Pozwano mnie w trybie wyborczym

W poniedziałek pozwano mnie w trybie wyborczym. Był to pierwszy pozew wyborczy w Małopolsce. Pozew wpłynął do sądu w poniedziałek, 19 września, doręczono mi go tego samego dnia o godzinie 17. Dokładniej, doręczono go mojemu ojcu. Ja w tym czasie organizowałem zaplanowaną na piątek demonstrację przeciwko łamaniu prawa przez burmistrz Ewę Filipiak i zwasalizowaną Radę Miejską.

Pozwał mnie Stanisław Kotarba, kandydat na posła z listy PO w okręgu chrzanowskim, wiceprzewodniczący Rady Powiatu oraz prawa ręka Filipiak i “szara eminencja” w urzędzie miejskim.

Jak się okazało, pozew napisany został dzień po tym, jak zapowiedziałem organizację demonstracji i złożyłem do Komisji Rewizyjnej skargę na łamanie prawa przez burmistrz oraz przewodniczącego RM Wadowice Zdzisława Szczura. Był więc swoistym działaniem obronnym politycznego układu, który rządzi Wadowicami i który od dłuższego czasu staram się opisywać.

Kandydat Kotarba pozwał mnie, ponieważ poczuł się urażony opiniami, jakie na jego temat sformułowałem w tekście Stanisław Kotarba wychodzi z cienia, który opublikował portal Wadowiceonline.pl. Tekst powstawał ponad miesiąc, pisałem go zbierając informacje i zasięgając języka u osób, które działania tego przebiegłego, politycznego gracza obserwują od dawna. Zrządzeniem losu materiał opublikowałem tuż po ogłoszeniu przez Prezydenta RP daty wyborów, a więc formalnie już w czasie kampanii wyborczej. W chwili publikacji Kotarba nie był jednak oficjalnie kandydatem na posła.

W tekście opisałem metody politycznego działania Kotarby: zwalczanie przeciwników politycznych za pomocą pomówień, pozwów i fabrykowanych oskarżeń, manipulacje wyborcze, czy wreszcie szkodzenie wynikowi wyborczemu PO, na czele której to partii Kotarba formalnie stoi. Napisałem również, że Kotarba układa listy wyborcze nie tylko PO, ale również PiS oraz Wspólnego Domu (ugrupowania burmistrz Ewy Filipiak). Coś o tym wiem, ponieważ to on umieszczał mnie na owych listach. Opisałem również patologię w postaci lokalnych struktur partyjnych PO i PiS, złożonych z miejskich urzędników podporządkowanych Kotarbie, często ze sobą spokrewnionych.

Opisałem też pomówienia, jakie Kotarba formułował pod adresem Bolesława Kota, osoby, która przez lata walczyła w interesie społecznym z instytucjami PRL. Moim zdaniem, zarzucając mu brak opozycyjności Kotarba kompromitował siebie, zwłaszcza, że od wielu lat nie potrafił przedstawić żadnych dowodów własnego zaangażowania w walkę z systemem. Dużo za to mówił o otaczających Wadowice komunistycznych spiskach.

Wszystkie opisane w tekście fakty i opinie uważałem za uprawnione i byłem gotowy obronić ich przed sądem. Zwłaszcza, że podniesione przez Kotarbę kontrargumenty były słabe. Z wyjątkiem jednego – swoistego świadectwa moralności, które wystawił mu, dwadzieścia lat po upadku PRL, przywódca związkowy Mieczysław Gil. Dlaczego nie zrobił tego wcześniej, kiedy Kotarbę wielokrotnie pytano o szczegóły jego opozycyjnych działań? Pozostaje jedynie się domyślać. Być może z wiekiem pamięć do nazwisk i twarzy po prostu się poprawia. Zwłaszcza, gdy te zmieniają się pod wpływem przeżytych lat i obrastają w partyjne szyldy.

Kotarba zakwestionował moje oceny swojej działalności. I pozwał mnie w trybie wyborczym, przez co znalazłem się w polu rażenia swoistego prawniczego uzi, wykorzystywanego przez kandydatów w wyborach do kneblowania niewygodnych osób. Od momentu otrzymania pozwu miałem jedynie kilka godzin na przygotowanie obrony. O godzinie 10 następnego dnia musiałem stawić się w sądzie – bez adwokata i bez świadków. Kotarba za to zjawił się w towarzystwie ludzi układu: burmistrz Ewy Filipiak oraz prezesa jednej z gminnych spółek.

Tryb wyborczy oznacza więc dla “pozwanego” postępowanie w praktyce inkwizycyjne, gdzie sędzia zastępuje obrońcę i dowody, a pozwany faktycznie pozbawiony jest prawa do obrony. Tryb ten, nie wiadomo dlaczego, w praktyce przez kandydatów w wyborach nadużywany, pozwala po prostu zastraszać ludzi, przede wszystkim w zakresie wyrażania opinii o kandydatach krytycznych, niezależnie, czy mają one bezpośredni związek z prowadzoną kampanią. W ten sposób tryb wyborczy stanowi poważne ograniczenie instytucji demokracji oraz państwa prawa. Wszystko to dzieje się z oczywiście w majestacie prawa, jaki otacza sąd.

Kodeks wyborczy wyraźnie precyzuje, że tryb wyborczy dotyczyć może wyłącznie materiałów wyborczych i agitacji prowadzonej przez komitety wyborcze. Nie może zaś dotyczyć materiałów, które definicji agitacji (art. 105 kw) czy materiału wyborczego (art. 109 kw) nie spełniają.

W czasie kampanii na rzecz zmiany antynarkotykowego prawa przekonałem się, że nawet sędziowie Sądu Najwyższego zdolni są do wydawania wielce kontrowersyjnych wyroków. Mimo to, w swojej naiwności liczyłem, że jasno sformułowane przepisy kodeksu wyborczego doprowadzą do natychmiastowego odrzucenia wniosku Kotarby.

Gdy jednak złożyłem wniosek od oddalenie żądania orzeczenia w trybie wyborczym, wobec jego oczywistej niewłaściwości, sędzia do wniosku tego się nie ustosunkował. W zamian zaproponował zawarcie ugody i zasugerował, że tak będzie dla wszystkich najlepiej. Nie pozostało nic innego, jak spróbować sprawę zamknąć w ten właśnie sposób. Sąd bowiem to instytucja, o dziwo, całkowicie nieobliczalna, gdzie jasne, wydawałoby się, przepisy prawa interpretowane mogą być na zupełnie różne sposoby. Zwłaszcza, gdy w grę wchodzi ładunek polityczny i marka rządzącej partii.

Czy więc żyjemy w państwie prawa, czy też państwie politycznych partii i jej klienteli? Dlaczego pozwalamy na to, że obywatel poddany może zostać państwowej represji bez żadnej kontroli ze strony (w teorii) chroniących jego prawa instytucji? Z represji tych korzystają na ogół silni przeciwko słabym. Cementują one zastane układy władzy i zależności.

Po długich negocjacjach zgodziłem się usunąć tekst i przeprosić Kotarbę za stwierdzenie, że nie był opozycjonistą. Skoro Kotarba przedstawia dowód swojego opozycyjnego zaangażowania, to stwierdzenie to powinienem sprostować i to bez jakiegokolwiek sądu.

Ugoda jest dla mnie korzystna, zamyka Kotarbie drogę do dalszych pozwów. A tekst, mimo usunięcia, skopiowany żyje już własnym życiem, wbrew moim usilnym próbom zablokowania jego kopiowania przez innych, pokazując Kotarbę w świetle, na które ten długotrwale zapracował.

PS. Na koniec ciekawostka. W usuniętym tekście m.in. pisałem, że mieniący się budowniczym wadowickiego szpitala Kotarba rozbudowie zaszkodził. Kotarba nie zgadzał się też z tą oceną, kwestionował ją w pozwie. W dniu, w którym złożył przeciwko mnie pozew, miała miejsce sesja Rady Powiatu poświęcona ocenie szans przeżycia „rozbudowywanego” przez Kotarbę szpitala. Prezentację kondycji finansowej szpitala ilustrowało zdjęcie „Titanica”. „Główny budowniczy”, mimo, że piastuje stanowisko wiceprzewodniczącego rady, na sesji się nie pojawił.

AKTUALIZACJA (22.09.2011)

Jutro pierwsza w historii Wadowic demonstracja. Szeroka koalicja dawnych środowisk opozycyjnych, dzisiejszych środowisk politycznych i mieszkańców Wadowic zaniepokojonych stanem gminy spotyka się w samo południe na głównym deptaku  miejskim. W spotkaniu wezmą udział kandydaci na posłów z okręgu chrzanowskiego oraz zaproszone media.

Wczoraj cały dzień kandydat Kotarba zrywał plakaty naszej pikiety. Oczywiście w godzinach pracy. Dziś pozwał mnie ponownie w trybie wyborczym. Pierwszy pozew był swoistą karą za skargę na łamanie prawa przez burmistrz Ewę Filipiak oraz przewodniczącego RM Wadowice Zdzisława Szczura, którą złożyłem w zeszłym tygodniu. Pozew dzisiejszy miał uniemożliwić mi obecność na jutrzejszej demonstracji.

Donald Tusk powinien przeczytać te słowa i zastanowić się nad tym, w jaki sposób kandydaci jego partii wykorzystują tryb wyborczy. Przecież za to odpowiada.

9 thoughts on “Pozwano mnie w trybie wyborczym”

    1. Żeby przegrać trzeba najpierw zagrać – proces się nie odbył! Ile razy trzeba to jeszcze powtarzać wadowickiemu ciemnogrodowi?

  1. “Sąd bowiem to instytucja, o dziwo, całkowicie nieobliczalna, gdzie jasne, wydawałoby się, przepisy prawa interpretowane mogą być na zupełnie różne sposoby. Zwłaszcza, gdy w grę wchodzi ładunek polityczny i marka rządzącej partii (…) Czy więc żyjemy w państwie prawa, czy też państwie politycznych partii i jej klienteli?”

    Raczej nie. Zgodnie z tym opisem to bardziej pasuje do państwa prawników.

    Swojego czasu UPR złożyła w 4 róznych miastach ten sam pozew wyborczy przeciw
    Libertasowi, jakoby w spocie była jedyną przeciwko Traktatowi Lizbońskiemu. Bodaj w Poznaniu, Katowicach, Białymstoku i Warszawie…
    I dostała 4 całkowicie różne orzeczenia sądów w tej samej sprawie.

    Nie jestem zwolennikiem UPR, ale to był ciekawy zabieg i ich strony, aby pokazać interesujące zjawisko.

    Ps. Piotr z pierwszego postu to nie ja 😉

  2. @Piotr,i in. Tu nasuwa się ważne pytanie : Na ile wiara w słuszność własnych postulatów usprawiedliwia mnie do tego by ignorować innych i standardy? Klinowski podważając kompetencję sądów do orzekania ( w tym SN!) stawia się ponad prawem niczym rokoszanin. Jest to tradycja zapoczątkowana przez jego ideowych wrogów czyli IVrp. Warto przypomnieć Gombrowicza: Ponieważ życie nie bardzo ma sens pamiętaj aby realizując wielkie sprawy nie robić drobnych świństw.

  3. Tekst wyjaśnia dlaczego różnimy się w ocenie tego sadowego epizodu:) Otóż gdyby celem samym w sobie było uderzenie w Kotarbę, gdybyś był po prostu zaangażowanym dziennikarzem, pierwszy nazwałbym sprawę artykułu i ugody koronkowa robota.

    Niestety – twoja pozycja jest inna i nie obyło się bez pewnych kosztów własnych.
    Możliwe jednak ze per saldo opłacało ci się je ponieść:):)

    Tak czy owak jeśli Kotarba nie dostanie mandatu będziesz miał w tym swój niewątpliwy udział:)

  4. “Klinowski podważając kompetencję sądów do orzekania ( w tym SN!) stawia się ponad prawem niczym rokoszanin”

    Krytyka jakości pracy urzędnika, nad którym wisi godło, nie musi od razu oznaczać stawiania się ponad prawem.

  5. No i widzi Pan, panie Mateuszu, dlaczego na swoim blogu wyłączyłem komentarze?
    Żeby obrońcy złodziejstwa i skorumpowanego sądu nie mieli się gdzie wyżywać.
    No i myślę, że koniec już z ugodami?
    Na sam początek proszę sądowi wydrukować z neta parę stron i wskazać świadków, którzy wezmą do sądu wszystko co potrzeba. Oczywiście proszę nie zapomnieć wezwać na świadków Mieczysława Gila, Ewę Filipiak, Zdzisława Szczura i strażaka Cholewkę, który działajać czynem ciągłym korzysta z samochodu Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej do celów prywatnych!
    Proszę też nie zapomnieć o prokuratorach, poprzednim i obecnym, oni mają w sprawie Kotarby dużo do powiedzenia!
    No i do… zobaczenia!

  6. “Krytyka jakości pracy urzędnika, nad którym wisi godło, nie musi od razu oznaczać stawiania się ponad prawem” – nie musi ale w tym przypadku oznacza , ponieważ Klin stąd wywodzi że polska nie jest państwem prawa. Mi też prywatnie powiedział że od czasu tej ugody to już chyba musiałby walczyć z całą polską :- ) Don Kichot po prostu!

  7. Z taką pół-mafią koteryjną ciężko wygrać – ale im już strach przed przegraną w oczy zagląda, wyraźnie widać że panikują. Głowa do góry! Dobry pomysł z nagrywaniem filmów i wrzucaniem na Youtube – teraz zwykli ludzie mają przynajmniej szansę sami ocenić co warta jest ta sitwa.

Leave a Reply to Głowa do góry Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *