Dlaczego głosuję na Palikota?

Sławek Sierakowski opublikował w Wyborczej długi list. List jest do partii, czyli do nikogo. Zgodnie bowiem z postawiona w liście diagnozą, z którą zasadniczo się zgadzam, w partiach zieje pustką. Poza działaczami stanowiącymi polityczną klientelę zarządu, ugrupowania politycznego mainstreamu zrzeszają głównie pracowników biur poselskich oraz ich rodziny. Słanie listu do adresata, którego istnieniu się w liście zaprzecza, jak w słynnym dowcipie o solipsyzmie, to nie jedyna uderzająca w nim sprzeczność, by nie powiedzieć “aporia”.

Zacznę od tego, że maniera przeczenia sobie jest rysem charakterystycznym środowiska lewicy spod znaku Krytyki Politycznej. Wewnętrzne rozedrganie i nieprzezwyciężalne dylematy stanowią doskonały punkt wyjścia do zapierających dech w piersiach analiz, ale w przypadku działania nastawionego na realną zmianę świadczą raczej o pomyleniu krytyki politycznej z literacką. Sierakowskiemu i jego współpracownikom świetnie więc wychodzi animowanie kultury, w tym kółek zainteresowań i adoracji, oraz wydawanie książek, nieco słabiej stawanie na barykadach, czy uczestnictwo w codziennej walce na rzecz społecznych reform, tak przecież w kręgu młodej, nieco bankietowej lewicy wyczekiwanych.

Wracając jednak do samego listu, Sierakowski twierdzi, że system sprawowania i dystrybucji nazywany post-polityką wytworzył mechanizm, który co prawda zabezpiecza przed rodzeniem się politycznych ekstremizmów, ale ceną za to jest zbanalizowanie buntu, społecznego zaangażowania i zgoda na żenujący nieraz polityczny spektakl, którym z lubością pożywiają się media i ich odbiorcy. Dopiero w ostatnich zdaniach Sierakowski przechodzi od opisu do recept.  Jest nią odbudowa ludzkich więzi w ramach zaangażowanej grupy i ruchu społecznego.

I tu docieramy do kolejnej ze wspomnianych sprzeczności. Krytyka Polityczna posiada bowiem struktury lokalne, posiada spore środki finansowe i markę, która umożliwiłaby temu środowisku stworzenie partii politycznej, o jakiej Sierakowski marzy, a przez to wzięcie udziału w wyborach i wejście do parlamentu. Zamiast więc podać rękę społeczeństwu w opałach, środowisko reformatorów z KP wysyła na łamach Wyborczej list do nieistniejącego adresata.

Przypomina to trochę sytuację lekarza, który stawia trafną diagnozę, ale nie chce zbudować szpitala leczącego rozpoznaną na wszystkie już strony chorobę. Woli bowiem budować biblioteki, w których gromadzi opisy poszczególnych przypadków. Na biblioteki bowiem łatwiej dostać dofinansowanie.

Gest Sierakowskiego budzi więc moje rozbawienie, uznanie, ale również i złość. Sierakowski jest przecież jednym z niewielu ludzi, którzy faktycznie mogliby pokusić się o zmianę warunków brzegowych układu złożonego z czwórki PO-PiS-SLD-PSL. Z przyczyn koniunkturalnych wybiera stanie z boku. Biznes jest biznes.

Tymczasem ludzi chętnych do działania i gotowych do poświęceń, także tych najwyższych, nie brakuje. Wyraźnie pokazał to ostatni rok, kiedy byliśmy świadkami bezprecedensowego zaangażowania społecznego wokół zagadnień represyjnej polityki antynarkotykowej. Politykę tą, niczym zgniłe jajo, zamierza teraz podrzucić całej Europie polski rząd, czyniąc z zapobiegania narkomanii poprzez represje nasz nowy produkt eksportowy z okazji prezydencji w Unii. Jak dobrze, że Tajlandia jest daleko, możemy bowiem z powodzeniem odgrywać rolę jej namiastki.

Mimo absurdalnie surowego prawa tysiące (!) osób wychodziły na ulice w większych i mniejszych miastach Polski, walcząc z reżimem w obronie zdrowego rozsądku i obywatelskich praw. Czy jakieś inne środowisko, na czele z Soli-marnością, mogło pochwalić się podobnym wynikiem? Pod pręgierzem społecznej presji są również, wciąż niestety, działacze na rzecz równouprawnienia kobiet, czy seksualnych orientacji. Na tych ostatnich lecą kamienie, choć już na szczęście nie policyjne pałki.

Walczą również działacze lokalni, którzy w małych gminach zmagają się z układami rodzinno-towarzyskimi, grabiącymi nasz kraj od wielu lat za sprawą samorządowej ordynacji.

Jest więc z czego wybierać, gdy przychodzi do ucierania politycznej przyszłości naszego kraju. Co z tego? Czołowe partie polityczne takich właśnie ludzi zbywają milczeniem. W zamian, o miejsca na listach konkurują ze sobą polityczni celebryci, partyjni działacze oraz ich sponsorzy. Dla działaczy społecznych miejsca jak zwykle brakuje. Wybory to bowiem sposób utrzymania i reprodukcji władzy przez partie, a nie naprawy kraju.

Problem w tym, że droga do tej naprawy wiedzie właśnie poprzez parlament. Kto chce zmieniać polskie realia, musi tam być. To najoczywistsza z prawd.

Prawda mniej oczywista to to, że poziom dzisiejszego zaangażowania w sprawy społeczne jest żenująco niski. Słowo „społecznik” przynależy już wyłącznie do słownika archaizmów, stanowiąc raczej obelżywy termin, jakim określane są osoby o przedziwnych, niechcianych skłonnościach. Ludzie dziwni, odstający od reszty, na ogół starsi. O aktywistach na wzór amerykański możemy jedynie pomarzyć, a gdybym miał wskazać na kogoś najbliżej tego ideału, wskazałbym Tomka Obarę – koronny dowód, że w Polsce trzeba zwariować, żeby być aktywistą.

Gdy zestawić te prawdy ze sobą, łatwo zrozumieć, dlaczego – mimo wszystkich wątpliwości i rezerwy – głosował będę na Ruch Palikota, popierając działania jego szalonego lidera. On bowiem nie tylko porwał się z motyką na słońce, próbując dzięki swoim pieniądzom i sławie przepoczwarzyć karłowatą polską politykę w „nowoczesne państwo”, ale podał ręce tym właśnie ludziom, których z wymienionych powodów ignorują główni polityczni gracze.

Na listach Ruchu znajdą się zatem ci, którzy w minionym roku walczyli na ulicach, narażając się na ataki ze strony ciemnego społeczeństwa i organów ścigania. Nie przywiozły ich tam autobusy wynajęte przez związkową centralę, lecz przywiodła ich niezgoda na łamanie podstawowych praw w uchodzącym za mekkę bożego miłosierdzia i chrześcijańskiej sprawiedliwości kraju. Prawdziwy bunt, w miejsce niskich emerytur, górniczych odpraw czy płacy minimalnej…

Janusz Palikot to skarb. W nadchodzących wyborach ludzie czynu nie mają nikogo innego. Pozostaje więc jedynie zagryźć zęby, jeżeli to konieczne, i zagłosować na błazna z Biłgoraju.

Janusz, dzięki, że jesteś. Masz mój głos.

17 thoughts on “Dlaczego głosuję na Palikota?”

  1. pesymzm poslodzony (przeslodzony), ubrany w szate literacka na miare Sierakowskiego. Pilnuj sie, bo jeszcze Cie janusz wystawi jako jedynke na pustej liscie, i co wtedy? 😉

  2. Sensownosc projektu mierzy sie miedzy innymi w taki oto sposób ze zakładajac całkowite jego powodzenie próbuje sie odpowiedziec na pytanie – i co wtedy?

    Odpowiedz na takie pytanie – J.Palikot zostaje premierem – i co wtedy?
    Kierowanie krajem to cokolwiek innegi niz nawet mistrzostwo swiata w politycznym happenerstwie.

    1. Dla mnie to nie jest wybór między programami, to wybór podstaw, na których w ogóle może być budowane nowoczesne państwo. Jeśli rządy ustanawiają prawo sprzeczne z konstytucją i jeśli nie istnieje klimat do dyskusji o takich patologiach, to najpierw trzeba stworzyć atmosferę, w której w ogóle będzie możliwa jakaś dyskusja, w której eksperci, wiedza, współczesna nauka będą miały pierwszeństwo, a nie zaprzaństwa, fobie i “sondaże”.

      To właśnie Palikot swoim kongresem powiedział: przyjdźcie nawet jeśli macie inne zdanie, inne poglądy. Stworzymy atmosferę do dyskusji. To był zalążek ruchu społecznego, którego powstanie wreszcie mnie ucieszyło.

      Dlatego Janusz ma mój głos.

  3. hehe

    a powiedz mi jaka partia, ktora rzadzila do tej pory była przygotowana do rzadzenia? Miala jakis inny plan niz tylko plany ?

    siou yo

  4. I przecież też należy sobie zadać pytanie czy rządzenie inne niż efekciarskie jest w ogóle możliwe, słowem czy postulat naszego Szlachetnego Gniewnego Umysłu jest do zrealizowania . Nie istniała nigdy polityka bez pieniędzy , taka społeczna całkowicie.

  5. pierwszy raz się nie zgodzę z Klinowskim. Sierakowski buduje “bazę”. Stara się zmienić politykę przez zmianę mentalności społecznej (moim zdaniem czerpie trochę z nauk Abramowskiego). To jest zadanie, którego nie da się wykonać z sejmowej mównicy. Najpierw trzeba odczarować pojęcie lewicy w Polsce. Zredefiniować ją. A co do Palikota to myślę, że po nadchodzących wyborach ludzie o nim zapomną (jeśli już to się nie stało).

  6. Hmm, walka z lokalnymi układami; kartka wzięta z książki PiSu. Przecież, czemu chcesz aby bankierzy i ubezpieczyciele żyli ponad stan?
    Ale przynajmniej macie wzniosłe cele! Aby wszystkim i wszędzie ludzie mogli chlać wódkę bez ograniczeń. A ja nie myślę że Palikot niema za plecami bankierów…

  7. @suaf -Sierakowski będzie budował bazę podczas gdy Kaczyński po wygraniu wyborów(obym się czegoś takiego nie doczekał!) wraz zKamińskim zamkną go w jakieś nowej Berezie Kartuskiej…

    Pozytywizm tak ale bez rezygnacji z odpowiadania działaniami na aktualne i obecne problemy

    Palikot ma też i mój głos!

    -bo liczy się wolność przekonań, liberalizacja prawa o narkotykach, wspieranie kultury i sztuki oraz świeckie państwo!

  8. To przykre, doktorze Klinowski, że nie zauważa Pan innego Janusza – Korwin Mikkego, którego zdrowe, liberalne poglądy, niezmienne od zawsze, nie tylko nie stoją w sprzeczności z Pańskimi, ale też w znacznej części się pokrywają. Co więcej; po raz pierwszy od początku istnienia kierowana przez niego partia ma szansę dostać się do Sejmu i zacząć ratować nasz kraj przed KATASTROFĄ finansową. Wtedy pojawia się Pan Palikot, który zwodzi, szczególnie młodych i pobieżnie znających temat, łapiąc ich na hasła, które Korwin-Mikke od dawna głosi. Z tym, że Palikot krzyczy głośniej i nie ma embarga na mainstreamowe media, więc jego przekaz jest skuteczniejszy.

    Nie obchodzi mnie, jakie poglądy prywatnie ma doktor prawa Mateusz Klinowski, ale jego wypowiedź na końcu tego wpisu “Janusz Palikot to skarb. W nadchodzących wyborach ludzie czynu nie mają nikogo innego. Pozostaje więc jedynie zagryźć zęby, jeżeli to konieczne, i zagłosować na błazna z Biłgoraju” świadczy albo o nieznajomości tematu, albo o świadomej manipulacji opinią czytających ów wpis celem pozbawienia alternatywy tych nie do końca zdecydowanych. Nie wiem, co jest gorsze.

    1. JKM niewątpliwie jest ciekawą postacią, ale dla mnie raczej z pogranicza polityki. I dobrze. Jego poglądy na wiele spraw nie tyle są błędne, co po prostu prostackie. Proste recepty nie zawsze sprawdzają się w skomplikowanej rzeczywistości. JKM widzi jednak wyłącznie czubek swojego nosa i przekonany jest o własnej wielkości i nieomylności.

      Komentarze takie, jak ten pokazują zaś, że środowisko JKM ma sprawny marketing szeptany. Na szczęście to jedyna ich sprawność.

      Szczerze wyrażam nadzieję, że na JKM i jego śmieszne poglądy nikt rozsądny nie będzie marnował swoich głosów.

      1. Za to komentarze takie jak Twój, Drogi Adminie, odkrywają w sposób wyborny taktykę przeciętnego człowieka lewicy – czyli stwierdzić, że poglądy przeciwne do jego są ‘prostackie, głupie, skandaliczne i nienormalne’ (a przede wszystkim nietolerancyjne! 🙂 )bez jakiejkolwiek, choćby nielogicznej, argumentacji, a na dokładkę jeszcze rzucić jakąś niezwykle wyszukaną obelgą (bo nie wiem jak inaczej mogę potraktować zdanie “Na szczęście to jedyna ich sprawność.”) celem dowartościowania się i popisania przed kolegami.

        Struktury Nowej Prawicy to nie tylko postać JKM, ale wasza ignorancja jest zbyt duża, by pozwolić wam na dopuszczenie tego do świadomości. Jego prywatne opinie, które wyraża w sposób kontrowersyjny, to jego sprawa. Chodzi o program i jego konkretne założenie (których idę o zakład, że nie znacie, bo nie zadaliście sobie trudu zapoznania się z nimi, już nie mówiąc o przeanalizowaniu) które pomogą naszej nieszczęśliwej Ojczyźnie wydostać się z kryzysu. Każdy jeden z tych pomysłów ma sens i gwarantuje poprawę ekonomiczną naszego kraju (czyli wszystkich obywateli).

        Ja znam dokładnie program Ruchu Palikota – i mówię szczerze, bez zbędnej ignorancji i obelżywości – jest tam kilka naprawdę dobrych pomysłów (w dziedzinie gospodarki i administracji publicznej). Reszta to populistyczne chwyty nie prowadzące do nikąd.

        W każdym razie zdecydowanie lepiej dla Polski, by RPP było w Sejmie, niż ktoś z ‘bandy czworga’ czy też ‘betonu politycznego’.
        Ale program Palikota nie wystarczy, by nasz kraj nie podzielił losu Grecji.

        1. @ Zakres

          “Taktyka przeciętnego człowieka lewicy?” Nie uważam się za przeciętnego. Po drugie, nie twierdzę, że poglądy JKM są prostackie, bo są do moich przeciwne. W pewnych punktach są zbieżne. W przeciwieństwie jednak do mnie, JKM upraszcza rzeczy, które proste nie są, czym zyskuje sobie grono oddanych – jak widać – wyznawców, ujętych rzekomą głębokością myśli Janusza.

          Porównywania demokracji do dyktatury, ograniczanie praw wyborczych, kolonizacja jako wyjście dla Afryki, a jednocześnie nawoływanie do większego liberalizmu gospodarczego – wszystko to razem to dla mnie bełkot. Z mojej perspektywy potrzebujemy więcej regulacji, więcej demokracji, więcej wyborczych praw i mniej kolonializmu w różnych postaciach. Trudno znaleźć dzisiaj poważnego autora / badacza, który twierdziłby inaczej. Ale najwyraźniej JKM czyta już wyłącznie swojego bloga i komentarze swoich wyznawców.

          Na koniec wszystkich zwolenników JKM namawiam do samodzielnego myślenia i poszukiwania odpowiedzi.

          PS. Z JKM miałem możliwość porozmawiać osobiście – wspominam go jako nadętego bufona. Palikot to facet o kilka klas wyżej. To również o czymś świadczy.

  9. @Zakres
    1.”Gdyby ktoś serio chciał dopomóc Afrykańczykom, powinien czym prędzej przywrócić tam panowanie kolonialistów.”
    2.”Albo znajdzie się Pinochet, albo wszystko się zawali, albo przyjdzie Lepper.”
    3.”Chciałbym odebrać prawo wyborcze wielu osobom, nie tylko kobietom.”
    4.”Geje to banda chamów importowanych z zagranicy. To ludzie, którzy za pieniądze z zagranicy chcą rozbijać społeczeństwo”
    5.”Kobiety nie mogą być zbyt inteligentne – dba o to mechanizm Ewolucji Naturalnej.”
    – JKM gratuluje takich “zdrowych poglądów”. Ten człowiek jest jedną wielką sprzecznością. Z jednej strony gloryfikuje wolność a z drugiej chce wolność ograniczyć (dyktatura, kolonializm, ograniczanie praw wyborczych, seksizm, homofobia). Postawie natomiast tezę że JKM jest tak samo błaznem jak Palikot.Obaj mogliby założyć partię błaznów i występować w cyrku na Wiejskiej.

  10. @suaf
    Znając kontekst tych wypowiedzi które przytoczyłeś łatwiej jest zrozumieć o co mu naprawdę chodzi. Specyfika jego retyroki nas, którzy podzielają jego poglądy, też często szokuje, bo to raczej odbiera mu głosów niż przysparza. Ale trzeba jednak trochę go posłuchać i przeanalizować te wypowiedzi. Jako podzielający te poglądy chętnie się ustosunkuję:

    1. Znasz obecną sytuację w Afryce. Trudno powiedzieć, żeby była ‘stabilna’. Ludność tam traci podwójnie – wojny dziesiątkują populację, nie mówiąc o innych stratach, a za tzw. ‘pomoc humanitarną’ zachodnie firmy uzyskują kontrakty na ‘odbudowę’, wykupują tam za bezcen grunty i surowce naturalne. Kolonializm może i nie był dobry, ale z pewnością – lepszy. Dawał stabilizację. Dziś nikomu nie zależy na tym, by Afryce pomóc, bo tamtejsze wojny to genialny biznes dla wielu.
    2. Proste – albo pokieruje krajem rozsądny dyktator (jeszcze wyjaśnię niżej co to znaczy) albo wszystko pieprznie, ale na gruzach zostanie ukochana demokracja, albo przyjdzie ktoś pokroju Leppera – i gruzy zamienią się w pył.
    3. Przecież wiesz, że JKM jest monarchistą; dlaczego więc szokuje Cię ta wypowiedź? Wybory to nie jest żaden element realnego decydowania o losie państwa. To są igrzyska dla ludu, pozwalające zrzucić na niego odpowiedzialność – ‘bo skoro nas wybrali, to chcieli żebyśmy tak rządzili!’. Poza tym demokracja jest dyktaturą. Każdy, kto tego nie widzi, jest niespełna rozumu. Prosty przykład – partia ma przewodniczącego, który narzuca ‘dyscyplinę partyjną’ i głosowanie odbywa się ‘tak, jak ma być’ a nie jak sobie jeden z drugim ‘demokratycznie’ uważa. Taniej jest utrzymywać jednego dyktatora niż cały ten cyrk z 560 małpami (nie licząc rzeszy ‘ekspertów’ i innych pasożytów samej tylko administracji centralnej).
    4. Lewicowy argument koronny przeciw JKM, tuż obok praw kobiet. Nie zamierzam się rozpisywać na ten temat – niechęć i obrzydzenie wzbudzają we mnie obnoszenie się ze swoją odmiennością i domaganie, żebym ją akceptował. To są geje-krzykliwe pajace. Prawdziwy homoseksualista się z nimi nie utożsamia i żyje normalnie, po swojemu, bez chamskiego (tak właśnie!) narzucania innym swojej odmienności. Tyle.
    5. O ile jestem przeciwnikiem mówienia tego typu rzeczy ‘głośno’ – to jednak się z tą opinią zgadzam. Nie chodzi o WSZYSTKIE kobiety, tylko o większość. Ludzie lewicy lubią statystyki, więc proponuję do nich sięgnąć, choć przykłady z życia są z pewnością lepsze. Ile razy (szczerze!) pomyślałeś sobie – ‘ale głupia baba!’ a ile razy – ‘co za tępy facet!’? Chyba, że ktoś od dziecka spędzał czas tylko z kumplami, potem uczęszczał do zawódówki, a teraz śpi w koszarach, to pewnie ma inaczej 😉
    Znam dwie kobiety inteligentniejsze od wszystkich znajomych mi mężczyzn. One też jakoś mówią, że łatwiej o ‘głupią babę’ niż ‘głupiego chłopa’. Coś w tym jednak jest.

    JKM nie jest sprzecznością – dyktatura (monarchy) ma się opierać o LIEBRALNE PRAWO. Nie tak jak sobie to wyobrażacie, że ‘król’ bedzie wam chodził po karkach, żeby się chodnikiem nie ubrudzić i co dzień nową dyrektywą będzie was pozbawiał kolejnych praw i wolności. Nonsens. Tu chodzi o silne, centralne, stabilne i zdecydowane rządy, a nie wymianę marionetek w teatrzyku co 4 lata i utrzymywanie ich za rabowane nam 80% pensji

  11. Zakres – a liberalnosc tego prawa zagwarantuje, ba, on je takim ustanowi, król własnie?:D:D:D:D

  12. Wiadomo było, że zaraz przypałętają się tutaj agitatorzy JKM. O ile faktycznie jest on przeciwnikiem prohibicji, jak chyba każdy stały bywalec tego bloga, to trudno nazwać proponowaną przez niego politykę narkotykową racjonalną. On w zasadzie żadnej nie proponuje. No i jego niechęć wobec jakiejkolwiek polityki społecznej… A przecież, cytując “Wojny narkotykowe” (wydane przez KP), “najlepszą polityką narkotykową jest po prostu dobra polityka społeczna”.

    A co do Palikota – pomijając, że jego Ruch to partia jednoosobowa, która właściwie już odniosła porażkę, jeszcze przed właściwą kampanią wyborczą, ja temu człowiekowi zwyczajnie nie ufam. To koniunkturalista, który nie walczy o to, w co wierzy, tylko o to, o czym liczy, że powiedzą media.

    Moim zdaniem trzeba głosować na konkretne osoby, co do których wiadomo, że mają rozsądne poglądy. Czyli sprawdzać np. jak głosowali w ważnych dla nas sprawach ci kandydaci, którzy zasiadali już wcześniej w Sejmie. A tych, którzy nie zasiadali – pytać, najlepiej twarzą w twarz. W różnych partiach mogą znaleźć się wartościowi kandydaci. Wiadomo tylko, że z góry można darować sobie pytanie kandydatów PiS-u.

  13. @dziadunio – Prędzej Król niż ogłupiały lud.

    Nie ma to jak popierający legalizację demokrata w kraju, w którym 90% społeczeństwa jest przeciwko legalizacji.

    I znowu – na lewicy punkt widzenia zależy od punktu siedzenia: palicie Marihuanę, więc chcecie ją zalegalizować; jesteście liberalni obyczajowo, więc żądacie prawa do aborcji, in vitro i związków partnerskich. W innych sprawach jesteście już zamordystami – i to prostackimi, jak to ujął towarzysz admin; pragniecie kontroli, regulacji – i otwarcie, bezwstydnie to przyznajecie. To właśnie WY macie sprzeczne poglądy.

    Tymczasem Liberalna Prawica kieruje się świętą zasadą Volenti Non Fit Iniuria (Chcącemu Nie Dzieje Się Krzywda) i uznaje, że zasięg mojej pięści jest ograniczany przez odległość Twojego nosa.

    Straszni z was egoiści i nietolerancyjni szowiniści.

    …bo już np. heroinistom nie pozwolilibyście zażywać ulubionej substancji, traktując ich jak bydło, którym trzeba się “opiekować”, któremu trzeba zabronić, bo samo sobie nie poradzi.

    A Racjonaliści na to: Chcącemu Nie Dzieje Się Krzywda! Jednostka Wszystkiem – kolektyw niczem! Wola Jest Święta!

    …kiedyż zaczniecie traktować ludzi jak ludzi? Kant przewraca się przez was w grobie.

    I jeszcze jedno – poparcie dla liberalnego modelu ekonomii nie jest kwestią wyboru, poglądu, opcji, alternatywy – tylko kwestią wiedzy. Kapitalizm jest lepszy niż socjalizm, bo 2+2=4. Podział na Prawicę i lewicę jest w istocie podziałem na Górę i dół.

    Wolny Rynek rozumiany jako dobrowolna umowa pomiędzy dwiema Jednostkami wynika z logiki i sprawdzał się zawsze tam, gdzie był ustanawiany. Chyba że ktoś woli stać w kolejce po mięso.

Leave a Reply to suaf Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *