. kilkaset tysięcy.Daje do myślenia ???? a może nie wierzysz ??? ja zadałem sobie ten trud i przeczytałem cały ten raport. Pozdrawiam.

          1. kolego Jack. Mój przypadek – 12 lat palenia marihuany – stan obecny: rodzina – żona, 2-letni syn (przestałem palić po jego urodzeniu), zawód: radca pr. Ps. innych narkotyków nigdy nie tknąłem. Palenie rzuciłem również ze względów zawodowych ponieważ skazanie za posiadanie oznaczałoby dla mnie tzw. śmierć cywilną (w domyśle skreślenie z listy radców pr.). Jestem szczęśliwym człowiekiem mimo wieloletniej konsumpcji tej “groźnej” substancji.

  6. Super tekst Mateuszu, jednak nieścisłość się wdarła, nawet najlepszym sie zdarza. Mówisz o tym iz WK nie sa ekpertami, masz rację nie tworza tej organizacji ludzie, ktorzy porobili doktoraty. Wiekszosc z nich ma doktorat jedynie z zycia ale jak jak najbardziej nie nadają sie do myslenia o tym jak tworzyc i regulowac prawo. Jednak i tu znajdziesz wyjątki. Jak narazie ludzie działającv w tej organizacji jesli chdozi o swiadomosc problemu wyprzedzaja o lata swietlne obecnie panujacy lud. Druga sprawa jest to, ze obecna ustawa przygotowana przez EKSPERCKIE SRODOWISKO Z PSPSNU czyli miedzy innymi ciebie DOSTAŁA PO USZACH I SĄD NAJWYŻSZY NIE ZOSTAWIŁ NA WASZEJ OBOWIĄZUJĄCEJ USTAWIE SUCHEJ NITKI NATOMIAST MY OTRZYMALIŚMY OPINIĘ OD SN O NASZEJ USTAWIE JAK NAJBARDZIEJ POZYTYWNĄ. NAWET TAK CI POWIEM, ZE W SKALI SZKOLNEJ DOSTALIŚMY 6 ;P Z TEGO CO WIEM RÓWNIEŻ W PSPNIE SĄ MOCNE TARCIA PERSONALNE MIEDZY INNYMI ZWIAZANE Z TWOJA OSOBĄ ZATEM PAMIĘTAJ MATEUSZU. CEL UREGULOWANIA STATUSU NAJWAZNIEJSZY A POZNIEJ PERSONALNE ZWYCIESTWA!

    1. @ Siou;

      Ustawę przygotował zespół ekspertów powołanych przez Ministra Sprawiedliwości. Polska Sieć Polityki Narkotykowej wyrażała się o niej krytycznie, zaproponowaliśmy własne zmiany, które m.in. znalazły swój wyraz w poprawkach zgłaszanych przez SLD i Marka Balickiego. Podeślij opinię SN o projekcie WK, z chęcią przeczytam. Tarcia personalne nie są związane z moją osobą, tylko ambicjami kilku “weteranów”, którzy złapali wiatr w żagle i wydaje się im, że wiedzą, jak sterować organizacją, którą mieli stworzyć, ale po 2 latach i wydaniu sporych pieniędzy jeszcze się im nie udało…

  7. @ Jack
    Całkiem możliwe ze nie rozróżniasz terminologii, a może znów próbujesz kopać po kostkach – niemniej – dla porządku – Klinowski nie jest doktorantem tylko doktorem. Wiesz jak jest – prawie robi wielką róznice;):)

    Co z reszta wcale nie aż takie dla niego korzystne, z mojego punktu widzenia – doktorantowi mógłbym wybaczyć “naukowość argumentów” znacznie łatwiej:D:D:D

    @Wszyscy pozostali –
    Wnioski, panowie, jakie z tego wszystkiego wyciągacie wnioski? Dokąd chcecie dojść, jakie rozwiązania was usatysfakcjonują?

    No bo tak – depenalizacja posiadania bez legalizacji produkcji nie rozwiąże wam problemu skazywanych za zioło – roslina czy dwie i problem powraca.
    Legalizacja produkcji samego zioła? Nie rozwiązuje problemu m.in przemocy narkotykowej.

    Idac ta droga, logicznie lądujecie w postulacie pełnej legalizacji. Bądź musicie się zmierzyć z zarzutem hipokryzji.

    Wiec? Stawiacie sobie jakieś ograniczenia czy chcecie pełnej legalizacji?

    1. Dziaduniu

      Mea cólpa z tym doktorantem, mam nadzieję że autor bloga się nie obraził 🙂
      Cieszę się ży Ty rozróżniasz i tego się trzymam aby nie napisać nic więcej, bo widzę że zapał do uszczypliwości mija Ci powoli.
      Jak to mawiają bracia w konopiach…..PEACE. 🙂

      1. To nie była kwestia zapału tylko pryncypiów – reaguje alergicznie i stanowczo za każdym razem gdy stykam się z tego typu atakami, niezależnie od innych okoliczności. Czyli oberwałbyś za czepianie się rodziny nawet wówczas gdyby Mateusz nie był moim kolegą.

        A jeśli mówisz o uszczypliwości – hmm, całkiem możliwe ze sie mylę – z łaciną miałem do czynienia tylko przez jeden semestr – w dodatku dawno temu – ale mam wrażenie ze nie zna ona znaku “ó” :D:D:D

        1. Oj Dziaduniu

          Z tym “ó” – aż się dziwię że się złapałeś na taką tanią prowokację 🙂
          zupełnie jak 16 latek po 3 lekcji łaciny w biol-chemie.
          Zwróc uwagę także na “dópa” w tym wątku. kropka.
          Co do meritum, ja się nie czepiam rodziny szanownego autora. Dziadka i ojca sobie człowiek nie wybiera – to jasne, ale można podzielać ich poglądy polityczne lub można się od nich odciąć. Jak to jest w tym przypadku, niech każdy odpowie sobie sam.
          Ale nie wracajmy do tego Dziaduniu, lepiej skupmy się na temacie dragów, które są podobno są mniej szkodliwe, lepsze i bezpieczniejsze od wódy i fajek. Amen.

          1. Pewnie dlatego się złapałem – ze tania:D:D:D

            Po prostu pasowała mi do kontekstu, ot co.

            Na temat szkodliwości używek nie bardzo wiem jak można by rozmawiać – od tego są twarde dane w medycznych statystykach.

          2. No to czekamy na kolejną notkę…..może będzie okazja się poszczypać 🙂

  8. Koszty, koszty, koszty:):)

    Przyszłoroczny budżet MSWiA ma być większy w porównaniu z bieżącym o 5 proc. Więcej pieniędzy ma dostać policja, Państwowa Straż Pożarna i Biuro Ochrony Rządu. Dodatkowe środki mają zostać też przeznaczone m.in. na zakup sprzętu w związku z Euro 2012.

    Zgodnie z projektem budżet MSWiA w 2011 r. ma wynieść prawie 17 mld 195 mln zł. Policja ma dostać w sumie 8 mld 149 mln 735 tys. zł – o 7,6 proc. więcej niż w 2010 r.; PSP – 2 mld 158 mln 206 tys. zł – o 5 proc. więcej niż w bieżącym roku (jest to kwota łączna z budżetu MSWiA i wojewodów) a BOR 189 mln 861 tys. zł – w sumie o 0,3 proc. więcej niż obecnie. Na takim samym poziomie ma natomiast utrzymać się budżet Straży Granicznej – zgodnie z planami w 2011 r. wyniesie on 1 mld 244 mln 766 tys. zł.

    “W planowanym budżecie zwiększono m.in. o 45 proc. wydatki na tzw. rzeczówkę w policji (paliwo, wyposażenie, remonty – PAP). W 2010 r. na ten cel zostało przeznaczonych 829 mln zł, obecnie ponad 1 mld 200 mln zł” – powiedziała PAP rzeczniczka resortu Małgorzata Woźniak.

    Jak dodała, 100 mln zł w budżecie PSP zostało przeznaczonych na rozwiązanie problemu nadgodzin strażaków.

    W projekcie zapisano też dodatkowe środki na zakup sprzętu w związku z EURO 2012. 102,3 mln zł mają zostać przeznaczone m.in. na furgony, kamizelki dla policjantów a także ambulanse i sprzęt teleinformatyczny.

    86,8 mln zł z budżetu policji, ma być z kolei przeznaczone na remonty komisariatów i komend.

    W 2011 r. kontynuowany będzie też program modernizacji służb mundurowych, który pierwotnie miał zakończyć się w 2009 r., ale z powodu kryzysu został przesunięty na kolejne lata. W 2011 r. na ten cel przeznaczonych jest 102 mln zł, z tej kwoty policja ma dostać 69 mln 455 tys. zł, Straż Graniczna – 12 mln 845 tys. zł, PSP – 12 mln 500 tys. zł i BOR – 7 mln 200 tys. zł.

    “W te wszystkie kwoty nie zostały wliczone środki, które dostaniemy w związku z programami współfinansowanymi przez Unię Europejską, czy objęcie przez Polskę przewodnictwa w Radzie UE (od 1 lipca 2011 r. – PAP)” – dodała Woźniak.

    Źródło: PAP

    Porażające koszty wojny z narkotykami to mniej niż 1% rocznego budżetu Policji.
    Mało więc czy dużo? Cóz, tyle mniej więcej, co wyda Policja na remonty komisariatów tylko w ubiegłym roku.
    A, jak rozumiem, do kosztów ponoszonych przez państwo, wliczyli autorzy tego filmiku także koszty działań prokuratorów, sądów, adwokatów z urzędu itd, itp.

    Podsumowując – argument z kosztów, przynajmniej na naszym lokalnym, polskim gruncie, taki, bym powiedział, sredniutki.

    Znacznie bardziej przekonują mnie koszty społeczne – ilość zatrzymanych, sadzonych czy karanych jest rzeczywiście porażająca. Mozna odniesc wrazenie ze Policja uzupełnia sobie braki w statystykach i idąc na łatwiznę, zatrzymuje kompletnie niegroźnych, nieszkodliwych publicznie, palaczy.
    Tylko ze to jest tyleż wynik wadliwego prawa, co pewnego rodzaju mentalności, takiej tepej, urzędniczej mentalności przełożonych tych policjantów. No i wewnętrznego systemu premiowania i motywowania pracowników Policji.

    Ale zgoda – problem jest i to duży. Mnie, przed zakrzyknięciem sadzić, palić, zalegalizować powstrzymuje fakt ze następnym krokiem aktywistów tego tematu będzie postulat legalizacji wszystkich substancji psychoaktywnych, wspierany dokładnie taką samą argumentacją.

  9. SUAF

    Ok, nie twierdzę przecież że każdy wpadnie w kłopoty, tak jak napisałem ma szanse nato 50% – co drugi. A więc jesteś tym szczęśliwcem z lepszej połowy….i ciesz się tym. Ale czy w swojej 12 letniej karierze, naprawdę nie spotkałeś nikogo kto miał problemy przez marychę ??
    Ciesz się chwilą i pielęgnuj to, człowiek nigdy nie wie kiedy sięgnie znowu po jakieś świństwo (ja ponownie zacząłem palić papierosy po 10 latach abstynencji… 🙁 ) Pozdrawiam

    1. w kłopoty popadają ci, którzy sięgają po mocniejsze używki. Ale nie mozna na podstawie ich przykładu stawiać tezy, że “mają problemy przez marychę”. Problemem jest przyczyna dla której ktoś sięga po narkotyki. Na to trzeba zwrócić uwagę. Problemem moim zdaniem jest równiez to, że konsument marichuany nie ma żadnej wiedzy dotyczącej składu chemicznego zażywanego suszu. Dla zwiększenia wydajności, zysków itp. “producenci” dodają różnych świństw (mocniejszych narkotyków), które negatywnie wpływają na organizm i prowadzą do uzależnienia fizycznego. Rozwiązaniem byłoby umożliwienie wyhodowania sobie chociaż drzewka (przynajmniej wiesz co palisz). Wracając do twojego pytania – spotkałem parę ludzi w życiu, którzy mieli problemy przez palenie marihuany (głównie przez to że zaczynali w bardzo młodym wieku). Natomiast o wiele wiele więcej spotkałem w życiu ludzi, którzy mieli problemy przez alkohol czy papierosy (czyli jak to określił Witkacy “narkotyki społecznie akceptowane”). Dlaczego potrzeba penalizacji marichuany jest dla polityków taka oczywista a penalizacja alkoholu wydaje się być nieracjonalną fanaberią i wywołuje na ich ustach ironiczny usmiech? Szczerze to “kulturowe uwarunkowania”, którymi się to tłumaczy mnie nie przekonują.

      1. tu bym jeszcze z parafrazował moją “ulubioną” posłankę stawiając tezę, że politycy utrzymując obecny stan prawny wspierają mafię.

        1. Az chce się powiedzieć, nikogo nie parafrazując, ze zwolennicy legalizacji chcą żeby państwo przestało wspierać mafię, tylko ją zastąpiło:D:D:D:D:D:D

  10. A jak myślisz jest z tą szkodliwością fajek które zacząłeś znowu palić??? Więc z ziołem jest tak – że szkodzi, to jest jasne – nie wiadomo tylko jak bardzo, Cygarety – wiadomo – a palisz – i co tu da pisanie czy coś jest dobre czy złe jak po 10 latach wróciłeś do nałogu, który zabija (Ciebie też znowu zaczął) miliony rocznie na świecie??? Czy napisy na paczkach nie dały Ci do myslenia??? Jak rzucałeś 10 lat temu to ich jeszcze nie było…..teraz są i zacząłeś palić??? Lekka hipokryzja…..Sam pale zioło od 23 roku życia – czyli już 12 lat – fajki rzuciłem bo syf jakich mało – byc może jestem “szczęściarzem” że nie mam przez to problemów, ale nie spotkałem jeszcze żadnej osoby w moim towarzystwie które by przez to miały problem – wyłączając problemy związane z zatrzymaniami przez policje za Jointa. Być może że zaczęliśmy palić późno – ale to nie zmienia faktu że: wódkę, wino, spiryt, piwo, popularne, klubowe i inne syfy konsumowaliśmy z moimi rówiesnikami od 12 roku życia…….2 którzy nie zajarali nigdy w zyciu marychy juz nie żyje – wódka, wódka, wódka – być może jakby zamienili kielonek na jointa…….tego o którym być chciał żeby Autor bloga pisał jaki to jest “zły”
    Rada4U: “Przestań palić fajki – zapal ziółko od czasu do czasu – będziesz zdrowszy i szczęśliwszy 🙂 – a jak sam wychodujesz to zwielokrotni Twój przypływ dobrego nastroju

    Sadzić, palić, zalegalizować!!!

    1. Dzięki bracie….jednak się wstrzymam 🙂

      O szkodliwości fajek wiem…..możliwe problemy z sercem, nadciśnienie, osłabienie i zanik erekcji no i oczywiście rak, a docelowo pewnie 10-15 lat krótszy żywot. Zgoda pełna – fajki to syf. Widziałem jednak w życiu sporo palaczy fajek, którzy dożywali sędziwego wieku w niezłym stanie fizyczno-psychicznym – przecież są to nasi ojcowie, dziadkowie, wujowie itd.
      Tymczasem nie widziałem żadnego starszego konsumenta marihuany – ich jeszcze po prostu nie maw Polsce, bo marycha stała się modna u nas dopiero ze 20 lat temu. Ciekaw jestem jak będzie wyglądał delikwent po paleniu 30 lat marychy ?!?!?!? a swoją drogą czasem widać to w amerykańskich filmach (oni mają takie doświadczenia) – zdziecinnienie aby nie rzec zidiocenie.
      Pozdrawiam i życzę dobrych wyborów.

      p.s. napissałeś “Więc z ziołem jest tak – że szkodzi, to jest jasne – nie wiadomo tylko jak bardzo”
      i tu jest pies pogrzebany – może nic nie będzie, a może człek skończy w psychiatryku.

Leave a Reply to g Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *