Prawdziwy mord polityczny

spieprzaj rip 1W Krakowie trwa festiwal zakończonej budowy. Przypadkowo zbiega się z terminem wyborów samorządowych. Fontanna-kryształ z pleksi, w której odbija się podziemna część miasta. Ciemność. Architekt odcina się od swojego projektu, czyli porusza się w przeciwnym kierunku, niż urzędujący prezydent. A w obiecanych podziemiach zawiązuje się już metro – uniwersalne rozwiązanie. Lansowane chyba już od czasów Konfederacji Barskiej.

Fontanny widywać za często nie będę, mimo, że codziennie jestem na Rynku. Słynącym przede wszystkim z drewnianych bud. Kładkę natomiast doświadczam całym sobą i kołami mojego jednoślada. Jako chyba jeden z absolutnie niewielu skorzystałem na tej idącej w miliony „inwestycji”. Inwestycji, ale w co? W metry kwadratowe mojego mieszkania? Owszem, można przejechać rowerem nad Wisłą bez towarzystwa pieszych i samochodów. Ale dokąd? Tego sztabowcy przed wyborami już nie zaplanowali. Ciąg komunikacyjny kończy się po oby stronach na wiślanym bulwarze. Droga donikąd. I taka pozostanie – na ile znam realia kraju – na zawsze.

Remontują Dominikańską od wakacji. Wreszcie. Fatalna kostka, kocie łby i chodniki przechodzące niepostrzeżenie w tramwajowe tory. Piesi niczym w zwężającym się kanionie wchodzą prosto w gardło nadciągających niskopodłogowców. To ulica pułapka. Najgorsza pewnie trasa w centrum miasta, ale często konieczne wyjście komunikacyjne. Sanepid powinien zaplombować ją razem z pobliskimi dopalaczami. Zagrożenie dla życia znacznie większe. Gruchnęła wieść – niebawem skończą.

Przechodzę przez plac budowy. Kostka wymieniona na… kostkę. Tory i chodniki w tym samym miejscu. Remont? Rekonstrukcja raczej. Sensu w tym nie ma. Rowerem, jak przed remontem, nie przejedziesz.

W przestrzeni publicznej, życiu politycznym rekonstrukcja historyczna i odtworzenie trwa nadal. Prezes, który przez lata sączył jad i opowiadał kosmiczne historie, dziś znów wskazuje winnych. Co by było, gdyby Narutowicz przetrwał zamach, miał brata bliźniaka, łykał silne leki. Historical fiction futurology.

Marsze z pochodniami, okupacja krzyżem, kondominium rosyjsko-niemieckie. Tajne służby postawione poza prawem, tak dalece wyemancypowane, że aresztujące ministrów z własnych gabinetów, wojna wypowiedziana środowiskom akademickim i lekarskim. Polsce liberalnej.

Polska liberalna ma dzisiaj twarz Donalda Tuska ściągniętej anty-dopalaczowym odurzeniem. Zamykanie prewencyjne, Minister Sprawiedliwości otwarcie deklaruje poparcie dla łamania prawa. Minister Zdrowia – kolejny już na tym stanowisku lekarz uzależniony od tytoniu. Najniebezpieczniejszej zdrowotnie, najsilniej uzależniającej używki. Zamiast leczyć woli karać. Taka moda. Organizator obywatelskiego oporu – Tomasz Obara. Zatrzymany z rośliną w ręku. A ponieważ pomieszkuje kątem u znajomych, czasem w przyczepie kempingowej pod Sejmem, państwo obywatelskie wysyła policję do domu jego matki. Przeszukanie. W imię obrony wartości.

Gdy politycy nie mogąc dobrać się nam do skóry, biorą się za nasze matki, sprawy zaczynają iść naprawdę w złym kierunku.

Wreszcie, szalony taksówkarz zabija przypadkową osobę. Na szczęście nie ma przy sobie arsenału, co chciał umożliwić mu poprzedni Minister Sprawiedliwości – Andrzej Czuma, wielki zwolennik rozdawania broni ludziom. Nominat partii obywatelskiej.

Definicja mordu politycznego – zabójstwo, które służy realizacji celów politycznych pewnej grupy. Taksówkarz strzelający w biurze poselskim PIS to zabójstwo bez sensu, dokonane pewnie przez osobę niepoczytalną.

Tymczasem to Prezes kontynuujący swoją astralną eskapadę, przemienia tragiczne zdarzenie z pogranicza absurdu i groteski w polityczny mord. Używa go jako narzędzia kontynuując swoją krucjatę przeciwko ekspozyturze wrogiego imperium, które zawłaszczyło już całą Polskę. Wcześniej w ten sam sposób przemielił komunikacyjną katastrofę, by na wyjściu dostać polityczny spisek.

Rafał Ziemkiewicz, cotygodniowy piewca wszelkich spisków, dziennikarz, który nie cofa się przed najbardziej absurdalnymi wnioskami, wieszczy istnienie dwóch Polsk. Tym samym retorykę kampanii wyborczych przyswaja sobie jako diagnozę. Dziś polityka nie tyle odbija utarte podziały, co uciera nowe, które traktuje jako wehikuł wyborczego sukcesu.

W dzisiejszych realiach społecznych, gdzie rządzi opinia publiczna skanalizowana i sformatowana w telewizorze, narzędziem mobilizacji poparcia społecznego przez polityków jest dzielenie, wskazywanie wroga. Tak było zawsze, ale obecnie sprawy przyspieszyły, nabrały tabloidowego tempa. Technicolor i turbodoładowanie. W efekcie działań polityków społeczeństwo się radykalizuje. Gdy zakazy zastępują strategię, planowanie i leczenie. Gdy rozmowę i argumentację zastępuje propaganda. Na końcu łańcucha podjudzeń i pobudzeń znajdują się taksówkarze, bierni odbiorcy społecznej frustracji. Radio karmi ich nimi od przodu, swoje dorzucają zza ucha rozwożeni po mieście klienci.

Zabójstwo w Łodzi jest efektem szkodliwego sposobu uprawiania polityki, dominacji niebezpiecznego, ale diablo skutecznego PR. Jeżeli jest to mord polityczny, to tylko w sensie jego zawłaszczenia przez silniejszego z Braci, co dokonuje się na naszych oczach. Podobnie jak w Smoleńsku, to on przecież był celem mrocznych sił. On bowiem jedyny sprzeciwia się Duchowi Dziejów. Jeżeli jest to mord polityczny, to tylko w tym sensie, że spowodowała go w ostatecznym rozrachunku źle pojęta misja naszej klasy politycznej. Niefachowej, pozbawionej głębszych refleksji, ale i skrupułów.

Mam wrażenie, że dziennikarze, socjolodzy, politolodzy, którzy nieustannie wypowiadają się publicznie twierdząc coś innego, nie odrobili zadania domowego, nie doczytali paru książek. Dorabiają jakieś mętne teorie do dość oczywistych, dawno już opisanych zjawisk. Wyważają otwarte drzwi. To zaś filmują z lubością kamery. I zwielokrotniają w tysiącu kolejnych kineskopowych odbić.

***

W Wadowicach za to przed wyborami nic się nie dzieje. Żaden remont się nie kończy, bo i po co? W małych miasteczkach rządzą stabilne układy polityczno-towarzyskie. Konkurencji nie ma. Tworzymy harmonijne społeczeństwo obywatelskie – kto się nie załapał, wypierdala do Warszawy albo Londynu. I to jest właśnie prawdziwy mord polityczny.

Wszystko zaczyna się i kończy w ordynacji wyborczej. Może to jednak nie przypadek, że strzały padły w biurze poselskim, gdzie tworzono listy na najbliższe wybory…

3 thoughts on “Prawdziwy mord polityczny”

  1. Kilka ciekawych uwag na temat najpiękniejszego ponoć w tym kraju, “magicznego” miasta. Sądy takie wyrażają zazwyczaj ci, którzy nie widzieli w Krakowie niczego poza Rynkiem i Wawelem. Bo gdyby przeszli się kawałek dalej, na Kazimierz, wzdłuż ulicy Stradomskiej, Krakowskiej albo Dietla, ujrzeliby typowy polski obrazek, czyli ruiny walących się kamienic i wszechobecny brud. Do estetycznych standardów panujących w miastach zachodnioeuropejskich, chociażby szwajcarskich, Krakowowi i pozostałym polskim “metropoliom” jeszcze daleko. Co do polityki lokalnej, to w moim rodzinnym mieście, Opocznie, na kilka miesięcy przed wyborami rozpoczęła się budowa upragnionej przez mieszkańców obwodnicy, o której już od wielu lat się mówiło. W roku kampanii wyborczej…przypadek?

  2. Do Warszawy? Do Londynu jak najbardziej. Ale także w każde inne bardziej cywilizowane miasto na Zachodzie, Wschodzie, Południu czy Północy.

    Gratuluje świetnego tekstu.

Leave a Reply to IB Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *