Ludzkim głosem…

Maks (1998-2009)
Maks (1998-2009)

Nie wierzę w istnienie duszy u zwierząt. Domowe zwierzaki są refleksem nas samych. Jeśli przemawiają, mówią naszym głosem. Świecą światłem odbitym. Mimo to, a może właśnie dlatego, gdy umiera pies jest smutno. Znika bowiem ktoś, kto towarzyszył ci każdego dnia. Stał z boku. Leżał obok. Wybiegał na spotkanie. Nikt nie dojada resztek. Nie ma o czym pogadać z rodziną, odpada wygodny pretekst, by wyjść z nudnych imienin. Pozostaje pustka.

Przyjaźń człowieka i zwierzęcia jest pewną metaforą. Nigdy w nią nie wierzyłem. Od tego roku przestałem też wierzyć w przyjaźń pomiędzy ludźmi. 

Przyjaźń to milcząca zgoda na przyjęcie poważnych obowiązków. Wzięcie odpowiedzialności za drugiego człowieka. Ta odpowiedzialność nie ma kresu. Nie kończy się na zasadzie umowy. Wyrzucenie przyjaciela na śmietnik historii, gdy ciążące na nas obowiązki stają się niewygodne, nie jest tym samym, co pozbycie się z domu sprawiajacego kłopot zwierzęcia.  Pozbyć się człowieka jest znacznie prościej. Można po prostu nie odpowiadać na telefony. Nie odpisywać. Higienicznie i schludnie. Bez niepotrzebnego brudzenia sobie rąk. W momencie, który akurat najlepiej nam pasuje.

Często wybiegam w myślach do nieobecnych już w moim życiu osób. Bardzo za nimi tęsknię. Spędziliśmy razem niezwykle ważne dla mnie lata. Dziś mijamy się bez słowa. Dlaczego tak się stało?

Każdy ma takich przyjaciół, na jakich zasługuje – usłyszałem kiedyś od osoby, którą ceniłem najbardziej. Wiele razy myślałem o tym zdaniu. Czai się w nim głęboka mądrość. Co robić, gdy przyjaciel nagle zrywa przyjaźń? Zdradza zaufanie? Gdy okazuje się, że od lat kłamie? Ukrywa swoje prawdzie myśli i uczucia? Mówi się, że kto dziś nie jest twoim przyjacielem, nigdy naprawdę nim nie był. Mam więc winić jego? Bzdura. Człowiek to nie pies. Jeśli zechce odejść, nie sposób go powstrzymać. Nie można zlać go smyczą albo zamknąć w pokoju. Odwieść od powziętej decyzji. To na mnie spoczywała odpowiedzialność. Cała bowiem sztuka polega na tym, aby właściwie wybrać tego, kogo obdarzasz przyjaźnią.  Do tej pory jeszcze mi się to nie udało. Ostatnio zaszła jednak istotna zmiana – przestałem wierzyć, że kiedykolwiek się to zmieni…

Jedno jest jednak pewne. Przyjaciel, który odchodzi, nie stanie się przyjacielem ponownie. Zwierze, gdy ucieka z domu, czasem wraca.

Podróże nauczyły mnie nie przywiązywać się do miejsc, rzeczy i ludzi. Mam nadzieję, że dzięki temu będzie mi w życiu dużo łatwiej.

3 thoughts on “Ludzkim głosem…”

  1. A ja mam nadzieje, ze sie mylisz. I ze albo znajdziesz takich przyjaciol, w ktorych nie wierzysz albo okaze sie, ze Ci starzy jednak pamietaja. To moze byc tak jak z prawdziwa miloscia. Wedlug mnie istnieje, ale przypadek/Bog/przeznaczenie nie kazdemu daje jej zaznac.

  2. Życie nie polega na uciekaniu od problemów, tylko na mierzeniu się z nimi. Pozdrawiam.

  3. To chyba nie jest tak do końca – ludzie czasami też wracają, chociaż zmieniają się, więc rzeczywiście jest to już relacja w pewnym sensie z innym człowiekiem. Zresztą zaczynając jakąkolwiek trzeba się liczyć z tym, że kiedyś się zmieni lub skończy. Pomimo tego myślę,że jednak warto w nie wchodzić, z pełnym przywiązaniem. Inaczej, na dłuższą metę, chyba nie da się. Ja przynajmniej nie potrafię.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *