Wadowicki High

hippisiW drodze pomiędzy jednym z trzech istniejących w papieskim mieście lokali, gdzie można jeszcze pokazać się bez noża, wzbiera we mnie nagła fala empatii. Empatii niebezpiecznej, bo skierowanej w stronę czytelników, a więc niegodnej piszącego (celowo unikam słowa ‘pisarza’, gdyż w Wadowicach brzmi ono jak obelga, zwłaszcza zapisane). Uświadamiam sobie, że część osób odwiedzających tę stronę prawdopodobnie w ogromnym napięciu zadaje sobie pytanie o powody przedłużającego się milczenia. Co szczególnie niepokojące, milczenia zaznaczającego się również brakiem tematyki politycznej, narkotykowej oraz mieszanki tychże. Przyczyny są prozaiczne.

Niczym reporter poczytnego pisma dla aspirujących do roli klasy średniej fanatyków drogich zabawek i zmyślnych gadżetów, zesłany na krawędź wszechświata, by opisywać odmienności życia dzikich, egzotycznych ludów, spędzam kolejne wakacje celowo zamykając się w kręgu społeczności mojego galicyjskiego domu – obecnie już trupa. Społeczność Wadowic była wprawdzie onegdaj zdolna do dania życia postaciom wybitnym, lecz ten czas już minął. Z tej ziemi nie zrodzi się kolejna gwiazda światowego formatu, co najwyżej kolejny pomnik.

Nurt historii meandruje zręcznie wpływając na mielizny uświęconej wadowickiej ziemi. A nad brzegami rzeki Skawy znak czasów na miarę pokolenia JP2. Towarzystwo zgoła inne, niż kiedyś, na wskroś nowoczesne. Dawniej na weekendowym brzegu dało się dojrzeć plażowiczów patrzących na świat w odpowiedni sposób. Czyli w kartkę zadrukowanego papieru. Amatorzy Sartre’a, Marksa, Camusa, czy w ostateczności Dmowskiego, zaludniali krzaki rozrzuceni rytmicznie, przysiadając na starannie ułożonych kamieniach. Wywrotowcy czytali Zegadłowicza, konformiści przeglądali kolorowe pisma. Gdy w rękach pojawiało się piwo, to tylko tych starszych. A jeśli już sięgali po nie młodzi, to w niewielkich ilościach. Gangsterzy konsumowali winiaki.

Wszystko to już legenda, przeszłość. Trudno w nią uwierzyć patrząc na dzisiejszą klientelę rzecznej rekreacji. Dresiarze, obskakiwani przez agresywne psy od rana piją wódkę i piwo. Do wody nie wchodzą, zamoczyliby bowiem telefony komórkowe, dzięki którym prowadzą zaszyfrowane rozmowy, złożone głównie z samych kurew i chujów. Nad Skawę dziewczyny już nie chodzą, a jeśli już, to tylko do 15 roku życia. Napić się piwa. Z samochodów sączy się disco, karki jedzą kiełbasę wyglądającą jak wyjęta z ich boku lub bicepsa. Potem rytualnie tłuką butelki o kamienie. Szkło im nie przeszkadza, bo leży w wodzie, gdzie przecież nie wchodzą.

Papier pojawia się w rękach jedynie wtedy, gdy trzeba skręcić kolejnego jointa. Ten również stanowi rozrywkę wyższych sfer. Chillout nad Skawą odbywa się pod dyktando plastykowych butelek, z których dzieci i dresy po obu stronach rzeki palą siano o wysokiej zawartości THC.

Patrząc na to wszystko otwieram szeroko oczy. I kieruję myśli w stronę głębokich przyczyn tej rzecznej zmiany warty. Czyli w stronę polityki. Powszechne w wadowickiej przestrzeni narkotyki i alkohol są wynikiem zjawisk globalnych – źle funkcjonującej edukacji, patologicznych środków masowego przekazu, wszechobecnej kultury porno, gdzie Lady Gaga staje się ikoną stylu i ludowym kandydatem na prezydenta, w odruchu serca przywoływanym przez wyborców na kartach wrzucanych do urn w niedawnych wyborach.

Ale polityka lokalna również zauważa brzegi Skawy i to akurat w momencie, gdy stały się one widownią patologii dotykającej młode pokolenie Polaków. W efekcie uporządkowano zaniedbany obszar w pobliżu mostów, tworząc złudzenie dbania o miasto i jego mieszkańców. Co prawda w Wadowicach trudno znaleźć pracę, trudno z nich gdziekolwiek dojechać, ceny mieszkań, miejsc hotelowych oraz benzyny jeżą włosy na głowie,  a na co dzień nie ma co robić, niemniej jednak przed wyborami w końcu można usiąść przy rzece z dziećmi. Zjeść dobrych pierogów, popić zimnym piwem w restauracji nieopodal. Ktoś sprząta, ktoś wynosi śmieci, przycina trawniki – po raz pierwszy od lat zgoła 15 zagościła normalność. Lecz gdy pod mostem realizuje się lokalna strategia wyborcza, kilometr powyżej kolejny małolat osuwa się na słońce wciągając w płuca dym z pół grama sieki, potem poprawiając krechą prosto z piasku. Oto pokolenie JP2 na dopalaczu.

Patrząc szerzej, w głównym nurcie polityki też działania pozorne. Kampania wyborcza przebiegła szybko i właściwie bez tematów. Za to w cieniu katastrof, w których Polska powoli zaczyna się specjalizować. Wszystkie te wydarzenia, poprzez swoją niezwykłość i groteskowość, jedynie odwracają zbiorową uwagę od spraw prawdziwie ważnych. Na fali powodzi, rozpadu i rozkładu mało kto zwraca uwagę na instytucjonalna słabość państwa, małość kreujących go polityków i urzędników, bylejakość i powierzchowność środków przekazu, zwłaszcza telewizyjnych.

Na fali upałów towarzystwo opalające się na zwróconych miastu po latach łąkach nad rzeką również nie dostrzega kryjących się za tym sensów. Myśli ważą od słońca i toną w piasku przy mulistym brzegu.

W Skawie podnosi się woda. Zbiornik Świnna Poręba, który ocalił Polskę, zrzuca popowodziowe nadwyżki. Trzeba przejść na drugą stronę, póki jeszcze jest to możliwe. Hippiserka i dresy siedzą przecież po przeciwnych stronach – z daleka od przedwyborczych łąk.

12 thoughts on “Wadowicki High”

  1. Jak nigdy zgadzam sie z tobą w pełni. Czasem przyjeżdżam do Wadowic i widzę dokładnie to samo.

  2. Najbzdurniejszy twój artykuł jaki czytałem! Pamiętam jeszcze w najgłębszych pokładach pamięci tą zarzyganą Kato-betonowo-prowizoryczną Polskę pierwszej poł. lat 90tych, każdy adwokat powie Ci że jak się wytyczało służebności 20lat temu to żarli się jak psy , z czasem łagodniało, a u Ciebie … niby tęsknota za rajem utraconym,ludzi czytających szukaj w Empikach, całe zastępy młodzieży, widziałem!!!

    1. Chyba nie zaczaiłeś, o co mi chodziło… a Skawa jednak dzisiaj jest dużo czystsza niż kiedyś. Badam to na bieżąco. Co do Empików, tam raczej, jak i w bibliotekach, rzeczywiście spotyka się ludzi czytających. Co z tego?

  3. To że ludzi ciekawi świata kulturalni czytający nie pomarli jak dinozaury, rodzą się mieszkają żyją tu i teraz w wad. a to że nie chodzą już nad Skawę… Cóż , teraz w modzie jest Choczenka… no i sezonowy wykańczanie różnych rzeczy 🙂

  4. Ja wiem że to nie zabrzmi modnie , ale może już najwyższy czas zacząć afirmować nasz kraj,za Mickiewiczem – pokochajmy się

  5. Trzeba być nieźle zadufanym w sobie, by z taką łatwością dzielić ludzi na tych złych i na dobrych. Artykuł pisany z olbrzymiej wysokości nad Ziemią, gdzie tacy maluczcy ludzie jak ja, żyją.
    Nie potrafisz sobie wyobrazić ze ktoś może nad Skawę chodzić tylko dla towarzystwa, a w domu czytać Bułhakowa? Nie możesz sobie wyobrazić, że ktoś może pić inny napój alkoholowy niż “lansiarskie” drogie wino? Pewnie nie możesz, gdyż uważasz że tylko Twój sposób postępowania jest jedynym właściwym. Troszkę pokory?

    1. Sam chodzę nad rzekę dla towarzystwa. Ostatnio to towarzystwo ma zwykle po 16 lat i zajmuje się głównie braniem narkotyków. To duża zmiana. Reszty twojego komentarza nie rozumiem. O czymś innym chyba jednak pisałem…

  6. Tamte czasy minęły bezpowrotnie i nie wrócą, nawet jeśli stworzy się piękne bulwary.
    Jest szansa, że wadowiczanie będą częściej bywać nad rzeką, a tym samym opisane powyżej chłystki znajdą sobie inne miejsce na konsumpcję tego czy owego.
    Ostatnio nad Skawą czytałam książki właśnie w 2010 roku, między mostami, próbując się trochę poopalać. Wiele lat wcześniej brzegi Skawy tętniły życiem, a w 2010 roku były tam może dwie, trzy inne osoby oprócz mnie i moich dzieci, którym zabroniłam wchodzić do wody.
    Odkręcanie rzeczywistości to dość mozolna sprawa, a jeśli ogół mieszkańców “postanowił” nie korzystać z uroków rzeki, lub też korzystać na “swój sposób”, to … no właśnie. Przypuszczalnie uzyska się efekt podobny do tego w Krakowie, czyli spacerki i rowerowe przejażdżki. Dobre i to.
    Może mi troszkę żal młodzieży, która nie ma pojęcia, jak wyglądało życie w Wadowicach przed 20-tu i więcej laty. Jak wyglądało plażowanie nad Skawą. To były inne czasy, biedne, ale cudowne dla dzieci i starszych. Ludzie wtedy byli inni.

Leave a Reply to Anna Gerbode Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *