Trzech Królów Terapii przynosi metadon do Gdańska

Metadon dla Gdańska!

Jacek Charmast to były członek Zarządu Głównego Stowarzyszenia Monar. A obecnie ekspert Polskiej Sieci Polityki Narkotykowej do spraw leczenia uzależnień. Stały gość mojego bloga. Poniższy tekst, napisany w Święto Trzech Króli, opisuje działania i postawy ludzi, którzy w leczeniu uzależnień w Polsce wyznaczają trendy. Jacek sformułował kiedyś tezę, którą przy każdej okazji powtarza, że system leczenia uzależnień w Polsce jest przyczyną śmierci i cierpienia osób uzależnionych, nie zaś sposobem na im pomaganie. Czytając jego tekst możecie się przekonać, dlaczego ma rację. Gwoli ścisłości dodam, że jeżeli chodzi o dostępność, metody i standardy leczenia osób biorących narkotyki, Polska (wg oficjalnych danych rządowych) lokuje się na szarym końcu Europy (przed Albanią). W tym samym czasie ogromne sumy pieniędzy (setki milionów złotych) przeznaczone na leczenie trafiają, przy milczącej zgodzie urzędników państwowych, do kieszeni środowiska terapeutów. Ich klienci zaś, osoby uzależnione, zostawione są same sobie.

Trzej Królowie Terapii uzależnień to Bolek, Lolek oraz Tola. Tola jest szefową Monaru – największego stowarzyszenia zajmującego się problemem narkomanii w Polsce. Bolek to ksiądz, szef Karanu, drugiej co do wielkości organizacji pomocowej. Zaś Lolek to ekspert regionalny z Pomorza, lider ośrodka w Smażynie, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Terapii Uzależnień i Współuzależnień w Gdańsku. Co łączy tę trójkę, oprócz tego, że zna ich cały światek terapeutyczny? Przede wszystkim to, że uchodzą za autorytety, a w ich wystąpieniach roi się od wątków moralistycznych, autorytatywnych ocen czy werdyktów. Królowie Terapii szkolą, piszą, bywają, mają wpływy. No i wiedzą, jak dobrać się do kasy.

Do organizacji i podmiotów kontrolowanych przez Bolka, Lolka i Tolę trafia aż połowa pieniędzy, jakie wydaje się w Polsce na pomoc uzależnionym. Problem w tym, że Królowie Terapii, mają bardzo radykalny pomysł na leczenie narkomanów. Pomysł sprzeczny z wiedzą naukową, archaiczny i mało skuteczny. Opiera się on na bezwzględnym respektowaniu zasady drug free, czyli w skrócie: terapii bez leków! Jest to naiwne i nieprofesjonalne podejście, porzucone w Europie już wiele lat temu. Dzisiaj nowoczesne leczenie abstynencyjne wpisane jest w ofertę szerszą, różnorodną i wieloetapową, wpisane w system, którego istotnym elementem jest farmakoterapia. W Polsce ideologia drug free narzucana jest całym regionom. Podobnie dzieje się w kilku innych wschodnioeuropejskich krajach – choćby w Rosji. W praktyce podejście to zabija tam tysiące osób uzależnionych rocznie.

Problemem jest również to, że nienaukowa, nieskuteczna, moralnie wątpliwa „terapia” finansowana jest ze środków publicznych. Opiera się ona głównie o model wielomiesięcznego pobytu pacjenta w stacjonarnym ośrodku. Podobne ośrodki w innych krajach europejskich rzadko kiedy korzystają ze wsparcia państwa – zwykle dotowane są przez wspólnoty religijne, indywidualnych filantropów, bądź utrzymują się same. Jednocześnie, polskie ośrodki, wyciągające ręce po pieniądze podatników, niechętnie odnoszą się do publicznej kontroli. Gdy Helsińska Fundacja Praw Człowieka prowadziła w ubiegłym roku badania dotyczące przestrzegania praw człowieka w ośrodkach rehabilitacji, Karan nie wpuścił jej przedstawicieli do swoich placówek, Monar pokazał tylko niektóre. Standardem pracy terapeutycznej jest też posiadanie superwizora, ale żaden z Królów takiego nie posiada. Wszyscy za to są liderami społeczności terapeutycznych (czyli wspomnianych ośrodków dla uzależnionych), co przekłada się na styl zarządzania organizacji, którym szefują. Praca w polskim ośrodku demoralizuje, uczy przedmiotowo traktować ludzi. Przemoc i przekraczanie granic to bardzo długa tradycja społeczności terapeutycznych, przez którą nieraz miały kłopoty. Z tego powodu, między innymi, w latach dziewięćdziesiątych co do jednej zostały usunięte z Francji.

Ksiądz Bolek specjalizuje się w problematyce przemocy. Lolka i Tolę, oprócz miłości do Trójmiasta i alergii na metadon, łączy zamiłowanie do zagadnień etycznych. Lolek jest przewodniczącym Komisji Etyki Terapeuty Uzależnień, a Tola bardzo wpływowym jej członkiem. O Toli było niedawno w środowisku głośno, gdyż na łamach Rzeczypospolitej autorom rządowego projektu nowelizacji Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii zarzuciła, że stworzyli go na potrzeby narkobiznesu. Ponieważ paru zacnych ludzi (w tym były Minister Sprawiedliwości) zagroziło prokuratorem, rzecz szybko sprostowano. Wyszło, że ta imputacja to wymysł niedoświadczonej dziennikarki. Jednak poglądy Toli są szeroko znane. Tola nie tylko w przeciwnikach surowego karania palaczy marihuany widzi współpracowników mafii. Zwolennicy leczenia narkomanii przy użyciu leków (terapia substytucyjna) są przez nią przedstawiani jako lobbyści firm farmaceutycznych.

Również Bolkowi ostatnio wiatr wieje w oczy. Księdza-terapeutę podejrzewa się o czyny, za które grozi wieloletnie więzienie: gwałty, molestowanie, pobicia. Sprawa sądowa wprawdzie ciągnie się od 2005 roku, ale opisywana była tylko raz, przez Gazetę Wyborczą. Reportaż o przemocy Karanie zaszokował środowisko terapeutyczne. Niestety w Polsce, gdy kapłan zabawia się z dziećmi – wszyscy nabierają wody w usta. Ksiądz-terapeuta ma ten sam immunitet. Media do sprawy już nie wróciły.

Ksiądz z sądem sobie radzi. Kolejne rozprawy nie odbywają się, przekładane z powodu niedyspozycji oskarżonego – Bolek leczy się psychiatrycznie. Ale nie tylko. Ostatnia rozprawa została odwołana z powodu alarmu bombowego (anonimowy telefon). Budynek sądu ewakuowano. Widać tutaj palec boży. Oczywiście mimo zwolnień od psychiatry, ksiądz w pracy bywa i dokumenty jako prezes podpisuje.

Na początku ubiegłego roku Biuro Rzecznika Praw Osób Uzależnionych postanowiło zgłosić sprawę Bolka do Komisji Etyki Terapeuty Uzależnień, w której zasiadają Lolek i Tola, ponieważ okazało się, że nigdy wcześniej tam nie trafiła. Jakimś cudem nie przykuła uwagi tego szacownego gremium. Znów najwyraźniej zadziałała Opatrzność. Co ciekawe, poszkodowane przez Bolka kobiety twierdzą, że o sprawie Komisję informowały. Pracownicy Biura Rzecznika od początku mieli wątpliwości, co do woli Komisji rozpatrzenia sprawy postępowania księdza Bolka. Uważali, że Komisja stoi raczej na straży interesów ośrodków. Tak też się stało. Komisja postanowiła, że sprawą się nie zajmie, czekając na wyrok sądu. W środowisku mówi się, że za tą decyzją stała… Tola.

Po długich, wielomiesięcznych perturbacjach udało się nakłonić poszkodowane do bezpośredniego zwrócenia się do Komisji. Termin posiedzenia wyznaczono, tyle, że okazało się, iż przewodniczący Lolek „zapomniał” powódki zaprosić! Błyskawicznie, dzięki pomocy osób trzecich udało się ostatecznie zapewnić ich obecność na posiedzeniu. A postawione przed silnym materiałem dowodowym gremium etyków nie zdołało wykręcić się sianem. Ku zaskoczeniu wszystkich Tola przyznała, iż nie przypuszczała, że sprawa ciągnie się od tak dawna. Cały świat wiedział, a ona nie. Pozorowane zaskoczenie to stały element w repertuarze zachowań Królów Terapii.

Tola centralizuje Monar. Doprowadziła do likwidacji oddziałów terenowych, a w projekt nowego statutu stowarzyszenia jest zapis umożliwiający wyrzucanie jego członków za nieprawomyślność. Te oddziały Monaru, które domagały się niezależności – już za to płacą. Zarząd Monaru rozwiązał bez podania przyczyn Centrum Terapii Narkomanów Monar-Kraków, najbardziej znaną w świecie polską strukturę pomocową i zintegrowaną ofertę dla dużego miasta. Pod listem protestacyjnym podpisało się blisko 300 osób, w tym dyrektor Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii. Tola stosuje podwójne standardy: likwiduje krakowską strukturę, tłumacząc to etycznymi nadużyciami (dość wątpliwymi) i jednocześnie toleruje tych, którzy robią przekręty. Warunkiem jest, aby wiernie jej służyli. Ktoś niedawno, w związku ze sprawą CTN, zarzucił Toli, że sama chroni jakiegoś pupila. Tola twierdziła, że wyrzuciła go z pracy, gdy tymczasem okazało się, że i owszem. Ten pracę zmienił… na inną placówkę MONARU. Również i o tym Tola nic nie wiedziała.

Tola jest carycą narkotykową w Trójmieście, Lolek również jest szefem, prezesem, dyrektorem w niezliczonych miejscach i na wielu etatach. Nikt w środowisku terapeutycznym nie ma wątpliwości, dlaczego Gdańsk jest największą aglomeracją pozbawioną leczenia substytucyjnego. Działa tam tandem zagłady dla osób uzależnionych od opiatów.

Lolek był długo przeciw metadonowi. Wiele lat temu napisał na ten temat tekst, który stanowi manifest założycielski dla domorosłych krytyków leczenia uzależnień (mniej więcej w duchu – narkomani zasłużyli sobie na karę, nie nagradzajmy ich narkotykiem). Dziś sprzeciw na metadon wygląda trochę głupio – to najszerzej stosowana w świecie, najlepiej przebadana metoda leczenia uzależnień od opiatów. W samej Europie korzysta z niej pół miliona ludzi. Metadon jest na liście leków WHO i gadanie na głos, że jest się przeciw, to dowód na brak profesjonalizmu. To tak, jakby lekarz diabetolog był przeciw stosowaniu insuliny. Dlatego dziś Lolek, ekspert regionalny i członek Grupy Pompidou w jednej osobie, oficjalnie jest za metadonem.

W 2008 roku garstka naiwnych, działając w dobrej wierze i biorąc na serio oficjalne deklaracje Lolka przeprowadziła akcję „Metadon dla Gdańska’”. Akcja trwa do dzisiaj, a metadonu w Trójmieście nadal nie ma. Sprawa wywołała interwencję specjalnego wysłannika ONZ, a do gminy i urzędu Marszałkowskiego spłynęły z kraju i zagranicy listy protestacyjne. W międzyczasie Urząd Marszałkowski wyznaczył Lolka na dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Terapii Uzależnień i Współuzależnień. Jednocześnie polecono mu, o zgrozo!, stworzenie programu substytucyjnego. W ten sposób spełnia się koszmarna wizja – osobą odpowiedzialną za powstanie długo blokowanego w środowisku leczniczym programu substutycjnego zostaje osoba, która była jednym z prowodyrów obstrukcji, czołowy jej ideolog. Na dodatek kilka miesięcy wcześniej cały zespół WOTUW napisał przeciw metadonowi list protestacyjny. Czy metadon pojawi się w końcu w Trójmieście? Chyba nikt nie ma wątpliwości.

Lolek w Gdańsku wiele znaczy, w tamtejszym NFZ również. Udało mu się podpisać umowę na leczenie substytucyjne, mimo podstawowego braku formalnego, jakim jest zgoda i zatwierdzenie programu przez Krajowe Biuro ds. Narkomanii. Wszyscy zachodzą w głowę jak to zrobił. Umowa obowiązuje od 1 stycznia, ale w WOTUW nic się nie dzieje. Zrozpaczeni pacjenci, wśród których rozbudzono nadzieje, nadal odsyłani są z kwitkiem. Lolek, nauczony w czasie pracy w ośrodkach sztuki forteli, znalazł sposób, aby pogodzić obowiązek tworzenia programu substytucyjnego ze skutecznym jego blokowaniem, co wcześniej przecież przez lata czynił. Metadonu nie będzie więc w lokalu WOTUW, a Lolek wymyślił niczym pomysłowy Dobromir, że program mieścić będzie się w… lokalu Monaru udostępnionym w tym celu przez Tolę. Tyle, że lokalu tego Tola nie jest w stanie użyczyć, choć bez wątpienia bardzo chce, bo… lokal należy do gminy i jest przeznaczony do rozbiórki. Fakt ten od blisko dwóch lat wszystkim zainteresowanym dobrze jest znany. W ten sposób Tola i Lolek tworzą pozór, że są za metadonem, wbrew niedawnym deklaracjom, a brak programu znów jest wynikiem jedynie nieprzezwyciężalnych okoliczności zewnętrznych. Nie zaś czyjejkolwiek złej woli.

Tola ogłosi, że lokal daje, ale gmina podkłada jej nogę. O rozbiórce wcześniej nie wiedziała. Lolek powie, że jest gotowy, czeka tylko na lokal od Toli, aby metadon dystrybuować. NFZ powie, że kontrakt podpisano, a lokal miał dostarczyć WOTUW. Urząd Marszałkowski podsumuje, że znów chciano dobrze, tylko nie wyszło. Z dużym prawdopodobieństwem do kilku lat batalii o metadon w Gdańsku możemy dopisać kolejne. Pacjenci przerażeni są bezczelnością działań trójmiejskich Królów Terapii.

Mamy taki system leczenia, jakich mamy liderów. Ksiądz Bolek, którego czyny porażają, jest w gruncie rzeczy ofiarą osób takich jak Tola i Lolek. Bo to oni wyznaczają standardy leczenia i postępowania. Bolek już dawno temu powinien znaleźć się za kratkami. A pomorski tandem daleko od pacjentów. Kiedy wreszcie znajdzie się ktoś odważny, kto zabierze Bolkowi, Lolkowi i Toli ich zabawki?

Jacek Charmast (Polska Sieć Polityki Narkotykowej / Stowarzyszenie Jump’93)

[red. MK]

17 thoughts on “Trzech Królów Terapii przynosi metadon do Gdańska”

  1. Stereotyp na stereotypie w tych tekstach pana. Ksiądz gwałci dzieci, przekupny sąd i wszystko be, bo nie tak jak na mitycznym “zachodzie”. Lament tych, którzy nie dorwali się do koryta.

  2. Dobrze, że wreszcie ktoś o tym pisze. Szkoda, że taki (lub podobny) tekst nie ma szans na publikację w wysokonakładowej prasie. Ale ważne, że pierwszy krok już jest.

  3. [lurker mode off]

    Panie Gospodarzu!
    W sprawie formalnej – proszę się zmiłować nad czytającymi (i cmokającymi, że na porządne podwórko trafili), którzy wypalają sobie oczy, czytając białe literki na czarnym tle. Dobrym tekstom nie wypada pokazywać się w tak niefortunnie dobranej formie.
    Pozdrawiam
    <

    [lurker mode on]

  4. @WW: Stereotyp? Zważ na to, że autor tekstu oraz autor tego Bloga pracowali (lub współpracowali) z MONAREM.

    Dobry tekst.
    A czy PSdsPN nie mogłaby sama podpisać umowy z NFZ na ten metadon i wynająć lokalu w Gdańsku do lego dystrybucji?

  5. Co do tych trzech króli to napewno nie są gotowi i nigdy nie będą gotowi ,,leczyć”
    polske z opiatów.Z drugiej strony prog.metadonowy i sam metadon to nie wyjście tylko przytępienie emocji i zmysłów uzależnionym.Niestety racje mogą mi przyznać raczej tylko ci którym udało się wyzerować z tego gówna.Sam byłem 10 lat na tym programie i doświadczyłem więcej złego niż przez 10 lat ćpania. Ludzie uwaga na metadon!!!

  6. A Ty co papież metadonu,czyli kajdanków w płynie. Brałeś kiedyś metadon, że tak sie madrujesz? Wiesz jak trudno wyrwac sie z metadonu. Srałeś pod siebie i prosiłeś, żeby pozwolono wrócić Ci na program? Napisz kto Ci daje na cukierki? Plujesz na Monar.! Który dał Ci prace.! Jesteś zdrajcą i tak samo zdradzisz metadon, gdy pojawi się nowa opcja. Kto dał Ci prawo decydowania o tym co jest lepsze, skąd wiesz, że metadon jest panaceum, lekiem na wszelkie zło? Piszesz tak , bo masz z tego korzyści albo obietnice lepszego jutra, masz w dupie narkomanów i pewnie wrzuciłbyś na program 18-latka, który zapalił raz marihuane, bo masz prowizje od sztuki. Piszesz o Bolku, Lolku i Toli a tak naprawde wybijasz sie na ich plecach jako Reksio…Pewnie powiesz o redukcji szkód i odzyskaniu jednostki dla społeczeństwa…tylko pamietaj metadon może sie sprawdzić dla konkretnego odbiorcy i tacy zapewne są, nie kwestionuje, ale nie zgodzę się na zgarnianie do jednego wora wszystkich. Jakim jesteś człowiekiem, skoro chcesz wszystkich traktować jednakowo, te czasy już minęły, na szczęście… Może przenieś się do Korei PN.? Tam jeszcze pare lat przeżyjesz. Niczy się nie różnisz od prezydenta Chin, który problem narkomani rozwiązał, ładując na statek 20000 “narkomanów” i zatopił go… Ty próbujesz podobnie, tylko statek zamieniłes na metadon.

  7. @weno: ale co było “gorsze niż 10 lat ćpania” – metadon jako substancja, czy program w wykonaniu MONARU?

    btw. Co sądzisz o leczeniu uzależnienia od heroiny za pomocą heroiny (np. w Szwajcarii)?

  8. Zarówno na pols.kompocie jak i na metadonie poniosłem potężne straty.Każda historia jest inna.Hipotetycznie gdyby móje dziecko było narkoman.nie wysłałbym na metadon po tym czego tam doświadczyłem.
    CZy szwajcaria (prog.)jest wyjściem? NIE.
    metadon ? Nie — to tylko zamienniki.
    Programy służą do wyępienia lub wykluczenia emocjonalnego chorych.Z punktu widzenia zdrowych to jedyne wyjście,bo to ciężka choroba może nawet nie do wyleczenia.Trzeba zacisńać zęby i zdecydować gdzie i po której stronie chce się żyć i jak.To moja recepta-do dziś działa.Ośrodki?nie są takie złe to też sprawa inwidualna.Pozdro-zdrówka

    ps.podczas każdej choroby znajdą się tacy którzy stracą izarobią na nas.

  9. Weno głupoty gadasz,Jeżeli byłeś na programie 10 lat to tak naprawde nic nie chciałeś ze sobą zrobić. Ja 16 lat grzałem i na programie byłem dwa lata w miedzyczasie 11 mieś chodziłem indywidualnie na terapie do punktu Monar a potem 9 miech na grupy wsparcia. 4 lata nie biore,jestem wolontariuszem w poradni uzależnień. Chodzi o to aby wszyscy działali w słusznej sprawie metadon=grupy,zerowanie=terapia PROSTE.STAROMONAROWSKIM OGARNIJ SIĘ

  10. Darku, “papież metadonu”, jak go nazywasz, nie nawołuje wcale do tego, by te “płynne kajdany” były JEDYNĄ metodą leczenia, żeby była tylko substytucja, a zlikwidowane zostały inne rodzaje terapii. Nic takiego nie odczytuję z jego tekstu. Nie zauważam w nim “wrzucania wszystkich do jednego wora”. Chyba że niezbyt uważnie czytam… Trochę więcej obiektywizmu wszystkim życzę. Powinniśmy mieć wybór metody leczenia, jaka jest dla nas najlepsza…

  11. Słowo stało się ciałem – tandem zagłady zadziałał

    NFZ nie zapłaci za kurację metadonem Jolanta Gromadzka-Anzelewicz, Dziennik Bałtycki z 2011-02-03

    Mimo usilnych starań samorządu województwa pomorskiego nie udało się do tej pory uruchomić na Wybrzeżu tzw. programu metadonowego. W środę pomorski NFZ zerwał umowę z Wojewódzkim Ośrodkiem Terapii Uzależnienia od Alkoholu i Współuzależnienia w Gdańsku, który miał się zająć dystrybucją tego preparatu.

    Metadonowa poradnia miała wystartować od 1 stycznia, do tej pory jednak nie udało się jej uruchomić. Tymczasem mnożą się słowa krytyki na temat samego programu, jak i tego, że ma być on finansowany przez NFZ w sytuacji, gdy dramatycznie brakuje mu pieniędzy na leczenie chorych w szpitalach na Pomorzu.

    – Rozwiązaliśmy umowę na ten program na wniosek świadczeniodawcy – tłumaczy Barbara Kawińska, p.o. dyrektor pomorskiego NFZ. W środę na jej biurko trafiło pismo od Jacka Sękiewicza, dyrektora wojewódzkiego ośrodka terapii uzależnień, z którego jasno wynika, że poradnia, do której heroiniści mieli się zgłaszać po

    – Przepisy prawne zabraniają mi blokowania publicznych pieniędzy, tym bardziej w sytuacji, gdy brakuje środków na leczenie – uzasadnia Barbara Kawińska.

    Pomorski NFZ ogłosił konkurs na program metadonowy po raz pierwszy. Jego realizacja w tym roku kosztować miała ponad 320 tys. zł, nie licząc dodatkowych środków, które NFZ miał na ten cel dodawać w ramach tzw. aneksów.

    – Nie rozumiem, dlaczego terapia metadonem ma być opłacana z naszych składek zdrowotnych – oburza się Ryszard Dubiela, wiceprzewodniczący Rady Pomorskiego Oddziału NFZ. – Tym bardziej w sytuacji, gdy na Pomorzu brakuje pieniędzy na kardiologię, leki dla chorych na raka czy żywienie dzieci z chorobami nerek. Korzystniej byłoby realizować ją np. z funduszy unijnych. Tym bardziej że wydawać metadon osobom uzależnionym ma specjalnie utworzona poradnia zatrudniającą 4-5 osób – lekarza, dwie pielęgniarki, specjalistę w zakresie terapii uzależnień.

    – O wiele prościej byłoby, gdyby metadon przypisywał na receptę lekarz specjalista, a osoba, która się do tej terapii kwalifikuje, odbierała go potem w aptece – uważa Krystyna Dominiczak, dyrektor Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej Urzędu Marszałkowskiego. Dominiczak zapowiada – jak program metadonowy ruszy, będziemy robić wszystko, by korzystały z niego tylko osoby uzależnione, dla których nie ma innego ratunku.

    Andrzej Kowalczys, pełnomocnik marszałka ds. organizacji samorządowych, który lata przepracował jako terapeuta w sopockiej Poradni Leczenia Uzależnień, mówi krótko – gdyby metadon był lekarstwem na uzależnienie, jego twórca dawno dostałby Nobla.

    – Tymczasem to chemiczny środek, który nie ma co prawda właściwości halucynogennych, ale uzależnia – tłumaczy Kowalczys. Jeżeli narkoman ma motywację, by wyzwolić się z nałogu, to metadon tylko mu ją odbierze. Andrzej Kowalczys zna dziesiątki osób, którym udało się wyjść z nałogu z pomocą innych terapii. Jest wśród nich Kasia, 30-latka, która przez 15 lat brała heroinę. Była jego pacjentką sześć lat temu. Wyszła na prostą. Ma męża, dziecko, kupiła mieszkanie.

    Urząd Marszałkowski znalazł kolejną, trzecią już siedzibę dla metadonowej poradni, tym razem w budynku przy szpitalu “Srebrzysko”. Gdy będzie w pełni gotowa, pomorski NFZ prawdopodobnie ogłosi konkurs uzupełniający.

    Rozmowa z Jolantą Koczurowską, szefową Stowarzyszenia “Monar”, w czwartkowym, papierowym wydaniu “Dziennika Bałtyckiego”

  12. Zamieszczam krótkie sprostowanie, odnośnie sprawy Bolka i przedstawionych w tekście działań Komisji Etyki Terapeuty Uzależnień przy Krajowym Biurze ds. Przeciwdziałania Narkomanii. Informacje na podstawie których je piszę, otrzymałem z wiarygodnego źródła.
    Po pierwsze, skarga ws. Bolka nie wpłynęła wcześniej do Komisji Etyki, zanim nie przedstawiło jej Biuro Rzecznika Praw Osób Uzależnionych. Skarga taka, została co prawda przedstawiona Krajowemu Biuru ds. Przeciwdziałania Narkomanii, ale wtedy Komisja Etyki jeszcze nie istniała.
    Po drugie, to członkowie Komisji Etyki ( a nie osoby trzecie) zareagowali, na „niedopatrzenie” Lolka i powiadomili powódki.
    Na koniec, przedstawienie Komisji sprawy przez powódki trwało bardzo krótko. Komisja poprosiła jedynie o potwierdzenie faktów, o których pisała Gazeta Wyborcza.
    Co do roli Lolka i Toli w całej sprawie, wszystko co napisałem pozostaje bez zmian.

    Jacek Charmast

  13. hmmm… Zupełnie nie zgadzam się z artykułem Pana Jacka Charmasta! Moi rodzice 30 lat temu leczyli się w monarze, są abstynentami do dziś… Mają dzieci , wnuki, piękny dom z ogrodem, działkę i problemy życia codziennego. Takie, jakie ma każdy śmiertelnik i człowiek żyjący w naszym kraju. Nic więcej, nic mniej. Metadon? Oni tego nie znają, znają rzekomą terapię “drug free”. Ja jestem studentką 5 roku psychologii, jak tylko mogę chodzę na praktyki do różnych domów monaru i widzę, że określona przez Pana Jacka terapia “drug free” jest skuteczna i jest jedynym słusznym rozwiązaniem. Zwróćmy uwagę na to, że monar strasznie ewoluował przez lata i dzisiejszy pacjent, nie jest pacjentem tym samym , którzy korzystali z usług monaru kiedyś. Nie są to ludzie, którzy zażywali opiaty przez 15 lat. Są to młodzi ludzie w przedziale wiekowym 14-25 lat, którzy przede wszystkim mieli problemy w rodzinie, w szkole, wagarowali, ostro imprezowali i mieli kłopoty z prawem (kradzierze, rozboje), a narkotyki i alkohol to był dla nich tylko dodatek do powyrzszego “pakietu”. Były to oczywiście współczesne narkotyki czyli amfetamina, kokaina, extasy, marihuana i lsd!!! A nie heroina, ani niegdyś popularny kompot!!! Staż brania narkotyków przez dzisiejszego pacjenta to 2-4 lata, a nie 10-20!!!Metadon to dla tych ludzi żadne leczenie! Przecież to jest zastępowanie jednej substancji, drugą! Kiedyś narkoman kojarzył się nam z osobą, która dotknęła dna, straciła wszysto, jest brudna i mieszka na dworcu centralnym. Teraz już nie ma takich pacjentów! Dziesiejszy “narkoman” to nastolatek albo z patologicznej dzielnicy i rodziny, albo z zamożnego domu , w którym rodzice pracują i nie mają czasu aby wychowywać dzieci. To są zazwyczaj młodzi ludzie, którzy potrzebują aby ktos pokazał im, że są ważni, że są potrzebni… A metadon? Owszem, ale dla tych, ktorzy umierają na Aids, albo dla tych, których staż brania jest tak długi, że odłożenie narkotyku byłoby zbyt ciężkie… Niestety dzisiejsze programy metadonowe kwalifikują wszystkich, a co za tym idzie? Stawka 150zl za dzień! Myślę, że monary spełniają wspaniale wymagania dzisiejszych “narkomanów”, którzy narkomanami raczej są rzadko, a raczej są tzw. trudną młodzieżą. Rodzinna atmosfera i radość z życia całkiem na trzeźwo. Bo przecież chyba właśnie na tym ten cały pic polega?!

    1. Myślę, że Jackowi chodzi o coś innego. Nadal ok. 20 tys ludzi w Polsce przyjmuje morfinę i pochodne. Monar utrudnia im dostęp do terapii substytucyjnej, często jedynej skutecznej formy leczenia, jaka im pozostała. W zamian oferuje zamknięte ośrodki, gdzie poziom wyleczeń jest dramatycznie niski. To tylko pogłębia społeczną izolację i bezradność uzależnionych. Co do osób sięgających po inne narkotyki, ludzi młodych, nie mających długiej historii brania narkotyków, to czy nie uważasz, że znacznie tańsze i równie, a może nawet bardziej skuteczne leczenie ambulatoryjne, byłoby właściwszym rozwiązaniem? Jacek nie kwestionuje tego, że Monar komuś pomógł. Twierdzi on raczej, że odbyło się to kosztem absurdalnie rozdętych wydatków oraz, co ważniejsze, życia tych ludzi, którzy potrzebowali czegoś innego, niż nienaukowe metody wdrożone w Polsce przez Marka Kotańskiego.

  14. Zamienianie jednej substancji na inna.. w dzisiejszych czasach nie ma juz ludzi ktorzy sa tylko i wylacznie uzaleznieni od opiatow od 20lat.. tylko raczej mieszane -wszystko naraz. a poza tym mam paru bliskich kiedys znajomych, byli na programie w krakowie metadonowym, tzn. jezdzili tam. Dzis poza tym ze placza i sie trzesa jak ktos im zwroci uwage nie zwiazana z problemem, to mysle ze sa dosc bardzo odcieci w swoim “swiatku metadonu”, ktorym jeszcze nie nie dawno prawdopodobnie handlowali, zeby miec na zwykle cpanie, bo jak twierdzili metadon jest za slaby. Nieudane, nieskuteczne proby leczenia- tak oczywiscie. Chociaz z tego co wiem w osrodku zadnym nie wytrzymali dluzej niz 6mies. a po cos to leczenie tyle trwa.tzn.dluzej. wiec o leczeniu mowic tu nie mozna. a mama 18latka biegnaca po metadon dla dziecka-bo to przeciez lek.- to jest przy najmniej dla mnie przerazajaca sprawa.
    Moi przyjaciele-po metadonie po 4latach-kwalfikuja sie do roslin, ok.niektorzy maja prace, rodzine-ale nie maja zadnych zainteresowan, nic ich nie cieszy-nie sa szczesliwi. jeszcze kiedys mowili ze to odstawia bo to szajs. dzis im wszystko jedno jak i cale zycie.jest bo jest. To jest chore, a wy to promujecie. Czemu sami zainteresowani tego nie biora? no czemu?

  15. Brawo. Artykul dobry i potrzebny. Chociaz ja po tylu latach z kompotem, heroina i troche koka i amfa uwazam ze najmniej szkody by przyniosla calkowita legalizacja , to ze panstwo zabrania i jeszcze wsadza do wiezienia jest niewybaczalna zbrodnia i wszyscy skazani sa menczennikami systemu ktory po kilku tysiacleciach normalnosci w tej sprawie zapanowal w XX wieku i uznal uzywki za zlo najwieksze a motoryzacja przykladowo ktora zabija tysiace osob rocznie jest promowana. Napewno niejedna osoba pomysli to poglady jakiegos nawiedzonego, nie mieszkalem wiele lat na zachodzie m.in. 4 w USA i pamietam wypowiedzi policjantow prokuratorow i sedziow za legalizacja. Oczywiscie legalizacja nie moze byc dzika musi miec pewne ramy ale z naczelna zasada nie ma substancji zakazanych.
    a metadon nie jest zly jest jednym z lepszych zastepcow hery, oczywiscie dla jednych bedzie niedoskonaly i ci powinni dostawac czysta heroine pod kontrola lekarza jak jest w kilku krajach , inni powinni isc do monaru jesli chca magiel na sucho i to lubia ale powinien byc wybor od heroiny kontrolowanej przez metek do zamordowni.
    to tyle
    a przekroczylem piaty krzyzyk ostatnie 10 lat na metadonie i mam sie dobrze

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *